Skocz do zawartości

[rower enduro] jaki rower do lekkiego "ęduro"... co zrobić, żona chce


Piehursson

Rekomendowane odpowiedzi

@Piehursson - rozumiem, sam mam żonę, ale wolałbym potargować się, dołożyć do budżetu 500pln i kupić coś takiego http://allegro.pl/rower-trek-fuel-ex-6-2011-bardzo-dobry-stan-i4526399716.html niż sztywnego eccentric'a. Ja sam popełniłem błąd i kupiłem sztywniaka, a później była szybka ewakuacja na full'a...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Poza tym podejrzewam, że gdy zobaczy np. takiego NS'a w malowaniu czerwono-niebieskim to o tylnym zawieszeniu w mig zapomni
 

Nie mam żony ale na ile znam kobiety to wiem że tak może być. Więc wybór roweru pod względem technicznym to jedno a wybór koloru albo ewentualne przemalowanie takiego Treka to drugie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piehursson - rozumiem, sam mam żonę, ale wolałbym potargować się, dołożyć do budżetu 500pln

Pewnie, że tak :) Zgadzam się z Tobą ale... (zawsze musi być jakieś ale) z własnego doświadczenia (niestety) wiem, że często mówimy sobie, że trochę dołożymy i zyskamy odpowiednio więcej. Gdy już dołozymy raz zaczyna się kolejne dokładanie i kolejne i kolejne ;) Ostatecznie kończy się na tym, że z zakładanego budżetu robi nam się budżet razy dwa ;) Nie twierdzę, że tak się skończy ale prawdopodobieństwo jest więcej niż duże a chciałbym tego uniknąć :) Muszę się generalnie mocniej wgryźć w ten temat bo może korzystając z okresu posezonowego uda się powolutku w zaciszu domowym, małymi krokami w dużym rozciągnięciu czasowym poskładać coś na pełnej ramie czy to enduro czy to jak proponowaliście powyżej coś z półki AM.

 

Co do gustów wiadomo jak jest. Ale to ja tutaj będę decydował ostatecznie o wyborze roweru a jeśli tak to właściwości techniczne będą miały większe znaczenie niż właściwości pozatechniczne :) Chociaż ten NS nawet u mnie wzbudza zachwyt i gdybym szukał dla siebie roweru to pewnie szedłbym w stronę cieniowanej stali :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym zaryzykował polską nowość do lekkiego enduro: Eccentrica od NS Bikes - czyli sztywną stalową ramę 26/27,5. To może być ta tańsza alternatywa i będzie można jeździć na niej bez obaw że coś się stanie. Jak się żona wkręci to może i jakieś hopy zacznie zaliczać  :laugh:

Składam teraz rower na takiej ramie i jeśli to ma byc złożone jak należy to śmiem wątpic czy zmieści się w 3,5k. Sama rama to koszt 1700pln a gdzie reszta?

Kolego wejdz w mój profil i zobacz horneta, myślę że taki rower byłby dobry dla żony i zmieścisz się w budżecie bo rama sporo tańsza.

Można by to np: złożyc na ramie Primall.

http://www.forumrowerowe.org/garage/vehicle/4467-dartmoor-hornet/

Naprawdę bardzo przyjemnie się tym jezdzi, sprytny, zwinny rower i wcale nie ciężki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli będziesz raz w roku w górach z małżonką to warto mieć rower enduro. Ja też nie mieszkam w górach, mam enduro że skokiem 160/140 i na płaskim lekkich górach rower daje radę, do tego stopnia że harpagany XC wymiękają. Te rowery mają świetne geo i nadają się wszystkiego, oczywiście mam na .myśli rower do lekkiego enduro a nie krowę że skokiem 170. A jak pojedziecie w góry to dopiero będzie bajka. Sztywniaki dk XC na pieszych szlakach bardziej skomplikowanych nie mają żadnych szans, chyba że w rękach ba prawdę dobrego rowerzysty.

Soory za błędy ale piszę z autobusu na fonie.

Tobo ma rację idź na forum emtb.pl a jeszcze lepiej na endurotrophy.pl bo tutaj ludki na ogół nie wiedzą z czym się je enduro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

170mm skoku to krowa ? osobiście używam roweru o skoku 170/160 i masie 12300g i do krowy mu bardzo daleko... ;-) . Nawet w "płaskim" poznaniu i okolicach spisuje się wyśmienicie ;-)

 

Spoko, pomału :) nie każdy może mieć lekkie enduro, bo to jednak kosztuje dużo. Zacznijmy powoli co by kolegi nie wystraszyć. A przez krowę mam namyśli kąty ramy. Że bardziej w dół, no nie ważne, na razie zaczynamy od czegoś pokroju AM/lekkie Enduro :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Rower typowy do Fr/enduro wydaje mi się trochę na wyrost, ale na zwykłego fulla do powiedzmy XC to sam chętnie bym sie pokusił

 

Z rowerem typu full do XC jest jeden problem, mają idiotyczną geometrię, bo są do ścigania.

