Skocz do zawartości

[hamulce tarczowe] rowerowe (i nie tylko) spostrzeżeń słów kilka


tobo

Rekomendowane odpowiedzi

Przez ponad 10 lat użytkowałem rowerowe hamulce tarczowe. Różni producenci hamulców, tarcz, klocków, różne płyny. Zestawy jednolite jednego producenta, mieszane komponenty różnych dostawców. 

Mimo swojej popularności i wydawałoby się dojrzałych technologii i konstrukcji pojawiają się różne problemy: krzywe tarcze, podatność na przegrzanie, słaba moc klocków, krótka ich żywotność, zapowietrzanie się układu, zacieranie zacisków, puchnięcie uszcczelek itd - po tylu latach wg mnie nadal jest to część roweru która nie pozwala na beztroską eksploatację.

 

Od czerwca zeszłego roku przesiadłem się w codziennej eksploatacji na małą dwukółkę z silnikiem - skuter.

 

Zestaw hamulcowy to dwie hydrauliczne tarcze, średnica dysków 170 mm przód i 160 mm tył, zaciski dwutłoczkowe.

 

Dziś po 17 miesiącach zdecydowałem się wymienić klocki w obu hamulcach.

Przebieg skutera to 14 tysięcy km, jazda w każdych warunkach pogodowych (całoroczna, często w deszczu), masa pojazdu z płynami, osprzętem i mną to ok 190 kilogramów. Skuter po małych przeróbkach jeździ z prędkością maksymalną ok 90 km/h, jazda miejska, po drogach "szybkiego ruchu", jazda także poza miastem. Delikatny raczej nie jestem. 

 

Spostrzeżenia po demontażu klocków są bardzo ciekawe: klocki z przodu mają jeszcze ponad połowę grubości okładziny, tył około połowy.

 

Hamulce pracują bardzo cicho, również w deszczu, na drogach z zimową solanką i jadąc po rozmokłym śniegu.

 

Tarcze nie noszą praktycznie żadnych śladów zużycia - "schodek" w miejscu gdzie z tarczą styka się krawędź klocka jest prawie niewyczuwalny pod palcem.

Jak do tej pory nigdy nie miałem problemu z zatrzymaniem się w sytuacjach awaryjnych. Do tej pory nie wykonywałem żadnych czynności serwisowych ani nawet czyszczenia tarcz czy klocków - tylko raz je wymontowałem żeby sprawdzić ich stan, pół roku temu.

 

W rowerze przy tym samym przebiegu oraz warunkach atmosferycznych zmieniłbym (uśredniając) 3-4 zestawy klocków, tarcze wykazywałby dużo bardziej widoczny stopień zużycia itd. O awariach nie wspominam.

 

Cena metalicznych markowych zamienników to 60-70 zł, semi metalików 40....

 

Z tego co się orientuję system hamulcowy został wyprodukowany przez firmę Brembo, jednak posiada na zaciskach logo producenta skutera.

 

Spodziewałem się przez te kilkanaście miesięcy jakichkolwiek niezbędnych interwencji serwisowych i zdecydowanie szybszej wymiany klocków.

 

Oczywiście - zdaję sobie sprawę z różnicy obciążeń oraz "wymusów" konstrukcyjnych jakim podlegają producenci hamulców rowerowych - tak czy inaczej wg mnie konstrukcyjnie, jakościowo i w działaniu hamulce rowerowe są jeszcze lata świetlne za swoimi większymi braćmi. Kuleją jakościowo a cena - przy tych możliwościach - jest żenująco wysoka...

