Skocz do zawartości

[otwieram sklep rowerowy] porady i pomysły forumowiczów


Rekomendowane odpowiedzi

Kolejne sugestie.

 

Kim Ty chcesz być w tym sklepie? Szefem sprzedawcą, szefem serwisantem czy każdym po trochu? 

Zakładając że Klient od czasu do czasu lubi powołać się na "autorytet" kierownika (ew. reklamacja, zażalenie na obsługę, chęć zyskania rabatu etc.) musisz obrać najlepszą pozycję wyjściową do załatwiania takich spraw.

 

Organizacja sklepu

Wyznacz dobrze opisane i oznakowane miejsce do zostawiania i odbioru roweru - zawsze irytuje mnie to zaprowadzenie lub wręcz podawanie roweru za ladę ew. wstawianie go przez tylne drzwi.

Zaprojektuj ladę tak by znaleźć kompromis pomiędzy szybkością obsługi a wygodą dla Klienta. Nie dobrze jest zagracać sklep krzesełkami ale czasem zwłaszcza w przypadku dłuższych wycen czy obsługi serwisowej dobrze jest posadzić Klienta by nie górował (na zasadzie obsługa siedzi i szuka czegoś w komputerze, Klient patrzy na wszystkich z góry (stojąc) stukając palcami albo zakładając nogę na nogę) nad osobą siedzącą przed monitorem.

Każdorazowo rób wyceny na komputerze , jeden egzemplarz podpisuje (a tym samym akceptuje) Klient (to dla Ciebie) a drugi dostaje Klient jako przepustkę do odbioru roweru (co to by Cię nie załatwił jakiś węszownik co pokręci się w sklepie rozezna co gdzie i kiedy kto zostawił, a potem przyjdzie i powie że on jest od pana x co zostawił rower y etc. Dlatego tak ważne jest gromadzenie jak największej liczby danych personalnych Klienta: maile, telefony etc by w przypadku takiej sytuacji potwierdzić lub zaprzeczyć wszystkiemu i pracowników też na to wyczul)

 

Jeśli czujesz się na siłach (wiedza) oraz będziesz posiadał odpowiednie zaplecze (wyposażenie serwisowe) to zdecyduj się na odpłatną pomoc w weryfikacji używanych rowerów z wyższych klas (sprawdzenie ramy pod względem: uszkodzeń, napraw, ponownego malowania etc, legalności sprzętu itd).

 

Wracając do telefonów to po pierwsze wybierz jakiś plan no limit minut a po drugie opracuj formułę przywitania Klienta na zasadzie Dzień dobry sklep rowerowy xyz i podanie swoich personali jako osoby przy telefonie zakończone pytaniem w czym mogę pomóc. Zwracam na to uwagę by nie było rozmów na zasadzie "rowerowy, słucham" z wyczuwalną irytacją w głosie tego co odebrał ten telefon.

 

itd, itd :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowników sklepu pozbawiłbym miejsc siedzących :) Jakkolwiek to brzmi "nieludzko" u mnie sprzedawcy nie siedzą na terenie sklepu.

Mój funkcjonuje już 11 lat, żaden pracownik jak do tej pory nie uskarżał się na dyskomfort pozycji pracy - a z punktu widzenia sposobu jej wykonania jest to wg mnie rozwiązanie bardzo dobre.

Sprzedawca w pozycji stojącej lepiej wypada w oczach klienta jako gotowy do zajęcia się nim.

 

Rób szkolenia pracownikom w zakresie technik sprzedaży. Uczestniczyłem w takim raz i wręcz śmieszne jest jak proste są tricki które przynoszą sukces w postaci sprzedania czegoś.

 

 


 

 

klienci dla których cena nie gra roli, a nie posiadają żadnej wiedzy - tacy jednak zdarzają się rzadko aczkolwiek się zdarzają - wtedy brutalnie sklep ma możliwość pozbycia się tego, co zalega na stanie

To bardzo zgubna strategia - łączenie wypychania towaru z niewiedzą bogatego klienta. Sposobem na pozbycie się złogów lub mylnych decyzji zakupowych są zjazdy z cenami.

