Skocz do zawartości

[rower crossowy] dlaczego tak mało chodliwy ?


Rekomendowane odpowiedzi

Mnie z tych statystyk uderza bardzo mała popularność trekkinga. Natomiast mogę sobie wyobrazić dużą popularność mieszczuchów, ostatnio chyba każda celebrytka miała sesję zdjęciową lub lansowała się w telewizornii na takim rowerze. A wiadomo - naród kupi to na czym Doda jeździ, przynajmniej znaczna jego część ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ponieważ i tak większość ludzi nie opuszcza twardych nawierzchni to przynajmniej to lansowanie pozwala na większą trafność doboru :)

 

W teorii tak, lecz rzeczone celebrytki prezentując nowiutkie licówki na uzębieniu i kosz w mieszczuchu wypełniony jakże zdrowymi otrębami i kiełkami zbóż z malowniczo dorzuconym bukietem kwiatów promują rower który ma łącznie trzy biegi, waży 25 kg, a jazda powyżej 30 minut skutkuje dotkliwym bólem kości ogonowej z powodu skrajnie wyprostowanej sylwetki :)

Są to rowerki do drobnych zakupów i krótkiej jazdy, czego większość nabywców po prostu nie wie. Ostatnio w Kazimierzu podsłuchałem dwie panienki z Puław które miały takie rowerki, teksty autentyczne:

"Ale mnie d...a boli" "Mnie teeeż" :icon_mrgreen:

A przed nimi jeszcze 20 kilosów drogi powrotnej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ze wstępu wynika statystyki dotyczą sklepów internetowych :)

Rzeczywiście :icon_redface:  nie doczytałem albo nie przeczytałem :P. Ale pisze również że to same sklepy podały, jakie rowery najwięcej sprzedają.

Z tym to mozna polemizować, gdyż z własnych obserwacji to pod koniec sezonu to wyspecjalizowanych rowerów jak na lekarstwo. Może sklepy zawyżając ilośc sprzedających się " mieszczuchów" dążą do zwiększenia popytu tych rowerów aby pozbyc się ich ze swych magazynów.  Lekkie sprostowanie statystykę podał serwis okazje.info

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego nie potrzeba statystyk. Widac to na ulicy

Na ulicy nie są wyłącznie rowery kupione w ostatnim roku. Zanim 40% sprzedaży przełoży się na 40% na ulicy trochę czasu musi upłynąć ;)

Tak czy inaczej pewnie kwestia miasta, w Gdańsku rowerów miejskich jest coraz więcej i niedługo mogą zdominować krajobraz. Zgadza się też, że to głównie kobiety na takich jeżdżą.

Warto też pamiętać, że nasze forum to jednak dominacja MTB i pod tym kątem patrzymy na rynek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@zekker, Chyba nie wierzysz, że ktoś kupuje rower i odstawia go na strych, żeby "dojrzał" do przyszłego sezonu ;) W 2013 sprzedano prawie 1,3 mln rowerów, zatem jeżeli te liczby byłyby prawdziwe, nie da się tego nie zauważyć. Ja tego nie dostrzegam w codziennych dojazdach do pracy. Jako rowery transportowe wykorzystywane są głównie MTB, cross i stare klaki (w tym makrokesze). Jest trochę trekingowych. Koszerne rowery miejskie nie wiem czy stanowią nawet 20%... Nie wykluczone jest, że te rowery pojawiają się częściej w weekend, bo ludzie jeżdżą od czasu do czasu - ale tak czy inaczej te liczby są trochę z kosmosu.

Forum nasze - nie nasze - odnoszę wrażenie, że rower miejski/trekingowy jest wciąż uważany za niemęski. Prawdziwy facet musi jeździć na rowerze sportowym - najlepiej na góralu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z niemęskością się zgadzam, co też widać w tych statystykach.

