Skocz do zawartości

[wyprawa] Mysłowice - Częstochowa - Szlak Orlich Gniazd - Kraków - Mysłowice


berlo

Rekomendowane odpowiedzi

Zdjęcia z wyprawy: http://roweremposlasku.pl/wyprawa-rowerowa/

 

DZIEŃ 1 – 115km

MYSŁOWICE – KATOWICE – ŚWIERKLANIEC – CZĘSTOCHOWA – OLSZTYN

8:00 rano: zjedzone śniadanie, sakwy zarzucone na rower, bidon wrzucony w koszyk i ruszył! Trzydniowa wycieczka rowerowa rozpoczęta! Wyjeżdżając z Mysłowic i jadąc w kierunku Katowic nie mogłem przeoczyć zabytkowego osiedla robotniczego Nikiszowiec. Osiedle powstało dla górników kopalni „Giesche” na początku XX wieku. Budynki wybudowane zostały z czerwonej cegły, które wokół okien pomalowane są dodatkowo czerwoną farbą, co nadaje miejscu wyjątkowy klimat.

Jadąc dalej lasami obok stawu Upadowego wyjechałem na Trzech Stawach, a dalej Bulwarami Rawy dojechałem do głównego ronda w Katowicach. Tam najpierw Pomnik Generała Jerzego Ziętka, potem Pomnik Powstańców Śląskich, a po drugiej stronie wizytówka Katowic – Spodek.

Od ronda ścieżkami rowerowymi błyskawicznie przemieściłem się do Parku Śląskiego w Chorzowie. Tam cała masa atrakcji. Kolejno: Wesołe Miasteczko, rzeźba Żyrafy, Zoo, hala wystaw „Kapelusz”, kolejka linowa i Stadion Śląski. Dużo drzew, kwiatów, duży staw, ładnie ścięta trawa, a między tym wszystkim fajne ścieżki rowerowe, które poprowadziły mnie na Chorzów Stary.

Stamtąd wąskimi leśnymi ścieżkami kieruje się do Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Żabie Doły”, który położony jest na granicy trzech miast: Chorzowa, Bytomia i Piekar Śląskich. Powstał w 1997 roku w wyniku eksploatacji górniczej i działalności hutniczej. Zbiorniki wodne, hałdy, zapadliska i nieużytki zostały uznane jako jedno z cenniejszych przyrodniczo terenów Śląska pod względem ornitofauny.

Opuszczam to piękne przyrodniczo miejsce i wskakuje na ruchliwą drogę 911, która doprowadzi mnie do duchowej stolicy Górnego Śląska – Piekar Śląskich. Od XVII wieku są one ośrodkiem pielgrzymkowym oraz jednym z głównych w Polsce ośrodkiem kultu maryjnego. Oczywiście trzeba przejechać obok Bazyliki Najświętszej Marii Panny i Św. Bartłomieja, a dalej prosto na Świerklaniec. Tam wjeżdżam do zabytkowego parku, założonego w XVII wieku przez Donnersmarcków. Do dziś zostały tylko ruiny zamku, a „Mały Wersal” zniknął całkowicie, ale możemy podziwiać Pałac Kawalera, rzeźby Fremieta, fontannę, amfiteatr oraz bardzo urokliwy kościół.

Następnie wjeżdżam na drogę 78, potem 912 do Miasteczka Śląskiego i w 908, która prowadzi mnie praktycznie do Częstochowy. Po drodze nie ma dużych miast, ale za to wiele miasteczek i wsi. Tam doskonale widać, że Polska to pagórkowata kraina. Pod górę, z góry i znów pod górę. Tak do samej Częstochowy. Na tych podjazdach i zjazdach warto podnieść głowę do góry, bo wokół nas mnóstwo zielonych łąk, pól i lasów, mieniących się we wszystkich odcieniach.

W Częstochowie moim celem jest oczywiście Jasna Góra. Zespół zakonny zakonu paulinów to kolejne miejsce kultu maryjnego podczas mojej wyprawy. Co roku odwiedzane przez miliony pielgrzymów, którzy chcą zobaczyć i pomodlić się przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.

