Skocz do zawartości

[jedzenie i napoje]Zestaw na wycieczkę 50-100km


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Biorę na takie wypady: 2-3 kanapki, wodę mineralną, 2 puszki napoju energetycznego, 2 batony Snickers/Lion. No i jakieś lody w wiejskich sklepach. Jednak wczoraj w tym upale przejechałem 92 km i ledwo się dowlokłem do domu. Tylko ten 2 napój mnie postawił na nogi.

Zastanawiam się wiec czy nie wzbogacić diety np. o napoje izotoniczne, zwłaszcza że inni jadący ze mna to mają. Tylko, czy izotoniki nie będą się kłóciły z napojami energetycznymi (tauryna + kofeina)? Od dawna piję napoje Kruger w tabletkach, więc myślę że Kruger Isosport http://kruger.pl/produkt/isosport 7,50 zł za 20 tabletek byłby dobrym rozwiązaniem. Dodam jeszcze, że niestety mam nadcisnienie ale regularnie biorę tabletki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem lekarzem ale skoro masz nadciśnienie to po pierwsze nie powinieneś pić energetyków (moje zdanie). Co do wycieczek nauczyłem się po ćwiczeniu z siłowni baton batonem ale polecam banany. Ja na wycieczki powyżej 50 km (rekreacyjne, że tak powiem średnia koło 20-22km/h po różnym terenie) zabieram bidon wody z cytryną banana oraz jakiegoś batona czy nawet 2. W pełni dla mnie wystarcza taki zestaw jak by co to zajeżdżam po wodę gdzieś tylko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem lekarzem ale skoro masz nadciśnienie to po pierwsze nie powinieneś pić energetyków (moje zdanie).

 

Gdy biorę przepisane leki to mam ciśnienie 130/85 mierzone ciśnieniomierzem Omron, który trochę zawyża, bo kiedyś zabrałem go do lekarza i porównaliśmy pomiary nim i tradycyjnym. Ale dzięki za  ostrzeżenie, przy następnej wizycie spytam lekarza :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to wycieczka, a nie trening, to u mnie w taką pogodę dla dwóch-trzech osób na całodzienny wypad wygląda to tak:

 

- batoniki muesli (najczęściej większość zostaje po wycieczce)

- ze 3 małe wody, część w bidonie, część w sakwach

- 2 ludwiki (izotoniki)

- 2 kanapki

- po drodze najczęściej kupujemy jakiś owoc, by walnąć jakąś świeżą witaminę :)

- po paru godzinach jazdy obowiązkowa przerwa na prawdziwy, choć nie za ciężki obiad, chłodnik w taką pogodę smakuje czad.

- uzupełnienie butelek z wodą (czasem trzeba, czasem nie).

 

Odkąd jeździmy w ten sposób jesteśmy bardzo szczęśliwymi misiami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ... Dużo tego jecie ... a co do picia to zależy od pogody ...

 

Ja ostatnio (temperatura na początku około 20 na końcu wycieczki 16 st)  na przejeździe 120 km ze średnią 30 km/h, góralem po asfalcie wlałem w siebie 2x 650 ml Isostara i zjadłem jedną Chałwe 100g ...  

2 h przed wyjazdem był normalnym obiad ... 

Po powrocie czułem lekki głodzik ... 

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecny zestaw jest na pogodę taką jaka była np. w tę sobotę, czyli upały.

 

A to:

 

 

na przejeździe 120 km ze średnią 30 km/h, góralem po asfalcie wlałem w siebie 2x 650 ml Isostara i zjadłem jedną Chałwe 100g ...

 

To dla mnie już raczej jest trening, a nie wycieczka :)

 

Wycieczka, u nas, to jak wyciągam mapę turystyczną, zakreślam parę zameczków, muzeów, jeziorek itd. I se wyjeżdżamy na te 6-7h pojeździć i pozwiedzać. Wtedy taka dieta jak powyżej w pełni zaspokaja potrzeby naszych organizmów i po całym dniu czujemy zero zmęczenia.

