Skocz do zawartości

[rama] Pan Stooge


maciejas

Rekomendowane odpowiedzi

DSC_9928__20151028.1_cover_1.jpg

 

 

Wstęp

Pan Stooge pojawił się u nas niedawno. Narobił niezłego zamieszania – najpierw w rodzinie (Co to? Kto to? Tato, ale przyczepkę będziesz mógł ciągnąć? Kiedy w końcu zniknie to pudło?), a później w terenie. Jest dzieckiem brytyjskiego dżentelmena - Andy Stevenson - który marzył o bicyklu idealnym.

 

Przyśnił mu się wehikuł, który jednocześnie jest powrotem do przeszłości (czysta stal, żadnych uginaczy) i ukłonem w kierunku nowoczesności („płaska” geometria, 29” albo 27.5+) . Do tego wszystkiego jeden rzut oka wystarczy, aby zrozumieć, że jego wygląd nie jest wynikiem ani przypadku, ani optymalizacji – jest po prostu dziełem sztuki, nawiązującym do „tradycji” klunkerów i Jones’ów.

 

Trochę zbyt wcześnie jeszcze, aby zapadły ostateczne wyroki w sprawie pana Stooge’a. Tym niemniej mogę podrzucić garść podstawowych informacji i spostrzeżeń.

 

Rozdział pierwszy - czyli jaka to koncepcja?

Na pytanie jednego z potencjalnych nabywców – czy można zainstalować widelec amortyzowany do Stooge’a  - Andy odpowiedział, że owszem, ale nie taki był zamysł twórcy. A jaki?

 
Stooge ma być surowy i do bólu prosty, a za radość z używania ma odpowiadać tylko i jedynie geometria ramy (nazwana przez twórcę „progresywną”), wielkość i charakterystyka dobranych kół i materiał, z której jest wykonana rama. Nie został stworzony do ścigania, raczej do „zabawy”, frywolnej jazdy po mniej wymagającym terenie (choć to już bardziej zależne od umiejętności jeźdźcy).
 
Genotyp pana Stooge’a zdeterminowany jest przez kilka kluczowych cech:
- Rama stalowa 4130
- Relatywnie płaski kąt główki (69 stopni) i nie-za-długi ogon (minimalnie 436 mm)
- Sztywny widelec z offsetem 55 mm
- Miejsce z przodu na koło 29+, z tyłu wchodzi raczej zwykłe 29, całość kompatybilna z kołami 27.5+
- Mocowanie suportu za pomocą mimośrodu (możliwość instalacji piasty planetarnej lub zrobienia z niego jedno-biegowca-bez-przerzutkowca)
- Górna rura i wysięg (ang. reach) – bardzo skromne, odpowiednio 597 mm i 427 mm – gwarantujące wyprostowaną pozycję
 
Z pozostałych ważnych detali:
- Suport BSA, 68 mm
- Haki zwykle QR
- (specjalnie dla Skwarka) Mocowanie pod jeden bidon
- Główka przyjmuje tylko sterówki 1 i 1/8 cala
 
Rama, co ciekawe, występuje tylko w jednym rozmiarze. Andy tłumaczy, że użycie sztycy z offsetem oraz różnej długości mostków pozwala zaadoptować ramę na potrzeby szerokiego spektrum nabywców (w zależności od ich warunków fizycznych). Trudno jednak na to wytłumaczenie przystać – jakiekolwiek większe niż 10 mm zmiany w tych wymiarach będą miały wpływ na prowadzenie się tego pana. Więc pozostaje przyjąć, że jest jeden rozmiar – albo pasuje, albo niestety nie.
 
Więcej szczegółów: http://stoogecycles.co.uk/framesets/
 
 
Rozdział drugi – czyli jak to w ogóle jeździ?
Niech to będzie kilka spostrzeżeń na gorąco – jak pisałem wcześniej – za wcześnie na werdykty ostateczne. 
 