Po chwili odpoczynku alejami Najświętszej Marii Panny pojechałem dalej. Na Starym Rynku rozpoczyna się rowerowy szlak Orlich Gniazd, także obserwuję drogę i szukam oznaczeń czerwonego szlaku rowerowego na drzewach i znakach. Tutaj znowu ciężkie podjazdy i szybkie zjazdy, a po nich wjeżdżam do lasu, a właściwie Rezerwatu Przyrody Zielona Góra. Wyjeżdżam w miejscowości Kusięta, a stamtąd to już tylko kawałek do Olsztyna. Dojeżdżam do celu, pakuję się do wcześniej zarezerwowanego pokoju przy samym zamku. Biorę szybki prysznic, zakładam świeże ciuchy i wchodzę na zamek. Akurat trafiam na zachód słońca, który dodaje jeszcze więcej uroku temu miejscu. Jeszcze tylko kupuję pamiątkowy magnesik na lodówkę i wracam do pokoju odpocząć przed kolejnym dniem.

 

DZIEŃ 2 – 110km

OLSZTYN - ROWEROWY SZLAK ORLICH GNIAZD - RABSZTYN

Budzik! Godzina 7:00, za oknem zmrożona trawa, ale też wznoszące się słońce obok zamku, które daje pierwszego kopa energii, kolejne dwa to kubek kawy i kanapka. Pakuje się na rower i ruszam, no i wtedy najgorszym moment wyprawy – usiadłem na siodełku!

Trochę asfaltem, trochę lasami przez Zrębice dojeżdżam do Suliszowic. Tam zjeżdżam z asfaltu i wjeżdżam pod górkę do lasu. Tego odcinka nie polecam, drogi leśne są bardzo piaszczyste i często (za często!) trzeba rower prowadzić. Wyjeżdżam z lasu tuż przy ruinach Zamku Ostrężnik. Żeby je zobaczyć wjeżdżam kilkadziesiąt metrów w las. Robię kilka fotek i wracam na szlak. Jestem nieco zawiedziony poprzednim odcinkiem, ale to co widzę przede mną wywołuje uśmiech na twarzy. Gładka, równiutka i szeroka na 2 metry droga rowerowa, którą jedzie się rewelacyjnie. Dojeżdżam do miejscowości Żarki, tam trzeba być uważnym, żeby nie przegapić oznaczeń szlaku, zwłaszcza przy Rynku. Wyjeżdżam z miasteczka i do samego Mirowa jedziemy identyczną ścieżką rowerową jak za Ostrężnikiem, tyle że przez pola. Piękne widoki po drodze i mnóstwo punktów odpoczynkowych. Ścieżka się kończy, wjeżdżam do Mirowa i w oddali widać kolejne na szlaku Orle Gniazdo.

Zamek w Mirowie niestety nie jest dostępny dla zwiedzających, ale jego ruiny doskonale prezentują się z zewnątrz. Kawałek dalej jest kolejna atrakcja szlaku. Zamek w Babolicach, już zrekonstruowany i dostępny dla turystów, jest jednym z najpiękniejszych obiektów na szlaku.

Ruszam dalej przez Zdów, a potem lasami dojeżdżam pod Górę Zborów, obserwuję ją chwilę z daleka i jadę dalej. Kolejnym celem na szlaku Orlich Gniazd jest Zamek „Bąkowiec” w Morsku. Ciężki cel! Żeby go zdobyć trzeba się mocno wysilić. W lesie sporo piachu, a do tego stromy i długi podjazd. Udało się! Jestem przy zamku, chwila odpoczynku i wtedy też się zorientowałem, że rano zapomniałem włączyć Endomondo – dół!

Szybka decyzja: jem czy jadę? Ruszyłem na Ogrodzieniec, a właściwie Podzamcze. Przejeżdżam bocznymi dzielnicami Zawiercia, następnie Suliny i Karlin. Widoki piękne, pełno skałek i dużo zieleni. W oddali pojawia się zamek, ale będąc praktycznie przy nim, odbijam, żeby zobaczyć Gród na Górze Birów. Podjechałem, szybko obejrzałem i wracam, ale wcześniej obiad. Godzina 14:00, 70km w nogach – trzeba się posilić czymś solidnym.