 

Czasem jednak też robię szybkie wypady solo z wyższą średnią. Wtedy na 60km starczy bidon (w upały jedna dolewka) i dwa batoniki/banan. Tylko wtedy to nie jest dla mnie relaks :)

 

Poza tym wiadomo, jak człowiek jeździ sam, to stara się być jak najbardziej wydajny, szybko odpocząć, wrzucić coś i w drogę. Jak jeździ się w grupie to jest większa motywacja by posiedzieć na luzie, pogadać, zjeść jakiś slow food itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

 

No dobra ... może nie wycieczka tylko trening ale zamek wtedy zaliczyłem :)

 

Tak czy inaczej czytając ile zapasów niektórzy biorą to na wycieczce chyba nic tylko jedzą :)

Moim zdaniem normalnie najedzony  (syta kolacja przed spaniem jak wyjazd jest rano lub solidne śniadanie gdy ruszamy przed południem) człowiek jest w stanie spokojnie przez 4 h jechać tylko na uzupełnianiu płynów - jakiś izotonik lub rozcieńczony sok owocowy.

W zależności od tempa 4 h to właśnie wycieczka miedzy 50 a 100 km :).

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energetyki to trucizna, nigdy bym nie wpadł na to aby przy wysiłku się tym szprycować. Serce i tak dostaje wtedy za swoje, po co je dodatkowo podkręcać? I jeszcze przy nadciśnieniu ... Może od razu Thomlodz narzucisz sobie pętle na szyję? Skoro bierzesz leki to możesz sobie w drodze wyjątku wziąć jakiś miły w dotyku sznur.

 

Cukry proste w postaci snickersów i lionów są dobre ale na krótki czas. Takie węglowodany szybko dostają się do krwi i równie szybko są pacyfikowane przez insulinę. Chyba, że ustawić strategię na jedzenie często ale mniej. Lepsze są produkty mniej przetworzone, zawierające cukry złożone - skrobię na przykład, aby ich trawienie trwało dłużej dzięki czemu dostawa energii jest na stałym, średnim poziomie.

Hasło klucz: indeks glikemiczny.

 

Przed wyjazdem można wsunąć jakieś danie na bazie makaronu, miło jeśli byłby razowy, a świetnie gdyby nie był rozgotowany na papkę.

 

A do picia coś wysoko zmineralizowanego: woda Muszynianka, Piwniczanka, coś co ma powyżej 1500 g minerałów na litr (do wyczytania na etykietach). Ale i bez przesady, nie ma po co kupować wody Zuber czy Jan bo nerki nie wyrobią. Można się posiłkować izotonikami ponieważ zawierają jeszcze witaminy, niektóre są kluczowe przy przemianach energetycznych i przewodnictwie nerwowym a mocno eksploatowane podczas jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tez mam nadcisnienie tzn. jest to dyskusyjne bo wyskoczylo mi kiedy bylo mnie wiecej o ponad 20 kg i szczerze  teraz oprocz polowki tabletki rano ( na poczatku bralem 2 rano i 2 wieczorem ) nic innego nie biore, ale jakis napoj energetyczny to samoboj nawet dla zdrowej osoby przy wysilku.

 

Do rzeczy zamiast tego ze skrzydelkami i tp. jak masz potrzebe to na postoju jakas kwaka moze byc. Dobre sniadanie lub obiad przed wyjazdem to podstawa. Na trening zabieram jakiegos izotonika, ze dwa banany czasem woze figi suszone ( daja czadu ). Przed wyjazdem wypijam tak w ciagu godziny z litr wody i to mi wystarcza. Przykladowo dzis w temp. powyzej 30 stopni zrobilem ponad 50 kmow w tempie powyzej 27 km/h i nawet banana nie zjadlem , ale bidon poszedl caly no i po powrocie butla wody. Wszystko zalezy od organizmu , ale zauwazylem, ze picie to klucz i to regularne podczas jazdy ( nawet jak Ci sie nie chce to pij bo jak sie zachce to juz moze Cie odciac ). Nie jestem specem , ale to takie moje male wypociny.

 

Pozdrawiam.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Boże, ile to ludzie potrafią zjeść na parogodzinnej wycieczce :).

Przy nadciśnieniu drastycznie obciąłbym węgle w diecie. Świetnie to obniża ciśnienie w ciągu paru dni, zawsze to lepiej niż prochy które nie są obojętne dla zdrowia.

Energetyków bym nie demonizował - pakowanie tego w siebie przy biernym trybie życia nie jest za dobre, ale w czasie wysiłku kofeina plus cukier może tylko pomóc. Oczywiście jak się nie ma nadciśnienia :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, co wyście poszaleli z tymi piknikami w trasie?

