Skocz do zawartości

[Relacja] Bikepacking - Szlak Orlich Gniazd '14


Patryke

Rekomendowane odpowiedzi

Tym razem na majówkę wybór padł na pieszy czerwony szlak Orlich Gniazd z Częstochowy do Krakowa (165km). Szlak wiedzie pośród niezwykłych jurajskich skałek oraz niepowtarzalnych zamków - tytułowych "Orlich Gniazd", których jest tutaj jest pod dostatkiem. Chociaż równolegle istnieje wersja rowerowa szlaku to zdecydowałem się na pieszą - aby nie było tak łatwo :)


Dojazd PKP jak zwykle z niespodziankami i opóźnieniem. Okazało się, że nie ma w ogóle rowerowego wagonu i trzeba było wszystko upychać - ogólnie wcześniej miałem problem z zakupem biletu na rower w kasie (nie sprzedali mi niby z braku miejsc), ale udało się to załatwić na miejscu z konduktorem, a wyjazd przez to prawie by się nie odbył.

 

1_SOG_BP_14.jpg

 

W Częstochowie wylądowałem kawałek przed 22:00, więc w sam raz, aby tylko wjechać do lasu i rozbić namiot na noc. Udało się znaleźć bardzo ładną, równą polankę pomiędzy iglakami - spać tam aż miło. Jutro zapowiada się intensywny dzień - szlak zamierzam przejechać dość spokojnie, daje sobie na to 2,5 dnia. Dobranoc.

 

Dzień 1 - Częstochowa - Smoleń

DST 99.81km | Teren 80.00km | Czas 06:51 | Vavg 14.57km/h | Vmax 57.39km/h | Temp. 24.0°C | HRmax 176( 88%) | HRavg 139( 69%) | Kalorie 4674kcal | W górę 1551m

 

2_SOG_BP_14.jpg

 

Wstałem dość wcześnie - jak to na wyprawie kawałek przed 6:00 rano. Noc była dość zimna, więc, aby tylko wyjść ze śpiwora i się rozgrzać. Na początek mały problem z odpaleniem palnika - zapomniałem na noc wsadzić kartusza do śpiwora. Był to też pierwszy test nowego namiotu - Fjord Nansen Tordis I - sprawdził się rewelacyjnie. Nie ma to jak wreszcie mieć więcej przestrzeni życiowej w porównaniu do Faroe Out z rowerem w środku to jest apartament :)
Dzień początkowo zapowiada się kiepsko, dużo chmur nie zwiastuje niczego dobrego, ale całe szczęście później już tylko dominowało słońce.

 

3_SOG_BP_14.jpg

 

Jak tylko wjechałem do lasu zaczęły pojawiać się charakterystyczne skałki o najróżniejszych kształtach. Każda kolejna jest naprawdę dziwniejsza od poprzedniego. Nie mogło zabraknąć też jaskiń i innych naturalnych kryjówek.
Teren tutaj miejscami robi się naprawdę górzysty, jest sporo kamieni i nie brakuje stromych podjazdów / zjazdów. Zabawy jest co nie miara, aby tylko nogi dawały cały czas radę pod górę - kondycja jeszcze niestety nie ta. Przedzierając się przez lasy docieram wreszcie do pierwszego zamku na szlaku - zamek w Olsztynie. Już z daleka prezentuje się naprawdę niezwykle, widać go wybijającego się z górki na której został ulokowany. Ciężko jest go nie zauważyć.

 

4_SOG_BP_14.jpg

 

Szlak niestety go delikatnie omija, ale ja nie mogę sobie darować takiej okazji i wspinam się pod jego mury - podjazd jest jak najbardziej do zrobienia. Widok z niego (jak się zapowiadał) jest bardzo dobry, widać praktycznie całą okolicę jako, że to jest jej najwyższy punkt. Całość robi bardzo dobre wrażenie.

 

5_SOG_BP_14.jpg

 

Tak też prezentuje się cały mój załadowany rower na panoramie z zamku w Olsztynie. Chrzest bojowy przechodzą też torby - podsiodłowa i na górną rurę. Niestety opona z tyłu to Continental Race King - Mountain King niestety nie przyszedł na czas, ale o póki nie ma błota to daje jak najbardziej radę.

