Skocz do zawartości

[Cena] Cena roweru, a przeznaczenie.


Rekomendowane odpowiedzi

Za ceną musi iść jakość. Ale... niekoniecznie, ceny mogą też być nazbyt rozdmuchane.

 

Ja powiem krótko: mniej ważny sprzęt, bardziej ważny kierowca tego sprzętu.

 

A turystykę rowerową można nawet uprawiać na np.: 20 letnim rowerze wartym 200zł, a chęci i motywacja są bezcenne. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteście w stanie napisać jak wygląda zależność ceny roweru górskiego od jego przeznaczenia?

Coś tego typu:

Rower od 1000 do 2000[zł] przeznaczony jest do wypadu z rodziną na grilla.

Rower od 2000 do 2500[zł] do uprawiania turystyki rowerowej.

itd...

 

Taki był zamysł tematu i pomijając intencję to nijak się to ma do turystyki na czymś za 200zł z przed 20lat :whistling: To sprowadzanie sprawy do granic absurdu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może podałem absurdalny przykład. :D

 

Ale chodziło mi oto że nie ważne jaki rower mamy, jaka jest jego wartość finansowa, jak stary jest. Ważne że ów rower, daje nam to co najważniejsze, radość z jazdy i przepiękne wspomnienia, które będziemy pamiętać jeszcze bardzo długi czas. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Chociaż pewnie znajdą się tacy, co nie widzą innego rozwiązania niż na karbonie na taką imprezę podjechać. Złej baletnicy...
Ja tam wole kupić jeden lepszy rower w okolicy środka ceny/jakości może z lekkim plusem i jeździć gdzie koła ponosą niezależnie czy grill czy 400 km. Po prostu jeżeli ma się dostatecznie dobry rower, to nie ma potrzeby posiadania kolejnego na inne okazje.

 

 

Rower sam nie jedzie to prawda ale o ile do turystyki w lekkim terenie można kupić sprzęt i za 8K to w drugą stronę to nie działa. Czyli nie można kupić roweru za powiedzmy 2K to poważniejszej jazdy. Równice w użytkowaniu są tu zbyt duże
Pozwolę sobie się nie zgodzić. Odśwież sobie film kolesia skaczącego z barierki na barierkę na karbonowej szosie. Można? Umiejętności rowerzysty dużo wnoszą do ceny roweru jaki ten chce posiadać, ale cena nie wnosi nic do przeznaczenia roweru. Kolejna kwestia to ubranie rowerowe, które też może zaburzyć proporcje cenowe momentu cieszenia się jazdą z roweru. Dobre ubranie rowerowe może spokojnie obniżyć cenę o 3-4 tys przy zachowaniu tego samego komfortu jazdy. Jeżeli chcesz to poszukam dla Ciebie artykułu porównawczego z jazdy na droższym rowerze w byle odzieży sportowej i tańszym rowerem w odzieży typowo rowerowej. O ile marketing pozostanie marketingiem, to zużycia wody na rowerze nie oszukasz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tofi ja Cię bardzo proszę przestań bredzić. Idąc Twoim tokiem rozumowania jak kupię rower za 2K to będę na nim robił to co na tym za 6K tak?? Bo przecież "cena nic nie wnosi do przeznaczenia". Wybierz no się w jakichś naprawdę konkretny teren na takim rowerze za 2K a potem na 3x droższym i wróć do tej dyskusji. Inaczej to nie ma sensu. Nie wiem też co ma do tego gość skaczący na węglowej szosie po barierkach?? Przerasta mnie taki tok rozumowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na co z tym grillem?

Tyle mówi się o nośności roweru.... Co będzie jeśli ktoś się objuczy 20 Tyskimi, musztardą 500 ml, keczupem też 500 ml i 5 kilogramami kiełbasy?

Czy podniesienie ceny roweru o kolejne 500 zł pozwoli bezpiecznie dotrzeć na miejsce zorganizowania grila?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc Twoim tokiem rozumowania jak kupię rower za 2K to będę na nim robił to co na tym za 6K tak??
 

Jesteście w stanie napisać jak wygląda zależność ceny roweru górskiego od jego przeznaczenia?

Coś tego typu:

Rower od 1000 do 2000[zł] przeznaczony jest do wypadu z rodziną na grilla.

Rower od 2000 do 2500[zł] do uprawiania turystyki rowerowej.

itd...

 

 Jak widać autorowi chodziło o to czy za 6 tys to będzie jescze rower górski czy już może szosa. Tego po cenie nie idzie określić. I właściwie nie ma to znaczenia, bo przeznaczenie okresla konstrukcja roweru nie cena.