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wiele w tym prawdy. Na lekkie usprawiedliwienie rowerowych (głównie tych z wyższej półki za które płaci się ciężką kasę) można tylko powiedzieć, że ogólnie pracują w cięższych warunkach niż w takim np. skuterze. Przykładowo osoba jeżdżąca po górach (choćby zwykłe mtb) katuje hamulce długimi zjazdami (przegrzania układów), jazdą w błocie (katowanie tarcz i klocków), istnieje większe ryzyko uderzenia i uszkodzenia/uszczerbienia tarczy np. kamieniem itp historie. Skutery/samochody jeżdżą generalnie w lepszych warunkach zaś cały układ jest znacznie lepiej odizolowany od warunków atmosferycznych niż w rowerze. Hamowania też są zazwyczaj krótkie. Nie zmienia to faktu, że wiotkość konstrukcyjna hampli rowerowych jest wciąż spora, zbyt często mają miejsce fabryczne wady a ceny są zdecydowanie za wysokie. Nie liczyłbym jednak na jakąś znaczącą poprawę w przyszłości. Porządny i wytrzymały hampel to hampel pancerny, a pancerny oznacza ciężki. A w dzisiejszych czasach ciężki jest be. Nie da się ciąć wagi i jednocześnie poprawiać trwałość. W dobie mody na odchudzanie rowerów ciężko będzie odnotować zmianę w tej materii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tarcze były tylko w rowerach mtb eksploatowanych w górach to faktycznie - można byłoby stwierdzić że to nierówne warunki pojedynku. Tylko co z całą masą rowerów asfaltowych z tarczami? 

Czy układ jest znacznie lepiej niż w rowerze izolowany od warunków atmosferycznych? Wg mnie nie. Oczywiście błoto praktycznie nie ma racji bytu, za to w moim przypadku notorycznie pada deszcz. Klocki nie rozmazują się na powierzchni tarczy, nie kruszeją.

Oczywiście - cały zestaw hamulcowy roweru jest o wiele bardziej delikatny, klocki mniejsze itd. Moim zdaniem nie ma to jednak ani odrobinę wpływu na awaryjność spowodowaną nieszczelnościami układu, padaniem uszczelek i tym podobne rzeczy. 

 

To co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło to bardzo cicha praca, skuteczność hamulców biorąc pod uwagę wielkość układu hamulcowego w stosunku do masy i prędkości. Nie wiem ile km zrobię na klockach po zmianie ale na oryginałach zakładam możliwy przebieg ok 20 tysięcy km. Zapewne byłby jeszcze dłuższy gdyby możliwości skutera nie zostały zwiększone, wtedy składowe systemu poddawane byłyby mniejszym obciążeniom.

 

Oczywiście - moje doświadczenie sprowadza się do eksploatacji jednej sztuki skutera i styczności z bardzo wieloma rowerami, jednak moja ocena jest jednoznacznie pozytywna. 

Oryginalne klocki to półmetaliczne fabryczne, przy wyborze zamienników wahałem się czy nabyć metaliczne - ze względu na znany z rowerów hałas pracy w mokrych warunkach. Na ten moment (pierwsza jazda odbyła się w mokrych warunkach) jest cisza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym... producenci zwęszyli że rowerowanie to dobry biznes, bo ludzie robią to dla przyjemności, przeważnie w sprzęt klasy wyższej zaopatrują się ci którzy albo mogą, albo pogodzili się z wydawaniem dużych kwot na uprawianie tego sportu. Więc się żeruje na nas jak pchła na nosicielu i tyle. Dochodzi jeszcze kwestia pogarszającej się jakości już na etapie projektowania, by szybciej kupować nowe szpeje i wydawać jeszcze więcej kasy.

Jeśli chodzi o klocki hamulcowe... to jest sprawa dość trudna, taki klocek jest dużo mniejszy niż w skuterze a roboty niewiele mniej, inne, bardziej miękkie mieszanki powodują że zużywa się bardzo szybko, mało płynu w układzie, filigranowe zaciski, wszystko to powoduje że przegrzewanie układu jest na porządku dziennym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę z fizykalnych cech hamulców rowerowych, klocków i tarcz :) Tak czy inaczej zaskoczyło mnie to jak hamulce tego samego typu sprawdzają się w prawie dwukrotnie cięższym pojeździe (licząc masę całkowitą), eksploatowanym niejednokrotnie z prędkością 3 razy wyższą niż rower, na standardowych klockach które żyją tak czy inaczej bardzo długo.

Mój skuter to ciepłolubny Włoch - sprzęt absolutnie niezaprojektowany do eksploatacji w takich warunkach jak tutejsze.

Znając je założyłem że będzie dużo gorzej niż jest.

