Skocz do zawartości

[Jakość] o postarzaniu produktu, sabotażu i firmowej dywersji słów kilka :)


Rekomendowane odpowiedzi

Temat ma specyficzny tytuł a to co miało być w nawiasach nie za bardzo wiedziałem jak sformułować.

 

Dużo i często mówi się dziś o zabiegach producentów , mających na celu skrócenie żywotności produktu. Dziś po raz kolejny zetknąłem się z dosyć beszczelną metodą wyciągania kasy z kieszeni klienta.

 

Koła szosowe Fulcrum Racing 7, piasty na łozyskach maszynowych.

Tylne koło nadawało się już do śmietnika tylko, jednak przednie miało obręcz nadal w stanie zdatnym do użytku, niestety łozyska piasty szumiały dość mocno.

Demontaż osi jest szybki i prosty. Łożyskowanie piasty osłonięte jest plastikowymi deklami, pod nimi znajduje się metalowo-gumowa pokrywa. Dalej są łożyska, typowe, RS 6001.

Łożysko wybiłem bo chciałem spróbować je reanimować (mycie i smarowanie).

Od strony zewnętrznej normalna uszczelka w kolorze czerwonym, pokrywa metalowo-gumowa.

 

Od drugiej strony...brak pokrywy :)

 

Łożysko nie jest "firmowym" łożyskiem Fulcrum, jest gotowcem kupionym przez producenta od firmy produkującej łożyska.

Shimano w swoich suportach też nie stosuje uszczelniaczy, łożysko jest zwężane co producent próbuje w możliwie sensowny sposób wytłumaczyć.

Jest wiele innych mnie lub bardziej udanych przeróbek "usprawniających" jednak z reguły producent przynajmniej udaje że to co zrobił czemuś "sensownemu" służy.

 

A w tym przypadku? 

Nie ma żadnego "owijania w bawełnę". 

Nie ma żadnego sensownego uzasadnienia takich działań. 

Serwisowałem wiele kół różnych firm i nawet te najtańsze miewają choć imitację uszczelki. 

 

Smutny przypadek świadomego działania na szkodę klienta...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna prawda, jednak trzeba jasno powiedzieć, że jako konsumenci mamy w tym trochę swojej winy. W dzisiejszych czasach głównym wyznacznikiem są niskie ceny, kupujemy tam gdzie najtaniej i to co najtaniej. Nie pamiętam reklamy produktu gdzie producent kładł by nacisk na wysoką jakość, bezawaryjność, dłogowieczność itp. Liczy się tylko cena i ona stanowi główne narzędzie przyciągające klienta. Pewnie wielu wolały by zapłacić więcej i mieć solidny produkt ale mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy ofiarami marketingu i reklamy. Cały ten proces jest jak wielka kula śniegowa i jest powiązany z wieloma innymi tworząc jeden wielki organizm, nad którym chyba nikt nie ma kontroli wobec czego wszystkim pozostaje się tylko załapać do mainstreamu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym że płacąc nawet qupę kasy, chcąc czegoś trwałego, dobrej jakości,  i tak dostaje się jakościową qupę. Może mam zbyt duże "wymagania". Oczywiście - można wytłumaczyć: ktoś ma pieniądze na zakup to ma pieniądze na naprawy, wymiany itd. 

W przypadku tych kół strategia postarzania produktu dla mnie jest ciut niejasna - po sprzedaży kół w sklepie producent nie zarabia na ewentualnym serwisie czy częściach. Łożyska są typowe, robotę wykona albo sam klient albo mechanik....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Mało tego, np w piaście Dura Ace, w której uszczelnienie jest w miarę sensowne, mamy oś z ameinijum. A w środku piękna dziurka. Poco ? Na co ? Na rozłożenie masy? wylanie sie wody a może wlanie się wody ? Bo nie raz spotykaliśmy wewnątrz wodę, o którą w Bergen nie jest trudno. Jak też nie trudno sie domyślić, od wewnątrz kulki nie mają ochrony, pewnie dlatego też w maszynowych nie ma uszczelniacza ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby woda miała swobodną cyrkulację :)

