Skocz do zawartości

[Zabezpieczenie] Rower poza namiotem/przedsionkiem - spanie na dziko.


Czarnyyy

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

 

W jaki sposób zabezpieczyć rower na noc, gdy ten spędzi go poza namiotem/przedsionkiem ?

 

Najważniejsze dla mnie to jego bezpieczeństwo przed kradzieżą, nie wiem do końca gdzie się znajdę i na kogo trafię.

W tym momencie mam do dyspozycji 2 namioty - fjord nansen lima 2 i hi-tec twin 2. 

Wyjazd szykuje się samotny, ale jest szansa że jednak nie będę sam. Dlatego nie chce  roweru rozkładać i spać razem z nim. 

Będę miał na pewno przy sobie u-locka kryptonite evolution series 4, jednak czuje że podczas rozbijania się, na nic się ze swoimi wymiarami nie przyda. 

Prosiłbym o jakieś podpowiedzi jak to u was wygląda podczas spania na dziko a jak podczas pobytu na polu kempingowym.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadąc z Polski do Norwegii rozbijaliśmy się także na dziko. Po pierwsze rozbijaliśmy się przeważnie w dziczy z dala od siedlisk ludzkich wtedy była szansa, że co najwyżej renifer rower ci ukradnie. Po drugie rower był przykrywany plandeką która z jednej strony chroniła rower od warunków atmosferycznych z drugiej stronie była w kolorze zielonym maskując rower. Po trzecie przypinanie roweru do drzewka niskopiennego i rozbijanie namiotu blisko niego. Inne rozwiązania jak się jedzie w więcej osób to namioty stanowią dodatkową zaporę dostępu do rowerów, są też alarmowe czujniki ruchu rowerowe, ale nie wiem jak się sprawdzają.

 

PozdRower

Lukers

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może takie coś przypinane do jakiegokolwiek zapięcia lub kupna dodatkowo zwykłego łańcucha za kilka zł. http://allegro.pl/klodka-z-alarmem-dzwiekowym-przed-zlodziejem-alarm-i4761698104.html. Posiadam tą kłódke i naprawde nie ma bata by Cie nie obudziła w razie jakiegokolwiek ruchu zabezpieczenia/roweru

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja naprawdę nie rozumiem skąd te strachy na lachy o rower? Z własnego doświadczenia czy "opowieści"?
wozić jakieś U-locki w wadze namiotu jedynki.. no ludzie!?
Jak rzeczywiście boicie się o swoje rowery:
1. cienka linka i mała kłódka. Linka bo długa, tania, lekka i można spiąć rowery pod sklepem co jest większym niebezpieczeństwem a nie koło namiotu. |Dla pewnoiści spinacie rowery i podpinacie pod..tropik namiotu. Linki w nocy tak nie widać jak wspomnianego u-locka, złodziej podnosząc rower potrząśnie namiotem. Proste, lekkie, skuteczne.
2. dodatkowo wyciągajcie na noc.. zapinki piast :) No i chyba trzeba by mieć sen martwego by nie usłyszeć hałasu jaki powstanie po podniesieniu roweru bez kół :)

I co by nie było - wszędzie i zawsze spaliśmy z rowerami leżącymi obok namiotu, po prostu. Od dzikich półek wysoko w górach po np .. plac wśród bezdomnych "za kościołem", w dzielnicy arabsko-murzyńskiej gdzie naprawdę noc nie należała do spokojnych i sympatycznych.

Wyluzujcie trochę, naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strachy są bardziej właśnie z braku doświadczenia. Nie wiem jak to wygląda, stąd pytania. 

 

Aczkolwiek nie wyobrażam sobie przypinać i zostawiać szosę wartą 3k + cały sprzęt wyprawowy linką wartą 20 zł pod sklepem. 

Za dużo informacji o tym że komuś skradziono rower w miejscu gdzie cały czas kręcą się ludzie, np u mnie na uczelni.

