Skocz do zawartości

[kultura] Uliczna edukacja czy walka z wiatrakami? Czy i w jaki sposób zwracać innym uwagę na drodze


Rekomendowane odpowiedzi

Uliczna edukacja

1. Próbujecie zwracać uwagę innym (oczywiście, gdy są do tego warunki)?

2. Jak zrobić to w sposób, który nie zostanie potraktowany jako osobisty atak i zniewaga? Zwłaszcza, że forma jest bardzo ograniczona z uwagi na kontakt trwający najczęściej sekundy.

3. Czy warto próbować uświadomić każdego?

4. Próbować tłumaczyć na spokojnie, w nowoczesny sposób, czy lepiej staroszkolnie - krótko zrugać?

5. Pomysł ulicznej edukacji ma sens czy jest walką z wiatrakami?

6. Nie mamy na forum aktywistów, którzy organizując imprezy rowerowe mogliby ze sceny przemycać proste reguły pomagające amatorom w codziennej jeździe? Nie wszystko na raz, nie w kółko to samo, ale gdyby przyjąć prostą regułę "jedna impreza, jedna zasada", to może zostałoby coś w głowach?

 

---

 

Mieszkam w jednym z większych miast w Polsce i coraz częściej na drodze spotykają mnie dziwne i niebezpieczne sytuacje. Jeszcze częściej nielogiczne. Nie wiem co jest tego przyczyną, może nasilona migracja do dużych miast, może coraz większa gęstość zaludnienia, może frustracja i chęć wyładowania się po stresach pracy, może skutek otępiania społeczeństwa w kolejnych sferach życia, w każdym razie nasiliło się to w ostatnich latach w sposób bardzo dla mnie odczuwalny. Trudno, uroki miasta, stwierdziłem jednak, że ignorowanie błędów tylko utrwala złe nawyki i warto czasem zwrócić komuś uwagę. Jestem daleki od "szeryfowania", nie mam kamery, nie tworzę świadomie konfliktowych sytuacji, itp. Czasem zaklnę, gdy przypadek jest beznadziejny.

 

Łamanie przepisów z lenistwa, nieuwagi czy w sposób świadomy, choć też niebezpieczne i denerwujące, nie jest problemem o którym piszę. Nikt nie jest idealny i zakładam, że ktoś zostaje później ze świadomością, że zrobił źle, ale ogólnie zna przepisy i była to sytuacja wyjątkowa/nieumyślna, a resztę drogi pokona prawidłowo.

 

Częściej spotykam się z sytuacją gorszą, czyli ktoś totalnie nie zna zasad poruszania się po drodze, zachowuje się irracjonalnie, jakby wyzbył się instynktu samozachowawczego, a do tego jest święcie przekonany, że robi dobrze (o czym zwykle w niekulturalny sposób informuje). W takich momentach nie mam pojęcia jak się zachować.

 

Podam przykład z zeszłego tygodnia. Jadę wieczorem drogą rowerową, jedzie po niej też kobieta na rolkach (w wieku około 30 lat, więc trochę rozumu powinna już mieć) i... zaczyna do mnie krzyczeć. Nie byłem tego dnia już na siłach by kogokolwiek - jak wspomniałem we wstępie - edukować, więc zamierzałem ją po prostu bez słowa zostawić za plecami. Skoro jednak zaczęła dialog, to wdałem się w rozmowę. Dyskusja była w stylu:

 

Kobieta: - W ogóle cię nie słychać!

Ja: - To proszę wyjąć słuchawki z uszu.

(kontekst: cisza w okolicy z uwagi na brak ruchu o tej porze, ja opony 2.25 o terenowym bieżniku na asfalcie i werbalne "uwaga!", a kobieta słuchawki dokanałowe w uszach)

 

Kobieta: - W ogóle cię nie widać!

Ja: - To niech pani zacznie patrzeć na drogę, zamiast w smartfona.

(kontekst: na zewnątrz już noc, ja odblaski na ubraniach, w rowerze zestaw lampek na mocnych ledach, do tego jaskrawa, pomarańczowa koszulka, a kobieta ubrana na czarno, brak jakichkolwiek odblasków czy oświetlenia, wzrok wbity w telefon)

 

Kobieta: - Nie musisz jechać szybko.

Ja: - Jadę drogą rowerową, z prędkością rowerową. Jadąc ulicą nie mam do kierowców pretensji o to, że samochody poruszają się szybciej niż rowery.

(kontekst: poruszałem się około 20-25km/h, bez problemu zahamowałem, kobieta minimalnie szybciej niż pieszy)

 

Kobieta: - To nie jedź tędy.

Ja: - Jadę drogą rowerową, zgodnie z nazwą - na rowerze. Pani - na rolkach. Co nie jest rowerem - rower czy rolki?

(kontekst: wiadomo, droga rowerowa kusząco gładka, ale obok nie gorszy chodnik, kawałek dalej bezpieczne strefy ruchu)

 

Kobieta: - Uważajmy na siebie wzajemnie.