 

Z cyklu uzdatnianie piast: w korpusie piasty tylnej kół HED Ardennes też jest wywiercony otwór. Teoretycznie zabiezpieczony, bo zaśrubowany, do tego przykryty blaszką. Dwie osłony przy których w środku jest bagno jakie rzadko widuję. Koła są z założenia do...przełaju. Ta blaszka wygląda w pierwszym momencie jak część korpusu, jest tylko innego koloru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W serwisie u Jerza: "Dzień dobry, może pan pamięta, jak 10 lat temu kupowałem tu rower to od razu zmienił mi pan wolnobieg z shimanowskiego na szosową Reginę? Wolnobieg przeżył kilka łańcuchów, miał trzykrotnie szlifowane zęby. Teraz w końcu te zęby się połamały, choć bieżnia jest nadal bez zarzutu. Może niech mi pan znowu zmieni na nową Reginę?". Jerzo: "E, tej firmy już nie ma. ZA TRWAŁE RZECZY ROBILI".

 

To tak w ramach głosu na temat trwałości i rentowności ;)

 

EDIT: kupię koronki do Reginy Syncro (15, 16, 17, 18, może i 19 T)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę z innej beczki, mianowicie z branży agd. Pracowałem kiedyś w fabryce takiego sprzętu. Na szkoleniu mówili wprost że jest dział który zajmuje się szukaniem oszczędności, obcinaniem na materiałach itp., ale tak żeby sprzęt przeżył okres gwarancji. Oszczędności służyły do tego, żeby sprzęt miał na tyle niską cenę żeby przeciętny człowiek mógł go kupić właśnie co mniej więcej te dwa lata. Służyło to także zapewnieniu ciągłości produkcji (i gdzie teraz jest ochrona środowiska...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że w serwisie też praktykujecie odwalanie dziadostwa, bo jeśli zrobicie coś zbyt dobrze to padniecie, za to odwalając fuszerę klient będzie wracał w nieskończoność.

Trwałość to koszt za który ktoś musi chcieć zapłacić na tyle dużo aby utrzymać firmę/linię produkcyjną.
Jeśli klienci w warsztacie są gotowi płacić po kilka stów za serwis to smarujemy łożyska, regulujemy hamulce, centrujemy koła.
Jeśli jednak większość klientów jest zainteresowana serwisem za 2 dychy to skupiamy się na przesmarowaniu łańcucha i napompowaniu kół a z czasem dochodzimy do wniosku, że szkoda miejsca i kasy na drogie narzędzia czy wykwalifikowanych serwisantów.

Też pracuję w firmie produkcyjnej, akurat w jakości. Cięcia na jakości są, bo wymusza je rynek. Przeciętny klient chce mieć dużo i tanio. W wielu branżach jedynym wyznacznikiem sprzedaży jest cena, bo o jakości nikt nie myśli.
Nie jest problemem utrzymać firmę produkując sprzęt żyjący latami. Problemem jest znaleźć ludzi, którzy za ten sprzęt odpowiednio zapłacą.

Złomowiska pełne są sprawnych telewizorów, pralek, lodówek, komputerów i rowerów. Co im po tej trwałości, skoro człowiek zachodu kupuje sobie sprzęt nowy za równowartość tygodniowych zarobków.


PS. Marketingowcy już węszą w rynku niszę w postaci ludzi "paaanie, kiedyś to były sprzęty!" i coś się w temacie trwałych części na pewno ruszy. Osobiście uważam jednak, że będzie to tylko nisza. Dopóki kryzys powodujący wzrost cen surowców/spadek zarobków nie zmieni naszej mentalności co do posiadania rzeczy, nie ma szans na sprzedawanie sprzętu w cenie kilkukrotnie wyższej za kilkukrotnie wyższą trwałość. Przeciętny klient wybierze model o niższej trwałości ale lepszych parametrach. Tyle
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od drugiej strony...brak pokrywy

 

Fulcrum od dawien dawna robi tak swoje koła - uszczelka od strony zewnętrznej i brak wewnątrz. A gdybyś chciał rozebrać bębenek, to w środku pomiędzy łożyskami znajdziesz tonę smaru.

