Skocz do zawartości

[samochód]Wrażenia z nocnej jazdy samochodem w trasie


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj jechałem przez pół Polski, w tym ze 150 km po zmroku. I wrażenia mam takie:

1. Byłem pozytywnie zaskoczony, że nawet na wsiach napotkane rowery były oświetlone, a nawet jakiś starszy facet miał dodatkowo kamizelkę odblaskową :002: .

2. Niestety w naszym kraju jazda drogami jednopasmowymi to ryzyko. Bo w imię "oszczędności" nie ma asfaltowych poboczy :angry2: . Widziałem rowerzystów którzy o zmroku jechali nieutwardzonym poboczem - chyba dla własnego bezpieczeństwa. Jak z przeciwka jedzie pełno samochodów, część pojazdów ma dodatkowo albo źle ustawione światła albo chińskie ksenony to nieszczęście gotowe - wystarczy że asfaltem będzie jechał jakiś nieoświetlony rowerzysta. Wczoraj akurat pogoda była doskonała, ale gdyby np. padał deszcz albo była mgła? A wystarczy pojechać np. w okolice Bełchatowa - tam mamy piękne drogi z asfaltem na poboczach i ścieżki rowerowe nawet na totalnym zadupiu.

W dzień jak się jedzie rowerem asfaltem nie chcąc się tłuc nieutwardzonym poboczem to - przynajmniej w Łodzi i okolicach - widać w lusterku jak za nami czai się sznur samochodów chcących bezpiecznie wyprzedzić rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utwardzone pobocza albo odseparowane od jezdni ciągi pieszo-rowerowe mają sens przy drogach głównych i wojewódzkich czyli tam gdzie ruch samochodowy jest duży lub średni. Na lokalnych drogach pobocza nie są potrzebne i nie występują nawet w bardzo bogatych skandynawskich krajach. Jednocześnie nie  odseparowywanie ruchu rowerowego od samochodowego wpływa pozytywnie na zmniejszenie prędkości więc poprawę bezpieczeństwa na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utwardzone pobocza albo odseparowane od jezdni ciągi pieszo-rowerowe mają sens przy drogach głównych i wojewódzkich czyli tam gdzie ruch samochodowy jest duży lub średni

To była trasa Radom-Łódź przez Piotrków. Ciężarówek od cholery....A pobocza brak

 

 

Jednocześnie nie odseparowywanie ruchu rowerowego od samochodowego wpływa pozytywnie na zmniejszenie prędkości więc poprawę bezpieczeństwa na drodze.

Czyli poza obszarem zabudowanym samochody zamiast dopuszczalnych 90 km/h mają wlec się 50? :002:

IMO cytujesz "argumenty" cwaniaczków którzy tną koszty budowy dróg

Wiele osób zwyczajnie boi się wyjechać na drogę wspólna z samochodami. A widząc co niektórzy wyprawiają wcale im się nie dziwię. Dlaczego w okolicach kopalni i elektrowni Bełchatów gdzie gminy mają pieniądze wybudowano ścieżki rowerowe na bezludziu i wsiach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobocza likwidują przy okazji remontów - bo niby tak unia każe, a faktycznie chodzi o dziadowskie oszczędności. W mieście, gdzie mieszkam, krzyżują się trzy drogi krajowe (11, 12 i 15), na każdej, przy okazji remontów, zwężono pas asfaltu o przynajmniej metr. Kiedyś szerokim poboczem mogłem dojechać do Borku, do Środy Wielkopolskiej czy Koźmina, teraz muszę albo przeszkadzać na pasie ruchu, albo jechać na około.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z wielu dróg wojewódzkich będąca drogą wjazdową do Krakowa po remoncie straciła pobocze, nie zyskała chodnika tylko dostała jakieś nie wiadomo co. To coś ma wysoki kraweznik, miękki żwir, który po miesiącu zarosl chwastami. Tak się remontuje drogi wojewódzkie.

 

BTW. Nie lubię dróg krajowych z szerokimi asfaltowymi poboczami na których brak jakichkolwiek zasad. Jazda na trzeciego, czwartego. Spychanie na pobocze, poganianie światłami i wszechobecna agresja. Efekt albo.jedzie się poboczem (wbrew przepisom i logice) albo bierze się udział w swoistym wyścigu szczurów. A nagrodą w tym wyścigu jest spokojna kwaterka pod brzozka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dlaczego w okolicach kopalni i elektrowni Bełchatów gdzie gminy mają pieniądze wybudowano ścieżki rowerowe na bezludziu i wsiach?