Ja: - Uważam, dlatego mogę wyhamować, gdy wjeżdża mi pani pod rower patrząc w telefon. Większość rowerzystów nie ma tak dobrych hamulców.

 

Kobieta: - Jadę na rolkach, to chyba wiadomo, że całą szerokością, od lewej do prawej.

Ja: - Brak słów.

 

Wyszła typowa przepychanka słowna, mimo że nie podnosiłem głosu, a ona krzyczała dosłownie każde zdanie, starałem się używać zwrotów grzecznościowych w odpowiedzi na jej bezpośrednie zwroty. Podawałem logiczne kontrargumenty i stawiałem pytania (niestety retoryczne), żeby sama mogła dojść do wniosków, itd. Z drugiej strony hipokryzja, niezdolność zauważenia własnych błędów, bezsensowne argumenty, bo co drugi to strzał we własną stopę, nieumiejętność uderzenia się w pierś (jeśli ostatecznie nic się nie stało i nie ma konsekwencji prawnych/finansowych, to chyba nie jest to aż tak trudne?). Po prostu odjechałem.

 

Opisałem jedną sytuację, ale mam podobne każdego tygodnia. Głowa w chmurach, brak świadomości tego co się dzieje dookoła, na każdą uwagę od razu agresywna odpowiedź. Co ciekawe mentalność opisanej rolkarki najczęściej mają nie kierowcy samochodów, a właśnie inni rowerzyści. Samochód zawróci w niedozwolonym miejscu lub przejedzie za blisko i tyle. Mając stałą trasę można próbować przewidzieć miejsca, w których może dojść do takich sytuacji. Za to rowerzyści, rolkarze, deskarze, wózkarze - pełna finezja, codziennie coś nowego (ale z takimi przynajmniej łatwiej pogadać niż z człowiekiem schowanym za szybą).

 

Rzucam temat na patelnię, bo mam wrażenie, że formuła "zagryź zęby i jedź dalej" zostanie niebawem wyczerpana. Na drogach będzie przybywać nieświadomych uczestników ruchu, a wraz z nimi postępować będzie anarchia utrudniająca bezpieczną i płynną jazdę.

 

Pax.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia? Nie działa żaden dialog między dwoma stronami bo każdy wie swoje. Działa tylko:

 

1.) coś w rodzaju "bardzo proszę uważać na swoje bezpieczeństwo i zwracać uwagę na innych uczestników ruchu bo następnym razem ktoś może nie zahamować na czas"  i pojechać dalej

2.) niestety zagryźć zęby bo czasem to jak grochem o ścianę

3.) ******* *********** *********** ************ ************ ************* !!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

niestety na ruchliwych ścieżkach nie ma sensu wdawać się w dyskusję bo jak ktoś konkretnie łamie niepisaną "etykietę" to po prostu tego nie rozumie i nie zrozumie....

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jeśli już wdawać się w dyskusje z kimś takim jak ta kobita na rolkach i będzie podobna sytuacja najlepiej gasi takich klientów prosta formułka "No to ja dzwonię na policję i zobaczymy kto ma rację". Większość chojraków podkula ogon pod siebie bo nagle dociera do nich że jednak są w błędzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem osób uprawiających sport na DDR'ach nie ogranicza się zwykle do znajomości przepisów - takie odnoszę wrażenie po przeczytaniu tego tematu. Propagowanie sportu coraz częściej przypomina pranie mózgu. W pewnym momencie ludzie zaczynają uważać, że DDR się im należy, bo przecież biegają, są zdrowi, ważniejsi i lepsi niż inni.

O zgrozo coraz częściej widuję biegaczy, którzy wbiegają na ruchliwą ścieżkę i za nic mają rowery, które ich co chwila mijają. Kilka lat temu problem praktycznie nie istniał...

Czy formuła przejeżdżania obok bez słowa już się wyczerpała? Odnoszę wrażenie, że to jedyna formuła jaką można w takim przypadku zastosować, bo trudno jest przekonać osobę, która z klucza stawia się powyżej innych. Jakakolwiek dyskusja będzie niepotrzebnym strzępieniem języka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy formuła przejeżdżania obok bez słowa już się wyczerpała?
 

Można też na czołówkę ;) Żarcik, ale w sumie, mój najmłodszy ledwo nauczył się jeździć na rowerku, udało mi się też u niego wszczepić, że jeździmy po prawej stronie... niestety mamy w Siedlcach taką ciekawą nową ścieżkę, którą sobie upodobali piesi, mimo, że równolegle jest ładny chodnik...a zwłaszcza lubią je panie na szpileczkach... i jak przełumaczyć takiemu towarzystwu idącemu często w parach po DDR, które nie zejdzie na minimetr, mimo, że widzi z naprzeciwka brzdąca jadącego jeszcze nie co chwiejna trasą i nic nie zejdą... miałem już akcje, że mały się zatrzymał i rozpłakał, bo nie wiedział co robić skoro on jedzie dobrze a i tak na drodze sie nie miesci by ominąć towarzytwo (i to w różnym wieku choć młodzież to jeszcze spoko, najgorzej, z mego doświadczenia 40+)... moja żona po prostu opier.... takich ludzi... może to jest metoda?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś więcej jeździ, to przeważnie rozumie, że takie ekspresowe edukowanie nie ma sensu. Żeby druga strona zrozumiała potrzeba czasu na wytłumaczenia, a tego przy mijaniu się nie mamy.

