Skocz do zawartości

[gaz pieprzowy] Gdzie i w jaki sposób zamontować?


ScudAtlantic

Rekomendowane odpowiedzi

Zainteresowałem się zwiększeniem swojego bezpieczeństwa. Zdarza mi się zwracać uwagę utrudniającym mój ruch oraz jeździć późnymi godzinami w nieciekawych miejscach i dlatego chciałbym zabezpieczyć się na wypadek niebezpiecznych dla mnie sytuacji. Chciałbym zakupić sobie gaz pieprzowy, jednak nie mam pojęcia gdzie w i jaki sposób go przymocować. Chcę mieć do niego szybki dostęp, ale jednocześnie chciałbym żeby był solidnie przymocowany i osłonięty, aby nie wyleciał ani nie uderzył i nie wybuchł mi podczas wywrotki. Macie może pomysły gdzie to zamocować? Pierwsze co przychodzi mi do głowy to uchwyt do latarki, albo zamocowanie na gumki pod górną częścią ramy lub siodełkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gaz ciężko żeby wybuchł nawet w razie upadku więc się nie przejmuj. Trzymaj w koszulce, najszybciej wyciągniesz no i nie obnosisz się z faktem posiadania gazu (patrz odpowiedź @parmenidesa) takie rzeczy zamontowane w widoczny sposób działają wręcz prowokująco. chcesz nosić/wozić gaz to ok ale nie afiszuj się z tym. Swoją drogą trochę dziwne pytanie. 

 

pzdr

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł niecodzienny ale w dzisiejszych czasach nie ma co się dziwić. Plus gazu jest taki, że działa natychmiast i na 99% unikniesz potencjalnej walki. Trzymać najlepiej z tyłu w koszulce, ponieważ w trakcie wywrotki jeżeli będzie zamocowany na kierownicy możesz uderzyć, np. w kamień i sam siebie obezwładnić ( nic przyjemnego, wiem z doświadczenia, kiedyś z ciekawości sprawdzałem jak to działa ). Co do rodzaju to żelowy lub zwykły. Zwykły jak łatwo się domyśleć rozpryskuje się jak lakier do włosów więc przy nawet lekkim wietrze można też napsikać na siebie, z kolei gaz żelowy lubi się odbijać od delikwenta ( zwłaszcza nowy ). Trzeba przy tym uważać bo jak nigdy nie miałeś z tym styczności to efekt może być odwrotny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko trzeba liczyc sie z tym, że jesli pokarzesz taki gaz i nie psikniesz ze strachu lub zawahania , bądź psikniesz nieskutecznie, lub np przeciwników nagle pojawi się więcej, a celem będzie ostry typ który coś tam amatorsko boksuje na ulicach, to biada CI. Moze się to dla Ciebie skończyć bardzo zle.

Druga sprawa to jesli nie bedziesz mial twardych dowodow (nagrania, swiadkow) i kogos popsikasz, a ten wezie policje, to sprawa moze skonczyc się na komendzie/ w sadzie i będziesz sie musiał gruubooo tłumaczyć z tego psikania.

Dobrze przemyśl czy wiesz co robisz. Ja jednak sugeruje zainstalować kamere (ta skutecznie ucina 90% dyskusji), ew zadzwonic na policje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na studiach miałem 3 sytuacje, w których musiałem użyć gazu. W dwóch gaz najzwyczajniej nie zadziałał, bo okazuje się, że nie na każdego działa. Wtedy metoda "w nogi" uratowała mi portfel i tyłek. Niektórzy mają niesamowicie wysoką tolerancję kapsaicyny, która właśnie jest podstawą gazów pieprzowych. Nawet jeśli gaz działa, to często koleś zdąży cię już solidnie naklepać, zanim odczuje działanie gazu.

Polecam obejrzeć, jak AdBuster testuje gazy na sobie: http://www.cda.pl/video/1924355a

 

Jak już masz kupić gaz to szukaj gazów typu CS, bo działają natychmiastowo i każdy jest na nie podatny. Jak kupisz gaz, to wypróbuj najpierw na sobie, tylko żeby w razie czego ktoś był z ciepłą woda i mydłem, żeby w razie skuteczności cię uratować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wożę w tylnej kieszonce koszulki rowerowej lub w kieszonce spodenek. Moim zdaniem bardzo przydatny jest taki "dezodorancik". Bardzo często używam na wiejskie kundle które doskakują do nóg, spierniczają aż miło i wcale nie trzeba celować bezpośrednio w psa wystarczy dosłownie kilka kropelek na ziemię przed. Co do agresywnych kierowców to tylko raz mi się trafił kogucik co do mnie wysiadał ale wystarczyło że zobaczył puszkę którą wyjmuje z kieszeni to wrócił do auta i darł mordę przez uchyloną szybę.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lutoslaw

 

Tacy ludzie są najlepsi, drą ryja z miejsca gdzie są bezpieczni :D

 

Jeszcze co do gazu (wcześniej odpisywałem nad ranem trochę zamulony po nocce) żona korzysta z gazu wielkości dosłownie zapalniczki, jest malutki i nic nie waży a wystarcza na 2-3 użycia. Chyba najlepszy na rower bo nie staje się dodatkowym "bagażem".

