Skocz do zawartości

[z życia rowerzysty] ubiór, dżinsy, dojazdy do pracy


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć i czołem.

 

Ostatnio po trójmieście kursuje coraz więcej ludzi na rowerach i obserwując ich nieodparcie nachodzi nie taka myśl: 

 

Ogromna ilość ludzi dojeżdża do pracy na rowerach ubrana w dżinsy, zwykle kurtki, bez plecaka. Co za tym idzie w ciuchach w których jeżdżą później siedzą w pracy [sic!]

 

Jak to działa u was mnie po 7 minutach kręcenia korbą poci się wszystko, jakbym wszedł nie wykąpany do biura to reszta pracowników wywiozłaby mnie na taczce nie mówiąc już o zatartych pachwinach itp.

 

Jeżeli ktoś ma taki styl dojazdów niech mi go wytłumaczy bo ja nie jestem w stanie tego zrozumieć :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Ludzie mają różne dystanse do pracy.

2. Ludzie jeżdżą w różnym tempie.

3. Ludzie z różną intensywnością się pocą.

4. Pot ludzki miewa różny zapach od mało wyczuwalnego, po natarczywy smród.

 

Ty:

- taką masz specyfikę twojej fizjologii

- takie a nie inne rzeczy jadasz

- Twoje ciuchy źle znoszą się z Twoją skórą

- nie dopasowujesz intensywności kręcenia do sytuacji

- ubierasz się za ciepło

 

Znając siebie mogę bdb dopasować stopień zagrzania do potrzeb. Wydłużając czas jazdy, mniej męczącą drogę, bardziej miękkie przełożenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat zmiana intensywności kręcenia wiele tu nie zmieni. Człowiek po 10 min i tak się "zgrzeje".

Trzeba zwracać uwagę by nie ubierać się zbyt ciepło. Ja osobiście muszę czuć chłód na początku jazdy, w efekcie tego później jest ok. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@maciej83, Moim zdaniem nieco przesadzasz. Większość osób regularnie dojeżdżających rowerem, które widuję, raczej nie jeździ w tym samym w czym siedzi w pracy. Oczywiście takie jednostki "jednoubraniowe" się zdarzają, ale wydaje mi się, że to są jednostkowe przypadki, które można pominąć w dyskusji o ogóle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nigdy nie miałem blisko do pracy mam 17 kilometrów to ciężko pojechać w dzinsach, ale tak ogolnie jakos mam problem z zaakceptowaniem jazdy w dzinsach na rowerze :) Faktycznie nie brałem pod uwage ze mozna jezdzic tak blisko :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pewnie też zależy od kroju tych dżinsów, w ciasnych wiadomo że nie ma co szaleć na rowerze bo przy samym wsiadaniu/zsiadaniu można je rozerwać w kroku, ale w luźniejszych całe życie jeżdżę do "sklepu" i nie zauważyłem żeby się jakoś szybciej zużywały z tego powodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dżinsy to najmniej rowerowe spodnie. Szeroki szew w kroku... brrr Jeżeli nierowerowe ciuchy, to najlepiej bojówki. Ja najbardziej lubię czeskie M85. Mają od razu sznureczki do wiązania nogawek powyżej kostki.  I owszem, można jak najbardziej jechać na rowerze niezbyt daleki dystans i się nie spocić na tyle, żeby było trzeba się przebierać. Tylko trzeba jechać pomału, a nie jakby się właśnie jechało na czasówce... Między innymi, do tego właśnie się robi rowerki miejskie, żeby się nimi wygodnie, spokojnie dojeżdżało do pracy w cywilnych ciuchach. Nawet w garniturze.

Gorzej zimą... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Większość osób regularnie dojeżdżających rowerem, które widuję, raczej nie jeździ w tym samym w czym siedzi w pracy. Oczywiście takie jednostki "jednoubraniowe" się zdarzają, ale wydaje mi się, że to są jednostkowe przypadki, które można pominąć w dyskusji o ogóle.