Dodatkowo najczęściej ochota na tłumaczenie jest przy okazji niebezpiecznej sytuacji, więc poziom stresu i agresji jest dosyć wysoki. Trudno w takim momencie na spokojnie się dogadać.

 

Generalnie szkoda nerwów, lepiej sobie dalej spokojnie jechać i się tym cieszyć. Jak się człowiek wda w pyskówkę, to potem cały dzień ma zatruty.

 

 

 

Można też na czołówkę

Weź nic nie mów. Dwóch edukatorów kiedyś postanowiło mi w ten sposób zwrócić uwagę, że mam źle ustawioną lampkę. Nadal nie wiem, czy chodziło o faktycznie złe ustawienie, czy przez podskoki na korzeniach im waliło po oczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

najlepiej gasi takich klientów prosta formułka "No to ja dzwonię na policję i zobaczymy kto ma rację". Większość chojraków podkula ogon pod siebie bo nagle dociera do nich że jednak są w błędzie

 

Mam tak ochotę powiedzieć tylko, gdy ktoś mnie mocno wkurzy. Sądzę jednak, że do chojraków to i tak nie dociera.

 

 

 

Kilka lat temu problem praktycznie nie istniał

 

Czyli jednak nic mi się nie ubzdurało i wieloletnie ogłupianie oraz propaganda zaczynają przynosić owoce.

 

 

 

mój najmłodszy ledwo nauczył się jeździć na rowerku, udało mi się też u niego wszczepić, że jeździmy po prawej stronie

 

Brawo! Taka edukacja przydałaby się wielu starym koniom. Rowerzystów jeżdżących pod prąd lub przy lewej krawędzi nie brakuje. O czym jednak gadać, jeśli niektórzy nie rozróżniają lewej i prawej strony? Poprosiłem raz grupę rowerzystów wymuszających na drodze rowerowej jazdę slalomem (bo jeden środkiem, drugi przy lewej, trzeci od jednej krawędzi do drugiej krawędzi, wszyscy ślimaczym tempem) o zjechanie do prawej, żeby umożliwić wyprzedzenie, na co od pani najbardziej przy lewej usłyszałem "no przecież jedziemy po prawej".

 

 

 

jak przełumaczyć takiemu towarzystwu idącemu często w parach po DDR, które nie zejdzie na minimetr

 

Właśnie - niby można skorzystać z formuły milczenia i minąć takie osoby bez słowa, bez wdawania się w dyskusje, gdyby... fizycznie się dało. Co jeśli tacy ludzie często zajmują całą szerokość drogi? Konfrontacja jest wtedy nieunikniona. Nie miałbym wielkiego problemu, gdyby takie osoby były uważne i na widok rowerzysty schodziły na bok, gęsiego czy jakkolwiek w sposób ułatwiający minięcie. Niestety spojrzą tylko tępym wzrokiem na rowerzystę i dalej idą szpalerem, dopóki dystans nie zmaleje do centymetrów.

 

 

 

Żeby druga strona zrozumiała potrzeba czasu na wytłumaczenia, a tego przy mijaniu się nie mamy.

 

Ale co z imprezami rowerowymi? Tam na spokojnie w przerwie między jedną a drugą atrakcją organizator mógłby ze sceny przypomnieć, że na pasach pieszy ma pierwszeństwo, że skręt sygnalizujemy ręką, że poruszamy się prawą stroną, itd.

 

 

 

Jak się człowiek wda w pyskówkę, to potem cały dzień ma zatruty.
 

 

Masz rację, tak zwykle jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Brawo! Taka edukacja przydałaby się wielu starym koniom.

 

Generalnie jest to problem ogólnospołeczny. Nie wiadomo z jakich przyczyn, temat kultury uprawiania aktywności fizycznych jest bardzo niewygodny. Można się jedynie domyślać dlaczego.

 

Nie pamiętam kiedy, ale jakiś czas temu pojawił się niezwykle niedorzeczny pomysł zmiany DDR'ów na "ścieżki dla sportowców", czyli bieganie, rolki itp. Na szczęście nie ujrzał on światła dziennego, tylko utonął w odmętach głupoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie dzwonki w rowerach? Używajcie ich? Ktoś potrafi krzyknąć "UWAGA" czy powiedzieć "PRZEPRASZAM"? W dyskusje się nie wdawać, bo to szkoda czasu i nerwów.