 

 

 

Nie ma żadnego sensownego uzasadnienia takich działań.

 

Jest zwłaszcza, że to koło szosowe. Łożysko z jedną uszczelką daje mniejsze opory toczenia i dlatego je zastosowano. A czy szybciej "padnie", to już inna para kaloszy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Smutna prawda, jednak trzeba jasno powiedzieć, że jako konsumenci mamy w tym trochę swojej winy. W dzisiejszych czasach głównym wyznacznikiem są niskie ceny, kupujemy tam gdzie najtaniej i to co najtaniej
Ja mam inny powód. Dla producentów i korporacji jesteśmy tylko kolejną "cyferką" w zestawieniach finansowych i w tabelkach sprzedaży arkuszy kalkulacyjnych. Okres gwarancji, wsparcia ma być jak najkrótszy, produkty mają być trudno-rozbieralne - tylko po to, żebyś kupił NOWY produkt. Długowieczność produktu=strata finansowa dla korporacji.

 

Prosty przykład - smartfony - zmieniamy je średnio co dwa lata. Chcesz najnowszego Androida? To wybul kolejne 2k na telefon - jakby były aktualizacje we wszystkich smartfonach, to producenci odnotowaliby znaczne straty i nikt by nie wyrzucał działających telefonów.

 

Duże korporacje już małym dzieciom poprzez reklamy, PR, marketing, wpajają, jak utożsamić się z ich marką, produktem (patrz McDonalds, Apple) i później trzymają takiego fanboja na smyczy - "its amajzing" - muszę to mieć i wyróżnić się z tłumu, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A że tak naprawdę to paździerz nie warty tylu pieniędzy to druga sprawa... Co do serwisu rowerowego, jeśli ktoś z każdą rzeczą idzie do serwisu i bezsensem jest robienie na odwal się. Jak się zrobi porządną robotę to ten człowiek wróci i jeszcze powie kilku innym osobom. Jak się spartaczy to nie przyjdzie i też powie, a negatywne opinie zawsze mają większy wydźwięk niż pozytywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siurak celnie skomentował całe zjawisko, ale w tym konkretnym przypadku nie mamy wcale do czynienia z celowym obniżeniem trwałości produktu. Co więcej, zabieg usunięcia wewnętrznej (!) uszczelki ma swoje racjonalne uzasadnienie. Jakie?

 

Otóż destrukcyjne dla łożyska nie jest błoto, piasek czy kurz ale woda, która wnika do środka i gdy rower stoi powoduje korozję. A wnika tam nie od wewnątrz, bo musiałaby pokonać miejsce styku łożyska z korpusem piasty tylko przez najsłabsze ogniwo, którym jest rzeczona zewnętrzna uszczelka. Woda jest później przetrzymywana w środku i robi się problem. W przypadku braku wewnętrznego uszczelnienia ma ona swoje ujście i jeśli tylko nie traktujemy roweru non stop myjką ciśnieniową, to paradoksalnie takie łożysko ma znacznie większą żywotność. Ale jest jedna zasada - musi być wykonane z dobrej jakości stali i z wysoką precyzją. W przypadku tanich produktów zabieg nie ma większego sensu. 