Klient któremu wciśnie się złoga może okazać się w krótkim czasie klientem świadomym, jeśli dany zakup obudzi w nim zamiłowanie do rowerowania i wtedy jego pieniądze, których wydawanie przez niego nie jest dużym problemem, trafią do innego sklepu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Mimo wszystko nie wyobrażam sobie sklepu, który będzie zamknięty np. w poniedziałek gdyż godziny pracy przeniesiono na niedzielę. [...]

 

A ja tak. Jaki jest sens otwierania biznesu o 7 rano, kiedy wiadomo że większość klientów albo spieszy się do pracy albo do szkoły. O tej godzinie raczej nikt nie przyjdzie, chyba że będzie po drodze lub na zasadzie "pogotowia rowerowego". Lepiej godziny otwarcia przenieść na popołudnie, żeby ludzie po pracy spokojnie mogli sobie przyjść i załatwić swoje sprawy a nie pędzić na łeb, na szyję - bo mi sklep zamkną. To jest bardzo irytujące. Przykładowo w warszawskich warunkach, sklep/serwis czynny do godziny 18-tej to jakaś kpina. Statystyczny czas dojazdu z/do pracy to 40 minut (w wersji bardzo optymistycznej). Komuna już dawno minęła, więc mało kto kończy pracę o 15:00.

Podobnie z weekendem. Zamykanie sklepu na weekend to także potencjalny strzał w stopę. Podam absurdalną sytuację. Górski kurort, bardzo popularny. Weekend. Sklep z dobrym/bardzo dobrym piwem... W sobotę czynny do 14, a w niedziele zamknięty. Środek sezonu. Nie dość, że dużo ludzi wypoczywających, to pojawiają się też turyści przyjeżdżający tylko na weekend z dużych miast - czyli chwila, gdy potencjalnych klientów jest najwięcej... I co? Klient całuje klamkę. A potem do kamery lament, że "dutków" mało i biznes nie idzie...

Oczywiście wszystko trzeba urealnić do lokalnej sytuacji, ale w obecnych czasach nie wyobrażam sobie, że sklep/serwis rowerowy będzie zamykany lub krótko otwarty w weekend, tym bardziej w sezonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znasz "normalne" sklepy rowerowe które są otwierane o 7 rano?? Ile pamiętam polską rzeczywistość (i jak nadal mam z nią styczność) godziny otwarcia to od 10 rano. 

Niezmiennie uważam że niedziela to dzień święty i takim powinna dniem pozostać. 

Jestem przeciwny wydłużaniu godzin pracy - i jak wcześniej wspomniałem - można mieć je w "starym systemie, mieć mimo tego dobrze prosperujący, rozwijający się sklep i klientów dających zarobić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ale w obecnych czasach nie wyobrażam sobie, że sklep/serwis rowerowy będzie zamykany lub krótko otwarty w weekend, tym bardziej w sezonie.

 

A ja to sobie wyobrażam. Każdy ma prawo do wypoczynku a nie tyrania na okrągło. A skoro sklep jest czynny w sobotę to tak możesz sobie zorganizować czas aby wybrać się do niego w godzinach pracy tego sklepu. W Polsce w soboty i niedziele pracują markety, policja i prostytutki. I starczy, rowerowe nie muszą.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@ugupu, Nie ma przymusu pracy w naszym kraju. Idziesz i otrzymujesz określone warunki. Pasują - podejmujesz wyzwanie, nie pasują - rezygnujesz. Na cwaniactwo nie może być miejsca, ani z jednej ani z drugiej strony i wszystko musi być zgodne z prawem pracy. Sklep jest dla klienta, a nie klient dla sklepu. To sklep, który chce odnieść sukces, powinien jak najbardziej ułatwić klientowi życie, a nie odwrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze jeden mały detal, który nie był poruszany. Mianowicie żeby był chociaż jeden porządny stojak przy sklepie. Ewentualnie żeby z łatwością można było wprowadzić rower do sklepu, bez wąskich schodków itp. Osobiście bardzo mnie irytuje to gdy przypinanie roweru trwa 2x dłużej niż zakupy. Jest taki jeden fajny rowerowy w Toruniu, ale przed wejściem ma "wyrwikółko" luźno latające po ziemi... Na szczęście łatwo wejść z rowerem do środka.