 

@Tobo

Na grilla musi być rower downhillowy, bo 10 piw i 5 kg kiełbasy to wejdzie na każdy rower, ale dodatkowo musztarda przekracza 15 kg i prawie każdy rower może się rozsypać w drobiezgi, a taki downhillowy to nawet kilka gie wytrzyma (dla przykładu przy dwóch G wagowo można załadować 40 piw, 10 kilo kiełbasy i musztardę i na wpół sztywną kobiałkę) ;). Biorąc pod uwagę że na rowery grawitacyjne producenci rzucili cenę zaporową, to rower na grilla staje się najdroższym sprzętem. A wracając do rzeczywistości to na grilla wyobrażam sobie rikszę/wózek rowerowy z rozpalonym grillem. Można jechać i grillować, takie dwa w jednym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2008 kupiłem rower przeceniony z 1100 na 850 zł - klasy "tylna przerzutka Altus",  Rocznie jeżdżę może 5 tys km czyli razem ok 35 tys km - cześć rekreacyjnie po lasach, polach czyli trasy nie utwardzone ok 50% tego dystansu i drugie 50% to dojazdy do pracy czyli asfalty, chodniki itp.

W rower zainwestowałem ok 300 zł, przez ten czas - wszystkie naprawy w serwisie, więc liczę z robocizną. Przed tym rowerem miałem jakieś 7 lat tez rower na Altusie, za jakieś 700 zł i tez dobrze jeździł dopóki mi go nie ukradli. Często się zdarza że jeżdżąc po lasach z kolegami ze sprzętem bazującym na Deore muszę zwalniać, żeby dostosować tempo do nich. Awaryjność mojego roweru, również nie jest wyższa niż rowery moich kolegów za 2-4k PLN.

 

Dlatego nikt mnie nie przekona, że typowy polski rowerzysta będzie niezadowolony z roweru kupionego za kwotę 1 -1,5 k, a za 2k to kupi wypasiony sprzęt. Poniżej 1 k to nowy sprzęt może być badziewiem, chyba że ma się dużo szczęścia i trafi na dobrą promocję, a powyżej 2k to bałbym się zostawiać rower pod sklepem. Przy kazdej kwocie, starałbym się unikać supermarketów, chyba że rowery Krossa z Go-Sportu.

Oczywiście to co napisałem dotyczy typowego rowerzysty, który nie ma zamiaru wybierać się w Beskidy i jeździć po górach poza asfaltami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę tu ewidentne sprzeczności ...

 

To ...

 

 

 

 Rocznie jeżdżę może 5 tys km czyli razem ok 35 tys km
 

 

Stoi w ewidentnej sprzecznosci z tym ...

 

 

 

W rower zainwestowałem ok 300 zł, przez ten czas - wszystkie naprawy w serwisie, więc liczę z robocizną.

 

 

Sorry stary ... ale też latam po 5k rocznie ... TO SE NE DA PANE HAVRANEK ...

Albo masz rower w stanie agonii ... albo pieprznąłeś się o 1 zero w przebiegu ... albo podałeś wydatki mniej więcej za rok użytkowania.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzezniol - nic mi sie nie działo poza wymianą dętki kilka razy.. chociaż to robię sam. Wymieniałem tez dwa razy opone na tyle - kupiłem najtańsze MTB za 30 i nawet się trzymają.

A to co robiłem w serwisie - wymiana klocków hamulcowych - chyba raz, wymiana łańcucha - kilka razy, wymiana tylnej kasety(a może wolnobiegu.. nie znam się na tym). W zeszłym roku wymieniłem tez suport

Obecnie rower z zewnątrz wygląda całkiem dobrze z zewnątrz, jak jedzie to nie skrzypi, więc do agonii mu daleko :)

Z ciekawości - ile Ty wydajesz na rower?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudów nie ma. Nie było nawet naście lat temu, gdy jakość komponentów była dużo lepsza.

Przechodzi przez moje ręce rocznie ze 2000 rowerów, w sumie w całej karierze koło 10 tysięcy i cudów hamulcowych do tej pory nie widziałem.

 

Oczywiście możesz napisać co chcesz, nikt tego sprawdzić nie może, raczej chyba też nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@DarkoZZZZ, Kolego ... jeżeli rower odstawiasz na serwis ... i o rower dbasz ... to same roczne przeglądy z regulacjami wyczerpują budżet, który twierdzisz ze wydałeś na wszystko łącznie z częściami zamiennymi ... 

 

To się kupy nie trzyma ... widzę jak rower się zużywa ... a wszystkie naprawy robię sam ...

 

Mi teraz leci 16 tys km od ostatniej wymiany napędu ... i napęd nadaje się już do wymiany ... co sukcesywnie czynię ...