Gdyż gmina Kleszczów, na terenie której znajduje się kopalnia i elektrownia Bełchatów, ma największe dochody per capita w Polsce, blisko 8-krotnie większe niż Warszawa. Tak więc mają za co, to budują :P

 

 

 

BTW. Nie lubię dróg krajowych z szerokimi asfaltowymi poboczami na których brak jakichkolwiek zasad. Jazda na trzeciego, czwartego. Spychanie na pobocze, poganianie światłami i wszechobecna agresja. Efekt albo.jedzie się poboczem (wbrew przepisom i logice) albo bierze się udział w swoistym wyścigu szczurów. A nagrodą w tym wyścigu jest spokojna kwaterka pod brzozka...

Dlatego też się te pobocza likwiduje, szkoda tylko, że parze z tym nie idzie budowa DDRiP wzdłuż drogi. Z drugiej strony, szkoda, że na średnio ruchliwych drogach wojewódzkich nie zostawia się wąskiego asfaltowego pobocza w sam raz dla rowerów czy skuterów.

Z tą agresją to natomiast różnie bywa. Na trasie Warszawa-Lublin odchodzą wszelkie możliwe cyrki, ale jak w Kołbieli skręci się na "obwodnicę" czyli DK 50 to pomimo szerokiego asfaltowego pobocza jedzie się normalnie i nawet rowerem jechałem tam bez strachu.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czyli poza obszarem zabudowanym samochody zamiast dopuszczalnych 90 km/h mają wlec się 50?

 

kolego 90 to nie jest sugerowana czy pożądana prędkość, to jest prędkość maksymalna, rzadko kiedy warunki pozwalają bezpiecznie jeździć przy takiej prędkości.

 

polecam Ci poczytać kodeks drogowy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest sposób aby było wyasfaltowane pobocze i aby samochodziki nie wykorzystywały go do wyprzedzania. Takie rozwiązanie widziałem w skandynawi i się sprawdza. Otóż słupki przydrożne należy z pobocza przenieść na na linię rozgraniczającą jezdnię od pobocza. Dzięki temu mamy przejezdne zarówno pobocze jak i jezdnię i wyeliminowanie stałej jazdy po poboczu ale zarazem pobocze nadaje sie do awaryjnego postoju. Słupki i tak są z plastyku więc żadnego zagrożenia dla użytkownika ruchu nie wnoszą. Tylko kto się odważy na taką rewolucję?

 


kolego 90 to nie jest sugerowana czy pożądana prędkość, to jest prędkość maksymalna, rzadko kiedy warunki pozwalają bezpiecznie jeździć przy takiej prędkości.

 

polecam Ci poczytać kodeks drogowy. 

Zapewniam cię, że warunki drogowe czyli infrastruktura jak i pogoda pozwalają na swobodną jazdę z prędkościami dwukrotnie większymi. Tylko we Włoszech ograniczenie prędkości nawet na autostradach jest adekwatne do V max i mocno się zdziwiłem kiedy to na takiej autostradzie prowadzącej do Mediolanu ograniczenie było do 40 km/h. Jednak już w sekundę po minięciu znaku można było się ze strachem w oczach się przekonać o słuszności tego znaku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta dyskusja kolego nie ma sensu, nie pisz już więcej na forum rowerowym że jeździsz po drogach krajowych 180 i wedlug ciebie to jest bezpieczne.

 

obys nie miał wypadku i nikogo nie zabił przez swoją głupotę. wszyscy po wypadkach opowiadają że od 20 lat jezdzili zawsze bezpiecznie i to ci inni są idiotami, nie oni......... a 2500 trupow to skad sie bierze, Polacy sami idioci? Czesi mają podobne IQ a trupów wiele mniej.

 

koniec dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem pozytywnie zaskoczony, że nawet na wsiach napotkane rowery były oświetlone

 

No cóż, wczoraj pojechaliśmy z synem na rowerach do Lidla na Latchorzewie. Wszystkie ulice tam są oświetlone, o tej porze mało uczęszczane. Ciemno już było całkiem, nie zmierzch jakiś ale noc zupełna. Na 7 rowerzystów spotkanych po drodze tylko jeden był "oświetlony" ledwie palącą sie tylną lampką. Reszta w ciemnych strojach maskujących, o tym, że jadą można się było zorientować po, z daleka słyszalnym, skrzypieniu łańcuchchów.