Nie ukrywam, że miałem rozterki przed zakupem. Po pierwsze „69 stopni” w główce – czy to nie krok wstecz? Wszak mamy prawie rok 2016, czyż nie jest to nieporozumienie dla roweru ambicjami? Po drugie zupełnie nieracjonalne podejście – skoro dobrze wygląda to nie może dobrze jeździć.
 
Jakież zaskoczenie i ileż radości prawie od pierwszego przekręcania korbą. Rower prowadzi się prawie idealnie. Odpowiedź na ruch kierownicą jest natychmiastowa, ale co ciekawsze bardzo naturalna, lekka, płynna. Efekt nadsterowności jest wyeliminowany do minimum, pomimo zastosowania mostka o skromnej długości 35 mm. Przy małych prędkościach pana Stooge prowadzi się prosto, dostojnie, bez problemu skręca (niemal w miejscu). Przy dużych prędkościach – podobnie, choć z pewnością krótki ogon każe mieć się na baczności przy wykonywaniu gwałtownych manewrów. Z pewnością jednak Pan Stooge jest do opanowania.
 
Podjazdy o stromym nachyleniu (na przykład w drodze po bułki po drugiej stronie grzbietu) – celująco. Myślę, że tutaj główną przyczyną jest względnie nisko położony kokpit – dość krótki widelec i nie-tak-znowu-ostry kąt główki (wysuwający nieco przednie koło) robią swoje. Co ciekawe – jednocześnie uniesienie przedniego koła na przeszkodzie nie stanowi żadnego problemu.
 
Wiele osób pomyśli, że jeżdżenie bez amortyzatora jest rodzajem samo-biczowania. Ci, którzy spróbowali wiedzą, że rower taki oferuje coś w zamian – fantastyczne uczucie lekkości przy pedałowaniu i nabieraniu prędkości nawet, jeśli rzeczywista waga roweru nie należy do piórkowych. W przypadku pana Stooge’a kwestia uczucia komfortu jest dość ciekawa. Owszem – to ciągle sztywniak, który na poprzecznych wybojach potrafi kopnąć w cztery litery. Kiedy jednak przyzwyczaimy się do tych fanaberii i będziemy potrafili je kompensować ruchem ciała – Pan Stooge potrafi być nad wyraz wygodny. Nie wiem czy to stalowa konstrukcja ramy, czy duże koła z dużymi oponami czy też w końcu szeroka karbonowa kierownica lub chwyty ESI Chunky, czy może raczej wszystkie to razem wzięte – faktem jest, że sam kokpit jest zaskakująco dobrze „amortyzowany”.
 
Czy mam pisać o ciemnych stronach pana Stooge’a? Czy wspominać o skromnym prześwicie z tyłu (Rock Razor mieści się z 3 mm marginesem)? Czy mówić o główce przyjmującej jedynie sterówkę 1 i 1/8 cala? Czy w końcu pisać o nie-do-końca wygodnym dostępie do śruby montażowej tylnego hamulca? Albo wspomnieć wagę pana Stooge’a? Nieee, następnym razem.
 
 
Rozdział trzeci – czyli co dalej?
Mamy z panem Stooge’em plany.
 
Najpierw wycieczka w prawdziwe góry, żeby sprawdzić te 69 stopni. Nie żeby pan Stooge nie miał okazji pozjeżdżać i nie pokazał na co go stać, ale w górach właściwych jeszcze nie był.
Ponadto – konstrukcja Stooge’a pozwala na eksperymenty kołami i ogumieniem, szczególnie w zakresie modnych „plusów”.
No a późną wiosną – przybierzemy pana Stooge’a w bagaże i przymocujemy przyczepkę.
 
Jak będzie wola ludu – to zdamy relację z tych eksperymentów.
 
Ave!
 