 

6_SOG_BP_14.jpg

 

Szlak przeplata się to raz przez las, a to drogą prowadzącą prosto przez pola. Teren jest naprawdę urozmaicony, a stałym elementem otoczenia są tutejsze skałki - wszędzie jest ich pełno, chociaż czym dalej od Częstochowy to rzadziej występują. Dopiero odradzają się w większej ilości w Ojcowskim Parku Narodowym. Po drodze można mijamy źródełko św. Idziego gdzie można uzupełnić zapasy wody, a słońce coraz mocniej zaczyna świecić - jednak trochę uda się opalić. 

 

7_SOG_BP_14.jpg

 

Aleją Klonów docieramy do Dworku Krasińskich gdzie jest idealne miejsce na postój - zaraz przy jeziorku przy którym nie brakuje wędkarzy. Kawałek dalej przy sklepie spożywczym robię postój na drugie śniadanie i uzupełniam zapasy jedzenia.
Następnie szlak prowadzi bardzo ładnie przez las pośród skałek - miejscami nawet bardzo dobrej jakości szutrem po którym jazda idzie bardzo sprawnie. Nie brakuje też technicznych i stromych momentów z kamieniami. W jednym miejscu walcząc na zjeździe skończyłem małą wywrotką - całe szczęście nieszkodliwą.
Tak też docieram do kolejnych dwóch zamków położonych w bliskiej odległości od siebie - zamek Mirów oraz Bobolice. Na wcześniejszy Ostrężnik już nie chciało mi się wspinać.

 

8_SOG_BP_14.jpg9_SOG_BP_14.jpg

 

Następnym ciekawym napotkanym miejscem jest Góra Zborów - zbiór skałek z których rozpościera się wspaniały widok na okolicę. Nie brakuje też tutaj wspinaczy którzy bardzo dobrze wykorzystują każdą szczelinę - warunki do uprawiania tego sportu są tutaj znakomite.
Największe wrażenie dla mnie robi widok na drogę która dosłownie przecina krajobraz na pół - została poprowadzona bezbłędnie prosto.

 

10_SOG_BP_14.jpg

 

Po drodze nie da się nie zauważyć bardzo specyficznej skałki, a mianowicie Okiennik Wielki. Przypomina niczym dużego pączka - donuta. Można aż zgłodnieć od patrzenia na nią.

 

11_SOG_BP_14.jpg

 

Kawałek za "pączkiem" zaczyna się kilkukilometrowy piaszczysty odcinek szlaku. Do tej pory piach mi za bardzo nie przeszkadzał - dało się go ominąć lub sprawnie przejechać. W tym momencie niestety nie mamy już takiego komfortu i miejscami jestem zmuszony do pchania roweru. Dobrze, że cały czas tak się nie ciągnie.

 

12_SOG_BP_14.jpg

 

Docieram wreszcie do zamku Ogrodzieniec. Jest to jedna z bardziej uczęszczanych atrakcji - dużo ludzi, parkingów, sklepików z pamiątkami/goframi, a nie mogę znaleźć zwykłego sklepu spożywczego. Słońce grzeje aż miło, chociaż temperatura w cieniu wynosi raptem 14 st. Zaczynam się trochę słabiej czuć - pewnie za mało piłem. Jedzie się gorzej, ale mimo wszystko trzeba napierać do przodu. Więc jem lody i zostaję na dłuższy postój pod zamkiem. 

 

13_SOG_BP_14.jpg

 

Dalej ruszam już znacznie spokojniej - aby dojechać tylko jak najdalej się da. Dobrze, że trafiłem na otwarty sklep spożywczy - izotonik i do przodu.
Bardzo pozytywnie zaskakuje mnie infrastruktura turystyczna - pojawiają się wiaty (dosłownie nówki sztuki) wraz ze stojakami na rowery. Jak dla mnie rewelacja - widać dobrze tutaj o to zadbali. Oznaczenia szlaku też są dobrze wykonane i generalnie nie mam problemów z nawigacją.

 

14_SOG_BP_14.jpg

 

W dobry nastrój wprawiają też jaskrawo-żółte pola kwitnącego rzepaku. Prezentują się wyjątkowo na tle wszechobecnej zieleni, a zwłaszcza w tak pokaźnej ilości.