Przez te 16 tyś same klocki połknęły 70 zł ... pancerze linki kolejne 70 zł ... kończy mi się drugi komplet opon ... nawet jak to policzysz po 30 zł szt. to masz 120 ziko, łańcuchy(jeżdżę na 3), kaseta, korba, 2 x wymiana łożysk w suporcie HT2, materiały eksploatacyjne do amortyzatora  ... a gdzie koszt robocizny 

 

A ty mi tu twierdzisz ze 300 ziko wydałeś na ponad 2-krotnie większy przebieg ... a ja głupi myślałem że mój rower jest tani w eksploatacji ... :/

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzezniol, a czy ja pisałem że rower oddaję do serwisu na przeglądy?

"Typowy chłam" jak ktoś napisał o Altusie, nie wymaga ciągłych regulacji, a ogólnie wyregulowanie przerzutki to też nie jest jakiś duży problem żeby z tym lecieć od razu do serwisu. Może jak kupujesz sprzęt za 3k albo i więcej to może trzeba go non stop regulować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat troszkę skręcił i zrobił się OT ...

Nadal nie ogarniam ... piszesz ze latasz po 5 tys km rocznie ... piszesz że naprawy zlecasz "na zewnątrz" ...

Dodatkowo twierdzisz że przy takich przebiegach raz do roku nie zlecasz serwisu czyli inspekcji łożysk w kluczowych elementach roweru co za tym idzie wymiany smaru, i regulacji piast ...  

 

Hmm sorry ale nadal twierdze ze któryś element tej układanki się nie zgadza ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dajcie sobie spokój, bo zapewne eksploatujecie swoje rowery w tak odmienny sposób, że i jeden i drugi będzie miał rację w tym co robi ;)

U rzezniola widzę w awatarze rower z numerem, więc pewnie maratony, góry, itp. a i Darkozowi można wierzyć że niewiele robi przy rowerze o ile po prostu kula się nim z punktu a do punktu b bez żadnych ekstrawagancji i trudnych warunków.

I tak, im bardziej skomplikowany sprzęt i trudniejsze warunki tym bardziej trzeba o niego dbać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowery mam 2 i cały czas mówię o rowerze którym robię dojazdy do pracy i latam "po bułki" do sklepu ...

Sposób eksploatacji mojego roweru jest zgodny z opisem eksploatacji roweru DarkoZZZZ. Dlatego z taką stanowczością twierdzę że coś się nie zgadza ...

 

:)

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeżniol, trochę drogo Cię te bułki kosztują. Pomyśl o frisco.pl :)

Ja już kończę tą dyskusję. Wydatków na rower nie rejestruję, bo nie są to duże dla mnie pieniądze - może się się pomyliłem o 100 czy nawet kilkaset złotych... jest to ten rząd wielkości. Jednak poza eksploatacją nic nie robiłem, chociaż pewnie w następnym sezonie, będę musiał wymienić siodło, bo już się przeciera po bokach.  To chyba nic w porównaniu do kolegi, który kupił nowego Krossa za 2500 i pękła mu sztyca po kilku miesiącach. Innemu po roku pękła rama. Dlatego wracając do głównego wątku tej dyskusji dla mnie optymalna kwota na rower to coś między 1000-1500 zł. Max to 2k i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wydatków na rower nie rejestruję, bo nie są to duże dla mnie pieniądze - może się się pomyliłem o 100 czy nawet kilkaset złotych...

 

I mi to wystarczy ...kilkaset zł przy 300 zadeklarowanych to może być 100% i więcej ... nie można było tak od razu a nie mydlić nam oczy ?

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uparłeś się - 300 zł to chodziło mi bardziej o rząd wielkości, żeby pokazać, że rower za 300 zł nie musi być koniecznie dziadostwem, jak wielu tu sądzi.

A wracając do meritum, to kumpel własnie dzisiaj przyjechał do pracy Hexagonem kupionym za 950 zł. Rower na Altusie z tyłu, w miarę dobrze wygląda, wiec gość zadowolony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma inne potrzeby i oczekiwania wobec sprzętu. Akurat na tym forum znajdzie się niemała grupa osób, która kręciłaby nosem na sprzęt za 5.000 zł.

A co do kosztów utrzymania, to można na drogach spotkać i takich co przez 10 lat użytkowania roweru nawet 300 zł nie wydadzą. Najłatwiej ich poznać po tym, że słychać, jak nadjeżdżają już z 200 metrów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może jestem odosobniony, ale: swoje rowery serwisuję i składam sam i to raczej nie z biedy, ale dlatego, że mnie to bawi. Osprzęt mam z najniższej półki, jak się rozsypie, to bez żalu wyrzucam a mimo to nie nękają mnie awarie w czasie jazdy czy jakieś stany zagrożenia życia, bo zwracam uwagę na stan roweru (smarowanie, regulacja, natychmiastowa interwencja gdy coś jest nie tak). Nie ścigam się, nie jeżdżę ekstremalnie, jeżdżę głównie dla przyjemności z jazdy (2-3 kkm rocznie) i mam jej dużo za naprawdę "psi pieniądz". Pozdrawiam podobnie myślącą mniejszość!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...