 

Trudne do przełknięcia są: różnica w (bez)awaryjności, głośność pracy, trwałość komponentów. Ten pierwszy czynnik wypada bardzo biednie dla sprzętu rowerowego.

 

Sprzęt klasy wyższej... Owszem, ładnych parę lat temu był to element droższych rowerów obecnie praktycznie również tych poziomu wyjściowego (nie biorę tu pod uwagę produktów absolutnie budżetowych kupowanych przez ludzi którzy muszą liczyć każdą złotówkę, tylko rowery na hydraulikach które są kupowane w wielu krajach Europy do codziennej jazdy, np do dojazdów do pracy). O ile w przypadku entuzjastów i ludzi z wypchanymi kasą kieszeniami można próbować mówić że sprzęt klasowy kosztuje - tylko na to dojenie są też narażeni zwykli Kowalscy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Używane przeze mnie SLX M675 są już fajnymi hamplami do których jeszcze nie zaglądałem mimo podobnego przebiegu jak Twojego skutera choć pewnie wcześniej zacznę przy nich robić jak Ty przy swoich (skuterowych). Jednak to co odstrasza to cena. O ile tarcze są w tej samej cenie to zacisków z klamką i przewodem (ok 670zł) jest dla wielu kosmosem. Już same klameczki są dwa razy droższe. A klocki organiczne Galfer S51 to cena circa 50zł. Spróbuj kupić organiki do hampli rowerowych w tej cenie

 

Nie jestem jakimś tam znawcą ale... Możliwe że na zużycie wpływa "toporność" hampli ( i nie tylko tego komponentu) z większych maszyn. Przy tych produktach rowerowe odpowiedniki wydają się być filigranowe i byle defekt potrafi poważnie wpłynąć na jakość pracy.  Wymagają też bardziej precyzyjnych maszyn do ich wykonania.

 

W każdym razie myślę że producenci rowerów i części rowerowch nieźle toczą ludzi. Nie mówiąc już o cenach ale o technologiach które w przypadku np motocykli nie są kosmicznymi odkryciami  a nie mają jeszcze swoich implementacji lub mają je dopiero od niedawna (choćby amortyzator up side down) i... kosztują sobie jakby były kosmiczną technologią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam że najważniejszym powodem różnicy w warunkach polowych (kultura pracy, trwałość, przyjazność użytkownikowi) jest pazerność producentów.

Owszem - dla wielu nabywców cena podanych slx'ów jest często zaporowa - problem w tym że są tacy którzy chcą kupić coś dobrej jakości i są w stanie za to zapłacić, tylko że produkt niekoniecznie spełni ten warunek. 

Fakt - komponenty układu hamulcowego są bardziej siermiężne, nie zgodzę się że wykonane mniej precyzyjnie. To stosunkowo tani skuter zbudowany na prostych bazowych komponentach, więc adekwatnym porównaniem byłoby zestawienie z tanimi mechanikami czy hydraulikami. Podrapałem się w głowę patrząc jak precyzyjnie pasują do siebie połowy zacisków nowych xtr'ów :)

 

Chciałbym kupić do roweru sprzęt na wyrost z założeniem że wpłynie to niesamowicie pozytywnie na bezproblemowość użytkowania. Czy tak jest to wiele osób zna odpowiedź. 

 

Z doświadczeń rowerowych wynika że DOT jada uszczelki i elementy metalowe hamulca często już fabrycznie nowe sztuki potrzebują ingerencji serwisowej. Dlaczego uszczelki, tłoczki i cała reszta w motocyklu czy samochodzie potrafi funkcjonować dużo dłużej bez patroszenia układu? Jeśli rowerowe heble świrują już w okresie obowiązywania gwarancji to oznacza że konieczność ich naprawiania jest kiepskim interesem dla producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A klocki organiczne Galfer S51 to cena circa 50zł. Spróbuj kupić organiki do hampli rowerowych w tej cenie

 

Drożyzna, osobiście kupuję klocki metaliczne w cenie 124 zł i jest to komplet 4 par klocków metalicznych, na jeden rower wychodzi cena 62 zł za cztery klocki... Do tego przesyłka 13,50.