 

15_SOG_BP_14.jpg

 

Przejeżdżam spory odcinek przez pola, następnie mijam kilka ruin i w oddali ukazuje się zamek Smoleń. Oczywiście również jest położony na wzniesieniu. Zaraz koło niego jest postawiona nowa bardzo duża wiata, a koło niej rozbite dwa namioty - zastanawiam się czy, aby nie dołączyć,ale mam jeszcze z godzinę jazdy więc postanawiam ją wykorzystać na jazdę.

 

16_SOG_BP_14.jpg

 

Po drodze spotykam dwoje rowerzystów na rowerach z elektrycznym wspomaganiem i ucinam z nimi małą pogawędkę. Wyruszyli dziś z Krakowa, ale podążają rowerową wersją Szlaku Orlich Gniazd. Bardzo dobrze się rozmawia i dostaję informację o kolejnej, niedaleko położonej wiacie gdzie postanawiam zostać na noc.

 

17_SOG_BP_14.jpg

 

Idealny punkt na nocleg - jest miejsce do siedzenia i przygotowania posiłku. Namiot rozbijam zaraz obok - jedynie mam problem z zasięgiem w telefonie, więc podjeżdżam kawałek do góry, aby dać Ninie znać, że żyję.
Dzień dla mnie był ogólnie dość wyczerpujący, ale poszedł dość sprawnie przy znacznych przewyższeniach (prawie jak w górach) - intensywne słońce wyciągnęło ze mnie sporo sił oraz chyba niestety za mało piłem. Odrabiam teraz zaległości, kupiłem izotonik oraz koks (minerały), jem sytą kolację i odpoczywam przed kolejnym dniem jazdy.

 

Dzień 2 - Ojców - Kraków

DST 91.52km | Teren 70.00km | Czas 06:13 | Vavg 14.72km/h | Vmax 50.58km/h | Temp. 19.0°C | HRmax 162( 81%) | HRavg 125( 62%) | Kalorie 3393kcal | W górę 1032m

 

Wczorajsze zmęczenie dało o sobie znać i spałem jak zabity - często przeszkadzają mi odgłosy przyrody, ale tym razem nic, a pobudka kawałek przed 6:00 :)
Zjadłem na spokojnie śniadanie i na rozgrzewkę podjazd - zapowiadało się od rana na deszcz, ale całe szczęście postraszyło tylko małymi kroplami. Ogólnie pogoda gorsza niż wczoraj - zdecydowanie chłodniej.
Jedzie się przez to przyjemnie, sporo przez pola i łatwych fragmentów. Najbardziej zaskoczyły mnie wspaniałe momenty jak przejeżdżałem wąwozem - naprawdę rewelacja! A zjazd do niego to już na cięższą zabawę - niestety musiałem sprowadzić rower. Oczywiście nie mogło też zabraknąć ostrego zjazdu przez piach - właściwie to się płynęło.

 

18_SOG_BP_14.jpg

 

Bardzo przyjemnie, spokojnie i miejscami naprawdę wymagająco dojeżdżam pod zamek w Rabsztynie. Ulokowany jest oczywiście na wzniesieniu, a całość jest obecnie remontowana, prezentuje się naprawdę okazale.
Kawałek za nim zatrzymuję się pod spożywczakiem na drugie śniadanie, a nie mając innej opcji dosiadam się do lokalnych koneserów piwa. Zaskakująco rozmawia się z nimi spokojnie i kulturalnie.

 

19_SOG_BP_14.jpg

 

Najedzony i załadowany kanapkami ruszam w dalszą trasę. Przejeżdżam mały fragment koło torów, później przez główną ulicę i odruchowo sprawdzam na mapie gdzie się znajduję. Coś mi tu nie pasuje... Mapa jest 2013 roku, a szlak znacznie odbiega od tego co jest oznaczony w terenie. Już praktycznie myślałem, że źle pojechałem, ale całe szczęście drogowskaz ulokowany kawałek dalej wyjaśnia sprawę.
Robi się coraz cieplej i przyjemniej - nie tylko ze względu przez dość długie i strome podjazdy przez pola - na których ucinam małą pogawędkę z babuszką na spacerze z krową.

 

20_SOG_BP_14.jpg

 

Droga przez pola wiedzie coraz wyżej i wyżej przez co roztaczają się na okolicę piękne widoki. Na horyzoncie są praktycznie same pola - lasów jest niewiele.