Trzeba zrozumieć jedno, że Enduro to jest bardzo zaawansowana turystyka górska i wysoko górska na rowerach. To ma bardzo mało wspólnego z fullami do XC. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że aby wykorzystać potencjał, który drzemie w rowerze enduro, trzeba mieć już nieźle opanowaną technikę. Taki rower rozwija skrzydła w terenie, w który niewiele kobiet już się zapuszcza. Żeby poszaleć po górach, choć niekoniecznie po "telewizorach", wystarczy znacznie mniejszy skok, coś w stylu ścieżkowca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli będziesz raz w roku w górach z małżonką to warto mieć rower enduro. Ja też nie mieszkam w górach, mam enduro że skokiem 160/140 i na płaskim lekkich górach rower daje radę, do tego stopnia że harpagany XC wymiękają. Te rowery mają świetne geo i nadają się wszystkiego, oczywiście mam na .myśli rower do lekkiego enduro a nie krowę że skokiem 170. A jak pojedziecie w góry to dopiero będzie bajka. Sztywniaki dk XC na pieszych szlakach bardziej skomplikowanych nie mają żadnych szans, chyba że w rękach ba prawdę dobrego rowerzysty.

Soory za błędy ale piszę z autobusu na fonie.

Tobo ma rację idź na forum emtb.pl a jeszcze lepiej na endurotrophy.pl bo tutaj ludki na ogół nie wiedzą z czym się je enduro.

Tak i to wszystko za 3,5 tysia.  :down: Nawet używke w takim budżecie ciezko znalezć.

 

 

1599, na aukcjach nawet taniej.

 

Ni stówka na blaty ;) jeszcze szesnaście zostało. A na aukcjach to taka rzadkość że widziałem do tej pory jedna taka i poszła niewiele taniej.

 

 

 Amor spokojnie można kupić poniżej tysiaka a nawet za 600-700 zł i to nierzadko nowy. 

 

Pod 27,5?

Poniżej 1k widziałem tylko jednego spinnera na zwykłą ośkę i ze skokiem nie pod enduro, więc szału nima. Używek jak na lekarstwo, dobry amor pod 27,5 nawet używany to powyżej 1k zdecydowanie.

Ja co prawda znalazłem na to pewne lekarstwo ale pochwalę się za jakieś dwa tygodnie jak pomysł wejdzie w życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie się zastanawiam czy trailowy rower nie byłby w tym przypadku lepszym rozwiązaniem. a) nieco tańszy b ) chyba lepiej sprawdziłby się na długich płaskich wycieczkach (chociaż ani jednym ani drugim nie jeździłem więc to tylko gdybanie laika)

Ale czy trail byłby wystarczający w górach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co......

Jeszcze 10lat temu rower 120/120 to była technika kosmiczna dla zwykłego śmiertelnika a jakoś ludzie po górach jezdzili ;)

Teraz jest jakaś dziwna teza powtarzana ze w góry to bez 160/160 to ani rusz  :wallbash:

Zatraca się to co najważniejsze. Pokombinuj jak zjechać, ćwicz technikę, przeżyj coś a nie amortyzowana kanapa i na rympał w dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tyle tylko, że aby wykorzystać potencjał, który drzemie w rowerze enduro, trzeba mieć już nieźle opanowaną technikę.

W zasadzie do każdej jazdy jeśli mówimy o wykorzystaniu potencjału roweru potrzeba mega skilla. Ścieżkowca też trudno dobić, praktycznie ma on bardzo podobne możliwości. W ogóle to jest tak, im skromniejszy rower to tym bardziej trzeba mieć skilla, więc po całości się nie zgadzam z kolegą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co......

Jeszcze 10lat temu rower 120/120 to była technika kosmiczna dla zwykłego śmiertelnika a jakoś ludzie po górach jezdzili ;)

Teraz jest jakaś dziwna teza powtarzana ze w góry to bez 160/160 to ani rusz  :wallbash:

Zatraca się to co najważniejsze. Pokombinuj jak zjechać, ćwicz technikę, przeżyj coś a nie amortyzowana kanapa i na rympał w dół.

 

 

Moja żona nie ma cochones ;) (całe szczęście) i kupując dla niej rower nie chce się też znaleźć w sytuacji gdzie konieczność posiadania - jak Wy to ładnie piszecie - skilla - zniechęci ją do pedałowania i zakup nowego bicykla okaże się najgorszą inwestycją w życiu. Oczywiście nie jest tak, że to ma być rower, który zrobi za nią wszystko - zjedzie, wjedzie i wyskoczy - nie ma takiej opcji ale wiem, że jej pedałowanie będzie co najwyżej ambitniejsza amatorką a nie piłowaniem za wszelką cenę na urwanie dupy ;) Ma być miło i przyjemnie a jak będzie miło i przyjemnie to i chęć do pracowania nad sobą będzie mocniejsza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na aukcjach to taka rzadkość że widziałem do tej pory jedna taka i poszła niewiele taniej.

