Skocz do zawartości

[bikepacking] Podróże na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Rolo to standard sam w sobie  :icon_cool:

 

Od lat ten sam, z tylko kosmetycznymi niemal zmianami.

 

Największy skok wykonali gdy dodali do oferty piastę pod tarcze i w zeszłym roku pod 170/177mm

 

A lekko dotarte używki - 30-50 tys przebiegu, mozna na ebajcu wyciagnąc za 300-400 funtów.

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jakby się nie dało przełożyć to ramę można zamówić i to wykonaną na wzór poprzedniej. Rohloffa nikt nie zakłada do masowo klepanych rowerów.

A dwa - śmieszy mnie taka kalkulacja, ile to napędów zastąpi Rolka.

Ludzie jeżdżą na urlopy za kilka tysięcy złotych i nie przeliczają co mogli by za to kupić. A Rolka wystarczy na wiele urlopów ^_^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

Ile by to wytrzymywało (poczytywałem o ich piastach i te 100tysi to zwykle "ktoś, gdzieś" ;) ) i na razie "koszt wejścia" nie jest do ogarnięcia przeze mnie :) Zastanawiałem się nad shimano do miejsko-wiejskiego komutera którego chcę w tym roku ogarnąć. Cena lepiej, trwałość losowa i mniejsza.

Ciach bajera, bo nas zmutują za odbieganie od tematu tematu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Ile by to wytrzymywało (poczytywałem o ich piastach i te 100tysi to zwykle "ktoś, gdzieś" )

 

Proponuję do źródła zagladnąc, czyli na stronke Rolka. Tam jest calkiem sporo opinii uzyszkodników z takimi przebiegami. Nie ktoś-gdzieś zatem :P

 

Co do wagi to gdzies w interenetach widzialem porówanie, ale nie pamietam gdzie. Polukaj na stronce Rolka, pewnie tam to tez jest. Równiez na stronie Rolo znajdziesz spektrum przelożen i porówanie z zakresem przelożeń napedów zewnetrznych.

 

Kiedyś w erze fałek, do Rolo trzeba było mieć specjalne haki. Na dzień dziesiejszy Rolo pasuje pod zwykłe ramy w standzrdzie 135x10. Kwestia wybrania odpowiedniego typu piasty i okuc do niej. A jest tego trochę, takze trzeba wybierac z rozmyslem, zeby nie wtopić.

 

Żadnych specjalnych wymagać co do obręczy, ale zachowałbym zdrowy rozsadek i nie wsadzał cieżkiej jak by nie patrzec piasty do wylajtowanej obrączki i szprych z góównolitu.

 

Pamietać również nalezy, ze piasta Rolo wymaga dosc specyficznego zaplotu, o ile pamięć mnie nie myli, ze strony napedowej. Wchodzi w rachubę tylko 2 krzyże jak mnię-się-zdawa...

 

Szacunek...

I.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Temat chyba jednak mnie przerośnie. Wracając do tej wycieczki, czy to nie sztuka dla sztuki poobwieszać się trylionem torebeczek gdy trasa przebiegała głównie drogami? Czy w tym wypadku waga tych torebek i dodatków nie przerośnie bagażnika i sakw. Wychodzi, że pojemnościowo wypada 40-50 l/ osobę. Przezcież pakowanie tego to będzie trwało trochę czasu i jeszcze trzeba pamiętać żeby czegoś nie zapomnieć. I jeszcze ten bidon pod skośną rurą z ufajdanym ustnikiem chyba żeby na zdjęciach fajnie wyglądało. Ciekawe co oni tam mieli skoro i tak w jedzenie zaopatrywali się po drodze. Ale to taka krytyka, chyba przez zazdrość  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Wracając do tej wycieczki, czy to nie sztuka dla sztuki poobwieszać się trylionem torebeczek gdy trasa przebiegała głównie drogami?

Jedno z odwiecznych pytań bikepackingowców i antybikepackingowców :)

Wg mnie tu każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Za to na pewno rower z takim torbami - łatwiej, lżej, przyjemniej się prowadzi (z doświadczenia), jest węższy np w krzakach do przedzierania się, do pakowania do pociągu (a do NY nie pojechali). A jak się przewróci mniejsze szanse na przedarcie w porównaniu z sakwami.

 

Pakunki pakuneczki to też temat do rozważenia. Bo z jednej strony masz tyle pakowania a z drugiej ile razy słyszałem od sakwiarzy, że musieli z torby wszystko wyjmować, żeby dostać się do rzeczy na dnie (no narzędzi).