 

U mnie na 100km w temperaturze 20-25 stopni i jadąc z prędkością średnią 27km/h schodzi 1,5 litra wody mineralnej i tyle. Przed trasą zjedzone jakieś płatki na mleku/musli a po trasie normalny obiad. Można targać na takie wypady i pół lodówki, tylko po co. Klucz to dobre nawodnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Można targać na takie wypady i pół lodówki, tylko po co.

 

Pewnie dlatego, że jedzenie fajnych rzeczy i zaglądanie do miejscowych knajpek to przyjemność. A zapierniczanie 100km na samej wodzie nie :)

 

Ech, a mówią, że te trasy rowerowe wszędzie się buduje, bo to szansa dla małomiasteczkowej gastronomii, bo rowerzyści to tacy ciekawi świata ludzie, którzy potrafią rozsmakowywać się w małych, lokalnych przyjemnościach.

 

No cóż, może lepiej, że ci, którzy dotują te trasy nie czytają tego forum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energetyków bym nie demonizował - pakowanie tego w siebie przy biernym trybie życia nie jest za dobre, ale w czasie wysiłku kofeina plus cukier może tylko pomóc. Oczywiście jak się nie ma nadciśnienia :).

 

A sposobem na zmęczony silnik nie jest wymiana oleju i innych płynów, filtrów, świec a dołożenie nitro?

Zmęczenie to stan przez który organizm chce coś powiedzieć. Sztuczne podtrzymywanie go w stanie gotowości przy pomocy kofeiny i tauryny to ostatnie co mu jest potrzebne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadeus: A bo co innego trening 100km, który robi się w nieco ponad 3h, a co innego całodzienna wycieczka na 100km, gdzie nawiedza się cukiernie i knajpy, a w międzyczasie robi się posiłki na trawce :).

Tylko też trzeba rozróżnić to co jest konieczne do przejechania tej stówy, od tego co jest tylko nadbudową. 

Rzeczy koniecznych jest niewiele, tak naprawdę konieczna jest woda, i 100-150g węgli jeśli dopadnie jakieś osłabienie.

Ja też stówkę jadę najczęściej na samej wodzie, przy takim upale jaki jest dziś (30 stopni) pewnie zatrzymałbym się jeszcze w sklepie na jakiegoś tymbarka albo colę.

 

Kekacz: nie całkiem rozumiem o co ci chodzi. Ja nie piszę o piciu energetyków w celu oddalania zmęczenia czy senności. Traktuję energetyk jak żel energetyczny - węglowodany i kofeina. I sprawdza się nieźle. 

To czy się przyjmuje kofeinę w tabletkach, w kawie, żelu czy energetyku jest bez znaczenia. Tauryny nie komentuję, bo ona jest w ogóle nieszkodliwa - to aminokwas, którego zresztą wielu ludzi ma niedobór. Dlatego po przyjęciu dawki tauryny odczuwają ożywienie - bo uzupełniają ten niedobór.

Taurynę na przykład dodaje się do mleka dla niemowląt - bo jak nie przyjmują jej w mleku matki to często występują u nich wady wzroku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy od temperatur, przy takich jak teraz minimum piję 1,5l napoju izotonicznego na każde 50km, jedzenia na takie dystansy mi nie potrzeba, co innego jak miałaby to być całodniowa wielogodzinna wycieczka. Przy niższych temperaturach mi starcza zwykła woda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie - chodzi o czas tej wycieczki, ale i o intensywność. 

Przejechałem dzisiaj 134 km w czasie 4h 34 min. Było ciepło, więc na drogę zabrałem dwa bidony z wodą mineralną - w sumie 1,2 litra. W kieszeni miałem też jednego banana. Po drodze kupiłem jeszcze coca-cole 0,5l (bo mi się chciało pić i potrzebowałem trochę cukru). I to wystarczyło. 

Na trasy ok 50 km zabieram tylko jeden bidon z wodą i nic więcej. Jak planuję dalej, to zabieram banana i więcej wody. 

 

Ale kiedy rodziną jedziemy na rowerach na cały dzień do lasu (ok 6-8 godzin - oczywiście nie samego jeżdżenia), to jemy zawsze jakieś słodycze, banana lub inne owoce, zabieramy zapas wody dla całej rodziny plus "na zapas" i często jemy gdzieś w knajpie po drodze. Bo to przyjemne. 