DSC_9929__20151028.2.jpg
 
 
DSC_9931__20151028.3.jpg

 

 

DSC_9937__20151028.8.jpg

 

 

 

DSC_9940__20151028.10.jpg

 

 

DSC_9942__20151028.11.jpg

 

 

DSC_9943__20151028.12.jpg

 

 

DSC_9945__20151028.13.jpg

 

 

DSC_9933__20151028.4.jpg

 

 

DSC_9934__20151028.5.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Macieju, dopiąłeś swojego, podniosłeś poprzeczkę wpisem i wszedłeś na wątłą ambicję gumiakami!
W dodatku wyskoczyłeś z tak pięknym - co ja mówię "pięknym", najpiękniejszym stallovym i poprawiłeś melodyjność tekstu dodając szczyptę frywolności.
Beret z głowy - jestem pod wrażeniem (ciągle pamiętając przydługi monolog na temat on ona ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny ten rower, ale zastanawia mnie jedno, główka 69* i opony raczej do cięższego zastosowania, a z drugiej brak amortyzatora i haki QR. Czy to nie jest aby rowerowe hipsterstwo? Bo stal, karbonowa kierownica i piankowe ESI nie zastąpią amortyzatora w górach ;)

I dlaczego te haki aż się proszą o samoistne otwarcie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Czy to jest górska hipsterka? Racze nie. To raczej - "po prostu" rower. Powrót do korzeni dla świadomego bikera albo znudzonego przepychem technologii, albo szukającego nowych wrażeń, albo na maxa prostyuch rozwiązań.
Ale mnie też osobiście temu rowerowi (podobnie jak mojej sarnie) zabrakło sterówki 44mm pozwalającej na wypady w ciężkie góry wsadzenia amortyzatora (i to jest jedyny powód, że nadal sam go nie kupiłem). Rower zyskał by na uniwersalności. No chyba, że masz fula. Wtedy te dwa rowery idealnie się dopełniają.

Z drugiej strony - jeżeli nie szukamy tras z mocnymi uskokami, schodami skalnymi czy gęstym lasem korzeni takim rowerem można naprawdę wiele zrobić. Może oszczędzając się minimalnie na zjeździe ale za to zyskując na podjazdach czy płaskich odcinkach (albo... noszeniu pod górę). Coś w sam raz dla turysty górskiego nastawionego na szutry, płaskie skalne płyty czy ubite ziemiste ścieżki. Jeżeli jeszcze zamienisz koła 29 na 27+ (a tutaj wchodzą) masz świetnego kompana.

Co ciekawe wersja tytanowa tego samego modelu ma sterówkę 44mm.
Haki QR? Tego bym nie demonizował - sztywny wideł pracuje inaczej niż amortyzowany (z ogonem podobnie).

Dzięki temu, że Maciej wpadł ze stooge na Stallovy miałem okazję pokręcić minimalne kółeczko na tym cudzie. Jednym z najważniejszych (wg mnie) wymiarów jakie Maciej ukrył w opisie jest offset widła. 55mm robi swoje. Rower naprawdę skręca w miejscu, ale przy większej prędkości robi się stabilnie i pewnie. Świetny, naprawdę świetny rower.

ps: jako jeden lud z całej masy czekam na wiosenne relacje z gór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to nie jest aby rowerowe hipsterstwo?

Myślę, że w tym temacie to tylko @itr może decydować co jest, a co nie jest.

 

Z pewnością nie ma tu amortyzatora i jego braku nic tu nie zastąpi. To oznacza, że przejazd przez sklep z nawet niewielkim AGD może okazać się sporym wyzwaniem (nie chcę napisać, że niemożliwy, bo z pewnością odezwą się tacy, co mogą udowodnić, że się da). Nie jest to jednak rower przeznaczony na trudne trasy, a raczej na łatwiejsze pagórki i prawie nizinne Kujawy (no też nie do końca takie nizinne). Co nie oznacza, że nie da rady w górach - ale to jeszcze przede mną. Ostatnio jeździłem sporo fulem w miejscach górzystych, gdzie zawieszenie jest niekoniecznie potrzebne,

 

 

 

haki QR

Chyba ważniejsza jest konstrukcja widełek i ich sztywność. Tutaj na razie muszę przyznać, że tył jest dużo bardziej sztywny niż Inbred, choć może trochę brakuje mu do sztywności Kodeiny. Być może robotę robi też zacisk RWS od DT Swiss'a.

