Skocz do zawartości

[Prawo] skazany tylko na ścieżki rowerowe?


Rekomendowane odpowiedzi

Nie, bo i tak jestes leniem :P

 

 

@up: tez sie czasem zastanawiam w jaki sposób wjeżdzać na DDR z jezdni.

"Leniem"? Bo wyszukalem i wypisalem Ci rozporzadzenie o ktorym mowimy? A jak nazwac ignoranta ktoremu nawet nie chcialo sie doczytac zrodel i sprawdzic aktualnosci artykulu na ktory sie powolal? Proponuje zakonczyc offtopa bo nawet nie potrafisz przyznac sie do bledu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak stanowi prawo:

 

Art. 178a kodeksu karnego stanowi, że kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym oraz kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd (czyli na przykład rower – przyp. red.) popełnia przestępstwo.

 

Tak stanowi prawo:

 

Art. 178a kodeksu karnego stanowi, że kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym oraz kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd (czyli na przykład rower – przyp. red.) popełnia przestępstwo.

 

Tak stanowi prawo:

 

Art. 178a kodeksu karnego stanowi, że kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym oraz kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd (czyli na przykład rower – przyp. red.) popełnia przestępstwo.

 

Tak sta­no­wi prawo:

 

Art. 178a ko­dek­su kar­ne­go sta­no­wi, że kto, znaj­du­jąc się w sta­nie nie­trzeź­wo­ści lub pod wpły­wem środ­ka odu­rza­ją­ce­go, pro­wa­dzi pojazd mechaniczny w ruchu lą­do­wym, wod­nym lub po­wietrz­nym oraz kto, znaj­du­jąc się w sta­nie nie­trzeź­wo­ści lub pod wpły­wem środ­ka odu­rza­ją­ce­go, pro­wa­dzi na dro­dze pu­blicz­nej lub w stre­fie za­miesz­ka­nia inny po­jazd (czyli na przy­kład rower – przyp. red.) po­peł­nia prze­stęp­stwo.

 

Czyli prowadzenie to mandat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up to nie tak. ...za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl... prowadząc rower jesteś pieszym, tak stanowi prawo. To natomiast co Ty opisujesz to chodzi o jazdę, kierowanie pojazdem a nie prowadzenie w sensie pchania, ciągnięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jakiś czas temu zabierali prawko za prowadzenie roweru pod wpływem. Doszło do tego ze w moim mieście policja zatrzymywała ludzi prowadzących rower po chodniku.

Teraz już tego nie ma. A jazda rowerem po pijaku nie jest traktowana jako przestępstwo tylko jako wykroczenie. Czyli nie ma innych sankcji jak mandat. Co do prowadzenia roweru(nie odwrotnie) to raczej nic ci nie grozi.

Tylko poco komu rower jak zamiast nim jeździć się go prowadzi?     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie gros światełek montowanych jest na zatrzask, co bardzo ułatwia kradzież. Jeśli jeździsz użytkowo w ciągu dnia, parkujesz pod wieloma celami podróży, to odczepianie za każdym razem oświetlenia i noszenie ze sobą jest dość upierdliwe, dlatego prawna możliwość jego nieposiadania w dobrych warunkach widoczności ma sens...

A co do drugiego zestawu: używam lampek silikonowych jako "ostatniej deski ratunku" :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DDR

- jak jest ddr w dwie strony, po dwóch stronach jezdni - masz obowiązek korzystać.

- w innym przypadku jest to wskazane, ale masz wybór.

CHODNIK

-Jak na drodze nie ma warunków do jazdy (czyt są niebezpieczne wg. mnie) możesz jechać chodnikiem , ale oczywiście piesi mają pierszeństwo ( a co do złych arunków interpretacja jest dowolna),

np. ja się boję bo auta jeżdzą - i wg. mnie jest niebezpieczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walnę z grubej rury

 

Dużo jeżdżę rowerem (góry + miasto), ale też dużo jeżdżę samochodem. Mało rzeczy tak mnie wk...wia jak rowerzysta (szczególnie na szosówce), który uparcie ciśnie po głównej, zatłoczonej drodze przez środek miasta. Rowerzyście wydaje się że pruje jak strzała, kierowcy wydaje się że stoi on w miejscu i zawala drogę. Nie sposób go wyprzedzić (przeciwny pas jest także zatłoczony). Więc albo trzeba jechać za nim 20-30 km/h, automatycznie tworząc za sobą ogromny korek, albo wyprzedzić mając swiadomość, że w tym momencie życie rowerzysty wisi na włosku i zależy w 100% od umiejętności kierowcy, który go wyprzedza (rower ma 30 cm po prawej krawężnik, 30 cm po lewej samochód). Nie ma opcji wyprzedzić go z zachowaniem przepisowej odległości (za wąska droga).