 

Ilość i jakość tego, co musimy zabrać ze sobą do jedzenia wynika z intensywności wysiłku, z czasu jego trwania oraz pewnie z naszej wagi. Moim zdaniem sporo osób niepotrzebnie się napycha podczas nawet spokojnej jazdy na rowerze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obrażajcie się, ale problem z zabieraniem takich ilości żarcia, na tak krótkie podróże, przypomina mi scenę z filmu "Garfield"

garfield.gif

Garfield wychodzi szukać Oddiego i ta sentencja pada z jego ust:

 

This is a done-deal. I can do this!

No. Can't do this!

Reached physical limits!

Shouldn't have tried it without snacks!

Must go back, and re-load.

 

... tuż za drzwiami domu  :woot:

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za to ja znając swój organizm wiem, że jakbym przez te 6-7h jazdy i zwiedzania nie wrzucił przynajmniej tego batona albo kanapki + jabłka + lekkiego obiadu, to dałby mi do zrozumienia, że to dla niego sytuacja stresowa.

 

A ja lubię żyć z nim w zgodzie, szczególnie jeśli wypad ma być relaksem.

 

Poza tym już pisałem co biorę na wycieczki, a co na trening i czym to się dla mnie różni. Inna sprawa, że może i na treningu jadłbym więcej, gdyby nie to, że:

 

- samemu raczej się spieszę

- samemu raczej nie chce mi się nigdzie wchodzić, ani dłużej siedzieć

- samemu nie biorę sakw, więc i tak nie miałbym gdzie tego wsadzić

 

I jakby na to nie patrzeć, sporo osób napisało, że ze sobą nie bierze prawie nic, ale za to obficie je zaraz przed i zaraz po. Czyli czasowo jedzą dokładnie tyle samo, tylko po prostu nie wożą tego ze sobą. Oni konsumują to w swojej jadalni, a ja na łące/nad rzeką/ w jakiejś uroczej karczemce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beskid, bo tak naprawdę każdy myśli, że musi nie wiadomo ile jeść na długiej trasie. Sam tak z początku myślałem. Jak napisałem trzeba rozróżnić przekonanie od rzeczywistych potrzeb. Większość ludzi jest przekonana, że spala nie wiadomo ile i potrzebuje nie wiadomo ile kalorii w czasie wycieczki rowerowej, gdy tak naprawdę w czasie wysiłku pełen żołądek tylko pogarsza sprawność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tez mam nadcisnienie tzn. jest to dyskusyjne bo wyskoczylo mi kiedy bylo mnie wiecej o ponad 20 kg i szczerze  teraz oprocz polowki tabletki rano ( na poczatku bralem 2 rano i 2 wieczorem ) nic innego nie biore, ale jakis napoj energetyczny to samoboj nawet dla zdrowej osoby przy wysilku.

 

Do rzeczy zamiast tego ze skrzydelkami i tp. jak masz potrzebe to na postoju jakas kwaka moze byc. Dobre sniadanie lub obiad przed wyjazdem to podstawa. Na trening zabieram jakiegos izotonika, ze dwa banany czasem woze figi suszone ( daja czadu ). Przed wyjazdem wypijam tak w ciagu godziny z litr wody i to mi wystarcza. Przykladowo dzis w temp. powyzej 30 stopni zrobilem ponad 50 kmow w tempie powyzej 27 km/h i nawet banana nie zjadlem , ale bidon poszedl caly no i po powrocie butla wody. Wszystko zalezy od organizmu , ale zauwazylem, ze picie to klucz i to regularne podczas jazdy ( nawet jak Ci sie nie chce to pij bo jak sie zachce to juz moze Cie odciac ). Nie jestem specem , ale to takie moje male wypociny.

 

Pozdrawiam.

 

Ale chyba konsultujesz branie leków na nadciśnienie z lekarzem? Mierzysz sobie ciśnienie?

Banany dobra rzecz, teraz praktycznie są wszędzie więc można dokupić w napotkanych sklepach. Jabłka i pomarańcze też są dobre - zaspokajają i głód i pragnienie. Co do śniadania. Ja akurat przed takimi wyprawami zjadam jajecznicę z kiełbasą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...