Skocz do zawartości

[rejestracja roweru] jako dowód własności?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

chcę sprzedać rower. Wystawiłem go na portalu olx.pl i wczoraj dostałem zapytanie, czy jest on cały czas na sprzedaż. Umówiliśmy się w pewnym miejscu w warszawie i jak przyszło co do czego, to okazało się, że "zainteresowanemu" ukradziono parę dni wstecz taki sam rower i chciał sprawdzić, czy to co ja sprzedaję nie jest jego. Do pomocy wziął ze sobą dwóch policjantów no i trzeba było odbębnić formułkę spisywania moich danych, sprawdzania numerów ramy, itd. Jakbym miał dowód zakupu roweru, to nie byłoby problemu, bo pokazałbym papierek i tyle, a tak trzeba było sterczeć 15min, aż się wszystko wyjaśni. Problem jest tego typu, że podczas bliżej nieokreślonych czynności domowych, książeczka serwisowa roweru, wraz z paragonem gdzieś wsiąknęły i nie mam pojęcia gdzie mogą być (gdzieś są, ale chgw gdzie).

Pytanie moje brzmi, czy da się zarejestrować rower na policji, bez dowodu zakupu i czy taka rejestracja wystarczyłaby jako dowód własności roweru, w podobnych przypadkach jak wyżej, oraz czy podczas sprzedaży kupujący będzie miał pewność, że rower nie jest kradziony. Dzwoniłem z tym pytaniem na policję, ale kazali mi odezwać się w godzinach 8-9 rano, bo nie mieli rzeczoznawcy na stanie, kiedy dzwoniłem. Tak czy siak, będę się dopytywać u źródła jutro, ale puki co, może ktoś się orientuje w temacie?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Sądzę że bez dowodu zakupu policja nie będzie chciała brać sobie na głowę sprawdzania czystości roweru. Nie ma tak rozbudowanej bazy jak w przypadku samochodów no bo nie ma obowiązku rejestracji roweru. Więc na podstawie czego sprawdzać. Baza skradzionych rowerów jedynie ale czy to na tyle dobrze funkcjonuje żeby tym się podparli?

Jestem raczej pesymistą.

O żesz ty, dostałem czerwone gwiazdki. Czyżby za ilość postów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rejestrowałem rower małżonki na komisariacie (cykliczna akcja) i mimo że w gazecie pisali, że trzeba mieć dowód zakupu, to nikt tego ode mnie nie chciał.

Akcja polega na spisaniu numerów ramy, naklejce na ramę oraz na napisaniu mazakiem niewidzialnym w kilku miejscach numeru.

 

Moim zdaniem akcja nonsensowna, ale ta naklejka "znakowane" może kogoś odstrasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też znakowałem rower w KRP Warszawa III Rewir Dzielnicowych na ul Filtrowej, i tam jak najbardziej dowód zakupu był potrzebny jak również dowód osobisty.Nr ramy został spisany i wprowadzony do bazy danych natomiast na ramie wygrawerowany został nr na który została naklejona naklejka.

 

 

 

 

Akcja polega na spisaniu numerów ramy, naklejce na ramę oraz na napisaniu mazakiem niewidzialnym w kilku miejscach numeru.
 

 

Tak jak wspomniałem, w moim przypadku nr został wygrawerowany  w jednym miejscu, z tym że o ile jest to jakiś straszak na potencjalnego złodzieja to wygląda to fatalnie, pomijając kształt literek i cyferek, grawer po prostu niszczy lakier, może inaczej to wygląda jak nr zapisany jest mazakiem.Zastanawiam się też czy w takim przypadku nie będzie problemu z gwarancją, gdyby np  ram pękła w okolicy znakowania, także przed podjęciem decyzji proszę się zastanowić czy warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche off-topic, ale oto autentyczna historia sprzed kilku dni: u znajomego (Anglia) pojawila sie policja, bo doszli, ze rower ktory posiada jest kradziony i go skonfiskowali. Kupil go na portalu aukcyjnym 4 miesiace temu, a zostal skradziony 6 miesiecy temu. Na domiar zlego przez ostatnie kilka lat znajomemu ukradli 4 rowery i zaden sie nie znalazl ... :icon_confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie choćby z tego względu sam miałbym wątpliwości przy kupowaniu, jeżeli sprzedający nie miałby dowodu własności. Pytanie, czy taka rejestracja wystarczy?