A tu narzędzia masz osobno, spanie osobno, żarcie osobno, odzież osobno. Korzystasz tylko z tego co w danej chwili potrzebujesz.

I jeszcze jedno - jak Ci strzeli mocowanie sakwy (a strzela nawet w ortliebach) to zostajesz z niczym, jak pęknie taśma w jednej małej torbie to najwyżej przełożysz do innych. Lub naprawisz -wystarczy igła i nici.

 

Ale znów sakwy na ogół łatwo odpiąć i zabrać ze sobą - przy bikepackingu trójkąta nie odepniesz do wieczór do namiotu.

 

Każda z metod ma swoje plusy i minusy a tylko od nas zależy co wybierzemy (mądrze lub nie)

 

(bidony pod skośną rurą to jakiś klasyk hamerykański :) Sam wolę tam wozić mało pakowny stelaż od namiotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Za to na pewno rower z takim torbami - łatwiej, lżej, przyjemniej się prowadzi (z doświadczenia), jest węższy np w krzakach do przedzierania się, do pakowania do pociągu (a do NY nie pojechali).

Właśnie o to mi chodzi, czy tak obładowani mieli jakąkolwiek korzyść z bikepakowania. Chłop i tak miał przedni bagażnik wiec argument o niezawodności odpada. Torby na widelcu raczej nie pomagały przeciskać się miedzy krzakami, a zahaczenie torbą, taśmą lub koszykiem w najlepszym przypadku oznacza glebę. Pogubić bidony i inne szpeje tez chyba nie trudno. No i czy rzeczywiście łatwiej i lzej sie im jechało? To co potrzeba na taką afrykańską podróż od wioski do wioski zmieściliby w 20 litrach i jeszcze byłby zapas. Kolesie na 10 dniwą  wyprawę na Alasce zabierają mniej wliczając w to packrafta. Znany przykład: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Właśnie o to mi chodzi, czy tak obładowani mieli jakąkolwiek korzyść z bikepakowania. Chłop i tak miał przedni bagażnik wiec argument o niezawodności odpada. Torby na widelcu raczej nie pomagały przeciskać się miedzy krzakami, a zahaczenie torbą, taśmą lub koszykiem w najlepszym przypadku oznacza glebę. Pogubić bidony i inne szpeje tez chyba nie trudno. No i czy rzeczywiście łatwiej i lzej sie im jechało? To co potrzeba na taką afrykańską podróż od wioski do wioski zmieściliby w 20 litrach i jeszcze byłby zapas. Kolesie na 10 dniwą  wyprawę na Alasce zabierają mniej wliczając


No cóż, wszystko zależy od tego kto jak chce się na taką wyprawę spakować. Dla przykładu, jeden bierze ze sobą wiszący prysznic i butelkę szamponu, drugiemu wystarczy pół kostki mydełka turystycznego. ;) 
A te wszędobylskie bidony, akurat w Afryce są usprawiedliwione - nie można pić wprost ze źródełek, jak to robiła ekipa ze wrzuconego przez Ciebie filmiku na Alasce.
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bidon pod dolną rurą jest ufafluniony od syfu spod kół, to prawda. Ale będę bronił tej koncepcji, bo mi się sprawdza.

1) bidon w zwykłym miejscu też czysty nie jest, chociaż na pewno bardziej niż ten na dole.

2) Jeżeli w ramie masz torbę, na widelcu śpiwór albo inne graty, nie jeździsz z plecakiem i bukłakiem, to w zasadzie nie masz miejsca na przewiezienie dodatkowej wody.**

3) Nie zwykłem z tego dolnego bidonu pić bezpośrednio, zwykle mam tam zapas, który przelewam do roboczej flaszencji - żeby się nie brudzić! :)

 

Edit:

** Można wozić bukłak w torbie w ramie, wyprowadzić rurkę nad kierownicę i sączyć. Nie testowałem, mam za małą torbę / za duży bukłak. Rozważałem zakup rurki, którą można przykręcić do dowolnej butelki PET (np Source Convertube):

pol_pm_Zestaw-Source-CONVERTUBE-2355_1.j

Edytowane przez karolg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bidon pod dolną rurą jest ufafluniony od syfu spod kół, to prawda. Ale będę bronił tej koncepcji, bo mi się sprawdza.

1) bidon w zwykłym miejscu też czysty nie jest, chociaż na pewno bardziej niż ten na dole.

