Skocz do zawartości

[MTB na szosę] przesiadka z MTB na rower szosowy- czy warto?


Radoslav89

Rekomendowane odpowiedzi

... Szosa jest fajna, mam, ale to rower do zabawy w słoneczne ciepłe dni. Tymczasem MTB jest stworzony do wszechstronnej jazdy. Zima jest najlepszym przykładem jakie rowery się sprawdzają. Jak zalega śnieg to szosowca nie uświadczysz. Również szosowiec będzie unikał kocich łbów. Tymczasem góral pójdzie po wszystkim...

Witam, mam szosę, i nie chcę górala, mułowate to to, jestem amatorem szosowcem i jeżdżę zimą po śniegu, czy też po śliskiej jezdni i w mrozie, po kocich łbach zdarza się jeździć i się da całkiem szybko, mam starą stalową szosę z błotnikami i dynamem, jeżdżę w każdych warunkach i tylko sypki piach w lesie rzeczywiście jest nieco trudniej przejechać jak zdarzy mi się szosówką zapuścić w las, trzeba z rozpędu, bo jak się utknie to trzeba zejść, a tak po dowolnej twardej nawierzchni w lesie można popylać tylko nieco ostrożniej niż góralem, kwestia techniki i wyczucia roweru, inna sprawa że faktycznie jak jest troszkę mrozu czy tez śniegu napada, to nie tylko szosowców wywiewa z dróg, nie wiem co jest grane, ja tam jeżdżę cały rok  :)  ...

 

PS:  Dokładnie taka jazda jak na przykład na filmie tu: http://www.youtube.com/watch?v=pet6a7JNet4, mokro, zima, las, śnieg, bez problemu da się pojeździć szosówką i nie trzeba górala skoro 70 czy też 80 procent to szosa, nie potrzebny mi drugi rower :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę 20% "ciężki" teren (błoto/piach) - 20% "lekki" teren i gruntowe drogi - 60% drogi utwardzone w w większości lepszy lub gorszy asfalt. Mam podobny dylemat od około 2 lat. Problem nadal nie został definitywnie rozwiązany. Definitywnie, to znaczy przez zakup szosówki.

Powodów jest kilka, wymienione niżej w kolejności istotności:

1/ Na szosie jest nudniej niż w lesie
2/ Na MTB jestem w stanie spokojnie jechać w tempie kolarzy na szosówkach - po drobnych modyfikacjach:
--> ciaśniejsza kaseta 11-28 zamiast np. 11-32
--> blaty 44-38-22 (tego małego i tak nie używam)
--> cieńsze opony slicki pompowane do 100 PSI (około 7 atm) 1,5 cala Maxxis Detonator (niektórzy zakładają 1 lub 1,25 ale ja bym do szosy nie dojechał (na bagnach i piaskach mieszkam)
--> lekki widelec z blokadą (1,74 kg - spinner sw7 - lekki, niedrogi ale bardzo wiotki, mam nadzieję, że go któregoś dnia nie złamię)
--> dobre lekkie obręcze i piasty (mam mavic x719 z piastami shimano XT)
--> lekkie hamulce (v-brake Shimano XT z przodu a z tyłu hehehe... a po co komu tylny hamulec ?)

Pod koniec lipca wybieramy się z kumplem w trasę nad morze ~450 km do zrobienia w dwa dni. Kumpel kupuje w tym celu szosę za około 2000 PLN używaną ale ja będę testował mojego starego MTB z modyfikacjami jak wyżej. Jeśli starczy czasu/pieniędzy to może dam radę jeszcze przed wyjazdem kupić karbonowy widelec ... nie sądzę, ale większe szanse na zakup takiego uchwytu (nie wiem jak się to nazywa), który pozwala położyć łokcie na kierownicy i obniżyc opory powietrza.

Na trasie zamienimy się parę razy rowerami. Myślę, że to będzie dobry test porównawczy a w rezultacie objawi mi się wreszcie bardzo subiektywna odpowiedź na pytanie, czy warto szosówką na szosie czy nie warto.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veturilo,

ale większe szanse na zakup takiego uchwytu (nie wiem jak się to nazywa), który pozwala położyć łokcie na kierownicy i obniżyc opory powietrza.

 

To się nazywa

- lemondka

- kierownica leżak

- kierownica triatlonowa

 

Na trasie zamienimy się parę razy rowerami. Myślę, że to będzie dobry test porównawczy a w rezultacie objawi mi się wreszcie bardzo subiektywna odpowiedź na pytanie, czy warto szosówką na szosie czy nie warto.