 

Co do godzin otwarcia, bardzo długie nie oznaczają wcale tyrania po 12h. Jeden pracownik więcej odciąża znacząco pozostałych. Fakt, dochodzi przez to jeszcze jedna pensja, ale moim zdaniem warto. Dobrą opcją jest grafik godzinowy z rotacją, bo jeden pracownik chętnie popracuje w niedziele kosztem np. środy, a inny by wolał pn-pt itd. Zmierzam do tego, że lepiej wychodzi zapłacić mniej 3 pracownikom pracującym krócej, niż więcej dwóm pracującym długo. Pozornie koszta poniesione przez firmę są wyższe, ale zyski rosną proporcjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@tobo, Z tą 7 rano to było oczywiście celowe przerysowanie. Powiem Ci jak to jest w moim przypadku i sklepów rowerowych w zasięgu. Najbliżej mojego adresu mam położony tylko jeden sklep. Otwarty jest od 10 do 20, co już jest z mojego punktu widzenia OK. Niestety jest bardzo słabo wyposażony, więc poza sytuacjami awaryjnymi tam w ogóle nie zaglądam. Żeby zdążyć do dwóch pozostałych, które mam w miarę blisko, muszę się mocno spinać, bo jeden jest czynny od 18-tej a drugi do 19-tej. Do domu wracam pomiędzy 18 a 19, więc do jednego z nich zwykle nie mam szansy zdążyć, jeżeli nie wyjdę wcześniej z pracy. Czynne są tylko w sobotę 4h (standardowo 10-14). W niedzielę zamknięte. Serwis, z którego korzystam jest 8km ode mnie, ale w sobotę czynny do 18, a w niedziele do 16 - co zapewnia mi pełną swobodę, bo w sobotę rano zostawiam koła, a w niedzielę (lub nawet jeszcze w sobotę) odbieram, bez czasowej gimnastyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie ma przymusu pracy w naszym kraju. Idziesz i otrzymujesz określone warunki. Pasują - podejmujesz wyzwanie, nie pasują - rezygnujesz.

 

To też je podejmujesz bo musisz z czegoś zapłacić rachunki i mieć za co kupić żarcie. Postawa którą prezentujesz jest dla mnie nie do zrozumienia i nie do przyjęcia. I nie próbuj mnie przekonać do swoich racji bo ci się to po prostu nie uda.

 

 

 

To sklep, który chce odnieść sukces, powinien jak najbardziej ułatwić klientowi życie, a nie odwrotnie.

 

Co absolutnie nie oznacza pracy na okrągło dla kogoś komu nudzi się w domu i koniecznie musi iść na zakupy o każdej porze dnia i nocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@ugupu, Napisałem bardzo wyraźnie. Wszystko ma być zgodne z prawem pracy, co według mnie oznacza umowę o pracę, z poszanowaniem dziennych i tygodniowych norm. Jak ich nie znasz, to przypomnę. Przeciętnie 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo (nie więcej niż 48 godzin), przy 5 dniowym tygodniu pracy. Nadgodziny w rozliczeniu rocznym nie mogą przekroczyć 150 godzin. Masz prawo do 11-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku pomiędzy dniami oraz 35-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku w ciągu tygodnia pracy.

Jak ktoś tego nie rozumie, że trzeba się dostosować do wygody klienta, to klient pójdzie do konkurencji, która mu to ułatwi - patrz sklepu do którego zdąży dojechać, bez gimnastyki lub w ogóle zrezygnuje z zakupów w sklepie stacjonarnym na rzecz zakupów online.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niezbyt dobrym kierunku ten temat zmierza względem godzin i dni pracy.

Kilka wątków wcześniej napisałem że rekomendował bym właścicielowi sklepu zrobienie prelekcji względem tego jak serwisować rower w terenie, a tym samym tego by nauczyć Klientów co mają ze sobą zabierać w trasę (pompkę, dętkę, linkę od przerzutek etc.). Mądrze opracowana strona internetowa powinna zawierać dział porad z tym co np. z części rowerowych warto mieć w zapasie w domu (szprychy, nyple etc.)