 

22_SOG_BP_14.jpg

 

Od razu poznaję też miejsce gdzie kiedyś byłem z Sol'em na wypadzie do Jury który skończył się nie za bardzo przyjemnie. Przejeżdżam praktycznie obok tego miejsca drogą też przez pola.
Nieopodal przykuwają mój wzrok ptaki intensywnie krążące nad małym skupiskiem drzew pośród pól - chyba jakiś ich trening lub ptasia zabawa.

 

21_SOG_BP_14.jpg

 

Jak to na polach bywa oznaczenia są naprawdę kiepskie, a całe szczęście tutaj wystarczające, aby jakoś się nie zgubić - pomógł mi też napotkany po drodze samotny wędrowiec.
Tak też oto długim, polnym zjazdem gdzie zaskakuję sarnę w wąwozie (pewnie coś kombinowała) docieram do Sułoszowej skąd już krótki fragment i zaczyna się moja przygoda z Ojcowskim Parkiem Narodowym. Zakupuję drobne pamiątki, wysyłam pocztówkę do mojej wspaniałej dziewczyny i jazda (na nogach) schodami pod zamek w Pieskowej Skale.

 

23_SOG_BP_14.jpg

 

Ludzi oczywiście jest tu od groma - stawiam, że głównie ze względu na pobliski parking. Chwilę czekam i nawet spod zamku udaje mi się zjechać pod Maczugę Herkulesa - powrotny podjazd jest krótki, ale wymagający.

 

24_SOG_BP_14.jpg

 

Czym dalej od maczugi jest już spokojniej. Szlak wspina się coraz wyżej co tylko zwiastuje jedno - dobry zjazd. W Ojcowskim Parku są jedne z lepszych i ciekawszych zjazdów na całym szlaku - wreszcie można porządnie rozgrzać hamulce.
Jak już docieram do asfaltu to droga wije się malowniczo pośród skałek - jest tu ich największe skupisko od Częstochowy.

 

25_SOG_BP_14.jpg 26_SOG_BP_14.jpg

 

Szlak jest też poprowadzony bezpośrednio zaraz pod skałkami - jadąc ścieżką możemy się praktycznie o nie opierać.

 

27_SOG_BP_14.jpg

 

Nie brakuje też tutaj klasycznych, zabytkowych zabudowań - wszystko jest zadbane i odnowione. Widać turystyka ma się tutaj dobrze - zwłaszcza po dużym ruchu. Nawet Policja przejawia tutaj większe zainteresowanie podjeżdżając pod kościółek :)

 

28_SOG_BP_14.jpg

 

W takim pozytywnym klimacie i otoczeniu docieram pod zamek w Ojcowie - po drodze było też kilka kapitalnych fragmentów jak niczym w górach ze stromymi zjazdami i nawrotami. Zatrzymuję się na chwilę pod samym zamkiem i ruszam schodami w dół prosto do Ojcowa gdzie trzeba się przebić przez tłumy ludzi (majówka i dobra pogoda robi swoje).

 

29_SOG_BP_14.jpg

 

Dojazd z Ojcowa do Krakowa jest tylko formalnością. Najpierw szlak prowadzi bardzo przyjemnie wzdłuż strumyka przez Dolinę Prądnika gdzie znajdują się dwie ciekawe skały o nazwie (oraz wyglądzie) "Brama Krakowska" - jest to bardzo odpowiednia nazwa, zwłaszcza, że podążam w stronę Krakowa.

 

30_SOG_BP_14.jpg

 

Wzdłuż strumyka jedzie się bardzo szybko i sprawnie lecą kolejne kilometry. Szlak prowadzi tutaj na przemian asfaltem i szutrem. W jednym momencie wkraczam na szlak rowerowy z naprawdę zacnym podjazdem - super, że tutaj nawierzchnia jest pierwsza klasa, podjeżdża się aż miło (no może nie licząc tylko znacznego nachylenia).

 

26_SOG_BP_14.jpg

 

Kolejne szutrowe oraz asfaltowe odcinki i nagle moim oczom ukazuje się znak "Kraków", naprawdę niezłe zaskoczenie. Kawałek dalej rozpościera się panorama na miasto z kominami fabryk czy elektrowni. Jazda poszła naprawdę sprawnie - obstawiałem, aby przejechać szlak w 2.5 dnia, a tutaj całość wyszła w niecałe 2 dni i to naprawdę bez pośpiechu - jechałem swoim tempem i nie żałując czasu na postoje czy zwiedzanie. Dużo też odbijałem ze szlaku, aby zobaczyć coś ciekawego w pobliżu.