 

Niestety nie zmieni się mentalności sweet blondi na szpilkach czy buraka w tym kraju. Jeśli takiego nie nauczono tego w szkole (i co najważniejsze - w domu) od najmłodszych lat, to się i tak nie zmieni po "różnych akcjach edukacyjnych". To tyczy się wszystkich uczestników dróg. Znacie powiedzenie:

 

"Człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nigdy"

Coś w tym jest.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie pamiętam kiedy, ale jakiś czas temu pojawił się niezwykle niedorzeczny pomysł zmiany DDR'ów na "ścieżki dla sportowców", czyli bieganie, rolki itp. Na szczęście nie ujrzał on światła dziennego, tylko utonął w odmętach głupoty.

W sumie byłbym za, gdyby w ten sposób można było wrócić na ulicę czy szosę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uliczna edukacja

1. Próbujecie zwracać uwagę innym (oczywiście, gdy są do tego warunki)?

2. Jak zrobić to w sposób, który nie zostanie potraktowany jako osobisty atak i zniewaga? Zwłaszcza, że forma jest bardzo ograniczona z uwagi na kontakt trwający najczęściej sekundy.

3. Czy warto próbować uświadomić każdego?

4. Próbować tłumaczyć na spokojnie, w nowoczesny sposób, czy lepiej staroszkolnie - krótko zrugać?

5. Pomysł ulicznej edukacji ma sens czy jest walką z wiatrakami?

6. Nie mamy na forum aktywistów, którzy organizując imprezy rowerowe mogliby ze sceny przemycać proste reguły pomagające amatorom w codziennej jeździe? Nie wszystko na raz, nie w kółko to samo, ale gdyby przyjąć prostą regułę "jedna impreza, jedna zasada", to może zostałoby coś w głowach?

 

---

 

Mieszkam w jednym z większych miast w Polsce i coraz częściej na drodze spotykają mnie dziwne i niebezpieczne sytuacje. Jeszcze częściej nielogiczne. Nie wiem co jest tego przyczyną, może nasilona migracja do dużych miast, może coraz większa gęstość zaludnienia, może frustracja i chęć wyładowania się po stresach pracy, może skutek otępiania społeczeństwa w kolejnych sferach życia, w każdym razie nasiliło się to w ostatnich latach w sposób bardzo dla mnie odczuwalny. Trudno, uroki miasta, stwierdziłem jednak, że ignorowanie błędów tylko utrwala złe nawyki i warto czasem zwrócić komuś uwagę. Jestem daleki od "szeryfowania", nie mam kamery, nie tworzę świadomie konfliktowych sytuacji, itp. Czasem zaklnę, gdy przypadek jest beznadziejny.

 

Łamanie przepisów z lenistwa, nieuwagi czy w sposób świadomy, choć też niebezpieczne i denerwujące, nie jest problemem o którym piszę. Nikt nie jest idealny i zakładam, że ktoś zostaje później ze świadomością, że zrobił źle, ale ogólnie zna przepisy i była to sytuacja wyjątkowa/nieumyślna, a resztę drogi pokona prawidłowo.

 

Częściej spotykam się z sytuacją gorszą, czyli ktoś totalnie nie zna zasad poruszania się po drodze, zachowuje się irracjonalnie, jakby wyzbył się instynktu samozachowawczego, a do tego jest święcie przekonany, że robi dobrze (o czym zwykle w niekulturalny sposób informuje). W takich momentach nie mam pojęcia jak się zachować.

 

Podam przykład z zeszłego tygodnia. Jadę wieczorem drogą rowerową, jedzie po niej też kobieta na rolkach (w wieku około 30 lat, więc trochę rozumu powinna już mieć) i... zaczyna do mnie krzyczeć. Nie byłem tego dnia już na siłach by kogokolwiek - jak wspomniałem we wstępie - edukować, więc zamierzałem ją po prostu bez słowa zostawić za plecami. Skoro jednak zaczęła dialog, to wdałem się w rozmowę. Dyskusja była w stylu:

 

 

Wyszła typowa przepychanka słowna, mimo że nie podnosiłem głosu, a ona krzyczała dosłownie każde zdanie, starałem się używać zwrotów grzecznościowych w odpowiedzi na jej bezpośrednie zwroty. Podawałem logiczne kontrargumenty i stawiałem pytania (niestety retoryczne), żeby sama mogła dojść do wniosków, itd. Z drugiej strony hipokryzja, niezdolność zauważenia własnych błędów, bezsensowne argumenty, bo co drugi to strzał we własną stopę, nieumiejętność uderzenia się w pierś (jeśli ostatecznie nic się nie stało i nie ma konsekwencji prawnych/finansowych, to chyba nie jest to aż tak trudne?). Po prostu odjechałem.

 

Opisałem jedną sytuację, ale mam podobne każdego tygodnia. Głowa w chmurach, brak świadomości tego co się dzieje dookoła, na każdą uwagę od razu agresywna odpowiedź. Co ciekawe mentalność opisanej rolkarki najczęściej mają nie kierowcy samochodów, a właśnie inni rowerzyści. Samochód zawróci w niedozwolonym miejscu lub przejedzie za blisko i tyle. Mając stałą trasę można próbować przewidzieć miejsca, w których może dojść do takich sytuacji. Za to rowerzyści, rolkarze, deskarze, wózkarze - pełna finezja, codziennie coś nowego (ale z takimi przynajmniej łatwiej pogadać niż z człowiekiem schowanym za szybą).