Organiki kosztują za 4 pary 96,50 zł., oczywiście plus przesyłka. To wychodzi na jeden rower cena około 50 zł... za cztery klocki. 

 

O cholera, teraz patrzę że Ty o klockach do skutera piszesz :) :)

ALe ceny jakie podałem do roweru są bardzo przystępne, a klocki zacne, mówię o metalach bo na organikach nie jeździłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy głębszej analizie da się jeszcze zauważyć parę przyjemnych dodatków:

- wszystkie połączenia gwintowe w okolicy koła (oś, śruby zacisków) oraz plecy klocków są fabrycznie posmarowane pastą/smarem - najprawdopodobniej o działaniu podobnym do smaru miedzianego. Hample rowerowe wywodzą się z hamulców motocyklowych/samochodowych, dlaczego producenci sprzętu rowerowego nie stosują takich środków? Śruby rowerowe są wkręcane na sucho - a rowery również jeżdżą w różnych temperaturach, grzeją się, moczą w wodzie deszczowej itd. Może takie środki wydłużyłyby żywotność komponentów a tym samym zredukowały ilość sprzedanych egzemplarzy? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porządny i wytrzymały hampel to hampel pancerny, a pancerny oznacza ciężki. A w dzisiejszych czasach ciężki jest be. Nie da się ciąć wagi i jednocześnie poprawiać trwałość. W dobie mody na odchudzanie rowerów ciężko będzie odnotować zmianę w tej materii.

Obecnie odchudzanie rowerów odchodzi do lamusa. Przynajmniej jeśli chodzi i MTB które jest coraz bardziej karkołomne (kto to dawniej myślał o fullu na trasie XC). Maszyny (także hardtriale) zawodowców nie są też jakoś przesadnie lekkie w porównaniu z poprzednimi latami. Da się to też zauważyć też na forum gdzie trafiają się goście proponujący i posiadający hample Zee czy Saint w rowerach XC.

 

Sęk w tym że to takie osoby sprawiają że producenci chętnie toczą także tych co nie widzą sensu w takim rozwiązaniu. IMHO jedynym ruchem oporu to nauka i praktykowanie samodzielnego serwisu owych komponentów. Czy zaprzestanie biernego promowania nowych standardów. Tu mały offtop. Po co ludzie proponują 27,5" skoro widzą w tym tylko kolejny sposób na wyciągnięcie kasy od klientów. Przecież proponując nadal 26" można wydłużyć lub zapewnić mu dalsze życie na rynku.

 

Ale do rzeczy. Obawiam się że producenci toczą ludzi nie tylko na tym polu. Czy wie ktoś że ustawiając datę w swoim nowym TV sprawia że p****nie on dokładnie za dwa lata licząc od dnia ustawiania prawidłowej daty? No ale teraz datę aktualizują sobie same więc jesteśmy w d***e. Gracze co chwila upgradują swoje komputery bo nie spełniają wymagań dla nowych gier. Tu wychodzi to co pisze tobo, producenci żerują na hobbystach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogą być przesadnie lekkie w stosunku do poprzedników, bo na to nie pozwoli materiał - tak czy inaczej ich sprzęt musi przetrwać wyścig w jednym kawałku.

Hample dh w rowrerach do xc to specyficzne preferencje ktore nie mają przełożenia na typowe potrzeby - inne hamulce wypełniają je z naddatkiem. 

 

Po co ludzie proponują 27,5? Bo nie są odpowiedzialni za produkcję i muszą wybierać w tym co jest. I niestety trudno polecać na polskim forum gdzie większość ludzi bardzo liczy się z kosztami eksperyment w postaci pozostania przy rowerze na kołach 26 cali - na ten moment 27,5 wkroczyło dużo ostrzej na rynek niż lat temu parę 29 cali. Forum rowerowe z całą jego społecznością, nawet największe w Polsce to zaledwie ułamek użytkowników rowerów, cała reszta sugeruje się sugestiami sprzedawców, wystawców, prasy rowerowej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pasty zapobiegającej piszczeniu w rowerze, to trzeba z tym uważać.

 

Eksperymentalnie zapodałem sobie taką samochodową pod klocki i wszystko było fajnie do momentu pierwszego umycia roweru lancą. Pasta na tyle skutecznie zapaskudziła klocki, że musiałem je wywalić (wypiekanie nic nie dało).