Nie róbmy z siebie niewolników harujących w dni święte bo pan Kaziu, Józiu czy jeszcze kto inny może wpaść po linkę do przerzutki. Z własnego kilkuletniego doświadczenia wiem że soboty (z reguły) są martwymi dniami (potencjalni Klienci właśnie wtedy wyjeżdżają w trasę, mają spotkania rodzinne, etc, etc) i traci się na nich pieniądze. Rozeznanie lokalnego rynku pozwoli właścicielowi stworzyć optymalny czas pracy. Pamiętajmy też że większość fanów 2 kółek ma w zapasie jeden rower i nawet jeśli jeden nie przeżyje weekendowej eskapady to w zanadrzu oczekuje drugi dzięki któremu dojedzie się do pracy w poniedziałek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie róbmy z siebie niewolników harujących w dni święte bo pan Kaziu, Józiu czy jeszcze kto inny może wpaść po linkę do przerzutki.

 

Wiadomo że w małym mieście to bezsens. Ale w dużych aglomeracjach jak najbardziej ma to sens. Dlaczego jakiś czas temu była batalia o handel w niedzielę? Bo ludzie w ciągu tygodnia nie mają czasu na załatwienie takich spraw jak pójść oddać koła do serwisu czy pojechać do marketu na zakupy. Jeżeli ktoś do pracy dojeżdża w kilkanaście minut, to ni jak nie zrozumie tego, który w jedną stronę jedzie 1,5h. Poza tym dlaczego to od razu ma oznaczać harowanie i niewolnictwo. Kodeks pracy jasno i dokładnie normuje godziny pracy. Praca w weekend to nie jest ekstra praca, dodatkowa, w nagrodę poza normalną pracą w tygodniu. Trzeba mieć odpowiednio liczną kadrę, aby to pociągnąć. Na cwaniaczenie i pracę 7 dni w tygodniu po kilkanaście godzin nie ma miejsca.

Dlatego przesunięcie dni pracy to jest jakaś opcja, w przypadku, gdy ktoś nie chce powiększać kadry pracowniczej - o ile będzie to ekonomicznie uzasadnione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcyk nie chcę negować twojego doświadczenia, ale z mojego wynika, że otwierając sklep w sobotę o 11 mogłem zjeść cokolwiek dopiero po 16 jak zamykaliśmy drzwi od sklepu. Sklep mieści się przy bardzo ruchliwej ścieżce rowerowej i przy odpowiedniej pogodzie 4 osoby w sklepie miały zasuw przez 5h non stop.
Co nie zmienia faktu, że otwarcie w tygodniu przed 11 czy nawet przed 12 na ogół nie ma sensu.
Godziny otwarcia w stylu 12-19 w pon wt-pt 11-19 i sobota 11-16 jak najbardziej są sensowne. Reszta chyba nie ma racji bytu, bo tak jak ktos pisał, rano ludzie śpiesza się do pracy, więc jeżeli przyszliby to tylko z szybka wymianą dętki. Co do niedzieli to jest to bardzo drażliwy temat. Po pierwsze nie każdy chce pracować w niedziele mając rodzinę, chcąc z nimi spędzić czas przy rodzinnym obiedzie, a po za tym sklepy specjalistyczne czyli w tym rowerowe na ogół są zamknięte w niedziele. Ludzi często dziwią się, że mozna iść do sklepu rowerowego w niedzielę, a mając normalne podejście do wolnego czasu wolą zwalić się w tygodniu przed samym zamknięciem czy w sobotę niż przychodzić w niedzielę. Nawet jeżeli mówimy im, że cały weekend jest otwarte to i tak przychodzą innego dnia niż w dzień "świąteczny".
No i jeszcze jedno. Mówicie wszyscy o wykwalifikowanej i profesjonalnej obsłudze. Zgadzam się w 100%, ale zrelaksowany pracownik to pracownik który z uśmiechem podchodzi do klienta, więc dzień spędzony z rodziną, na luzie i w ciszy jest każdemu bardzo potrzebny. To tak z własnego doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mklos1