 

Rzucam temat na patelnię, bo mam wrażenie, że formuła "zagryź zęby i jedź dalej" zostanie niebawem wyczerpana. Na drogach będzie przybywać nieświadomych uczestników ruchu, a wraz z nimi postępować będzie anarchia utrudniająca bezpieczną i płynną jazdę.

 

Pax.

 

na drogach rowerowych powinny być moim zdaniem jakieś patrole, bo w tej chwili nie ma przynajmniej w moim mieście jakichkolwiek. Przy okazji połapaliby kierowców parkujących na drogach rowerowych. Od czasu do czasu mogliby także sprawdzać trzeźwość rowerzystów, zatrzymać rolkarzy, przegonić spacerowiczów z DDR itp. zgłosić jakieś uszkodzenia nawierzchni, zgłosić reklamy zasłaniające widoczność, popatrzeć czy zielone dla rowerzystów jest "widoczne" dla kierowców, itp. Skoro są patrole na normalnych drogach i chodnikach to powinny być  także na DDR,ach. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja stosuję edukację poprzez doświadczenie a nie rozmowę.

Moje metody edukacyjne obejmują takie aspekty jak:

- Głośny dzwonek, którym dzwonie jakbym dostał padaczki w kciuku. Dzwonię także wtedy, gdy mam możliwość wyminięcia pieszego łażącego po DDR, żeby świętej krowie uświadomić, że chodzi nie tu gdzie trzeba.

- Wymijanie przy prędkościach +/- 30 km/h ocierając się o ramię zbłąkanego delikwenta

- Edukacja ostateczna - kolizja. Stosuje gdy wiem, że mam rację i do tego mam zły humor. Po kolizji czasami następuje wezwanie policji i mandat dla drugiego uczestnika ruchu. Niekoniecznie pieszego.

 

Zaręczam, że metody są skuteczne :)

 

Szacunek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

- Wymijanie przy prędkościach +/- 30 km/h ocierając się o ramię zbłąkanego delikwenta - Edukacja ostateczna - kolizja. Stosuje gdy wiem, że mam rację i do tego mam zły humor. Po kolizji czasami następuje wezwanie policji i mandat dla drugiego uczestnika ruchu. Niekoniecznie pieszego. Zaręczam, że metody są skuteczne

jak rozum rozdawali to byłeś na zwolnieniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Po prostu jestem z natury wredny i znudziło mi się tłumaczenie baranom zasad ruchu. Dlatego edukację przeprowadzam na zasadzie odstraszania. Jak się jeden z drugim sparzy, to więcej błędu nie popełni. Oczywiście wszelkie manewry edukacyjne przeprowadzam tylko wtedy, gdy mam pewność, że nie zrobię nikomu krzywdy.

No, ale czasami nie da rady jak ktoś samemu pcha się pod koła. Na kimś jest zawsze miękksze lądowanie, niż na asfalcie/ polbruku a i rower mniej ucierpi :)

 

Szacuneczek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@jowejek, Co do imprez...

To niestety  w KRK największy problem stanowią ich bywalcy. Zaleta taka ze mają oklejone rowery wiec wiadomo że jest niebezpiecznie.

Do większości ludzi nie dotrze że trza po ludzku bo im wpajano ma masach że rowerzysta jest lepszą rasą i już.

Chamstwo i arogancja zostały w to wbudowane... Ale oni czują się lepsi od rowerzystów i wszystkich innych

 

 

Dwa to ze ścieżki rowerowe.

U nas nie ma dróg tylko ścieżki i ludzie je tak traktują.

Więc se łażą.

Se jadą parami

Se jadą pod prąd...

 

Pomijam że rower na ulicy namalowany wyłącza rozum bo nie dociera że ta strzałka to nie do dekoracji tam się maluje.

Jak nie przestaniemy budować ścieżek rowerowych i nie zaczniemy ich malować jak drogi to niewiele sie zmieni.

 

Czy uliczna edukacja ma sens?

To zależy od osobnika. Jak trafisz na aktywistę oszołoma to nie. on wie lepiej a ty jesteś złym prawicowomocherowym debilem który chce go zniewolić

Jak trafisz na typowego przedstawiciela nowo-młodzieży (i 30 latkowie się zaliczają) to też nie bo nie zrozumie co do niego mówisz bo rodzice mu mówili że mu wolno wszystko jak chce.

 

Te dwie grupy używają roweru bo daje wolność i jazda pod prąd pasem rowerowy jest ok a zakazanie im tego było by pogwałceniem ich JA.

 

Tu zawsze przegrasz jeszcze cię zbluzgają.

 

Młodzi gniewni dresiarze... To zależy jak wyglądasz :D Jak jesteś łysy i masz zakazaną gębę najczęściej przyjmują argumenty :D

Czasem po prostu przyjmują z zdziwioną miną.