 

 

 

Po co ludzie proponują 27,5? Bo nie są odpowiedzialni za produkcję i muszą wybierać w tym co jest. I niestety trudno polecać na polskim forum gdzie większość ludzi bardzo liczy się z kosztami eksperyment w postaci pozostania przy rowerze na kołach 26 cali - na ten moment 27,5 wkroczyło dużo ostrzej na rynek niż lat temu parę 29 cali. Forum rowerowe z całą jego społecznością, nawet największe w Polsce to zaledwie ułamek użytkowników rowerów, cała reszta sugeruje się sugestiami sprzedawców, wystawców, prasy rowerowej. 
 

 

Też tak uważałem, dopóki nie miałem okazji porównać bezpośrednio  29 i 26er w terenie. Od tego momentu 650B wydaje mi się być naprawdę sensownym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z tym ,że hamulce rowerowe są w tyle do tych ze skutera. Bo to jak porównywać np. malucha z audi a8.

Same tarcze w motorach nawet jeśli posiadają niewiele większą średnicę to są bardziej wytrzymalsze bo mają większą gęstość stopu metalu. Są przez to znacznie cięższe i przez większą gęstość mają dłuższą scieralność.

Tak samo jeśli porównami tarcze samochodowe do tych z motorów, też różnica kolosalna.

 

W rower ma być lekko i skutecznie, a zwiększonej żywotności tarczy i klocków bez podniesienia ich masy nie da się osiągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem - wiem o tym, z oboma typami mam styczność na co dzień. 

Tak czy inaczej jestem bardzo pozytywnie zaskoczony możliwościami hamulców które mają tarczę wielkości rowerowych, zatrzymują z dużo większych prędkości dużo cięższy sprzęt. Przy tym nie wydają z siebie żadnych dźwięków, bez względu na pogodę i jak do tej pory po takim okresie używania nie mam z nimi żadnych problemów, nie musiałem przeprowadzać żadnych zabiegów serwisowych ani nie musiałbym zmieniać klocków gdybym nie chciał spróbować innych. Cały skuter kosztuje tyle co rower klasy średniej przy o wiele większej komplikacji konstrukcji, więc poszczególne elementy powinny być o wiele bardziej budżetowe - w moim odczuciu nie są.

Co do gęstości stopu to się spierał nie będę, chemikiem ani fizykiem nie jestem, są z pewnością dużo grubsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak się do tego porównania ma masa układu hamulcowego skutera i roweru oraz ich wielkości?

Wydaje mi się, że same tarcze skutera są... masywniejsze od tych rowerowych. Mogą pracować w wyższych temperaturach, a większe klocki działają na większej powierzchni. 

Moim zdaniem, tu nie ma co porównywać. Skuter to skuter, rower to rower, wymagania tych sprzętów, są zupełnie inne. Jak ktoś chce, to na bank, może pokombinować w warsztacie i zamontować sobie do roweru tarczę i zacisk samochodowy, gdzieś do ramy przyczepić pompę wspomagania hamulców (wątpię, czy w nogach wystarczy siły, żeby tą pompę zasilić, ale zawsze można jakiś agregat na bagażnik) i mieć hamulec, który w całości będzie ważyć ze 40kg, ale zatrzyma rower w miejscu (znaczy zablokuje koło, które będzie szorować, bo straci przyczepność - w efekcie droga zatrzymania będzie taka sama, jak normalnie, a nawet większa, z powodu większej masy - większego pędu)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałem: 

- tarcze 170 mm skuter, 160 mm rower

- zacisk dwutłoczkowy rower i skuter

- prędkości skutera do 3 razy wyższe niż w podobnych sytuacjach prędkości roweru

- masa całkowita układu człowiek maszyna - skuter 190 rower 90 kilogramów.

- tani skuter o stopniu komplikacji konstrukcji wielokrotnie wyższej od roweru (ilość elementów którą porówna się do ceny sprzedaży skutera), w hierarchii możliwości i zaawansowania technologicznego jego hamulce to bardzo proste sprzęty w porównaniu do stosunkowo drogich hamulców rowerowych.