 

 

 

Sorry ale to nie prędkość zabija ale kompletny brak myślenia. :bye2:

 

Moim zdaniem myślenie, że to nie prędkość zabija lecz brak myślenia jest dowodem na całkowity brak myślenia i wyobraźni na dodatek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic bardziej mylnego. Właśnie powinniśmy jak najczęściej poruszać ten temat bo bezpieczeństwo na drogach jest bardzo ważne zwłaszcza bezpieczeństwo niechronionych użytkowników dróg. Najlepszym przykładem mojej tezy, że nie prędkość a brak myślenia zabija są potrącenia i wypadki na przejazdach z tzw zieloną strzałką. W tym miejscu kierowcy nie jadą więcej niż 30 km/h a mimo obrażenia przy zderzeniach bocznych są porażająco wysokie. Tymczasem wyprzedzenie rowerzysty na lokalnej drodze z prędkością o 90 km/h większą jest bezpieczne dla każdej ze stron przy czym mam na myśli wyprzedzenie pasem dla kierunku przeciwnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

kolego 90 to nie jest sugerowana czy pożądana prędkość, to jest prędkość maksymalna, rzadko kiedy warunki pozwalają bezpiecznie jeździć przy takiej prędkości.

 

Jeśli jadę rowerem 20 km/h po drodze gdzie dopuszczalne jest 90 km/h i nie ma pobocza to niestety co kilka chwil muszę zjechać z asfaltu i puścić sznur samochodów wlokących się za mną. Po pierwsze jest to kwestia zwykłej kultury na drodze. To samo robią często np koparki, walce, mimo iż wcale nie muszą i na pewno nie boją się o to, że ktoś je staranuje.
Drugą sprawą jest właśnie bezpieczeństwo. Ludzie mają różne własne sprawy i po pewnym czasie nawet najbardziej wyrozumiali nie dadzą rady ciągnąć się za rowerem. Jeśli dochodzi do tego duży ruch z przeciwka to mamy wyprzedzanie na centymetry i nieszczęście gotowe.

Wtedy leżąc w szpitalu będę mógł całymi dniami czytać kodeks drogowy i pisać na forum o tym, że to ja miałem rację.

 

 

 

Zapewniam cię, że warunki drogowe czyli infrastruktura jak i pogoda pozwalają na swobodną jazdę z prędkościami dwukrotnie większymi. Tylko we Włoszech ograniczenie prędkości nawet na autostradach jest adekwatne do V max i mocno się zdziwiłem kiedy to na takiej autostradzie prowadzącej do Mediolanu ograniczenie było do 40 km/h. Jednak już w sekundę po minięciu znaku można było się ze strachem w oczach się przekonać o słuszności tego znaku.


U nas ograniczenia są ustawiane z d.... Dodając do tego brak normalnych dróg, gdzie czasem podróż z miasta do miasta to "teren zabudowany" (bo w polu stoją 2 domki na krzyż), uzyskujemy odpowiedź dlaczego nikt nie traktuje u nas tych ograniczeń poważnie. Duże lepsze byłyby ograniczenia mniejsze i rzadsze ale ustawiane w miejscach, które rzeczywiście stwarzają zagrożenie.
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robertrobert1

Grubym nadużyciem jest porównywanie sytuacji gdzie krzyżują się kierunki ruchu z sytuacją gdy kierunki są równolegle i wyciąganie błędnych wniosków na temat wpływu prędkości wypadki.

 

Z prędkością jest ten problem, że największym zagrożeniem na drodze są duże różnice prędkości.

 

I tak jadąc 180 tam gdzie reszta jedzie 90 jesteśmy jak odbezpieczony granat. Jadący 90 może 10 razy sprawdzić czy może wykonać manewr a i tak ten jadący 180 go zaskoczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie skończcie tą kolejną jałową dyskusję i nagonkę nad interpretując wypowiedzi.

 

Otóż słupki przydrożne należy z pobocza przenieść na na linię rozgraniczającą jezdnię od pobocza.

Możesz podać przykład takiej drogi? Brzmi ciekawie, ale najlepiej popatrzeć jak to wygląda w praktyce.