Godzina minęła, a ja naładowany wracam na szlak rowerowy. Oglądam z bliska Zamek Ogrodzieniec, na którym kręcony był Janosik – robi wrażenie. To najbardziej rozpoznawany zamek w województwie śląskim. Mijam go z lewej, przez łąki i lasy dojeżdżam do Ryczowa. Tam ze względu na trudną dostępność odpuszczam sobie ruiny strażnicy. Przez Złożeniec dojeżdżam do miejscowości Smoleń, gdzie po prawej stronie na zalesionym wzgórzu wyłania się zamek z charakterystyczną wieżą.

Pola, skałki, sporo jaskiń blisko trasy, po lewej już małopolskie, po prawej dalej śląskie – to kolejny odcinek rowerowego szlaku. Jedzie się ciężko, bo las długi z wieloma podjazdami i nierównymi dróżkami. Po kilkudziesięciu kilometrach, przez Krzywopłoty, dojeżdżam do Bydlina. Tam w lesie niedaleko szlaku znajdują się ruiny zamku.

Dalej trasa prowadzi głównie lasami. W lesie między Golczowicami a Jaroszowcem wjeżdżam na Ostrą Górę (405m). Dalej już przez równiejsze tereny dojeżdżam do Rabsztyna. To jest moje miejsce docelowe drugiego dnia. Lokuje się w pokoju, jest już 18:00 także odpuszczam sobie na dzisiaj zamek i biorę długi prysznic. Standardowo solidna kolacja i do łóżka.

 

DZIEŃ 3 – 126km

RABSZTYN – PIESZY SZLAK ORLICH GNIAZD – KRAKÓW – ROWEROWY SZLAK ORLICH GNIAZD – RUDNO – TRZEBINIA – JAWORZNO – MYSŁOWICE

Po mroźnej nocy zaczynam kolejny słoneczny dzień na rowerze. Śniadanie odkładam na później i od razu wskakuje na rower. Podjeżdżam pod zamek, bo wczoraj było już za późno na oglądanie. Tradycyjnie fotka i ruszam w drogę. Zdecydowałem, że chcę przejechać przez Ojcowski Park Narodowy, dlatego opuszczam szlak rowerowy i dalej jadę pieszym szlakiem Orlich Gniazd. Nie trzymam się go kurczowo, ale cały czas jestem blisko. Przejeżdżam przez lasy, potem już drogą 773 przez Sołuszową – jedną z najdłuższych ulicówek w Polsce. Po lewej stronie piękne ściany wapienne, które towarzyszą mi aż do Zamku Królewskiego w Pieskowej Skale. Jestem już na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego. W sąsiedztwie zamku znajduje się chyba najsłynniejsza skała w Polsce – Maczuga Herkulesa.

Jest fantastycznie, to chyba najlepszy odcinek całej wyprawy, równiutki asfalt, piękne widoki, pełno zieleni, wzdłuż drogi rzeka Prądnik i skałki. Dojeżdżam do Ojcowa, po prawej mijam ruiny Zamku Kazimierzowskiego. Tak jak sobie zaplanowałem, właśnie tutaj zatrzymuje się na śniadanie. Jest 10:00 godzina, lekko ponad 25km w nogach. Wybieram Piwnicę pod Nietoperzem i zamawiam jajecznicę z czterech jajek i kawę. Pyszne! Niestety trzeba się zbierać, bo długa droga przede mną. Zatrzymuję się jeszcze na zdjęcia przy Bramie Krakowskiej i Źródełku Miłości, a potem prosto na Kraków.