 

Ja sporadycznie zabieram ze sobą pistolet gazowy (oczywiście nie na rower :D ) ale mam go w kaburze przy pasku przykrytego długą koszulką/bluzą/kurtką żeby nie wzbudzał emocji i nie prowokował. Jak ktoś jest kumaty to zauważy tylko kształt pod ciuchami, także nie zależnie od "kalibru" uważam że nie powinno się zbytnio "chwalić" takimi sprzętami. 

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynie kupiłem ,,Sabre Red"  53-60ml , jakoś tak... a sam wożę i noszę na co dzień hartowanego esp 26". Kiedyś testowała jak to działa nie mówiąc mi dotknąłem puste opakowanie tam gdzie się psika (dysza?) no i z niewiedzy dotknąłem oka jest mocny ^^ w starym rowerze mocowałem to jak widać na trytki do oryginalnego pokrowca teraz w malej sakwie pod ręką praktycznie, a ona wozi gaz w sakwie z przodu na wierzchu kieszonkę ma idealną do szybkiego wyjęcia, dodatkowo fajne zabezpieczenie ma ten gaz żeby samemu nie psiknąć sobie. Są też różne uchwyty do gazów które łatwo zamocować, poza tym nie musi być dedykowany może być to jakiś stary pokrowiec na telefon, coś z klipsem201408251_sqenshp.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym, że często jeżdżę nocą, a wiejskie burki puszczone samopas lubią szukać guza to gaz zawsze mam w torbie na ramie. Specjalnie na taką okoliczność zakupiłem torbę A-R281. Może wygląda nieco dziwacznie i na początku jest irytująca przy wspinaczkach na stojąco, ale dostęp do gazu jak dla mnie lepszy niż w kieszeni z tyłu.

Pomijając psy: jeśli jeździsz w kasku to wiedz, że świetnie się on sprawuje zarówno w defensywie jak i w ofensywie. Lekki, twardy, skutecznie zwiększa zasięg ramienia dając znaczną przewagę.

Btw miej ze sobą tylko takie zabawki, które wiesz jak używać i nie zawahasz się tego zrobić w sytuacji kryzysowej. Nie jeden został załatwiony sprzętem który sam przyniósł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zdarza mi się zwracać uwagę utrudniającym mój ruch

 

Kocham cwaniaków z gazem....

Najpierw kozaczą a potem z gazem wyskakują...

 

Pamiętaj o jednym drobiazgu. Używając broni musisz być zdeterminowanym żeby napastnika unieszkodliwić. Gaz prawidłowo użyć jest  po pierwsze trudno po drugie jak trafisz na kogoś obytego to dostaniesz bęcki BO wyjąłeś gaz.  Dla wielu osób to będzie nie tylko pozwolenie żeby ci spuścić łomot ale wprost zaproszenie.

Jak "zwracasz uwagę" jesteś w roli atakującego i gaz jest ostatnim rodzajem broni którego powinieneś użyć.

Gaz ma sens jak odpierasz nagły atak i zaskakujesz napastnika.

 

Pomijam że samo stwierdzenie jest porażająco płytkie...

Potrzebuje gaz bo zwracam uwagę... Znaczy że źle zwracasz.  Robisz więcej złego niż dobrego weź walerianę zamiast gazu.

Pomijam że wyjmiesz gaz i odstraszysz a za 200m  taki zepchnie cię do rowu autem...

 

Co do nieciekawych miejsc. Albo zmień miejsca albo zmień pomysł na broń. Atak rabunkowy nie da ci raczej szans na użycie gazu w sytuacji jak jedziesz rowerem. Bójka uliczna to nie film. To trwa 2-3s. do momentu kiedy już nic nie możesz zrobić.

Gaz jest dobry na pijaczków łotrów co chcą robić dym i się popisywać jakiegoś zboczeńca... Ogólnie na kogoś kto nie jest zbyt zdeterminowany i nie ma wielkiej wprawy.

 

Ja osobiście bawiłem sie w naukę wchodzenia w chmurę gazu i zadawania ciosu gazownikowi.

Pierwszy raz masz pietra.  Drugi się wzdrygasz po kilku puszkach potrafisz wejść tak sprawnie że nawet nie bardzo dostaniesz strumieniem.

Gaz jest najlepszy na pieski żeby nie wdawać się w dyskusję i jak ktoś napisał nie trzeba zwierzaka męczyć wystarczy przed niego prysnąć i na muchy w górach... O tu to jest niezastąpiony :D 

 

 

 

 

A nie lepiej byłoby mieć gaz w koszulce rowerowej na plecach?

 

Wożenie rzeczy takich jak gaz w koszulce na plecach jest dość ryzykowne.

Niestety sporo wywrotek i duża część potrąceń kończy się lądowaniem na plecach.  jeśli wylądujecie kręgosłupem na puszcze z gazem to może być koniec jazdy na zawsze.