 

Przykładowo Mavic w niektórych swoich kołach jak Crossmax SLR 29" we wszystkich 4 łożyskach (2 w korpusie i 2 w bębenku) stosuje od zewnątrz gumowe uszczelnienie RS, a od wewnątrz metalową blaszkę przepuszczającą wodę. To samo w najlepszych pod względem trwałości łożysk częściach z branży rowerowej - Chris King. We wszystkich jego produktach (piasty, stery, suporty) od zewnątrz mamy doskonałe uszczelnienie znane z przemysłu ciężkiego, a od wewnątrz brak lub teflonową podkładkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fulcrum od dawien dawna robi tak swoje koła - uszczelka od strony zewnętrznej i brak wewnątrz. A gdybyś chciał rozebrać bębenek, to w środku pomiędzy łożyskami znajdziesz tonę smaru.

 

 

 

 

Jest zwłaszcza, że to koło szosowe. Łożysko z jedną uszczelką daje mniejsze opory toczenia i dlatego je zastosowano. A czy szybciej "padnie", to już inna para kaloszy ;-)

 

Poza tymi kołami nie spotkałem się w żadnych innych z takim "uzdatnianiem" łożysk. Przynajmniej żadna z dużych/popularnych firm. 

Ja też mogę założyć nowe łożyska bez uszczelki, mogę nawet wyciągnąć obie. Tylko klient wtedy wróci w tempie ekspresowym. 

Myślę że zdecydowana większość klientów nie wykaże zrozumienia dla takich działań firmy. Jeśli piasta skiśnie to pożytku z niskich oporów za długo nie będzie. 

No i przy opisie produktu zachwalając jego mocne strony wypadałoby opisać co daje ich kołom takie miód lekkie toczenie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobo wyciągnięcie obu uszczelek to zbytek łaski ;-) Wyżej napisałem jakie firmy nie stosują wewn. uszczelnień (np. Chris King). Mavic zakłada blaszki - zasada działania podobna. Jeden z najlepszych producentów łożysk ceramicznych i hybrydowych: Boca bearings również ma takie w swojej ofercie. Fulcrum to akurat przejaskrawiony przypadek - te koła są moim zdanie kiepskie, a ich twórcy zdają się działać w myśl zasady: "hej, u innych to działa, wywalmy całkowicie uszczelkę i zobaczymy co się stanie, a przy okazji zaoszczędzimy nieco kasy". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na czym polega w tym przypadku oszczędność. Chyba że łożyska z jedną uszczelką są tańsze od takich z dwoma...

 

Może tak przy okazji: koła HED Ardennes+, piasta tylna w środku korpusu ma gwintowany otwór zamknięty śrubą. Na tym miejscu na korpusie nałożony jest płaski pierścień.

W środku piasty jest okrutne bagno które dewastuje łożyska i zapadki.

Zaklejenie otworu taśmą i dociśnięcie jej wsomnianym pierścieniem eliminuje bajoro w środku.

Nie spotkałem się z takim rozwiązaniem w żadnych piastach, nie ma tego patentu również chyba żaden inny zestaw kół tego producenta.

Może jakieś techniczne wytłumaczenie tego fenomenu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczytem chamstwa w powtarzaniu produktu jest to co zafundowało swoim konsumentom apple- 2 lata po premierze iPhone 6/6s nagle zaczęły masowo padać kontrolery dotyku we wszystkich iPhone'ach ale jak widać im nie wyszło bo większość padła przed końcem okresu gwarancyjnego, mimo to w nowej generacji konsumenci mogą nie mieć już takiego szczęścia- przynajmniej taką teoria ;)

 

Tapnięte z mojego Mi3. jeśli napisałem coś dziwnego to wina autokorekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mamy model nadmiernej konsumpcji. Kiedyś dostępność produktów i kanałów dystrybucji była ograniczona i opłacało się naprawiać.  Dzisiaj masz miliony możliwości zakupu, a jak się zepsuje, znudzi - to pójdziesz do sklepu po nowe. Dzisiaj już mało kto naprawia sprzęt ADG/RTV, bo koszty naprawy sięgają nawet nowego produktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Produkt trwały i niezawodny nie jest korzystny dla rynku masowego, który znamy od co najmniej 20 lat. Masowa produkcja jest tania tylko i wyłącznie dlatego, że linie produkcyjne są na chodzie 24/365. Przestoje i "przezbrojenia" to straty. Niewątpliwie można by wyprodukować produkty wysokiej jakości, bardzo trwałe. Załóżmy, że koła Fulcrum będą 10-krotnie mniej awaryjne... Oznacza to, że stock serwisowy musi być 10-krotnie mniejszy, producent zamówi w fabryce mniej kół - koszty produkcji jednostkowej rosną. Zysk producenta maleje, gdyż drogie koła nie znajdą tylu nabywców co tańsze.