Niestety szlak nie prowadzi aż do Zamku Królewskiego na Wawelu. Dojeżdżam ruchliwymi ulicami na Rynek Główny, tam robię rundkę i lecę slalomem między ludźmi na Wawel. Zatrzymuję się pod Smokiem Wawelskim i robię sobie kilka chwil przerwy, po czym znów przez Rynek jadę w kierunku szlaku rowerowego Orlich Gniazd, który rozpoczyna się w dzielnicy Bronowice. Wjeżdżam na szlak i jadę tak jak pokazują oznaczenia. Trzeba przyznać, że tutaj oznakowanie jest nieco gorsze niż w województwie śląskim. Momentami bardzo dobre, ale są miejsca, gdzie trzeba wspomóc się dodatkową mapą.

Przejeżdżam przez Rząśkę, Szczyglice i w Balicach wjeżdżam do lasu. Jest ciężko! Jadę pod górę jakby wąskim wąwozem, gdzie jest pełno korzeni i piachu. No ale potem jest lepiej, przejeżdżam przez łąki, z których bardzo dobrze widać startujące i lądujące samoloty na pobliskim lotnisku Balice.

Dojeżdżam do miejscowości Brzoskwinia, tam uzupełniam bukłak i jadę dalej. Wjeżdżam do lasów w Tenczyńskim Parku Krajobrazowym. Piękne lasy, często z asfaltowymi drogami dla rowerzystów. Jedzie się świetnie, z daleka widać Zamek Tenczyn i właśnie tam opuszczam szlak Orlich Gniazd.

Jadę w kierunku Trzebini. Po drodze mijam całą masę grzybiarzy z marnie wypełnionymi koszami. Docieram do drogi 79. Przejeżdżam przez Miłoszową, następnie wjeżdżam do Trzebini, a tam zjeżdżam z głównej drogi i jadę nad „Balaton”. Akwen położony w nieczynnym wyrobisku kamieniołomu robi duże wrażenie.

Wracam do województwa śląskiego. Wita mnie dzielnica Jeziorki w Jaworznie. Przejeżdżam przez centrum, jadę w kierunku kominów elektrowni i dalej do Mysłowic. O godzinie 17:00 po 126km pedałowania melduję się w domu.

 

PODSUMOWANIE

Podsumowując moją trzydniową wyprawę na rowerze stwierdzam, że była ona po prostu rewelacyjna! Cała trasa była bardzo urozmaicona, można było po drodze zobaczyć wiele skrajnie różnych atrakcji. Łącznie przejechałem 351km na rowerze z 10-kilogramowymi sakwami na bagażniku i plecakiem z 1,5-litrowym bukłakiem wody. Jak na moją pierwszą wyprawę rowerową to jestem bardzo zadowolony ze swojej formy fizycznej. Co prawda w drugim dniu rano ciężko było usiąść na siodełku, ale to szybko minęło. Niestety w końcówce września i początku października słońce zachodzi już o godzinie 18:30. Dzień już nie tak długi jak latem, dlatego trzeba się szybko uwijać, a nie raz chciałoby się dłużej zatrzymać i dokładniej pozwiedzać.

Szlak Orlich Gniazd zachwyca i jest wzorowo oznaczony jednak są jeszcze lasy w których należałoby poprawić drogi, tak aby można było nimi swobodnie przejechać. No ale nudno nie było, pamiętajcie tylko żeby jechać z głową podniesioną do góry, bo na około jest mnóstwo pięknych rzeczy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jechałem właśnie rowerem crossowym (Lazaro Integral V3 2015). No niestety są momenty, że trzeba zejść i prowadzić. Słaby odcinek szlaku rowerowego między Suliszowicami a Ostrężnikiem - bardzo dużo piachu. Polecam ominąć te lasy asfaltem. Potem ciężki odcinek Podlesice - Morsko, długi leśny podjazd no i znów piach.

To są dwa najgorsze odcinki, natomiast tych dobrych i rewelacyjnych jest dużo więcej. Zdecydowanie polecam Ci taką wyprawę.

 

Rowerowy Szlak Orlich Gniazd omija niestety Ojcowski Park Narodowy i Dolinę Prądnika. Ja w Rabsztynie zmieniłem szlak na pieszy i przez miejscowość Troks a potem lasy dojechałem do drogi 773 i na Ojców. Bajka! Chyba najlepszy odcinek wyprawy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...