2) Jeżeli w ramie masz torbę, na widelcu śpiwór albo inne graty, nie jeździsz z plecakiem i bukłakiem, to w zasadzie nie masz miejsca na przewiezienie dodatkowej wody.**

3) Nie zwykłem z tego dolnego bidonu pić bezpośrednio, zwykle mam tam zapas, który przelewam do roboczej flaszencji - żeby się nie brudzić! :)

 

Ja od wielu wypraw wożę w ten sposób zapas wody. Na poczatku w tym miejscu umieszczałem 1 litrowy bidon ale skoro nie dało się użytkować go w trakcie jazdy to koszyczek na  bidon zastąpiłem koszykiem na 1,5 l peta.

Korzyści?

  • Peta można kupić w każdym sklepie w cenie napoju
  • butelka pet jest lżejsza od bidonu
  • pet jest bardziej szczelny od bidonu
  • gdy pet się zużyje to bez najmniejszego żalu wyrzucamy go do śmietnika
  • Pet z takiego koszyka jest zabezpieczony i nigdy mi nie wypadł. Tymczasem kilka razy bidon z dolnego koszyka wypadał na nierównościach.

SAM_8893.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno z odwiecznych pytań bikepackingowców i antybikepackingowców :)

Wg mnie tu każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Za to na pewno rower z takim torbami - łatwiej, lżej, przyjemniej się prowadzi (z doświadczenia), jest węższy np w krzakach do przedzierania się, do pakowania do pociągu

I to właśnie jest jeden z dylematów. Ja wolę sakwy zdjąć w ciągu 3 sekund i wówczas dokonywać ekwilibrystyki z lekkim rowerem.

 

I jeszcze jedno - jak Ci strzeli mocowanie sakwy (a strzela nawet w ortliebach) to zostajesz z niczym, jak pęknie taśma w jednej małej torbie to najwyżej przełożysz do innych. Lub naprawisz -wystarczy igła i nici.

 

Także słyszałem o strzelających mocowaniach w Ortliebach. Osobiście na wyprawach przez kilkanaście lat tego nie doświadczyłem za to przez kilkanaście lat użytkowania Ortlieba w mieście tylko raz zapięcie zniszczyłem kiedy. Rachunek prawdopodobieństwa jest prosty.

 

A gdy już mocowanie stracisz, obojętnie czy to będzie szyna czy też hak, to zawsze możesz szynę zastąpić profilem aluminiowym a hak stalowym płaskownikiem. Mocowanie Ortlieba jest rozbieralne przy użyciu dwóch narzędzi więc cała zabawa jest prosta.

Ja także wiele razy myślałem co zrobić z uszkodzoną sakwą. Odpowiedż jest bajecznie prosta. Pakujesz sakwę na bagażnik, przyczepiasz gumami i jedziesz dalej. :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe miałem zamiaru porównywać obu systemów i każdy wybiera co mu rozum lub dusza podpowie. Zarówno torbiarstwo i sakwiarstwo ma swe zalety i wady. Po prostu uważam, że ci Państwo trochę przesadzili z bagażami. Nazywanie "Bikepackingiem" wycieczki jeżdząca choinką jest lekkim nadużyciem. Dla mnie bikepacking kończy się gdy masa roweru razem z ekwipunkiem (w tym jedzeniem, wodą i paliwem do kuchenki) osiągnie 20 kg. Przy takiej masie można się jeszcze w miarę sprawnie przemieszczać po bezdrożach, krzakach, górach nie schodząc z roweru.

Sam wiesz, że człowiek człowiekowi nie równy. Znam takich co na 3 dni pakują 4 sakwy i takich co w 30 litrah mieszczą się na 2tyg w góry.
Te 20 litrów w Afrykę.... to to tak mocno przesadzone, wiesz o tym ;)

Zmiana bielizny i  merino(bluza i kalesony) kurtka p.deszczowa, mata do dymania, spiwór albo jedwabna wkładka, namiot na dwójkę, jedynie apteczka i zestaw naprawczy powiększony, ale też podzielony na dwie osoby. Żywili się też miejscowo, więc jedzenia też nie potrzebowali większych zapasów. Jedynie woda mogła być problemem, ale myślę, że mijając tyle wiosek po drodze to zapas 4-6 l powinno wystarczyć. Nie neguję dolnej rury jako nośnika szpeju. W naszym klimacie czy dalej na północ nic nam nie grozi gdy napijemy się z zabłoconego  bidonu. Co innego w Afryce, tam nawet mycie zębów wodą z kranu może skutkować dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...