 

Problemem jest to, że klient (szczególnie polski) chce jeździć mercedesem w cenie auta klasy kompakt. Niestety tak nie będzie. Jeżeli ktoś oczekuje jakości mercedesa z lat 80-tych, to musi zapłacić jak za mercedesa.

 

Co do łożysk 6001. Hmmm... Stosowanie 1RS jest faktycznie ciekawym przypadkiem. Jest to dla mnie naprawdę dziwne, bo łożyska 6001 produkuje cały świat. To nie jest łożysko poza szeregiem, które można kupić tylko u producenta. Co zyskuje Fulcrum obniżając żywotność takiego łożyska? Nic. Traci jedynie reputację, gdyż tą część zamienną można kupić w każdym sklepie metalowym, a nie tylko u Fulcrum'a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech   temat rzeka.

Zbyt płytko na niego patrzycie.

 

Ile osób z tego forum ogląda w sklepie stacjonarnym a kupuje w sieci?

To pierwszy problem. Zabijacie dystrybucję.  Wiele firm chwyciło się na duże obroty na niskiej marży i wpadło w pułapkę tonięcia bo nie da się w nieskończoność obniżać ceny.

Konsument "ery internetu" w której porównanie cen zajmuje minuty a nie jak kiedyś godziny i dni przestaje patrzeć na inne walory a patrzy na ceny.

 

Kilkadziesiąt lat temu doszliśmy do pewnego poziomu który dawał w miarę wyrównane produkty w różnych "półkach" cena/jakość. Przyszło porównywanie cen i walka ceną.

 

To zabiło błyskawicznie firmy z najlepszym produktem bo produkt z półki średniej był "dość dobry" a o wiele tańszy.

Ponieważ producenci produktów dość dobrych zaczęli sprzedawać więcej to i produkowali masowo optymalizując koszty. Marki premium zaczęły zdychać i schodzić niżej bo nie było dość dużo klientów premium.  Sprwę pogorszył  i przyspieszył kryzys z 2008

 

Problem w tym że sprzedawcy tradycyjni zaczęli mieć konkurencję niosko kosztową i zaczęli zdychać.

Zaczęła sie era walki ceną.

Tu trzeba wspomnieć o systemie podatkowym głównie chodzi o VAT ale nie tylko i przekrętach które umożliwiały zjeżdżanie z ceną. Dotyka to każdej niemal branży z handlem w sieci dodatkowo pogłębiając problem,

Walka ceną doprowadziła nas do marż 1%. Ponieważ walka ceną na rynku zajechała marże to producenci musieli zacząć oddawać rynkowi część swojego zysku. 

Walka ceną przeniosła sie na producentów bo rynki jechały na marży bliskiej zeru.

 

W elektronice dochodzi do sytuacji że towar można na rynku kupić taniej niż ktokolwiek kiedykolwiek kupił go w fabryce.!

Jak przejrzycie sprawozdania finansowe wielkich koncernów zobaczycie ze większość pd lat jedzie na minusach z produkcji! 

Sony Przez lata nie zarabiało na tym z czego ich znamy a przetrwało bo sprzedaje "usługi finansowe" na rynkach wschodnich!

Samsung ma problemy z rynkiem urządzeń mobilnych a jest bodaj największym graczem

Ogryzek niby ma ładne wyniki ale zaczyna się mówić że nie koniecznie i ze jak wreszcie go dopadną skarbówki to będzie niewesoło.