 

32_SOG_BP_14.jpg

 

Co jak co to nie może być tak pięknie. Kraków wita mnie przepięknym kapciem w oponie - centralnie na szutrowej drodze. Szybko zmieniam dętkę i jadę dalej - czym bardziej w miasto tym gorzej z oznaczeniami szlaku. Kilkakrotnie się gubię i muszę zawracać (mapa już nie obejmuje tego fragmentu). Z pomocą przychodzą mi inni rowerzyści co mają ten sam problem, który rozwiązuje GPS.
Dalej w mieście gubię się i szukam uparcie oznaczeń szlaku. Okazało się, że już kawałek temu się skończył na przystanku autobusowym tylko ja nie zauważyłem czerwonej kropki. Czyli w takim razie pieszy szlak Orlich Gniazd został przejechany od kropki do kropki!

 

33_SOG_BP_14.jpg

 

 

Szlak jak dla mnie był naprawdę rewelacyjny, miejscami można się poczuć jak w górach - nachylenie, kamienie i nawet dzienne przewyższenia. Do tego należy doliczyć niespotykane nigdzie indziej formacje skalne, jaskinie czy same zamki - ciężko gdzie indziej w Polsce znaleźć na takim małym obszarze takie pokaźne skupisko zabytków i atrakcji. Osobiście szlak bardzo polecam i na pewno jeszcze nie raz zawitam w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej.

Wnioski z przejazdu szlaku Orlich Gniazd:
  • Miejscami można poczuć się jak w górach
  • Najlepsze odcinki - fragment za Częstochową i Ojcowski Park Narodowy
  • Jechało się całkiem sprawnie pomimo sporych podjazdów i miejscami ciężkiego terenu
  • Ze zwiedzaniem okolicznych zabytków oraz małym błądzeniem wyszło mi ok. 200 km zamiast 165 km
  • Bardzo dobre oznaczenia oraz infrastruktura oraz liczne wiaty przy których można rozbić namiot
  • Piachu nie jest strasznie dużo, większość da się objechać


Jako, że godzina jest jeszcze dość młoda (ok. 17:00) kupuję bilet na pociąg po 19:00 i udaję się na zwiedzanie Krakowa. Do zaliczenia pozostaje ostatni z "Orlich Gniazd" - czyli Wawel.
Po drodze nie mogło zabraknąć klasycznych mieszkańców Krakowa czyli... Indian.

 

34_SOG_BP_14.jpg 35_SOG_BP_14.jpg

 

Pod Wawelem naczekałem się kilka dobrych minut, aby smok raczył zaatakować mnie ogniem - udało się :)

 

GALERIA ZDJĘĆ

Relację można przeczytać również tutaj u nas na stronie: Mińska Grupa Rowerowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Szlak generalnie jest bardzo dobrze oznaczony i niedawno widać był odmalowany - osobiście raz tylko miałem problem z nawigacją jak coś z mapą mi się nie zgadzało :-)

 

Tam masz na samym dole link do pliku gpx :

http://www.orlegniazda.pl/Trasy/Pokaz/10801

 

Btw, bardzo ładnie zrobiona strona, jest tam dużo przydatnych informacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki!

 

Ponieważ nie wiem jeszcze dokładnie kiedy pojadę (wiem tylko, że w okresie 22.07 - 03.08) zastanawiam się nad noclegami po drodze. Potrzebuję trzy - okolice Olsztyna, okolice Ogrodzieńca i pod koniec trasy najchętniej w Ojcowie. Myślicie, że znajdę coś bez wcześniejszej rezerwacji, czy to jednak bardzo uczęszczany szlak i może być w tym problem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Myślicie, że znajdę coś bez wcześniejszej rezerwacji, czy to jednak bardzo uczęszczany szlak i może być w tym problem?
 