 

 

 

Beret z głowy - jestem pod wrażeniem

Wielkie dzięki, kłaniam się w pas, a Ty zakładaj berecik. Co to tekstu - to bym tak nie szalał. Ale rower - wygląda na to, że miałem farta.  Choć - zapewne kolejna generacja Stooge'a pozbędzie się wspomnianych wad rzekomych i rzeczywistych.

 

 

 

Szkoda, że nie miałem okazji się karnąć

Nic nie stoi na przeszkodzie, pan Stooge nigdzie na stałe się nie wynosi. Niech tylko katar mu z nosa zejdzie to się zmówimy. 

 

 

 

mało miejsca

Mało, mało. Nie da się ukryć. Jakoś przy lekturze internetu przed zakupem przeoczyłem ten fakt. Ale być może będzie to powodem wypróbowania kół mniejszych, a szerszych.

Edytowane przez maciejas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujący sprzęt...

 

Czyli pod 194 i nogę 92 też bym go ustawił.

 

Martwi mnie tylko suport... Jak się z blatu pociśnie, to nic tam nie jęczy, nie skrzypi? Jak to wygląda z bliska? Korozja i te podobne nie zjedzą tego ustrojstwa?

 

Czytałem o eccentriku w SIRze i tam ludzie marudzą, że skrzypi, że gnije, że przesuwa się, że ciężko ustawić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

..jeśli mogę zasugerować... pomimo piękna ramy i idei "jedna rama dla każdego" gdybym miał 194cm z pewnością nie wziąłbym pana Stooga ;)

SIR ma zupełnie inny sposób blokady mimośrodu (zresztą podobno ta nowa wersja na 2 śruby nie trzeszczy). A tu śruby wręcz "wbijają się" w aluminiowym mimośród.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

Mimośród w Bułkowozie jest takiego samego typu jak rowerach Singular. Ma to swoje plusy - praktycznie zero trzeszczenia i relatywnie łatwy serwis, oraz minusy, że po jakimśczasie we wkładzie mimośrodowym pojawiają się wgnioty które mogą utrudniać poprawny naciąg łańcucha w wersji jednobiegowej/planetarnej.

 

... ale jeśli ktoś nie korzysta z mimośrodu do tego celu, tylko, żeby sobie na ten przykład pazurki przyszlifować lub pięty, to problem jest pomijalny.

 

Nowy, dwuśrubowy Bio ma dobre opinie.

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czyli pod 194 i nogę 92 też bym go ustawił.

 

 

gdybym miał 194cm z pewnością nie wziąłbym pana Stooga
 

Przychylam się do tego zdania. Z pewnością obecna rozmiarówka Stooge nie będzie na Ciebie pasować...

 

 

 

Jak się z blatu pociśnie, to nic tam nie jęczy, nie skrzypi? Jak to wygląda z bliska? Korozja i te podobne nie zjedzą tego ustrojstwa?

Nic na razie nie skrzypi, ale przeleciałem na nim może ze 200 km. Przyznam też bez bicia, że póki co nie rozkręcałem mufy suportu, ale to co Ivan pisze jest pewne. Jak on wygląda po moim montażu / ustawieniu - się zobaczy przy najbliższej okazji. Prawdopodobnie nie będę wykorzystywać go do naciągu łańcucha, więc może nie zauważę wspomnianych efektów ubocznych. Co najwyżej w ramach eksperymentów zmienię długość ogona... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis (w zasadzie artykuł) jest perfekcyjny (rower nie*), te zdjęcia, realizm opisów i wprowadzenie do zagadnień SSJ. Piękne. Wyznacza niezły poziom i wymaga chyba oprawienia w ramki. Spodziewałbym, że niebawem uderzą chłopaki od Nabiała z Team29er z prośbą o udostępnienie u nich:) W skrócie: wielki brat jest pod wrażeniem.

 

[*] - nie jest, bo zacisk przedniego koła nie jest ustawiony ani do tyłu, ani wzdłuż rury widelca.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, miło, że nie zanudziłem :)

[*] - Tak podejrzewałem, że o czymś zapomniałem, ale da się to chyba naprawić.