Nie chodziło mi o odstawianie tylko stosunek nowych rowerów do już użytkowanych. Jeżeli ktoś ma już rower, to nim jeździ do zajeżdżenia lub znudzenia się nim. Z ruchu codziennego górale są skutecznie wypierane. Kobiety, nie boję się powiedzieć, w większości jeżdżą na trekkingach lub miejskich. Faceci coraz częściej na crossach i trekkingach pomykają.

 

Wracając do głównego wątku. Cross w mieście ma przewagę nad 29erem, po prostu cienka opona wejdzie w każdy stojak ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W 2013 sprzedano prawie 1,3 mln rowerów, zatem jeżeli te liczby byłyby prawdziwe, nie da się tego nie zauważyć. Ja tego nie dostrzegam w codziennych dojazdach do pracy.

Ja - z dużym zdziwieniem - zauważyłem. Tym bardziej że pojawiam się w moim dawnym miejscu zamieszkania w większych odstępach czasu. Miałem wrażenie że jestem w innym mieście :) Sporo ludzi na rowerach, przede wszystkim szosowych; do tego kilka razy minęli mnie ludzie na rowerach mtb w terenie; spotkałem się też ze znajomymi z dawnej pracy i okazało się że wszyscy zaczęli się ruszać w taki albo inny sposób, czego wcześniej nie robiła żadna z tych osób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe w tym zestawieniu jest to, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni rowery trekkingowe wybierają równie często (odpowiednio 14 i 15%), natomiast kobiety równie często wybierają rower miejski (70%), co mężczyźni rowery górskie i crossowe (66%).

 

Pytanie za dziesięć punktów: czy obie płcie mają faktycznie tak różne potrzeby, czy też taki podział wynika ze sposobu myślenia, że dla męskiego mężczyzny tylko góral (nawet jeśli jeździ nim tylko po bułki), a kobiecie nie wypada jeździć na czymś innym niż mieszczuch?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie sądzę, żeby się te potrzeby różniły w zależności od płci, ale nawet ja miałem takie dziwne poczucie przez pierwsze 3 dni jeżdżenia holendrem. :)

 

Pamiętam, że kiedy kupowałem sobie obecnego miejskiego pomykacza (w sumie niezbyt dawno), bardzo trudno było w ogóle znaleźć wśród używanych wersję z męską ramą w dobrym stanie technicznym, nawet gdyby całkowicie pominąć takie błahostki jak rozmiar i wyposażenie. Kiedyś też uważałem toto za gorszy rower; pojeździwszy tydzień, wyzdrowiałem z tego poglądu.

Tak na marginesie, 42% rowerów miejskich bierze się chyba właśnie z rozwiniętego rynku używanych mieszczuchów...

 

W SKMK sytuacja rowerowa wygląda następująco:

 

Jest mnóstwo miejskich rowerów, których operatorami są najczęściej starsi dziadkowie i kobiety w każdym wieku. Trudno o egzemplarz, który nie miałby na błotniku nalepki "Kraków Dla Rowerów!" lub podobnej. 

Górale są coraz rzadsze i lepsze, najwyraźniej coraz większy procent ich właścicieli stanowią pasjonaci. Mimo to MTB i porozbijane makrokesze nadal stanowią trzon sił rowerowych Krakowa. Ich ćwierkające łańcuchy słychać z kilometra.

Na miejsce wysłużonych MTB powoli wchodzą crossy, najczęściej widać je w niedzielne popołudnia. 

Trekking zdarza się dość rzadko. 

Szosy są jeszcze rzadsze, najczęściej jeżdżą na nich pro.

Składaki typu Brompton, Dahon czy Wigry - jak na lekarstwo.

BMX-y wybierają głównie skejci oraz dzieciaki z osiedli.

Cudzego przełaja nie widziałem jeszcze nigdy, a prawdziwy torowy - raz w ciągu tego roku.

 

Studenci jeżdżą wszystkimi typami rowerów poza BMX-ami, byle były tanie, proste i mało atrakcyjne dla złodzieja.