 

Tak jak już wcześniej napisałem z własnego doświadczenia (moto-branża) wiem że soboty potrafią być "martwe" a co dopiero niedziele. Są branże w których działalność 365 dni w roku jest nieopłacalna. Potencjalne zyski z pracy w niedzielę mogli by czerpać wszyscy lekarze mający praktyki, dentyści, fryzjerzy etc, jednak jak widać 95% tego nie robi a społeczeństwo bez ich działalności w wolne dni również funkcjonuje. Problem zrobienia roweru na "już" załatwi wydanie Klientowi roweru zastępczego na czas naprawy (zostawiasz rower w sobotę, bierzesz serwisowy i na spokojnie w poniedziałek przed czy po pracy odbierasz swój). Przewidujący cyklista zawsze ma u siebie podstawowe podzespoły, a jak poleci coś nietypowego to obawiam się że nawet dobrze zaopatrzony sklep nie załatwi sprawy od ręki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja podrzucę od siebie jeszcze jedną opcję, która bardzo mi się podoba i pozwala zareklamować sklep "w terenie". Serwis mobilny przy okazji imprez typu maratony (zarówno namiot w miasteczku w okolicach start/meta, jak też mechanik na rowerze z plecakiem pełnym sprzętu jadący gdzieś pod koniec stawki) to super opcja. Zorientuj się, czy jakiś cykl maratonów odbywa się w Twoich okolicach i dogadaj się z organizatorami. W cyklu, w którym startuję, naprawy dla uczestników są darmowe (regulacje sprzętu przed startem, proste czynności typu wymiana opon itp.), natomiast trzeba oczywiście płacić za części wykorzystane przez serwisanta. W przypadku terenowego serwisu opłaty można dokonać po dojechaniu do mety bądź nawet po kilku dniach przelewem - w końcu nie każdy bierze na maraton tyle kasy, żeby móc od razu zapłacić za wymieniony mostek który złamał w trakcie rajdu ;-)

 

Druga sprawa to weekendowy serwis przy jakiejś mocno uczęszczanej trasie rowerowej. W Warszawie jest sobie na przykład w soboty i niedziele namiot z częściami i serwisem przy trasie prowadzącej do Powsina, którą przejeżdżają tysiące ludzi w dni wolne od pracy. Taki polowy serwis mógłby nawet w sezonie w weekendy być otwarty zamiast głównej siedziby sklepu, w końcu ilość pracowników jest ograniczona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mklos1

 

Tak jak już wcześniej napisałem z własnego doświadczenia (moto-branża) wiem że soboty potrafią być "martwe" a co dopiero niedziele. Są branże w których działalność 365 dni w roku jest nieopłacalna. Potencjalne zyski z pracy w niedzielę mogli by czerpać wszyscy lekarze mający praktyki, dentyści, fryzjerzy etc, jednak jak widać 95% tego nie robi a społeczeństwo bez ich działalności w wolne dni również funkcjonuje. Problem zrobienia roweru na "już" załatwi wydanie Klientowi roweru zastępczego na czas naprawy (zostawiasz rower w sobotę, bierzesz serwisowy i na spokojnie w poniedziałek przed czy po pracy odbierasz swój). Przewidujący cyklista zawsze ma u siebie podstawowe podzespoły, a jak poleci coś nietypowego to obawiam się że nawet dobrze zaopatrzony sklep nie załatwi sprawy od ręki.

Sobota w rowerówce to bardzo dochodowy dzień. W niektórych okresach w roku są najlepszymi dniami tygodnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcyk nie chcę negować twojego doświadczenia, ale z mojego wynika, że otwierając sklep w sobotę o 11 mogłem zjeść cokolwiek dopiero po 16 jak zamykaliśmy drzwi od sklepu. Sklep mieści się przy bardzo ruchliwej ścieżce rowerowej i przy odpowiedniej pogodzie 4 osoby w sklepie miały zasuw przez 5h non stop.