 

Metro jedzie na gigantycznych stratach i ratują się odcięło przynoszącego olbrzymie straty Reala.

Praktycznie wszystkie sieci handlowe to straty.

 

Mało kto o tym głośno mówi ale większość galerii nie zarabia na swoich najemców.

Oni są zmuszeni tam być bo tak są podpisane umowy.

Kilka marek premium dostaje preferencje a reszta płaci na nich. Wyjście z galerii jak franczyzobiorce w to wdepnie to śmierć. A Franczyza wymusza bycie w galeriach.

 

Doszliśmy do etapu że nic sie nie opłaca.

Jest dość niebezpiecznie bo albo ktoś obnaży system finansowy i ludzie zdecydują się na pewien reset i delegalizację korporacji albo czeka nas wojna która odwróci uwagę ludzi od tej sytuacji. Na razie kolejnymi kryzysami i wojenkami ładnie tuszują to co się dzieje.

 

 

Jak się jeszcze bawiłem sprzedażą to miałem okazję rozmów z handlowcami którzy chcieli mieć pensję od obrotu jaki osiągną. 

Prawdziwi mistrzowie w swoim fachu.  Zapewniali obrót na poziomie 500k w zdechłej branży. Problem w tym ze nie byli w stanie tego zrobić powyżej 1% a pensja poniżej 5k ich nie interesowała.

Na tym kolejni producenci i firmy dystr. leciały bo zanim się zorientowali co się dzieje już byli kilka metrów pod poziomem mułu.

Wielki błąd cieszenia sie z obrotów i tego ze banki to brały pod uwagę.

 

Są firmy mające miliardy obrotów i straty a są takie co mając obrót na poziomie set tyś. mają zysk...

Zauważcie ze w większości art ekonomicznych mówi sie o obrocie i przychodzie :D  czasem o zyskach ale zawsze niemal z jakimiś przymiotnikami :D

Bo zysków nie ma od lat.

 

 

Zacznijcie od "doktryny szoku" potem "no logo"  Książki "obowiązkowe"

Trochę to obnaża ten system. 

 

Oczywiście każda branża ma inną specyfikę ale schematy pozostają.

 

 

A teraz serwis.

Ile tu jest tematów o tym jak zaoszczędzić na serwisie?

A ile razy było bicie piany jak serwisy zdzierają za prostą czynność?

Cóż serwisy mają problem.

 

Naprawy rowerów nie sa jakimiś strasznie złożonymi sprawami.

Poza amorami w sumie niewiele jest rzeczy niewykonalnych i dość mało wymaga strasznie drogich narzędzi.

A jak wymaga to tu na forum wiele osób pisze idź do serwisu za parę złotych zdemontują...

 

A klucz kosztuje kilka stów...

W tym momencie żeby biznes miał sens to  roboczo godzina musi wychodzić minimum ~120zł 

Przyjeżdżacie do serwisu pociskacie fajną bajerkę popytacie zlecicie prostą robótkę na 15min.... Zapłacicie 30 zł trochę boli bo gość dotknął i jest ale zajęliście 30....

No ale przecież tylko wyregulował wam gość przerzutkę....  Powinien wziąć 60 bo czas nie jest z gumy.

 

To powoduje ze serwis zaczyna albo być drogi i klienci sie zrażają i idą do tańszej konkurencji która coś odpuszcza albo zacznie odpuszczać.

A nie wyczyści nie dokręci nie przesmaruje nie przyłoży się kupi tańsze klucze i powie panie to było skancerowane....

Jak nie widać różnicy po co przepłacać? Ale różnica jest zazwyczaj ukryta i wychodzi za czas jakiś.

 

Marketingowcy wmówili ludziom że można mieć tanio i dobrze.

Mam na co dzień do czynienia z tym tanio i dobrze wprawdzie nie w rowerach ale jednak.