 

Dzięki za odpowiedzi :)

 

Sam własnie myślałem o czymś niewidocznym podpiętym pod namiot i rowery. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kolego ... szosa za 3tys? Ja piszę o rowerach po ... 15 tys od sztuki, takie ZO-stawiamy koło namiotu..
i proszę zrozumieć -  nie piszę tego by pokazać co to mamy w domu bo ciężko przyszło ,ale podejście do tematu ;)

Jedyne miejsce i tylko raz gdzie nie czuliśmy się pewnie - Żabijak, duży, niezabezpieczony camping, namioty, samochody, domki, zero kontroli na wjeździe. Po rozmowie z Właścicielem (który oburzył się moimi obawami) i wypiciu takiji na zgodę rowery poszły do komórki zamykanej starą zardzewiałą kłódką :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lat temu parę,no może i paręnaście albo ciut więcej furorę robiły tkz. alarmy kieszonkowe lub torebkowe.

 

Lekkie, małe niepozorne i mało widoczne działają jak granat, po pociągnięciu za linkę wypada zawleczka i robi tyle hałasu....

Tutaj na szybko znalezione, ale za dychę spokojnie gdzieś znajdziesz

 

.http://allegro.pl/listing/listing.php?bmatch=seng-v6-3-default-1209&department=wszystkie+dzia%C5%82y&order=p&search_scope=wszystkie+dzia%C5%82y&string=alarm+kieszonkowy

 

Podsumowując, alarmik masz w namiocie przypięty żyłką lub sznurkiem od prania :teehee: do roweru i jak ktoś albo coś pociągnie za linkę to gwarantuję że będziesz miał taką pobudkę że rozwalisz jeszcze na śpiocha pół wioski lub pola, lub łosia zanim się zorientujesz co się tak naprawdę dzieje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zasieję wątpliwości ;)

 

1. W ubiegłym roku ukradli mi rower przypięty linką do filaru wiaty przy schronisku Orle, rower był spięty linką z drugim rowerem. Spaliśmy tak twardo, że nic nie słyszeliśmy, nie słyszeliśmy samochodu, który po to podjechał, nie słyszeliśmy samej akcji, a namiot mieliśmy może ze 2-3 metry od rowerów,

2. W czasie tegorocznych wakacji, w miejscu wyglądającym tak, jak na zdjęciu poniżej miała miejsce taka sytuacja. Zjechaliśmy z dość wysokiej przełęczy, tarka na drogach mocno dała nam w kość, więc wymiękliśmy dość wcześnie. Koło 15 zamknęliśmy się w namiocie, bo cholernie wiało, a chcieliśmy chwilę poleżeć z godzinkę, może półtorej i odpocząć. Później zjawił się właściciel namiotu po prawej - Gabor. Opowiadał, że potrząsał naszym namiotem, pokrzykiwał "Halo!". W końcu pomyślał, że nikogo nie ma, że gdzieś poszliśmy i postanowił się rozbić obok i opowiedzieć później.

Gdyby ktoś chciał nas okrać, to mógłby nam zabrać rowery i praktycznie wszystko, poza śpiworami i tym co mieliśmy na sobie, a my spalibyśmy dalej.

 

IMGP1739.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozbijamy się na dziko to według mnie nie ma co aż tak się przejmować rowerem czy go ktoś ukradnie - chyba, że to jest dość uczęszczane miejsce np. zaraz przy głównym szlaku, skrzyżowaniu, miejscu biwakowym. Wtedy rower staram się wsadzić do namiotu chociaż kierownicą i od razu śpi się spokojniej :)

 

Jeśli chodzi o zakupy to zawsze staram się je robić w mniejszych sklepikach. Często go zostawiam po prostu pod sklepem, ew. jak ktoś tam stoi to proszę, aby rzucił na niego okiem. Wtedy szybka akcja w sklepie (jak wiemy co kupić to idą błyskawicznie). Ewentualnie jest też go tak dobrze ustawić, aby było go widać z wnętrza sklepu. Robiłem tak wielokrotnie i do tej pory jeżdżę na tym samym rowerze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Jeśli chodzi o zakupy to zawsze staram się je robić w mniejszych sklepikach. Często go zostawiam po prostu pod sklepem, ew. jak ktoś tam stoi to proszę, aby rzucił na niego okiem. Wtedy szybka akcja w sklepie (jak wiemy co kupić to idą błyskawicznie). Ewentualnie jest też go tak dobrze ustawić, aby było go widać z wnętrza sklepu. Robiłem tak wielokrotnie i do tej pory jeżdżę na tym samym rowerze :)

 

A ja nie... I znam takiego co to nawet do sklepu wstawił rower, a ciapuś wlazł i zawinął.