 

Bo o to właśnie w tym wszystkim chodzi by wyczuć rynek i działać tak by wilk był syty a i owca cała. Jeden w sobotę będzie chciał zrobić zakupy o 7:30 by o 9 był na szlaku a inny o 18 po powrocie z eskapady - wszystkim nigdy nie dogodzisz  :thumbsup:  IMHO kluczem do sukcesu będzie optymalizacja godzin pracy w piątek i sensowny grafik w sobotę. Do czasu aż sklep nie ruszy ciężko jednak gdybać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dlaczego jakiś czas temu była batalia o handel w niedzielę? Bo ludzie w ciągu tygodnia nie mają czasu na załatwienie takich spraw jak pójść oddać koła do serwisu czy pojechać do marketu na zakupy.
 

 

Tylko za tą batalią stoją właściciele sieci handlowych, nie ludzie. 

W Polsce wizyty w marketach to hobby lub swoisty rodzaj sportu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bo ludzie w ciągu tygodnia nie mają czasu na załatwienie takich spraw jak pójść oddać koła do serwisu czy pojechać do marketu na zakupy.

 

Bo im się nudzi a w centrach handlowych mogą sobie na wystawy popatrzeć. Albo im wygodnie.

 

 

 

Kodeks pracy jasno i dokładnie normuje godziny pracy.

 

A działy kadr perfekcyjnie opanowały kreatywną ewidencję czasu pracy. Na papierze wszystko gra a rzeczywistość woła o pomstę do nieba. Trzeba być ślepcem albo naiwniakiem do kwadratu żeby wierzyć w to, że kodeks pracy jest w tym względzie przestrzegany a prawa pracownicze chronione we właściwy sposób.

 

 

 

Na cwaniaczenie i pracę 7 dni w tygodniu po kilkanaście godzin nie ma miejsca.

 

Powiedz to pracownikom Tesco, Carrefoura, licznych agencji ochrony itp, itd...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@tobo, Handel w weekend można określić mianem towaru, na który jest zapotrzebowanie. Nie wszędzie (vide małe miasta) i nie w każdej branży. Nikt przecież nie będzie wysiadywał przysłowiowych "dupogodzin", płacił ludziom pensje i zużywał media, tylko dlatego żeby sklep był otwarty dla sportu. U mojej kobiety w pracy weekend jest najlepszym okresem handlu. Pozostałe dni to marazm...


@@ugupu, Nie sądzę, aby kolega, który otwiera sklep, pierwsze co, to uderzał w temat "kreatywnego" HR czy księgowości. Na nadużycia i umowy śmieciowe nie ma zgody. Poza tym to temat rzeka i nie na ten wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem do domu a tutaj zatrzęsienie postów! Super! Ogarnę je późnym wieczorem i odpowiem na Wasze pomysły , pytania i uwagi. :)


Przede wszystkim, dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w dyskusje. Poniżej odniosę się do wubranych zagadnień/pytań/porad przez Was napisanych. Technicznie bez sensu byłoby pisać odpowiedź na każdy post z osobna.
 
 
-Strona internetowa - tak jak pisałem wcześniej, będzie - ale raczej informacyjnie (póki co). Czyli zawrę tam informacje nt. firmy, marek dostępnych części akcesoriów itp. + link do allegro, chciał nie chciał to jakaś forma reklamy i dla niekótrych ulubione i "święte" miejsce zakupów ;)
 
-Dostępność niszowych towarów - już o tym pisałem, ale nadal pojawiają się wątpliwości i porady. Na 70m/2 nie jestem w stanie mieć wszystkiego i siłą rzeczy będa towary na zamówienie. Niestety cenami nie jestem w stanie konkurować z Allegro i sklepami www. Dlaczego? Dlatego, że ciągną towar albo z poza PL, albo sprzedają na marżach 10-15% i są tylko sklepami internetowymi. Nie rzadko kupującymi towar, dopiero po otrzymaniu płatności lub zamówienia od klienta. Towary najważniejsze, najpopularniejsze będą w kilku wariantach (dętki) i np. popularne części osprzetu i akcesoria. @lesieque - dał w punkcie 3cim ciekawą uwagę nt. ilości towaru...przy małym sklepie muszę osiągnąć złoty środek a nie 35rodzajów gripów w zamian za 3 pompki (miejsce?!) Powstała tu typowa dla forum dyskusja w stylu "łapmy się za słówka" i domniemanie, że będa 2 lampki do wyboru ;)...chłopaki, trochę luzu.
 