 

a nawet jakiś starszy facet miał dodatkowo kamizelkę odblaskową [...] albo była mgła

We mgle kamizelki niewiele dają. Ostatnio jechałem jak już było szaro z rana, to pieszego w kamizelce było widać zbyt blisko samochodu, żeby był czas na reakcję.

Podstawa to sprawne i włączone lampki, potem dodatki typu odblaski i kamizelki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie znow trafia nagly szlag, jak wracam z pracy okolo 19, robi sie szaro, czyli najgorszy okres, ludzie jezdza bez absolutnie zadnego oswieltennia i to nie sporadycznie, ale tak z 80%, zero odblaskow niczego jak u Kononowicza...Jak ciezko, bo ciezko, ale jakos skumam pana w gumofilcach dymajacego do sklepu, pisze o wsiach, to panow w lajkrze na szosie wracajacych z treningu bez oswieltenia, to wyslalbym do Oswiecimia. Nie kumam, ze grupa jak dla mnie bardzo swiadomych rowerzystow mam tak totalnie w tylku, ze ich nie widac. Dla jasnosci obrazu, albo wies z oswietleniem punktowym lampa-jasno, brak ciemno i tak w kolko, badz zero jakiegokowliek oswietlenia i jedzie taka para dyskutujac zawziecie i majac nadzieje, ze zobacze ich durne biale napisy na koszulkach....

Mysle, ze gdybym nie jezdzil na rowerze,jeszcze bardziej bylbym ciety na to zjawisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę spędziłem czasu u Francuzów jeżdżąc na rowerze dużo, bardzo dużo. Nie wiem jak wygląda Francja pod względem wypadków na drogach z udziałem rowerzystów.
Podstawową wadą polskiej sieci dróg jest jej ubogość.  W kraju żabojadów sieć dróg lokalnych jest tak gęsta, że zwyczajnie nie chce się jeździć ruchliwą drogą "krajową" a jeżeli jesteś już zmuszony kawałek się przeturlać krajówką to masakry nie ma bo i tak 95% ruchu międzynarodowego i międzymiastowego jest przerzucona na autostrady. Tranzyt na "krajówkach" znikomy.
Nie ma potrzeby budowania sieci ścieżek rowerowych na wioskach,  pobocze występuje bardzo ale to bardzo rzadko. Wszyscy się poruszają lokalnymi drogami i to jest super jak dla mnie!

Jestem wrogiem wrzucania rowerzystów na ścieżki rowerowe które standardem przypominają chodniki. Ścieżka rowerowa jak najbardziej tak ale jako jeden z pasów ruchu.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas jest też coraz lepiej: mniej batmanów, kierowcy bardziej uważni (sami więcej jeżdżą na rowerach, co zwiększa ich empatię względem innych rowerzystów), lepsze drogi. Naprawdę widać zmiany na lepsze. Choć są oczywiście wciąż lokalne drogi grozy (mój ulubiony przykład: Kierszek-Konstancin), czy kierowcy i rowerzyści nie wierzący, że jutro ma nastąpić. Ale to jest margines. Moim zdaniem na drogach jest naprawdę lepiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że wcale nie jest lepiej, batmanów ciągle sporo. Za to wrażenie, że jest jakaś poprawa pewnie wynika z tego, że ci w miarę świadomi stali się bardziej świadomi - zaczęli pamiętać o bateriach, zmienili marne świeczki na dobre lampki, dorzucili dodatkowe odblaski, natomiast liczba zupełnie nieświadomych jest stała.

 

 

 

A mnie znow trafia nagly szlag, jak wracam z pracy okolo 19, robi sie szaro, czyli najgorszy okres, ludzie jezdza bez absolutnie zadnego oswieltennia i to nie sporadycznie, ale tak z 80%, zero odblaskow niczego jak u Kononowicza...Jak ciezko, bo ciezko, ale jakos skumam pana w gumofilcach dymajacego do sklepu, pisze o wsiach, to panow w lajkrze na szosie wracajacych z treningu bez oswieltenia, to wyslalbym do Oswiecimia. Nie kumam, ze grupa jak dla mnie bardzo swiadomych rowerzystow mam tak totalnie w tylku, ze ich nie widac. Dla jasnosci obrazu, albo wies z oswietleniem punktowym lampa-jasno, brak ciemno i tak w kolko, badz zero jakiegokowliek oswietlenia i jedzie taka para dyskutujac zawziecie i majac nadzieje, ze zobacze ich durne biale napisy na koszulkach.... Mysle, ze gdybym nie jezdzil na rowerze,jeszcze bardziej bylbym ciety na to zjawisko.