 

Dzikie biwaki to jedno, cywilizacja to drugie. Zostawianie roweru pod JAKIMKOLWIEK sklepem niezapiętego lub nie pilnowanego przez swojaka to proszenie się o powrót z buta.

 

Taki lajf :(

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@IvanMTB, Co racja to racja - jak jest możliwość to lepiej nie ryzykować. Dlatego zawsze wolę pojechać nawet kawałek dalej do jakiegoś małego sklepiku i zapłacić trochę więcej, ale mieć spokój. 

Dla mnie wożenie ciężkiego zapięcia na wyprawach, które są głównie na dziko nie ma sensu (zwłaszcza bikepacking gdzie liczy się każdy gram). Tak, tak - lepiej wozić zapięcie niż wracać bez roweru :) ale jak dobrze wybierzemy miejsce na nocleg, odpowiednio się przygotujemy to zminimalizujemy ryzyko kradzieży do minimum. Tak samo pod sklepem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Tak samo pod sklepem.

 

Uhmmm... Też tak mówiłem.

 

Tylko 20 sekund, rower zaraz za drzwiami...

 

Zapylałem z buta aż miło...

 

Jak już ci raz nomen-omen zaiwanią rower to nawet jak stoisz z nim przed kioskiem to masz oczy dookoła głowy.

 

... a mówią, ze Polak nie potrafi się uczyć na własnych błędach :icon_confused:

 

Szacunek...

I.

 

 

PS

 

Jak napisałem, dzikie biwaki to zupełnie inna para kaloszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

no i wychodzi kolejny plus, co by nie mówić, jazdy we dwoje/dwóch/dwojga (albo ciut więcej)
jeden w sklepie a drugi.. https://lh3.googleusercontent.com/-C4OPxACbb6Q/UitEp2cgviI/AAAAAAAACn0/_EEMqVkeH0E/s912/DSCN6702.JPG


ps: i tak jak pisałem-spinka od koła, wyjęcie zajmuje 10 sekund a złodziej daleko nie odjedzie :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, jazda w kilka osób to najlepsze zabezpieczenie :-)

 

Iwan, generalnie naprawdę się z Tobą zgadzam - chwila i może być po rowerze. Tylko jeżdżąc samemu i bez zapięcia musiałem jakoś zdobyć jedzenie w sklepie :-) takie małe sklepiki w wioskach gdzie jest niewielki ruch, sklep jest na tyle mały, że widać rower to jest całkiem dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji.

 

Od kilkunastu lat jeżdżę na wyprawy rowerowe zarówno samotnie jak i grupowo. Gdy nie miałem żadnego doświadczenia w nocowaniu na dziko to szukałem jakiegoś gospodarstwa agroturystycznego by mieć płot dookoła namiotu. Gdy pewnego razu teren takiego gospodarstwa nie miał płotu to zrozumiałem, że płot nie jest żadnym gwarantem bezpieczeństwa.

I tak zacząłem całkowicie nocować na dziko.

Przy wyborze noclegu na dziko należy przede wszystkim znależć miejsce z dala od hałasu czyli głównie z dala od dróg nawet tych o niskim ruchu. Moje doświadczenie wskazuje, że takie miejsce znajdziemy w odległości co najmniej 2 km.