-"bo my jestesmy tu za karę" @MichasKrk - pominę - sądze, że mnie nie dotyczy hahah ;) i mam nadzieje mojego personelu również. + "ale mając własny interes ma się go 24h na dobę a  nie w godzinach otwarcia sklepu i oprócz pełnej kontroli tego co mamy na stanie, co mamy zamówić itd itp pasuje mieć też troszkę życia prywatnego, bo naprawdę mimo szczerych chęci i pasji można się szybko wykończyć." święte słowa Michaś ;)
 
-@JPI - badanie konkurecji w promieniu 2km już było. W mieście funkcjonuje ok. +/-20 małych i dużych sklepów. Najbliższe sprawdziłem, nie boję się.
 
-@Pegieton - fajne, ale wolę pytać w 4 oczy - skuteczniejsze.
 
-@akkwlsk - niszowe rowery są spoko, ale parę sklepów specjalizujących się w konkretnym temacie już jest ;)...poza tym, to ma być moje źródło utrzymania a nie tylko zajawka.
 
-@Zangetsu - tańsze rowery w kwocie ok.1000pln będą jak najbardziej, zawsze o to dbam. Bo taki klient z mniejszym budżetem, to fajny i wierny klient zazwyczaj.
 
-@marcyk - dziękuję za miłe słowa. "Dzisiaj standardem w większości punktów obsługi są ekspres do kawy, herbata i miejsce do siedzenia." - w rowerówce nie spotkałem się?! Rowery zastępcze będa jak najbardziej. Z racji miejsca tylko 1-2 sztuki. Antyczne rowery - wąska specjalizacja, dużo pracy, mały zysk. Fajnie, że ożywiasz klasyki, ale jest już parę firm w PL i nawet moi znajomi tam wysyłali rowery bo gość ma sławę, pracuje fajnie z super efektami i niedrogo. Po co wcinać mu się skoro potrafi to robić dobrze ;) ? Uwagi odnośnie naprawy "na chwilę" to u mnie norma, zawsze zwracam na to uwagę. "Kim Ty chcesz być w tym sklepie? Szefem sprzedawcą, szefem serwisantem czy każdym po trochu? " realia są takie, że chcę a w zasadzie będę człowiekiem orkiestrą. Z resztą nie znam sklepu rowerowego w którym nie pracowałby właściciel - to zwykle (na szczęście) pasjonaci 2 kółek. Oprócz mnie będzie 1 pracownik - raczej na serwis.
 
-@wojtas7 - dałeś parę fajnych uwag. Szczególnie na + to co już stosowałem poprzednich sklepach -  swobodny dostęp do twaru, super. Ale niestety,nie w miejscu gdzie otwieram sklep - centrum miasta, będzie zbyt wiele odób "po drobicę" i mogę popłynąć z kradzieżami..takie niestety są realia starówek.
 
-@tobo - przede wszystkim widać, że pracujesz w tej branży, ale nie ze wszystkim się zgadzam. Ewidencjonowanie napraw, system powiadamiania sms o naprawie, obsuwie i dzwonienie do klienta jest na porządku dziennym. Tak też będzie u mnie. Przeglady "0" zawsze będą darmowe, to chamstwo za nie kasować. "Pracowników sklepu pozbawiłbym miejsc siedzących :) Jakkolwiek to brzmi "nieludzko" u mnie sprzedawcy nie siedzą na terenie sklepu." - pracowników trzeba nauczyć etykiety a nie karać ich brakiem krzesła jak w Biedronce.
 
-@zabiel17 - nie wiem jak to liczyłeś, ale w przypadku sklepów w których pracowałem serwis to max 20parę-30% zysku miesiecznego/w sezonie. ;) co do cen, nie przeskoczysz neiktórych rzeczy, będą wiadomo ceny katalogowe ew.minus mały rabat.
 