 

 

Kilka słów celem uzupełnienia. Ostatnio zaliczałem wszystkie fajne zjazdy w mojej nie-do-końca-górskiej okolicy. Warunki dość przełajowe - czytaj: mokre liście + błoto + jeszcze więcej błota. (W typowym amerykańskim filmie w tym miejscu wszedłby narrator z objaśnieniami - "znaczy się było ślisko").

 

Przód wydawał się być stabilny i pewny, ale też jakieś wielce techniczne te zjazdy to nie były - raczej bez kamlotów, czasem wydarzy się jakiś korzeń.

 

Natomiast tył - to zupełnie inna bajka... Najpierw część winy trzeba przypisać tylnej oponie (Rock Razor) - na mokro jest trudna do opanowania i trudna do zahamowania. Łatwo zablokować tylne koło, a kiedy już jest zablokowane - o paaanie! Balet na lodzie, piruety i ogólnie walka o życie! Pomaga trochę wychylenie do tyłu (ale w tym z kolei nie pomaga brak myk-myka), taka próba dociążenia i wydłużenia pozycji na rowerze. Tak, to właśnie krótki ogon pana Stooge'a (najprawdopodobniej). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Zarąbisty, po poprawieniu przedniego zacisku urywa dupę :) Przyczepić się można jeszcze tylko do klamek dosuniętych do gripów - hamujesz małymi palcami, czy wszystkimi pięcioma? :P

 

A co do samej idei, to bardzo ciekawa... Jeden rozmiar dla każdego to może lekka przesada, ale cała reszta... W końcu jeszcze ~15 lat temu standardem było jeżdżenie na sztywnych rowerach po górach, a nie miały one:

  • nowoczesnej, stabilnej geometrii - 69 stopni wydaje się stromym kątem, ale większość hardtaili "enduro" efektywnie ma właśnie tyle (w SAG-u). Tutaj SAG-u nie ma, a stabilność (niezmienność) geometrii ma równie duże znaczenie, jak same cyferki;
  • dużych kół i porządnych opon - wiadomo, że 29" z dobrą gumą na szerokiej obręczy sporo wybacza, ale osobiście widziałbym tu 27+ :)
  • krótkich/szerokich kokpitów;
  • sztyc regulowanych - tego akurat by mi brakowało, choć zdaję sobie sprawę, jak wielkim faux pas by to było (a może nie?).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Tak się zastanawiałem czy dziś wieczorem wsiadać na rower czy coś o nim napisać?

 

DSC_0523_29er-%252520rower-%252520stooge

 

Rozdział czwarty – nowe papcie

Moje córki otrzymały nowe papucie na nowy rok – trzeba trzymać styl w przedszkolu i w żłobku. Pan Stooge zatem nie mógł być gorszy – też dostał, ale tylko na przód (jak na razie).

Papucie – Kroniki Maxxisa, czyli 29+ – mają nominalnie 3 cale. Obręcze 35 mm nie pozwoliły na uzyskanie pełnej szerokości – jak do tej pory rozwinęły się do 73 mm (2,87”), ale pocieszające jest to, że wyraźnie urosły od czasu pierwszego montażu.

 

Skoro mowa o ich zakładaniu… nie ukrywam, że było trochę nerwowo. Za nic w świecie nie udało mi się wpompować wystarczająco dużo powietrza, żeby oponka zaskoczyła bez dętki. Nie mówię jednak ostatniego słowa – nie wszystkie metody zostały jeszcze wykorzystane, ale najwyraźniej masywna i ciężka guma wymaga specjalnego traktowania przy tej operacji. Póki co śmigam na dętce.

 

Garść spostrzeżeń:

- W każdych warunkach wyraźnie więcej miękkości z przodu pod warunkiem, że jest tam poniżej 1,5 bara.

- Po śniegu płynie, daje się sterować i trzyma się nawierzchni jak przyklejona.