 

http://allegro.pl/ns-bikes-2014-eccentric-rama-enduro-xc-i4501551019.html aukcja wisi na Allegro już któryś raz z kolei, do tego kolega nie składa roweru na już - na pewno ma szansę oszczędzić te parę dyszek. 

 

Poza tym pisałem jasno - składanie roweru na ramie Eccentrica do 3,5 tysiąca złotych jest możliwe przy wybraniu wariantu 26" ;)

 

A w kwestii skoku amorka i tego że mniejszy kiedyś wystarczał - dalej wystarcza ale dopóki nie bawimy się w wyścigi to na większym jest przyjemniej i kropka. To że kiedyś jeździli w terenie na sztywnych widelcach znaczy że amortyzowane to zło? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://allegro.pl/ns-bikes-2014-eccentric-rama-enduro-xc-i4501551019.html aukcja wisi na Allegro już któryś raz z kolei, do tego kolega nie składa roweru na już - na pewno ma szansę oszczędzić te parę dyszek. 

 

Poza tym pisałem jasno - składanie roweru na ramie Eccentrica do 3,5 tysiąca złotych jest możliwe przy wybraniu wariantu 26" ;)

 

A w kwestii skoku amorka i tego że mniejszy kiedyś wystarczał - dalej wystarcza ale dopóki nie bawimy się w wyścigi to na większym jest przyjemniej i kropka. To że kiedyś jeździli w terenie na sztywnych widelcach znaczy że amortyzowane to zło? 

Tak wszystko fajnie tylko że rama musi pozwalać na użycie mniejszego widelca a tu z tego co wiem to 120 to absolutne minimalne minimum i to sugerowane przez kolegów z forum, producent zaleca minimum 130.

Co do aukcji to pisałem że niewiele taniej.

 

Kolego.... Ramka jest zacna, nie mówię że nie, sam taką posiadam i wkrótce będzie mała fotorelacja ;) tylko że:

 

Wydać tyle kasy na ramę i iść w półśrodki w postaci kół 26"? Po mojemu to jakoś tak ..... dziwnie? 

To nie lepiej kupić dużo tańszego Primalla i zainwestować w lepsze graty?

 

I jeszcze jedno: 

Nigdy nie twierdziłem że amortyzacja to zło, sam mam dwa fulle w kolekcji. Chodzi mi o to że niedługo będzie mowa że w góry to minimum 200/200 inaczej nie da się jechać. Tymczasem w Rychlebach nie raz spotyka się ludzi na HT i jakoś całkiem nieżle sobie radzą, nie mówiąc już o tym jaki mają fun z jazdy.

Nie lubię popadania w przesadę, tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie do każdej jazdy jeśli mówimy o wykorzystaniu potencjału roweru potrzeba mega skilla. Ścieżkowca też trudno dobić, praktycznie ma on bardzo podobne możliwości. W ogóle to jest tak, im skromniejszy rower to tym bardziej trzeba mieć skilla, więc po całości się nie zgadzam z kolegą.

 

 

Chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Oczywiście, że w bardzo trudnym terenie ścieżkowiec więcej wymaga od rowerzysty niż rower enduro. Tyle, że w taki teren obstawiam, że żona autora tematu się nie zapuści. Do tego, żeby z przyjemnością i bezpiecznie pojeździć po górach mniejszy skok wystarczy. Do tego odwdzięczy się na podjazdach, gdzie większy skok i masa niestety nie będą pomagać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak: - składany Dartmoor Hornet/Primal (raczej ten drugi) - NS Clash.

Ja osobiście nie rozumiem wciskania każdemu rowerów HT, od pewnego czasu taki trend nastał... Po co kobiecie sztywniak ? ok, ma dobre kąty, ale nadal będzie trzęsło dupskiem, gdzie przyjemność z całodniowego włóczenia się po szlakach na sztywniaku, jeździłem 15 lat na sztywnych rowerach, przejechanie 80 km w górach to naprawdę duże wyzwanie dla kobiety, faceci od tego miękną a co dopiero kobiety...

Moja żona ma fulla 150/140, jedziemy w góry i cały dzień od rana do wieczora włóczymy się, ani na podjazdach jakoś ona nie odczuwa tego że to full i jest gorzej a ni po płaskim nie czuje się gorzej od tych co mają mniejszy skok, za to na zjazdach ma o wiele większy komfort. Powiem więcej, od czasu jak wsiadła na fulla to wyjeżdża o wiele bardziej techniczne podjazdy i nic w tym dziwnego bo full pomaga. 

Skąd u większości taki minimalizm na siłę ? Ja osobiście jak widzę sztywniaka to kojarzy mi się to z rowerem na krótkie, agresywne traile i tyle. Do zaawansowanej turystyki w górach sztywniak się nie nadaje, zwłaszcza dla kobiety.

Gdy czytam jak ktoś pisze że full się nie nadaje, bo ciężki, bo gorszy na podjazdach, bo za dużo wybacza... od razu wiem że gościu nigdy, ale to nigdy nie jechał fullem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...