 

 

 

W 99% przypadków wystarczy się zatrzymać. Pies goni, bo uciekasz. To co robisz nie ma sensu.

 

Pytanie czy ma sens sprawdzać czy atakujący nie jest w tym jednym %...

Szczególnie jak jest to jakiś większy piesek. Porwana łydka kiepsko się goi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tym pieskom krzywdy nie chcę robić w zasadzie wolałbym opierniczyć właściciela ale:

- jeśli chodzi o tereny wiejskie żaden cebulak się nie przyzna powie że to nie jego pies i chu*.*

- jak Cię capnie to dopiero lipa nikt się nie przyzna do ciapka i nie wiadomo czy szczepiony (przerypane)

- nawet jak nie uszkodzi nogi to Ci podrze spodnie Endury z 300zł albo urwie klamrę z wypas butów za 600zł ;)

 

Mandat za nieupilnowanie psa = 200zł wiem coś o tym :whistling:

 

W moim przypadku podjąłem decyzję o posiadaniu środków obrony na rowerze po pewnej akcji. Jechałem z dzieciakami, ja specjalnie trochę dalej od pobocza aby auta omijały młodych chodź w świetle prawa mogłem jechać nawet równolegle(droga raczej poboczna). Na łuku drogi (podwójna ciągła) przed przejazdem kolejowym oczywiście trafił się z co mu się śpieszy trąbi drze ryja i wyprzedza na czołowe spychając mnie i dzieci na pobocze tylko po to żeby po 30m zatrzymać się przed zamykającym się szlabanem. Oczywiście awantura i dobrze że nadjechały kolejne auta i byli świadkowie bo nie wiem jakby się to skończyło. ( a ja nawet pompki nie miałem).

 

Niestety różnego rodzaju debili coraz więcej i jestem zdania że oczywiście w ostateczności trzeba się bronić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lutoslaw

Robisz zdjęcie auta czymkolwiek, dzwonisz na 112 i zgłaszasz, że facet w takim a takim aucie o numerze XXXXXX stanowi zagrożenie, bo chciał ci dzieciaki do rowu zepchnać, prawdopodobnie jest pijany i jedzie drogą tam a tam. Wystarczy, uwierz mi. Nawet jak nie złapią go po trasie, to wezwą na wyjasnienia zarówno ciebie, jak i jego.

 

Jak napsikasz mu gazem do auta, to się ta sprawa może skończyć źle tylko dla ciebie. Czasem warto wziąć na wstrzymanie, pomyśleć i uderzyć w takiego gościa z głową, tam gdzie go najbardziej zaboli, czyli po dumie i po kieszeni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Ja się chciałem podpiąć pod temat. Dopiero planuje jeździć wieczorową porą kilka km przez las.
Czasami się zastanawiałem czy np. przy ataku Lochy (różne sytuacje w życiu się zdarzają) taki gaz jest w jakiś sposób mi pomóc.
Ewentualnie jak wygląda rzeczywistość bo jej sobie wyobrazić nie mogę  :whistling:  Ja nie mam zamiaru go używać do nadpobudliwych delikwentów.

P.S. Powoli zaczyna się sezon grzybowy z którego też lubię korzystać do późnego zmierzchu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się chciałem podpiąć pod temat. Dopiero planuje jeździć wieczorową porą kilka km przez las.

Czasami się zastanawiałem czy np. przy ataku Lochy (różne sytuacje w życiu się zdarzają) taki gaz jest w jakiś sposób mi pomóc.

Ewentualnie jak wygląda rzeczywistość bo jej sobie wyobrazić nie mogę  :whistling:  Ja nie mam zamiaru go używać do nadpobudliwych delikwentów.

 

P.S. Powoli zaczyna się sezon grzybowy z którego też lubię korzystać do późnego zmierzchu.  

 

Powiem Ci stary, że wracając ostatnio z wieczornej wycieczki drogą asfaltową, tak z nienacka wybiegło mi z rowu stadko dzików, tak ok. dwadzieścia sztuk w tym cztery stare. A teraz wyobraź sobie, jadę wyluzowany, jeszcze z telefonem w ręku, bo wyciągłem z kieszeni aby sprawdzić nawigację, a tu ci wyskakuję taka gromadka, wyhamowałem gdzieś pół metra od nich i co zrobiłem ? Stałem z pełnymi gaciami obok nich i ani drgnąłem, może dzięki temu teraz piszę ten post, pamiętam, że podczas ostrego hamowania zwróciłem ich uwagę, ale mimo wszsystko przebiegły na drugą stronę. Moim zdaniem jak nie robisz im nic złego i stoisz bez wykonywania gwałtownych ruchów to nic złego nie zrobią, co do gazu, to byłem tak zesrany, że nawet gdybym go miał pod ręką, to z tego strachu pewnie sam bym psiknął sobie w twarz. Mimo wszsytko moja dalsza trasa nie wyglądała przyjemnie, tym bardziej, że miałem jeszcze 50km. do domu, ale najważniejsze dojechałem w jednym kawałku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...