 

Jeżeli sam jadąc na rowerze  mam do pokonania taki odcinek o bardzo dużym natężeniu ruchu, po prostu zjeżdżam na chodnik i jadę chodnikiem. Mam bardzo ale to bardzo głęboko w tyle to, czy zapłacę mandat czy nie oraz to, co pomyślą o mnie piesi poruszający się po chodniku. Po prostu nie jestem samobójcą i nie mam zamiaru zostać zmielonym przez autobus lub ciężarówkę, bo kierowcy omsknie się reka na kierownicy i zaczepi mnie podczas wyprzedzania.

 

Ludzie (niektórzy) czy Wy nie zrozumieliście jeszcze, że polskie drogi to teren totalnie dziki ? Macie w ogóle świadomość, że co któryś kierowca jedzie pijany, naćpany, na dopalaczach, bez prawa jazdy itd... ? Na cmentarzach leżą setki rowerzystów, którzy zostali dosłownie roztarci po asfalcie, ponieważ zgodnie z przepisami jechali jezdnią... Swoje świete racje i prawa mogą udowadniać św. Piotrowi w niebie...

 

W normalnych krajach jezdnia jest dla samochodów i koniec. Rowerzysta na jezdni to proszenie się o śmierć i tyle.

 

Kiedyś rozmawiałem z Holendrami, którzy przyjechali do naszej firmy i goście byli zszokowani widokiem ludzi, którzy na rowerach śmigają po jezdni pomiędzy samochodami. Powiedzieli, że ci ludzie to nieodpowiedzialni samobójcy

 

Jestem naprawdę ciekaw, czy jeżeli rząd w naszym dzikim kraju wyda przepis, że rowerzyści mogą się poruszać tylko kanałami, to osoby przestrzegające przepisów grzecznie zjadą do podziemi i będą zasuwać kanałami ?

 

W dzikim kraju przeżyją tylko ci, którzy w życiu kierują się swoim rozumem, logicznym myśleniem i posiadają sporą dawkę instynktu samozachowawczego. Jeżeli ktoś chce jeździć po jezdni niech jeździ, jego sprawa, jego życie.

 

pozdrawiam tom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

minim 2 metry i drogo o podwyższonej prędkości ruchu czyli 50km+

Do tego jest mowa o złych warunkach atmosferycznych (ulewa, gołoledź, śnieżyca). Nie wiem jak się to ma do złego stanu jezdni.

Tłumaczenie "jadę chodnikiem bo się boję szybko jadących aut" raczej nie pomoże. Wszystko zależy na jakiego policjanta trafisz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Och drogi panie coś mi się zdaje że częściej jednak siedzisz za kółkiem w samochodzie niż na siodle na rowerze. Patrząc po statystykach choć by z mojego miasta(bo do nich mam stały dostęp) więcej zdarzeń z udziałem rowerów ma miejsce właśnie na chodnikach lub ddr niż na nawet najbardziej zatłoczonych ulicach mojego miasta. Dlaczego? Skoro rowerzysta to wróg to czemu go nie rozjechać? Skoro i tak masz "bardzo ale bardzo głęboko" przepisy.

Nic tak nie denerwuje jak trąbiący, zajeżdżający drogę kierowca. Tak samo fajne jest  wyprzedzanie roweru o włos na pustej jezdni. Idąc stereotypem powinienem napisać ze wy wszyscy tacy jesteście.

 

Nawiązując do panów na szosówkach, często jadą ulicą z prostej przyczyny. Rower szosowy nie jest przystosowany do dziur i nierówności w chodnikach/ddr. Nie jest to do końca kwestia wygody a bezpieczeństwa. Warto też dodać że prędkości jakie osiąga szosówka są odrobinę wyższe niż w przypadku MTB.

 

Ciekawe jest to że w centrach dużych miast średnia prędkość poruszania się samochodów jest o wiele niższa od dozwolonej 50.

 