Wydaje mi się, że tak, ale z drugiej strony, taka hipotetyczna sytuacja: Sprzedaję rower z rejestracją, podpisuję umowę kupno-sprzedaż i po całej akcji znajduję książeczkę z paragonem. Pytanie, czy ten co kupił jest chroniony teraz? Na umowie kupno-sprzedaż podpisałem się, że sprzedałem rower takiemu, a takiemu i oświadczyłem tam, że jestem właścicielem, nikt nie ma roszczeń co do roweru i nie toczy się żadna sprawa w związku z tym rowerem. Ale co się dzieje, jakbym dał książeczkę komuś postronnemu i on by wyskoczył z roszczeniami co do roweru? Wtedy odpowiedzialność spada na mnie, czy na tego co kupił rower?

 

Pogadałem sobie z policjantami, co mnie spisywali (chociaż nie przyszło mi do głowy zapytać o rejestrację roweru) i powiedzieli mi, że niedawno znaleźli rower skradziony 9 lat temu, w który to rower aktualny właściciel wpakował sporo pieniędzy, a teraz sprzęt wraca do pierwotnego nabywcy i koleś co kupił od złodzieja jest sporo w plecy, bo pomimo, że kupił ten rower, to nie ma do niego prawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie kombinowanie... pamiętaj, że występują tutaj dwie strony. Co jakbyś ty był tym komu ukradli rower? Tak czy owak, to taka dygresja była. Jutro zadzwonię i się dopytam co i jak i napiszę tutaj co mi się udało dowiedzieć. Może komuś się przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, tak więc dobrej godzinie telefonowania na różne numery ("proszę zadzwonić pod taki numer", "aktualnie nie ma człowieka, co by mógł pomóc, więc proszę zadzwonić pod ten numer", "my się takimi sprawami nie zajmujemy, proszę zadzwonić pod ten numer" i tak z kilkanaście razy) dowiedziałem się, że:

1 - rower można oznakować bez dowodu zakupu, ale należy przygotować oświadczenie, że jest się właścicielem, i że nabyło się go w legalny sposób, aczkolwiek i tak zostanie sprawdzony;

2 - nie dostajemy, żadnego dokumentu;

3 - oznakowani roweru nie jest jednoznaczym dowodem własności, ale łatwiej jest dojść do tego kto jest właścicielem;

4 - w przypadku sprzedaży roweru, jeżeli kupujący chce mieć pewność na temat pochodzenia takiego roweru, musi się skontaktować z policją;

5 - podobno w warszawie nie zdarzyło się, żeby znakowany rower został skradziony (pytanie czy faktycznie odstrasza, czy może jest to na tyle mało popularne, że jeszcze złodziej nie trafił na taki rower)

 

Podsumowując, jeżeli oznakuję rower i będę chciał go sprzedać, to kupujący i tak, żeby mieć pewność będzie musiał się skontaktować z policją, jednakowoż rower będzie w bazie danych, jako "czysty" i kupujący będzie mieć pewność, że nikt tego roweru nie poszukuje. Z drugiej strony, nawet nieoznakowany rower będzie mógł w ten sam sposób sprawdzić po numerze ramy, więc podpisanie umowy kupno-sprzedaż powinno dać wystarczającą gwarancję kupującemu. Mimo wszystko, do znakowania nie ma żadnego wymyślnego urządzenia, tylko jakiś dremelek i mniej, bądź bardziej wprawna ręka policjanta, więc nie koniecznie wyjdzie to estetycznie.

 

Tak czy owak najlepiej mieć dowód zakupu... Czyli trzeba go gdzieś znaleźć... Nie widział ktoś mojej książeczki serwisowej z paragonem? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panowie, to jest Polska, branża publiczna, zapomnieliście już jak liczyli głosy na wyborach? jak to sobie wyobrażacie że tysiące komisariatów ma wspólny system IT, do tego sieciowy, który wydaje wspólne dokumenty o rowerach? To nie w tym wieku...... U nas na komisariatach siedzą panowie na komputerach z lat 90tych i bez internetu i za własne pieniądze kupują papier do drukarek bo inaczej musieliby pisać na maszynach do pisania.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...