 

Nie chodzi o to żeby zatrzymywać skuter w miejscu - ktoś oczekuje tego od hamulca rowerowego? Nie napisałem że jestem rozczarowany skutecznością dobrych hamulców tarczowych rowerowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

Kiedyś dyskutowałem z kolegami z pracy koszt okładzin hamulcowych do samochdów i rowerów. Jak im powiedziałem ile kosztuje mnie komplet klocuszków to się za głowę łapali, szczególnie w zestawieniu z tym ile takie pociągną...

 

Nie jestem zwolenninkiem teorii spiskowych ale też czasami drapię się w przedziałek jak to-to jest zorganizowane. Tymbardziej że wiemy dokładnie na ile wystarczały kiedys napędowe komponenty rowerowe a na ile wystarczaja dzisiaj...

 

Szacunek...

I.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to dlatego że skuter to jednak mimo wszystko środek transportu a rower również - jeśli nie przede wszystkim - szczególnie mtb/wyższa półka - hobby. Hobby są kosztowne. Przy cenie roweru nastu tysięcy koszt klocków złotych kilkunastu to prawie tyle ile bezboleśnie pozwala zamknąć oba oka.

Z perspektywy paru lat pracy w branży zastanawiam się jak bardzo produkcja tanich hydraulików jest dla firm opłacalna - przy stopniu ich awaryjności.

Od kiedy pojawiły się w rowerach fabrycznych 395 i 446 Shimano mamy na stanie dużą ilość hydraulików na sprzedaż i wymianę, czego wcześniej nie było wcale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie cen to musicie pamietać o jednym. Porównajcie sobie ilość produkowanych skuterów/motorów w stosunku do produkowanych rowerów na hydraulikach. Na 90% znacznie więcej produkuje się skuterów/motorów, ponieważ większość rowerów na świecie nie ma hydraulików tyllko hamulec obręczowy/lub w piaście tylnej. Produkcja na mniejszą skalę jest zawsze droższa.

 

Odośnie szybkiego zużycia. Tarcza w rowerze ma 2mm grubisci, klocek hamulcowy w rowerze mniejszy od pudełka zapałek. Gdzie to ma odprowadzać ciepło??... Nawet przy lżejszym hamowaniu wszystko mocno się nagrzewa i powoduję zwiększone zużycie.

 

Oczywiście ceny hampli do rowerów są nieproporcjonalne - tak jak piszecie, ponieważ na hobby najlepiej sie zarabia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo ma racje.

Hamulce hydrauliczne to jednak wciąż nie jest podstawowy osprzęt, przynajmniej, jeśli mówimy o takich, które będą bez większych problemów działać

Nie ma sensu odnosić sprzętu "zawodniczego" do powiedzmy użytkowego(śr transportu), jakim jest skuter,

Nierzadko rower mimo mniejszej liczby elementów i prostszej budowy potrafi znacznie przekroczyć wartość skutera...

 

Abstrahując od powyższego, hobby rowerowe tanie nie jest a będzie jeszcze droższe, osprzęt zużywa się szybciej niż szybko a wyższych grupach jeszcze szybciej...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem pewien czy skuterów i motorów produkuje się na świecie więcej. U mnie w pracy tarczówki są w rowerach praktycznie najniższej klasy, a te które tarcz nie mają tak czy inaczej nie cieszą się obecnie takim wzięciem jak nawet mieszczuchy na tarczach (ludzie pytają o takie, bez względu na to czy jest to im niezbędne czy nie)

Od dłuższego czasu praktycznie wszystkie kategorie rowerów, od dolnych rejonów cenowych, posiadają tarcze. 

 

Pisałem - jestem w pełni świadom różnicy gabarytowej zacisku, klocków i grubości tarczy. Mimo wszystko jestem bardzo pozytywnie zaskoczony skutecznością tak minimalistycznego układu hamulcowego jaki mam. 