Czasem się chcą bić :D I o dziwo najczęściej wystarczy spokojnie prowadzić rozmowę i normalnieją.

 

Panienki fitneski są problematyczne bo czasem mają zawyżoną (albo zaniżoną ale i tak robią wyżej niż nadstawiają) samoocenę są po prostu wredne. Często ich figura to lata głodzenia i diet i sa tak zgorzkniałe i rozregulowane hormonalnie że naprawdę lepiej omijać z daleka bo są po prostu  niezrównoważone.

Facet którym nie ślini się do nich jest zjawiskiem którego się boją a kobiecie każdej wydrapią oczy.

Starsze panie często są ich prosta kontynuacją więc... jw.

 

Janusze i na roweruch... Najczęściej pogodni i ok czasem to typowy samochodowy Janusz i wtedy będzie chamsko.

 

Janusz z żoną? nie tykaj bo jak cie nie zruga życia w domu nie będzie miał przez miesiąc.

Normalny facet z fitneską...  On ma ciężkie życie i jak Janusz nie będzie miał życia jak cie nie zruga.

 

Są też normalni ludzie którzy bardzo się przejmą  po czym dalej będą jechać iść biec jak przedtem bo to tylko ścieżka ;)

 

Jak masz ludzi z pieskami...

 

Jak jadę z kimś to krzyczę "uwaga sznycel"  Pies znika z drogi w ułamkach sekund :D 

Działa w 95% zakładam ze reszta właścicieli jest głucha albo nie kocha swoich pupili.

Samotnie modyfikuję i "uwaga na sznycla"

 

Musisz sie nauczyć rozróżniać ludzi. Niektórzy nie mają pojęcia i ma sens ich nawracać ale wielu ma to w D.  i zostaniesz zaatakowany.

To jak z kierowcami. Czasem na przejeździe proszę o wyłączenie silników bo śmierdzi.

Większość po prostu gasi silnik na te kilka minut.

A niektórzy są wiają.

Acz jeden który miał strasznie dużo do powiedzenia zawsze jak o spotykam na przejeździe ma już wyłączony (wtedy nie wyłączył ) ;)  Ewidentnie nie w smak mu było że jakiś młokos mu zwraca uwagę ale widać spokój i argumenty jednak dotarły i  na zimno przeanalizował że może to ma sens.

Więc może warto?

 

Co do metody na chama... 

No cóż czasem jak ktoś robi coś skrajnego to rzucę mięsem ale nie lobię się potem...

Choć trzeba przyznać że bywa iż K...wa  działa o wiele szybciej i lepiej niz uwaga. Nie wiem na czym to polega ale przekleństwo nie wywołuje dziwnych i irracjonalnych reakcji tak jak uwaga. Może dla tego ze jednak ludzie wiedzą co robią źle i jak leci mięso to wiedza o co konkretnie chodzi

i z której strony może nadejść szczał ? A jakieś uwaga to może uwaga meteor?

W każdym razie unikam jak ognia bo trudno z tego wyjść kulturalnie i nawiązać jakikolwiek dialog.

A jak sę zacznie kulturalnie to nawet z karkiem sterydziażem z bejsbolem w nogawce da się dojść do porozumienia

 

Czasem stosuję jeszcze pochwałę ;)

Jak ktoś zrobił coś chamskiego i widzi podniesiony kciuk czy słyszy pochwałę najczęściej robi się czerwony jak burak albo unika kontaktu wzrokowego a często przeprasza

 

Policja jak najbardziej powinna jeździć po ddrach. Problem w ich rozmytym charakterze.

Zresztą uważam że policja powinna mieć przeważającą ilość patroli właśnie rowerowych a nie pieszych.

 

 

 

Jak się jeden z drugim sparzy, to więcej błędu nie popełni. Oczywiście wszelkie manewry edukacyjne przeprowadzam tylko wtedy, gdy mam pewność, że nie zrobię nikomu krzywdy.

 

Kiedyś trafisz nieszczęśliwie i komuś pęknie śledziona albo nerka. Pójdziesz siedzieć bo nagle się okaże ze owszem oni byli na ddr ale tobie nie wolno w nich wjechać. (jak się masz ochotę kłócić to przeczytaj najpierw kodeks)  Pomijam że będziesz musiał z tym żyć i może z świadomością tego że komuś zabiłeś bliską osobę. Zadziwiająco łatwo jest komuś zrobić krzywdę ale mistrzowie długich prostych są tacy pewni siebie że już nic nie zaskoczy ani im nic źle nie wyjdzie że nie dopuszczają do łbów iż to droga i wiele może pójść nie tak.

A wina? Cóż właśnie sie przyznałeś do winy....  Świadomie ryzykujesz cudze zdrowie i życie. 

I wiesz... Nawet jak ci się uda wywinąć to będziesz to zawsze miał z tyłu głowy.

Znałem takich trochę... Niestety dopiero pierwszy wypadek uświadamiał im wadę ich durnego pokrętnego rozumowania.