 

Stateczni panowie z brzuszkiem po czterdziestce w niedzielne popołudnia (Weekendowi Wojownicy) jeżdżą crossami albo takimi miejsko-trekkingowymi aluminiowymi wytworami firm wszelakich ze wskazaniem na Kross i Unibike (nie bardzo wiem, do czego to zaliczyć). W tej grupie standardem jest trzeszczący regulowany mostek i amortyzowana sztyca pod siodełkiem żelowym, kierownica "ósemka" postawiona pionowo, strój a la pro i góra bambetli całkowicie operatorowi niepotrzebnych, schowanych w wielgachnej torbie na bagażniku.

 

Wymienieni już w tym temacie hipsterzy miejskimi rowerami się (przynajmniej w Krakowie) nie lansują, a jeśli już, to raczej damkami albo sporadycznie beachcruiserami.

Najczęściej jednak ujeżdżają tanie, chińskie ostre koła w oczodajnych kolorach, bez hamulca przedniego i oliwy na łańcuchu, za to z platformami, arcytwardym przełożeniem typu 59-11, kilogramem tektury wsadzonej między szprychy i kierownicą, powstałą z oberżnięcia innej kierownicy. jeżeli jest ona prosta, powinna być na tyle krótka, żeby chwyty przed założeniem trzeba było przycinać. Strój operatora takiej maszyny to najczęściej rurki, trampki, okulary rejbany, słuchawki na głowie i iPhone. :P

 

To taki przegląd rowerowy Miasta Królów Polskich w pigułce. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Pytanie za dziesięć punktów: czy obie płcie mają faktycznie tak różne potrzeby, czy też taki podział wynika ze sposobu myślenia, że dla męskiego mężczyzny tylko góral (nawet jeśli jeździ nim tylko po bułki), a kobiecie nie wypada jeździć na czymś innym niż mieszczuch?

 

Stosunkowo mało kobiet jeździ szybko i agresywnie. Zwykle toczą się powoli i statecznie nawet na sportowych rowerach. Dlatego obiektywnie patrząc do takiej jazdy najwygodniejszy jest treking/mieszczuch. Z drugiej strony społeczeństwo nie przyklaskuje wyłamującym się z "main stream'u". "Co ludzie powiedzą?" zapewne przewija się w podświadomości wielu osób. Dlatego boimy się łamać stereotypy, szczególnie te męskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego dla męskiego mężczyzny tylko góral? Dziś przeświadczenie że rower mtb jest do wszystkiego i do każdego typu użytkowania już od dłuższego czasu jest w odwrocie.

 

A co do kobiet - ten sposób aktywności w formie sportowej jest nadal jeszcze niezbyt popularny wśród polskich kobiet. Kobiety rzadko widuje się na rowerach w terenie, jak też na szosówkach. To raczej nie kwestia "wypadania" a zapatrywania na jazdę na rowerze. Poza tym rowery miejskie są najlepiej przystosowane do jazdy rekreacyjnej, zapewniają najlepszą ochronę przed niekorzystnymi czynnikami takimi jak woda na drodze, mają seryjne oświetlenie, bagażnik itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dziś przeświadczenie że rower mtb jest do wszystkiego i do każdego typu użytkowania już od dłuższego czasu jest w odwrocie.

 

Może i w odwrocie, ale na ulicy ma się w najlepsze. Oczywiście mówię tylko o dojeżdżających do pracy. Poza transportem już od dwóch lat uciekam za miasto. Bardzo wiele osób albo nie stać na posiadanie więcej niż jednego roweru, albo nie mają warunków lokalowych, by takowy "park" posiadać. Dlatego wciąż szukamy tego jednego roweru do wszystkiego. Z jednej strony dziwię się, gdyż jazda na MTB w ruchu miejskim to żadna przyjemność, szczególnie z ładunkiem na plecach. Mimo tego zauważalna część tego sprzętu wygląda tak, jakby terenu w życiu nie uświadczyła.