Znajdziesz. Niedawno tez robilem ze znajomymi ta trase i ostatni nocleg zmienilismy w ostatniej chwili (bo mielismy porezerwowane wczesniej), ale nagle w Ojcowie zachcialo nam sie zostac i znalezlismy tam nocleg bez problemu. Wystarczy przejechac sie wzdluz zabudowan - co kawalek jest info o pokojach do wynajecia.

My nocowalismy tutaj http://www.google.pl/maps/place/Ojc%C3%B3w+19,+Ojcowski+Park+Narodowy,+32-047+Ojc%C3%B3w/@50.208,19.82943,524m/data=!3m2!1e3!4b1!4m2!3m1!1s0x4716f8a1403b170b:0x8d87e1a460cbe298

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

super

oby tak dalej..

po za pięknymi okolicznościami przyrody i zabytkami mam jednek pytanie :)

No jako facet jestem sprzętowcem, więc jakie to były torby?

i Jaki plecak ( chyba deuter trans alpine) ale nie dowidzę.

no i dwa.

- ci panowie pod sklepem przy piwku , to czasem miejscowi filozofowie. (patrz Ranczo i ławeczka).

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze sprzętem mam podobnie :-)

Co do plecaka to trafiłeś, jest to Deuter Trans Alpine 25. Sprawuje się naprawdę rewelacyjnie, bardzo wygodny, przemyślana konstrukcja - chociaż jak teraz miałbym brać to wersję 30 litrową - ale przynajmniej muszę pilnować ilość bagażu :-)

Zachowałeś się jak prawdziwy centuś z Krakowa ;) Nie trzeba czekać, wystarczy smoka poprosić :P (wysłać SMS)

O to normalnie od Ciebie pierwsze słyszę! To już nawet smok jest płatny i dorabia siebie, cwaniak jeden :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja także ostatnio byłam w tamtej okolicy i o ile szlaki rowerowe są zarąbiste i względnie można na nich poćwiczyć siłę, z pieszych nas goniono, jak krowy przez pole... Polecam każdemu, bo ścieżki są super przygotowane, zjazdy porywające i zero ludzi na drodze! Dla lubiących wspinaczkę przygotowane szlaki na skałkach, także jechać i szaleć do woli.

 

Jedyny mankament to rozrzucone miasteczka i miejsca po okolicy. Trzeba się ostro napedałować często pod wiatr i po falujacym terenie, żeby dojechać z miejsca na miejsce, dużo szlaków wyznaczona jest przez główne drogi, pocieszająca jest tylko kultura na drodze, kierowcy raczej uważają i omijają ponad metr rowerowy tyłek ;-)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, szlaki są dobrze oznaczone, napotykasz co jakiś czas tablice z rozrysowanymi drogami i gdzie jesteś. Zazwyczaj przy sklepach w okolicznych wsiach. Proponuję jednak posiadać mapę, bo zawsze się przydaje (na okolicznych stacjach benzynowych dostaniesz różnego typu). Jeśli chodzi o nocleg to załatw sobie wszystko wcześniej. Jura to miejsce gdzie mnie się wszystko pomyliło. Jest dla mnie niejasne pod tym względem, nieprzystosowane i szukając znajdziesz tylko duże kompleksy hotelowe. A może tam po prostu zaplecze turystyczne jest mało rozwinięte. Jeśli ktoś ma "pompkę" to wybierze co będzie przy drodze... ja marudzę.  Trudno też rozwalić się tam na dziko z namiotem, może jedna osoba gdzieś pod lasem ujdzie - cała ferajna nie bardzo.

Dobrą bazą wypadową jest Gościniec Jurajski - ale to duży kompleks i bywają tam zloty (trafiłam na zlot rowerowy miłośników kolarstwa czy jakoś tak).

Dobrą opcją noclegową jest kompleks w Rzędkowicach (ulica Leśna) nieopodal Huciska. Polecam. Cicho, miło i swojsko... Bez komercji i chlej mord no i tam też jest wypad na szlaki dalsze.

 

O masz Ci kilka fajnych filmów kolegi Sola http://www.forumrowerowe.org/videos/view-403-jura-po-raz-kolejny/

Udostępnia jeszcze inne, ciekawe... mój wypad był bardziej asfaltowy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noita

  Trudno też rozwalić się tam na dziko z namiotem, może jedna osoba gdzieś pod lasem ujdzie - cała ferajna nie bardzo.