Co dzień poprawiam to dobrze. 

Tylko co dzień klienci mi uciekają do tanio.  Przestaje się opłacać robić dobrze bo się po prostu nie zarabia bo klienci idą tam gdzie taniej albo jak mogą kupują nowy produkt nieraz podłej jakości ale trochę działający (tak bo wiele produktów od nowości trochę działa bo są za tanie żeby działały tak jak droższy odpowiednik).

 

Ja mam coraz częściej dylemat czy robić dobrze czy tak żeby zarobić.

 

 

Co do serwisu rowerowego, jeśli ktoś z każdą rzeczą idzie do serwisu i bezsensem jest robienie na odwal się. Jak się zrobi porządną robotę to ten człowiek wróci i jeszcze powie kilku innym osobom. Jak się spartaczy to nie przyjdzie i też powie, a negatywne opinie zawsze mają większy wydźwięk niż pozytywne.

 

I co tu napisać?

Nie wróci...  To znaczy wróci jeden na kilku ale tylko jak cena będzie podobna do byle jakiej konkrecji która ma niskie ceny bo byle jak robi się szybciej.

Procent wracających klientów jest niski. Co gorsza ci klienci jak biednieją to też zaczynają odpływać  wszystkie wskaźniki pokazują ze ludzie jednak masowo biednieją.

I marketing szeptany wcale nie jest tak skuteczny ja go malują. Najlepiej się go sprzedaje :D jako usługę. Stąd takie przeszacowane jego wartości.

A złe opinie? Mam wielu klientów którym poprawiam po tanich z masą negatywnych opinii... CO WIĘCEJ ONI POTRAFIĄ TAM WRÓCIĆ!

Na pytanie czemu drugi raz zaryzykowali sprzęt oddać paprokom stwierdzili że jestem za drogi.... To nic że za pierwszym razem zapłacili paprokom za nic i zapłacili więcej bo paproki grzebały. Za drogim razem zaryzykowali bo przecież niezadowolonych jest 25% klientów... Może trafią w te 75%  dobrze obsłużonych? Gorzej jeśli te 75% to w dużej mierze agencja marketingowa za grosze dająca komentarze.

I naprawdę człowiek sią zaczyna zastanawiać czy warto robić dobrze. W końcu przeżyć trzeba.

Znam trochę świetnych fachowców w różnych dziedzinach którzy zdechli bo tania konkurencja piglująca wygrała.

A z "opiniami" to jest pewien problem jeszcze jedne. Teraz żyjemy w szybkim świecie.

Często przeglądając opinie konkurencji widzę ze ktoś wystawia opinię natychmiast po naprawie... Zdarzało mi się dostać "pozytywną opinię" od kogoś za poprawianie po paprokach  ale tamci mieli pozytywną od tej osoby nadal :D   Czemu? Bo klient zachwycony ceną i czasem zanim dobrze sprawdził czy aby jakość jest trwała klepnął opinię.

A z promocją upustu za opinię też się już spotkałem :D

 

 

 

Ten problem z jakością  zaczyna być naglący bo rozlewa się na "wysokie technologie" i na "krytyczne gałęzie"

Powiedzmy sobie wprost że rower to pikuś ale oszczędności powodują ze "data center" jedno po drugim zaliczają spektakularne "fackupy" bo to nie są awarie :D

Coraz ciekawiej sie dzieje w branży motoryzacyjnej a dokładnie na styku auto-elektronika A żeby uściślić winnym jest nie tyle sprzęt a soft... :D Pisany przez zoptymalizowane zespoły programistów.

 

Tak to wygląda w pewnym uproszczeniu.

Postarzanie produktów jest jedną z metod zapewnienia obrotów niezbędnych do kredytowania.

W tym momencie niemal każdą firmę można zlikwidować odbierając jej kredytowanie a to zależy nie od zysku renomy czy czegokolwiek innego niż potężny obrót.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...