Edit: Dodam tylko że też mam auto z którego korzystam więc znam problem z dwóch stron 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świeżak, nieraz o tym z kumplem rozmawiałem, jak my mamy normalnie jeździć po mieście. U nas w Bielsku-Białej jest to tak poj...ne, jak w rzadko którym mieście. Ścieżki rowerowe pojawiają się i znikają nagle, czasem wystrzelą rowerzystę w krzaki albo w słup itd... Główne drogi wąskie, zatłoczone i nikt nie jeździ 50 km/h (z reguły 70 km/h), do tego 80% wszystkich dróg to pod górkę albo z górki. Po chodnikach mało kto chodzi (ludzie raczej spacerują po terenach zielonych, których u nas nie brakuje) więc chodniki słuzą głównie rowerzystom. Przejazd przez całe miasto to rajd dostarczający niezłej frajdy !!! Zasuwasz chodnikiem, który nagle staje się scieżką rowerową. Omijasz biegaczy, rolkarzy, babcie z psami, słupy, znaki, wyjazdy z posesji, psie kupy i dziury, przeskakujesz krawężniki o które można się zabić. Ścieżka rowerową czasem się kończy i zamiania się w dziurawy chodnik, potem znowu się pojawia i tak w kółko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku jazdy rowerem to unikam wszelkich pseudościeżek rowerowych ponieważ najczęściej i tak prowadzą mnie na manowce - czyli kierują tam gdzie nie potrzebuję,, a poza tym połączenie chodnika z wyznaczonym pasem jest dla mnie bardziej niebezpieczne niż jezdnia.
Oczywiście dla zwykłych wycieczkowiczów z rodzinami,dziećmi to bardzo dobra sprawa, dla mnie niekoniecznie, szczególnie, że za chwilę taka ścieżka kończy się i ponownie należałoby wjechać na tę samą jezdnię z której podług przepisów musiałbym zjechać 200-300 metrów wcześniej.
W przypadku ulic o dużym natężeniu ruchu - zwyczajnie takich ulic unikam,a przynajmniej staram się unikać - wszelkiego typu obwodnice   - gdzie ciężarówki śmigają jedna za drugą w bliskiej ode mnie odległości. Tak samo drogi szybkiego ruchu - nie ma sensu pchać się gdzie zwyczajnie jest dla mnie jako rowerzysty za szybko i nie warto stwarzać zagrożenia w ruchu drogowym. Czasem któryś z kierowców zaczepi mnie lekko lusterkiem, taki żywot rowerzysty na drodze..
Inna sprawa,,że będąc dzieckiem to jeździło się po ulicy i nie było żadnych ścieżek, ale samochodów było też kilkukrotnie mniej.

 

 

 

..80% wszystkich dróg to pod górkę albo z górki...


Górale to mają się dobrze - taki teren to wymarzony dla rowerzysty:) tylko gdyby było luźniej na ulicy...
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli sam jadąc na rowerze  mam do pokonania taki odcinek o bardzo dużym natężeniu ruchu, po prostu zjeżdżam na chodnik i jadę chodnikiem. Mam bardzo ale to bardzo głęboko w tyle to, czy zapłacę mandat czy nie oraz to, co pomyślą o mnie piesi poruszający się po chodniku. Po prostu nie jestem samobójcą i nie mam zamiaru zostać zmielonym przez autobus lub ciężarówkę, bo kierowcy omsknie się reka na kierownicy i zaczepi mnie podczas wyprzedzania.

 

Rowerzysta na jezdni to proszenie się o śmierć i tyle.

 

 

Masz rację, że na ulicach jest niebezpiecznie. Ale ja jednak przypomnę, że to nie ulice zabijają, tylko nieodpowiedzialni kierowcy (czasem przy pomocy nieodpowiedzialnego rowerzysty).

 

Z wielkim dramatyzmem piszesz, jaki to nerw masz jak widzisz szosowca na ulicy w mieście. No i myślę, że jesteś niestety reprezentatywnym przedstawicielem polskich niecierpliwych kierowców. Jeśli nie ma miejsca na wyprzedzanie to po prostu TRZEBA zwolnić. Ja wiem, że to jest niewyobrażalne dla większości polskich kierowców, no ale trzeba. I właśnie dlatego, że większość kierowców uważa, że ma święte, konstytucyjne i niezbywalne prawo jechać bez przerwy o 15km/h więcej niż wynika z ograniczeń na drogach jest jak jest. Gdyby kierowcom odkodować z głowy, że ograniczenie do 50km/h nie jest prawnym obowiązkiem jechania bez przerwy co najmniej 59km/h byłoby znacznie lepiej.

 

Gdyby kierowcy nie uważali, że mają "prawo do zapieprzania", to nie denerwowaliby się, że muszę na chwilę zwolnić, aby bezpiecznie wyprzedzić rowerzystę i nie podejmowaliby ryzykownych manewrów wyprzedzania. Jest niestety inaczej i świetnie się w to wpisujesz. Jeśli wariat jedzie po ulicy i prosi się o śmierć, to możesz go wyprzedzać na gazetę, prawda? Po co pchał się na jezdnie tam, gdzie Ty byś zjechał na chodnik. Twoje prawo do zapieprzania jest ważniejsze niż jego prawo do korzystania z jezdni, czyż nie?

 

Oczywiście staram się unikać ryzykownych dróg. Jednak nie należy nawoływać "rowery na chodniki" tylko cywilizować kierowców. Sam nie wyprzedzam rowerzystów ryzykownie i jakoś nigdy za żadnym nie utknąłem.

 

Też często łamię przepis dla swojego bezpieczeństwa lub wygody. Dla wygody, gdy jadę po jezdni szosówką obok dziurawego DDRu. Dla bezpieczeństwa, gdy na tej samej jezdni mam 3 skrzyżowania z moim pierwszeństwem, podczas gdy na równoległym DDR jest dodatkowo ileś uliczek bocznych bez pierwszeństwa dla rowerzysty lub z pierwszeństwem, z którego nie zdają sobie sprawy kierowcy, albo mają słabą widoczność i wymuszają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...