 

Takim zachowaniem stwarzasz realne zagrożenie na drodze co samo w sobie jest łamaniem prawa.

Nie tylko nie jesteś od nich lepszy ale jesteś gorszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro powstał taki temat, to pozwolę sobie krótko przytoczyć sytuację jaka mi się wczoraj zdarzyła. Na szczęście stosunkowo niegroźna, aczkolwiek dochodzę do wniosku, iż częściej takie kolizyjne przypadki zdarzają mi się ze względu na nieprzestrzeganie zasad ruchu drogowego przez innych rowerzystów, aniżeli przez kierowców.

Otóż już wyjaśniam co nastąpiło. Proste wymuszenie pierwszeństwa przez kobietę 50+ na drodze wojewódzkiej zmusiło mnie do hamowania z prędkości ok 30km/h i do zjechania do osi jezdni. Niby codzienność szosowców, aczkolwiek gdy grzecznie zwróciłem uwagę mówiąc "jak pani jedzie?", otrzymałem odpowiedź "co kur*a gówniarzu". Możemy z tego wnioskować, iż ów osoba żadnych wniosków z tego zdarzenia nie wyciągnęła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Macie dzwonki w rowerach? Używajcie ich? Ktoś potrafi krzyknąć "UWAGA" czy powiedzieć "PRZEPRASZAM"?

 

Niestety, ale posiadanie dzwonka i okrzyki ostrzegawcze nie zawsze skutkują.

Przykłady : całą szerokością drogi leśnej ( ok. 5m ) w tym samym kierunku co ja idą cztery osoby, dzwonię i pani ( druga od lewej ) schodzi na prawo, a pan ( pierwszy od lewej ) nie schodzi, tylko zatrzymuje się i patrzy, więc mijam go dość blisko z uwagą " może pan stanie na środku ", na co on coś tam burczy i pani również - niestety w odpowiedzi pan usłyszał dość niemiłe słowa.

Wczoraj pan w kasku ( wydawałoby się świadomy rowerzysta ) jadący z małym synem jechał lewą stroną drogi asfaltowej - dojazdówka do lasu, więc dzwonek + uwaga ! i tym razem poskutkowało.

Jadę ok. 30 km/h przez las i widząc przed sobą cztery osoby na rowerach dzwonię, a tuż przed manewrem wyprzedzania pani jadąca z dzieckiem ( dwa rowery ) postanowiła też zacząć wyprzedzać, tyle że jechała 15 - 20 km/h, więc padło pytanie : " musiała Pani teraz wyprzedzać ? ", a ona prowokacyjnie : " taaak " ( z tonem przekomarzania się ).

Znów jadę 30 km/h na granicy lasu i zbliżam się do pani z pieskiem puszczonym luzem, a pani : " może wolniej ", na co ja : " pies powinien być na smyczy ".

Niestety niektórzy jeżdżą np. obok siebie - to nawet na dość szerokiej leśnej drodze bywa denerwujące ( z mojej perspektywy jedna z osób jedzie środkiem lub nawet lekko pod prąd ).

Z powodów w/w unikam jazdy po ścieżkach rowerowych - po pierwsze, bo mam " leśny rower ", który jak sama nazwa wskazuje lepiej czuje się w lesie, a po drugie żeby się za bardzo nie denerwować.

Przy ładnej pogodzie zwiększa się ryzyko potencjalnie niebezpiecznych sytuacji, ale to w końcu nic nowego - wystarczy spojrzeć co robią kierowcy, gdy zaświeci słońce.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

"co kur*a gówniarzu". Możemy z tego wnioskować, iż ów osoba żadnych wniosków z tego zdarzenia nie wyciągnęła.

 

Jeszcze jest opcja zupełnie realna że popełniła błąd i była tym tak zdenerwowana że tak zareagowała.

Wbrew pozorom dość powszechne zjawisko i na drodze po sytuacji kolizyjnej o trzeb brać pod uwagę w zachowaniach.

Może się to wydawać nienormalne ale jest jak najbardziej zachowaniem "prawidłowym" powiedział bym podręcznikowym.

 

Dlatego warto z komentarzem odczekać 5s powiedzieć coś stonowanego bez ataku personalnego może nawet z żartem dla rozładowania.

W innym wypadku spotkacie się z podświadomą odruchową agresją z której niezmiernie trudno jest się potem takiemu delikwentowi wycofać i dochodzi do eskalacji której wcale nie musi taka osoba chcieć.

 

 

 

grzecznie zwróciłem uwagę mówiąc "jak pani jedzie?"

 

I sorry. To nie jest grzecznie.

Nieważne jak spokojnie i z jakim uśmiechem i jak kulturalnym tonem to powiedziałeś.

 

Do niej dotarło coś w ten deseń...  "No i jak głupia krowo jeździsz"

To sformowanie którego użyłeś jest jednym z najbardziej konfrontacyjnych zwrotów na drodze i praktycznie zawsze wywołuje spiralę agresji.

Już chyba mniej prowokujące było by rzucić mięsem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

U nas nie ma dróg tylko ścieżki i ludzie je tak traktują.