- Na podjazdach w terenie suchym i technicznym – zaskakująco pewnie, jedzie dokładnie tam gdzie trzeba, ciągle przyklejona. To odczucie zdecydowanie uzależnia od plusów.

- Na „tfu-tfu” asfalcie (czasem jednak trzeba dojechać w teren) – ciągle przyklejona, właściwie przy niskim ciśnieniu trzeba ją siłą od podłoża odklejać, co jest dosyć męczące.

- W dół – bez zmian, ciągle klei, a przy tym nawet dobicie jej nie straszne (czego nie potrafię jeszcze wytłumaczyć – mocne dobicie a dętka w całości).

- Wyraźnie zmienia się charakterystyka jazdy w zależności od ciśnienia w oponie. Powyżej 1,5 bara – da się szybko pomykać po równym, ale zanika gdzieś magiczny komfort. Dla tej opony to zdecydowanie za dużo. Z każdą dziesiątą częścią bara mniej – opona nabiera właściwości wytłumiających (lepszy komfort) i jednocześnie przyczepności, optymalnie jest w okolicach 1 bara. Mocno poniżej 1 bara – świetnie sprawdza się na śniegu, ale na udeptanej ziemi robi się wywrotowo.

 

DSC_0517_29er-%252520rower-%252520stooge

 

Rozdział piąty – czyli jak zaszpanować w górach

W samym środku zimy pakując się na zimowisko zamiast nart zabrałem… rower. Żona i dzieci pukały się w czoło, ale okazało się, że był to ruch na miarę wielkich strategów wojskowych.  Trudno było w to uwierzyć, ale cały zapas śniegu rozpuścił się w ciągu dwóch dni, a po kolejnych dwóch górskie ścieżki były w większości suche.

 

Jak już zostało to zauważone przez Ivana – ten rower naprawdę świetnie podjeżdża. Dzięki dużej oponie na przodzie zwykłe górskie nierówności terenu (kamienie, korzenie, itd.) pokonuje zwinnie, bez oporów, zupełnie nie jak zwykły sztywniak. Sprawia to naprawdę sporo przyjemności a na szczycie zawsze jest kilka minut kontemplacji w samotności w oczekiwianiu na resztę kompanów.

Jazda przy okazji jest bardzo komfortowa, brak nieprzyjemnych wibracji na "tarkowatym" podłożu a nadgarstki nadal nie narzekają. Bez problemu można przejechać kilka godzin w siodle w terenie górskim bez żadnego narzekania.

 

Na zjazdach jest bardzo porywczy, jakby chciał skręcać zanim jest to potrzebne. Nawet nie to – nie skręcać, lecz zmieniać kierunek jazdy tylnego koła. Przy śliskim podłożu i podniesionej sztycy sprawy mogą okazać się trudne do opanowania, szczególnie jak się ma półsliki na tyle. Opuszczenie sztycy i zejście do parteru zdecydowanie poprawia sterowalność i stabilność przy lotach w dół. Ze względu na wspomniane półsliki nie miałem jednak odwagi zjechać czegoś trudniejszego od stromizn z korzeniami, więc ciągle mam niedosyt.

 

DSC_0516_29er-%252520rower-%252520stooge

 

Zdecydowanie brakuje w górskim terenie sztycy myk-myk. Jej montaż jednak będzie wiązać się ze znacznymi nakładami finansowymi, gdyż średnica rury podsiodłowej to tradycyjne stallove 27,2 mm. Niewielu producentów ma swojej ofercie takie cudo a rynek wtórny jest raczej symboliczny.

 

Czy ja już pisałem o semislikach w górach? Może na suchym, ubitym – można próbować. Ale nie mając gwarancji takich warunków proponuję unikać wynalazków typu Rock Razor. Tym bardziej, że po przejeździe przez zwykłe kamienne schody zrobiła się w nich dziurra, której mleko nie dało rady zakleić… Wracam na tyle do czegoś mocniejszego… a najlepiej czegoś z plusikiem (tyle, że 27,5+).

Edytowane przez maciejas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...