 

Nic bardziej mylnego. Jura to odległe wsie, pagórkowaty teren, trochę lasu i trochę wody więc są to wymarzone warunki do nocowania na dziko. Wystarczy tylko popatrzyć na mapę i odjechać z utartego szlaku na 2,5 a może nawet 10 km a wówczas trafia się na takie warunki. Biwakowanie na szlaku, szlaku, który jest tak zadeptany jak w Jurze jest koszmarem. Przede wszystkim brak jest fajnej świeżej trasy do postawienia namiotu, po drugie wszędzie walają się śmieci a po trzecie pełno jest ludzi.

 

Tu masz przykład noclegu koło Mstowa...dosłownie 500 m od granic miasta. Jest wszystko co potrzeba

 

10A_00048.jpg

 

Następny nocleg koło wsi Pradła czyli niedaleko drogi wojewódzkiej. Aby ów nocleg znależć musiałem z drogi wojewódzkiej zjechać na drogę lokalną a następnie na drogę polną i 100 m przejechać przez pola. Ale warto było :thumbsup:

 

13A_00087.jpg

 

I kolejny nocleg koło Olkusza

 

20A_00131.jpg

 

 

Joka, jak chcesz nocować na dziko to zawsze znajdziesz fajne miejsce...wystarczy tylko trochę poszukać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, masz rację wystarczy poszukać. Tylko odjechać trzeba, a odjeżdżać i dojeżdżać nie każdy chce - na pewno nie do miejscowości Mstów no i zależy kto co ma na uwadze, czy przejazd przez Jurę do przodu, czy kręcenie wokół. Mnie się konkretnie rozchodziło blisko szlaków i żeby nie zasuwać daleko od "centrum". Pradła zapamiętam całkiem w centrum, fajnie wygląda na zdjęciu ale ja marudna jestem i... I dobrze, że ktoś robi relację, bo informacje innym się przydadzą ;-)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noita..... spoko, jak też lubię sobie poplanować wcześniej i też trochę jestem marudny odnośnie warunu ogólnego..... ale w tym konkretnym przypadku decyzja o wyjeżdzie zapadnie przy odpowiednim oknie pogodowym w prognozie szczegółowej, a więc lekko na spontanie i wszelkie rezerwacje, które wymagają zaliczek, kart itp. nie wchodzą w grę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spontan to jest to :-)

Tak jak pisze Robert z noclegiem na dziko nie powinno być problemu - oczywiście tutaj bardzo przydaje się mapa aby zaplanować wcześniej miejsce postoju zamiast wylądować pośród pól czy w mieście.

Ja raz nocowałem bezpośrednio przy szlaku zaraz przy wiacie i nie miałem żadnych problemów - nawet sarna mnie odwiedziła :-)

Generalnie jak jeździmy systemem rozbijamy się wieczorem, a uciekamy wcześnie rano to wtedy w ogóle ciężko kogoś spotkać na szlaku.

W Jurze też widać popularne miejsce biwakowe niestety po śmieciach... Dużo ludzi lubi rozbijać się w pobliżu skałek, strzelam, że to głównie wspinacze.

Reasumując - miejsce na nocleg na pewno się znajdzie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może być raźniej, przynajmniej na miejscu noclegu, gdzie ewentualnie można się spotkać - zwłaszcza na dziko. Bo z tym raźniej to bywa też tak, że ktoś jedzie 35kmph, a ktoś daje 20kmph i robi się klops ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Może skrzykniemy wspólną Jurę Forumoworowerową? Weekendzik we wrześniu tudzież koniec sierpnia?

Ja jestem jak najbardziej za. Wypad nie wymagał by dużych nakładów organizacyjnych a mogło by być całkiem przyjemnie. Myślę że z tempem też nie było by problemów,  można by się spokojnie dostosować.

Przed wypadem można by się też spotkać na jakiś wspólny jednodniowy wypad, żeby poznać swoje możliwości.

Byli by jeszcze jacyś chętni na te szlak w tym roku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę dołączyć z kolegą na jakiś odcinek na 1 dzień bym mógł wrócić do domu ,także piszcie tutaj . Ja w tym roku obleciałem fragmentami całą Jurę bez miejscowości : Mstów ,Zdów , Janów ,Złoty Potok . W razie czego pytajcie o szlaki ,bo niektóre to sam piach ,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...