Kolejna na którą nalezy zwrócić uwagę do ścieżka. Najlepiej aby do takiego miejsca nie prowadziła droga, którą mógłby dojechać samochód. Kilka razy rozbiłem się w bardzo zacisznym miejscu i w nocy prawie zawsze miałem niechciane towarzystwo. Tak więc należy odjechać jakąś ścieżką pieszą lub całkowicie po za szlakowo.

Następnie należy się schować za naturalnymi przeszkodami terenowymi. W warunkach polskich idealną taką osłoną jest sosnowy młodnik.

Gdy już mamy ciszę i zapewniony brak nocnego niechcianego towarzystwa możemy iść spać. Z początku wszystkie sakwy ściągałem z roweru i upychałem do namiotu. Obecnie na noc sakwy zostają na rowerze. Rower jest przypięty tylko cienką linką do drzewa, a jeśli go nie ma to odciągiem od namiotu przeplatam przez koło lub ramę. W nocy taki odciąg w ogóle nie będzie widoczny.

 

W takich krajach jak Estonia, Finlandia, Szwecja, Dania w ogóle nie przypinałem nawet jak wchodziłem do sklepu.

 

10418157_671813656205615_322998452349504

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z hałasem zawsze się spotykałem na zorganizowanych polach namiotowych, zwłaszcza polskich, chociaż jeden raz nocowałem na niemieckim polu namioto-kamperowym i mimo, że w okół było kilka tysięcy kamperów to była komfortowa cisza. Za to o intymności można było zapomnieć gdyż każdy doskonale widział co za posiłek sąsiad ma na talerzu. :woot:

Nie żule tylko zawsze był to jakaś wizyta gości w samochodach. Spotkanie zawsze kończyło się bezkonfliktowo ale emocje były. Dlatego zdecydowanie wolę dzikie noclegi w miejscach niedostępnych samochodowo.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze przywiązywałem linką od namiotu rowery w kilku miejscach, ale jeszcze nie miałem próby "ukradzenia" mi fury.

Natomiast kiedyś najadłem się strachu, gdy o 6 rano, coś zaczęło walić w mój namiot a po chwili widziałem rozrywaną powłokę od namiotu zębami lisa:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Pfff... Dobrze, że nie niedźwiedzia :)

 

Mała dygresja. Ciotka moja, nauczycielka fizyki w LO miała w zwyczaju w czerwcu jeździć z uczniami w Bieszczady. I było miło i przyjemnie i ha,ha,ha, i hi, hi, hi aż do momentu kiedy wyszli na połoninę, a tam rozszarpana na sztuki krowa...

 

Oczywiście humory nieco się młodzieży - i nie tylko - zwarzyły...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... widziałem rozrywaną powłokę od namiotu zębami lisa:)

 

 

A ja mam pytanko...Gdzie zostawiłeś jedzenie? Gdzie schowałeś brudne naczynia? Zapewne zwierzak szukał jedzenia.

Ja mam tę zasadę, że jak nie chce mi się z wieczora myć garów to zostawiam je po za namiotem. Dzięki temu jak nocny gość zwęszy posiłek to zainteresuje się garami, zacznie je wylizywać i narobi trochę hałasu więc da mi czas na reakcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ps: i tak jak pisałem-spinka od koła, wyjęcie zajmuje 10 sekund a złodziej daleko nie odjedzie

Chyba, że po rower podjechał dostawczakiem ;)

 

Kilka razy spotkałem się z tym, że ktoś zakładał opaskę zaciskową na klamkę hamulca, taka namiastka Immobilizera, w BB7 można dokręcić klocek - efekt będzie ten sam.

 

Jeszcze z dawnych czasów, kiedy co piątek przywoziłem rower do pracy (pracuję 70 kilometrów od domu) i wracałem na dwóch kołach. Wstawiłem rower do przedsionka w piętrusie, przypiąłem linką do uchwytu przy ścianie i poszedłem usiąść, na zewnątrz pojawiło się kilku gostków, bombali ćmiki. Kiedy padł sygnał do odjazdu jeden wskoczył przez otwarte drzwi i próbował wyciągnąć rower, usłyszałem "Łe, k*rw*, przypięty"; tania linka go powstrzymała :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...