 

Ja mam w tym zupełnie odmienne zdanie. Właśnie zdecydowana większość dojeżdżających rowerem do pracy (w tym ja) na krótkie i średnie dystanse (powiedzmy do 5 km) jeździ zazwyczaj w tym samym lub prawie w tym samym, w czym pracuje - mówimy o dobrej pogodzie.

W zimniejszej porze roku, ubranie takich rowerzystów raczej nie różni się wiele od tego, w jakich udawali by się do pracy bez roweru - np. pieszo. Drobne różnice występują przy zmiennej aurze - np. deszczu, śniegu. Wtedy używa się dodatkowo odpowiedniej kurtki, spodni, czapki, butów i/lub ochraniaczy na nie - i to wszystko.

Jakaś różnica pojawić się może w odniesieniu po czym i jakimi rowerami jeżdżą - czy wszystkomającymi mieszczuchami/trekkingowcami, czy góralami/crossami z jakimiś tymczasowymi błotnikami, czy nawet bez.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dojazd i powrót z pracy traktuję jako możliwość krótkiego treningu cardio, więc zawsze ubieram się w ciuchy rowerowe. Jadę intensywnie przez około 30 minut. na miejscu biorę prysznic i wskakuję w cywilne ciuchy. Działa to bardzo pobudzająco z samego rana. Rozumiem jednak, ze dla niektórych rower to po prostu alternatywny sposób przemieszczenia się z punktu A do B - mam kilka takich osób w biurze - i przy spokojnej jeździe, nawet bez przebierania się/prysznica wcale od nich nie śmierdzi. A więc jak ze wszystkim: "to zależy" :) 

 

Co do jazdy w jeansach - zawsze z podziwem patrzę na swojego sąsiada. Gość po 50, śmiga co najmniej raz w tygodniu do najbliższego miasta (~30km w jedną stronę) po zakupy na starym Wigry Ł. Zawsze wraca uśmiechnięty i szczęśliwy, więc raczej mu te jeansy nie przeszkadzają. Myślę, że to kwestia zahartowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć zwykle jadę do pracy w dresie (bo wygodniej) to czasem jak się spieszę czy przed/po pracy muszę po drodze załatwić coś bardziej formalnego na mieście jadę w dżinsach i nie widzę z tego powodu problemu :) 

 

Bardziej niż o to że się spocę boję się o uszkodzenie/zabrudzenie spodni po drodze, bo różne sytuacje się zdarzają stąd jeśli w szafce w pracy nie mam akurat żadnych zapasowych wrzucam je do plecaka i po kłopocie. No i dochodzi jeszcze pękanie spodni w kroku więc dodatkowo z tego powodu ograniczam jazdę w jeansach do minimum. 

 

W poprzedniej pracy mogłem mieć w nosie strój wiec zwykle jeździłem w spodniach typowo roboczych i wtedy zmieniałem je na dres jedynie jak trzeba było pokonać dłuższy dystans ;)

 

Także w codziennej jeździe nie widzę nic złego w jeździe w np. jeansach, zwłaszcza na rowerze miejskim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszyscy pracują w biurach ;-) Ja na przykład pracuje na hali produkcyjnej gdzie nawet w zimie temperatura nie spada poniżej 30°C, latem powyżej 40°C do tego pył, opary więc prysznic w pracy i tak obowiązkowy.

 

A do pracy jeżdżę w zależności od pory roku, w zimie kurtka softschell+spodnie rowerowe wiatroodporne Rogelli (luźne szerokie i mega wygodne) , choć zdarza sie w dżinsach gdy jest sucho + w plecaku zawsze przeciwdeszczowe spodnie, takie jakby dresy z gumy.

Jeżdzę okrągły rok. Do roboty 3.5km więc daje rade w każdych warunkach:-)

Często po wejściu do szatni czuje się spocony ( za późno wyjade z domu,mam pod wiatr do tego zawsze pod górkę jadąc do) więc niewiem jakby to było siedząc z innymi ludźmi w biurze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...