-@Eastern - "70% klientów, którzy przyjdą do sklepu to amatorzy, którzy kupią wszystko byle tanio. Rowery do 1000zł, tanie liczniki, stopki, blokady, koszyki na bidon - to będzie schodziło non stop. W przypadku takiego klienta, grunt że będziesz dbał o odpowiedni zapas, a także  zapewniał iż sprzęt który sprzedajesz odznacza się świetną relacją jakość - cena." na szczęście tu się mylisz, w dużym mieście średnia cena sprzedawanego przez nas -tj. poprzednie sklepy roweru plasowałaby się na poziomie 2000pln. Ludzie już wiedza, że zwykle tanie = g. i wolą dołozyć do licznika Sigmy niż czing czang z lidla czy Tesco, to mnie cieszy. Prawda jest taka, że dla sklepu przynoszą zyski największe klienci tacy jak przeciętny Kowalski. Wcale nie zawodnicy ani ludzie kupujący rower za 20tys.zł.
"klienci dla których cena nie gra roli, a nie posiadają żadnej wiedzy - tacy jednak zdarzają się rzadko aczkolwiek się zdarzają - wtedy brutalnie sklep ma możliwość pozbycia się tego, co zalega na stanie" - kłamstwo i wciskanie na siłe ma krótkie nogi - nienawidze tego i tępię.
 
-@FoD - brawo za tą wypowiedź odnośnie cen. 100% prawdy.
 
-@djzatorze - stojak będzie, wprowadzić rower do sklepu zawsze można- nawet ubłocony.
 
 
 
-Godziny otwarcia - temat rzeka widzę...pn-pt 9/10-18/20 (sezon/poza sezonem). Sobota OBOWIĄZKOWO OTWARTE - 9-14/15/16. Jeśli ktoś pracował w dużym mieście w sklepie rowerowym, wie co mówie. Z racji własnie odległości i korków w sezonie sklep powinien być możliwie jak najdłużej otwarty. Dni pt/sob - czasami generują w sezonie przychody 70% tyogdniowego utargu. Od pn-czw sprzedasz 3 rowery a w pt-sob 9szt.
 
 
 
Cieszę się, że dużo piszecie, kilka wypowiedzi było naprawdę bardzo rzeczowych. Czekam na więcej pomysłów a nie "gorzkie żale" ;) - bez urazy. Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi, uświadamiam sobie swoją moc i to ile rzeczy nieświadomie "z automatu" robię dobrze i wiem, dlaczego klienci mnie doceniają. Dzięki!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko zwrócę uwagę na porządny parking dla rowerzystów - taki gdzie można przypiąć rower a nie samo koło :)

Ja mając big apple nie jestem w stanie wstawić koła w stojak np. przed Decathlonem (w sumie w środku), Castorama itd. Lidl ma dość przyjazne poręcze do przypinania rowerów. Myślę że z dwie barierki na 4 rowerki wystarczą na początek (może miasto by się dołożyło?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czy ten temat już definitywnie umarł  :icon_confused:   :icon_question:

Gadżetów nie będzie :(   :bye2:  

 

Tak na poważnie to mam jeszcze jeden pomysł (tym razem podpatrzony). Zainwestuj w fajne i ładnie zrobione, dobrej jakości naklejki, które będziesz przyklejał na ramie (okolice montowania bidonu, suportu) nowo sprzedanych rowerów, tak by Klient zawsze miał namiar na Ciebie (sklep/serwis).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwazam taki sposób reklamy (naklejka)za najgorszy z możliwych. Miałem taką na swoim rowerze, przyklejona przy główce, świetny pomysł na oszpecenie klientowi roweru, szczególnie gdy naklejka będzie taką w typie 'nie parkuj jak łoś' - przykleić łatwo, ale pozbyć się graniczy z cudem albo udziałem różnej maści rozpuszczalników. Zdenerwowany nie możnoscią jej zerwania klient raczej pozytywnego nastawienia do sklepu nie zachowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...