Ale jak napiszesz (o zgrozo) na forum rowerowym, że takiego obtrąbiłeś to Cię zjedzą. Ci bardziej świadomi, którym ciemniaki robią złą reputację... I jeszcze dowiesz się, że tym wszystkim nieoświetlonym to na pewno lampka odpadła pięć minut temu i oni biedni są nieświadomi swojego braku oświetlenia...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikodem, bardzo trafne spostrzeżenie. Gęsta sieć dróg lokalnych całkowicie zastępuje koniczność budowania ddrów. Również w Polsce mamy taki przykład. Mam tu na myśli drogę do Powsina., która jest drogą ruchu lokalnego a nie super ścieżką rowerową. W krajach gdzie występuje znacznie mniejszy ruch samochodowynie buduje sie ddrów ani poboczy bo wszyscy po prostu się mieszczą na jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednocześnie nie odseparowywanie ruchu rowerowego od samochodowego wpływa pozytywnie na zmniejszenie prędkości więc poprawę bezpieczeństwa na drodze.

 

Mam wrażenie, że cytujesz stwierdzenia z dalekich rowerowych krajów. Moim zdaniem nie jest to prawda w naszych warunkach. Dlaczego? To bardzo proste. Jest bardzo wiele dróg, na których panuje regularnie lub okresowo bardzo duże natężenie ruchu. Wtedy występuje jedno z dwóch zjawisk:

1) Rowerzysta jest wyprzedzany z niezachowaniem bezpiecznej odległości.

2) Rowerzysta zaczyna ciągnąć za sobą ogon.

Które jest bardziej niebezpieczne? Oba tak samo. W pierwszym przypadku jest to bezpośrednie zagrożenie dla rowerzysty. W drugim wypadku kierowcy zwykle chcą nadrobić czas stracony (szczególnie ci wiecznie spóźnieni) i dociskają gaz bardziej niż wcześniej. Pod tym względem rowerzysta nie różni się niczym innym od ciężarówki, ciągnika czy wolnego dostawczaka. Zmniejszenie prędkości jest pozorne, gdyż pojazd porusza się z większą prędkością pomiędzy odcinkami "spowolnienia". Nie trzeba jeździć samochodem bardzo dużo, żeby takie zjawisko zaobserwować.

 

Utwardzone pobocze byłoby bardzo pożądane, z różnych względów. Niestety nie stać nas, aby budować takie drogi, nie mówiąc już o pełnej separacji ruchu pieszo-rowerowego od samochodowego.

 

Sorry ale to nie prędkość zabija ale kompletny brak myślenia.

 

Powyżej pewnej wartości prędkość zabija zawsze. Tylko i wyłącznie odmóżdżenie powoduje, że ludzie nie doceniają warunków oraz swoich umiejętności i przekraczają granice realnego bezpieczeństwa.

 

@@Thomlodz, Jestem bardzo częstym gościem na tym odcinku: https://goo.gl/maps/O0BCj plus średnio 3 razy w roku jadę gdzieś w Polskę. Nieoświetlony rower na prowincji to w ogólności norma niż wyjątek. Jedyny pozytyw, który widzę, to młodzi ludzie, którzy coraz częściej czują temat widoczności na drodze. Często są to tylko odblaski lub wręcz zupełny ich brak w przypadku bardzo starych rowerów. Alkohol także spotykam, ale tu też pozytyw, bo rzadziej niż kiedyś.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do cholery z DDRami, niech wylewają pasy rowerowe i asfaltowe pobocza. A jak już wylewają asfaltowe DDRy niech robią to z głową - pierwszy z brzegu przykład to Cybernetyki w Warszawie - od ronda z Wirażową do ronda z Rzymowskiego jest wylana całkiem ładna ścieżka. Tylko co z tego jak ona jest poprzecinana co jakieś 20 metrów wyjazdami z twardych kocich łbów. 

 

Odkąd zacząłem pomykać szosą moja nienawiść do śmieszek wzrosła niepomiernie (ale i tak zjeżdżam na nie jak przepisy każą mimo krzyków i łez roweru). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...