 

 You made my day, dude! :) Masz Kolego jeden do góry, bo to jest naprawdę oryginalne stwierdzenie w duchu filozoficznej refleksji, co w obecnych czasach się ceni nawet bardziej niż zwykle.

 

 

 

To niestety w KRK największy problem stanowią ich bywalcy. Zaleta taka ze mają oklejone rowery wiec wiadomo że jest niebezpiecznie

 

Kolego, w stolicy masz kubek w kubek to samo. Ale to w sumie cieszy - bo oznacza, że regionalizmy ten tego teges nas nie dzielą.  

 

 

 

Panienki fitneski są problematyczne bo czasem mają zawyżoną (albo zaniżoną ale i tak robią wyżej niż nadstawiają) samoocenę są po prostu wredne. Często ich figura to lata głodzenia i diet i sa tak zgorzkniałe i rozregulowane hormonalnie że naprawdę lepiej omijać z daleka bo są po prostu niezrównoważone.

 

Doświadczenie przez Ciebie przemawia? Podziel się Kolego soczystymi wspomnieniami o spotkaniach trzeciego stopnia z fitneskami. Ja też mam swoje obserwacje, choć raczej z siłki, także tego :) 

 

 

 

Kiedyś trafisz nieszczęśliwie i komuś pęknie śledziona albo nerka.

 

Taaa... Albo ktoś mu wklepie...

 

pzdr

Fawlty

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Choć trzeba przyznać że bywa iż K...wa działa o wiele szybciej i lepiej niz uwaga. Nie wiem na czym to polega ale przekleństwo nie wywołuje dziwnych i irracjonalnych reakcji tak jak uwaga

 

 

Już chyba mniej prowokujące było by rzucić mięsem.

bo rzut mięsem podkreśla powagę sytuacji i zaangażowanie emocjonalne rzucającego.

Ale trzeba rzucać w przestrzeń a nie kierować mięcha personalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Bierzecie wszystko to co pisze troszeczkę za bardzo dosłownie. Oczywiście, że nie jestem na tyle głupi, że będę narażać czyjeś zdrowie by utrzeć mu nosa. Ale mijanko w odległości półtorej metra tak czy tak potrafi napędzić komuś strachu i przeważnie taka osoba szybko czmycha z DDR.

2. Nie bez powodu na pierwszym miejscu umieściłem dzwonek w moim pierwszym poście. Wkur... mnie trzy rodzaje rowerzystów. Jeżdżący pod prąd, bez świateł i bez DZWONKA. Bo jadę moim wspaniałym endurakiem, to nie będę szpecił go dzwonkiem... Dzwonek to podstawa i najlepsze lekarstwo na pieszych na DDR ale nie tylko. Nie raz wybronił mnie on od kolizji, gdy zaopatrzony w przednie koło Janusz, leciał ze mną na czołówę.

3. W dyskusję nie ma co się wdawać, bo po DDR pieszo poruszają się tylko profesorowie ze specjalizacją ruch drogowy.

4. Jeżdżę na rowerze od dzieciaka a od 5 lat praktycznie codziennie. Raz długie, raz krótkie trasy, sporo po mieście i od około 2 lat, grzeję 6 dni w tygodniu do pracy. I, wow, jeszcze nigdy nie spowodowałem wypadku z mojej winy.

 

Tak więc wrzućcie trochę na luz i nie bierzcie wszystkiego tak do siebie ;)

 

Czołem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie ścieżek w lesie to należy pamiętać, że to nie maraton i nie każdy lubi jak jadąc na wycieczkę z rodziną słyszy wiecznie z tyłu dzwonki i UWAGI.

Ja zazwyczaj zwalniam, mówię przepraszam i żadnych problemów nie mam przy wyprzedzaniu. Nikt mnie nie edukuje, że jeżdżę jak wariat i nikogo też nie muszę edukować, że na leśnej ścieżce stanął mi akurat na samym środku ulubionego singla. Na DDRach też korona mi z głowy nie spada jak czasem kogoś ominę albo zwolnię.

Pyskujcie do ludzi dalej na ścieżkach i w lesie. Wjeżdżajcie w tych co się zapomnieli i idą DDRem. Później są zdziwione miny jak jakiś pajac rozsypie szkło na wjeździe do lasu albo z kilofem przejdzie się wzdłuż zbudowanych tras. Już był taki wątek zdziwionego Pana, czemu jak jechał DDRiP i zadzwonił dzwonkiem na idącą parkę, to gość zamiast z uśmiechem zrobić mu miejsce to powiedział mu kilka miłych słów w ramach edukacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

bo rzut mięsem podkreśla powagę sytuacji i zaangażowanie emocjonalne rzucającego. Ale trzeba rzucać w przestrzeń a nie kierować mięcha personalnie.

 

Koledzy, wzbijacie się dzisiaj na firmamenty obserwacji i mądrości ludowej... :woot: Może Majka pójdzie Waszym śladem i też się wzbije (choć z formą nie trafił chyba).

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...