Widzę na osiedlu, że w weekend te proporcje się oczywiście zmieniają, ale nie wydaje mi się, że aż na tyle, by odtrąbić całkowite zwycięstwo nad tym stereotypem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bądźmy precyzyjni: DLA CIEBIE to żadna przyjemność :)

Wielu naszych klientów posiada więcej niż jeden rower i do dojazdów do pracy, w mieście wybiera mtb. Też uważam obecnie że to nie jest wg mnie optymalny transport ale mimo tego ludzie go wybierają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moda na MTB trzymała się przez dłuuugie lata. To nie jest bez znaczenia. To jest wciąż echo tego co się działo np w latach 90tych. Pamiętam swoje osiedle w tamtych czasach. Nie widywało innych rowerów niż MTB i stylizowane na MTB. Czasy się trochę zmieniły. Mody zmieniają się znacznie szybciej niż kiedyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowery crossowe są odchudzonymi trekkingowcami, dobrze spisują się na asfalcie - troche gorzej w lesie, po utwardzonych ścieżkach spisują się podobnie jak MTB. Sam mam drugi rower crossowy na którym teraz jeżdżę już troche mniej (głównie do sklepu, i do kościoła) ale wcześniej dużo jeździłem na nim. Na szosie jazda nieznacznie różni się od jazdy na MTB (z tym że jest większy komfort, no i przy odpowiedniej kasecie/korbie można polatać :D(chociarz stosunek zębów w MTB jest podobny)), z tym że w lesie (też tam jeździłem crossowcem) ciężej przychodzi pokonać podjazd czy przejechać większe błoto/grząski grunt. Ale daje rade. Osobiście gdybym nie startował w Maratonach XC to bym pozostał przy rowerze crossowym. No i trzeba pamiętać że takim rowerem nie ma mowy o jakich kolwiek małych hopkach etc..

A co do tego że MTB są lepsze i koniec sie nie zgadzam, każdy kto tak twierdzi niech przedstawi argumenty. Zwykle ludzie którzy tak twierdzą nie znają się na rowerach i uważają że amortyzator z większymi goleniami, czy też grubymi agresywnymi oponami jest lepszy, niekiedy zdarza się że rower jest oceniany na podstawie wyglądu ramy(Górale mają grube rury a crossowce zwykle posiadają rame o cienkiej rurze (szczególnie tej górnej).

Pozdro-ver :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że rower MTB jest bardziej uniwersalny bo można mieć 2 komplety opon (na asfalt węższe i w teren odpowiednio grubsze). Z roweru MTB idzie zrobić Crossa, a z crossa mtb już nie bardzo - wynika to chociażby z miejsca na oponę z przodu i z tyłu, Obecnie ludzie z racji faktu, że mało kto może sobie pozwolić na 2 lub więcej rowerów - wybiera rower do wszystkiego. Takim rowerem będzie chciał pojeździć po mieście, parku, po szutrach, lesie a część może nawet i w góry zabierze swoje 2 kółka.
Dodatkowo w przekonaniu wielu jest zaszczepiona myśl, że nasze drogi są dziurawe, są wyrwy, krzywizyny, krawężniki - a do tego trzeba mieć mocny rower - na mocnym amorze. I tu - jak spojrzy na rower crossowy, na cieńszych rurkach, na słabszym amorze o krótszym skoku, na węższe opony - to niestety rower crossowy ma sporą szanse przegrac te walke...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna rzecz z którą spotkałem się wśród znajomych, którzy kupili MTB a nie crossa. Wielkość roweru - czuli, że siadając na 28" kołach jest mniej bezpiecznie niż na 26" - zresztą często widać, że rowery są za małe. W sumie sam przesiadając się z pseudo MTB który wydawał mi się wielki jak wsiadłem na crossa to jak bym wlazł na konia. Teraz zastanawiam się jak mogłem jeździć na za małym rowerze - wtedy nie miałem punktu odniesienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...