Rzuciłem okiem na powierzchnię okładziny - w przybliżeniu trzykrotnie większa niż rowerowej (klocek z aprilii przód vs klocek z Shimano 446). Pewnie będąc zdolnym matematykiem i fizykiem dałoby się to przekalkulować jakoś :)

 

Na podstawie doświadczeń z roweru zakładałem (bez żadnych doświadczeń skuterowych, więc bardzo i czysto teoretycznie) że klocki wystarczą na jeden rok jazdy (w moim przypadku to ok. 8 tysięcy). 

Byłem mało pozytywnie zaskoczony ceną oryginalnych części, w tym kloców - co najmniej dwukrotnie wyższa od dobrych zamienników kupionych na miejscu i pięciokrotnie w porównaniu do Polski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Kuleją jakościowo a cena - przy tych możliwościach - jest żenująco wysoka...

 

Wiadome jest, że technologicznie układ hamulcowy mógłby być znacznie trwalszy niż jest. Producenci muszą przecież z czegoś żyć, a zbyt trwały produkt temu nie sprzyja. Trwalsze klocki to jednak broń obosieczna. Mój szwagier miał służbowego Peugeot'a Partnera. Gdy pojechał na przegląd po 90 tyś okazało się że musi wymienić tarcze, mimo że klocki są jeszcze zdrowe. W moim samochodzie objaw jest ten sam. Zużycie klocków niewielkie, a zużycie tarczy już wyraźnie zauważalne. Jak tak dalej pójdzie, to wymiana klocków będzie razem z tarczami.

Materiał nie może być też super twardy, bo jeszcze więcej energii będzie szło w ciepło, które trzeba będzie odprowadzić, a stal jest bardzo kiepskim przewodnikiem ciepła. Twardy materiał to też zapewne większa siła potrzebna do wygenerowania tarcia. Samochody mają wspomaganie, rowery nie...

I jest jeszcze jeden aspekt... Klocki samochodowe tłuczone są zapewne w grubych milionach sztuk rocznie, czego nie można powiedzieć o klockach rowerowych - stąd cena.

 

Z pewnością nie ma tak prostego przełożenia między konstrukcją rowerową, a motoryzacyjną. Poczekamy kilka lat, kiedy liczba rowerów na tarczach większy się znacznie. Może coś drgnie. Wtedy pojawią się powszechnie zamienniki (tak jak w motoryzacji) i będziemy mogli zobaczyć ile tak naprawdę klocek będzie kosztował. W zeszłym roku kupiłem bezimienne półmetaliki do moich M445. Hamują bardzo dobrze. Nie wiem jak trwałe. Kupiłem za około 23 PLN/zacisk. Widzę np że ceny oryginalnych B01S spadły ZNACZNIE względem tego, gdy kupowałem rower (2011).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rynku jest kilkunastu producentów klocków zamiennych - można wybierać, przebierać, do tego w różnych mieszankach ciernych.

My nie mamy wspomagania - ja na mojej pierdziawce również :) Tak czy inaczej patrząc na hamulce można się potencjalnie zaniepokoić że to nie może działać skutecznie. Moje zaskoczenie wynika przede wszystkim z tego że w temacie motoryzacyjnym byłem całkowicie zielony, widocznie uprzedzenie było zbędne.

 

Obawiam się że zwiększenie produkcji i redukcja ceny wpłynie jeszcze gorzej na jakość działania i trwałość poszczególnych komponentów.

Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie to że w układzie hamulcowym samochodu czy motocykla także jest DOT i nie powoduje on destrukcji komponentów tak jak dzieje się to w hamulcach rowerowych. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już o DOT'cie mowa - popatrzcie ile kosztuje butelka płynu do samochodu (nawet na stacji benzynowej, gdzie marże są większe), a ile kosztuje duzy kieliszek tego samego DOT'a sygnowanego logiem np. Avida. Na hobby można tłuc sporą kasę, bo albo wydają ją ludzie majętni, albo tacy, którzy potrafią sobie czegoś odmówić, żeby mieć na owe hobby. Pewnie wielu z nas dziwiłoby się ile może kosztować kołowrotek do wędki albo lampa do lustrzanki  :whistling:  Takie mamy niestety czasy, gdzie cena nie jest definiowana kosztami produkcji i logistyki, a popytem i możliwością drenowania kieszeni, za przeproszeniem, frajerów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...