 

A czy jesteście tego samego wzrostu? Czy macie taką samą długość nogi? Czy preferujecie te same siodełka? Jeśli nie to będzie wam się niewygodnie jechało i z wielką niecierpliwością zatęsknicie za własnym pojazdem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robertrobert1 napisał bardzo ważną rzecz. Jeżeli rower kolegi nie będzie dopasowany, to będzie Ci na nim nie wygodnie. Od razu stwierdzisz, że szosa jest ble. Moje osobiste spostrzeżenia są takie: Ta sama trasa po górzystych drogach Kotliny Kłodzkiej przejeżdżana w dwie strony w porównywalnych warunkach pogodowych i z porównywalnym wysiłkiem raz na MTB, raz na kolarzówce. Na MTB z gładkimi oponami średnia prędkość jazdy 25km/h, na szosówce 30km/h. Różnica to jakieś 20% i w równinnym terenie byłaby jeszcze większa. Myślę, że w dużym uproszczeniu można przyjąć, że jazda z tą samą prędkością na MTB będzie wymagała ok 20% więcej energii niż na szosówce. Na dystansie 10km różnica może wydawać się mała, ale wybieracie się z kolegą na odległość ok 450km. Możesz mi wierzyć na słowo, różnica będzie odczuwalna. Oczywiście najlepiej mieć oba typy rowerów i wybierać odpowiednio do planowanej trasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzę, że temat się rozwija :) co spowodowało, że dylemat z prawie rozwiązanego zmienił się znów w taki głęboko problematyczny :/ Niestety, dopóki nie dorobię się własnego mieszkania, nie mam co myśleć o trzymaniu dwóch rowerów. Poza tym, jeśli miały by to być "rowery z prawdziwego zdarzenia" to jest to rozwiązanie bardzo kosztowne...

 

cytując @Herodot "Fajna jest różnorodność i nie można mówić, że śmiganie po asfalcie jest lepsze od MTB i na odwrót. Każda rodzaj jazdy jest super, daje inne wrażenia i frajdę". No właśnie, i ten dylemat najbardziej mnie męczy- kupię szosę, będę tęsknił za lasem i śmiganiem po górach. Kupię lepszy MTB, będę myślał co by było gdybym jednak kupił szosę i z łatwością zjadał setki km asfaltu. 

 

podsumowując (pod kątem TYLKO jazdy po asfalcie):

"ZA szosą"

+ szybsza jazda

+ przyjemność z jazdy na asfalcie

+ łatwiejsze rozpędzanie i utrzymywanie prędkości- radość z jazdy

+ wygodniejsza kierownica, duże możliwości ułożenia dłoni w czasie jazdy

+ zazdrosne spojrzenia kolarzy na szosowych MTB'kach :P

+ pozycja aerodynamiczna jest tą naturalną, nie trzeba tak męczyć tricepsów jak na MTB

 

"PRZECIW szosie" (dla rowerzysty, który nigdy nie miał na dłużej szosówki pod tyłkiem)

- wielka niewiadoma, zazwyczaj małe, acz denerwujące mankamenty wychodzą dopiero "w praniu"

- lasy i polne i górskie ostępy całkowicie niedostępne- a szybka jazda w lesie znakomicie podnosi adrenalinę...

- pozycja na szosie może się okazać zbyt niewygodna do jazdy niesportowej

- MTB, nawet na cienkich kołach jest uniwersalny- mam ochotę na tygodniowy wyjazd, zakładam sakwy i jazda. Przy szosie to wykluczone

- "polskie drogi"- dziura na dziurze, wiadomo ocb. Dodatkowo wzmożony ruch i brak kultury u zdecydowanej części kierowców

- jazda zimą =prawie= całkowicie odpada

- mniejsza wytrzymałość komponentów w porównaniu do MTB- chodzi o koła.

- ciężej dostać komponenty w stacjonarnych sklepach rowerowych? nie jest wcale wiele takich które posiadają asortyment szosowy...

 

dla mnie ogromnym problemem jest brak możliwości wypróbowania szosy bez ponoszenia kosztów. Pewnie dopiero po 100 km jazdy miałbym jakiekolwiek pojęcie czy to jest "TO COŚ"

 

 

mam jeszcze pytanie. W większości szosówek widzę, że przednie przełożenia są bardzo wysokie, a w większości są tam tylko dwie tarcze, dużo większe niż w MTB.  Po dość płaskim terenie, bajka. Ale sęk w tym że na mtb-ku często jeżdżę po asfaltówkach gdzie są bardzo strome podjazdy (przy większym zmęczeniu muszę schodzić nawet na 1-3). Czy na szosówce poradzę sobie z takimi podjazdami czy musiał bym z nich zrezygnować?

 

oj obawiam się, że jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim zdecyduję się zakupić szosówkę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo rower szosowcy kupuje się głównie na określony teren. Przeważnie są to płaskie lub lekko pagórkowate tereny. Na podjazdy szosę przezbraja się: blaty o mniejszej ilości zębatek, kaseta z większym młynkiem.

 

Ja jestem z nizin i na mojej szosówce bez najmniejszego problemu śmigam po okolicy. Kiedyś zabrałem szosę w góry i ...brakowało przełożeń... musiaĺem z buta dawać chociaż wcześniej owe podjazdy góralem z sakwami połykałem bez zająknięcia.

 

Ps powyższa wyliczanka trafiona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Radoslav89 jak trochę jeździsz rowerem a jeździsz, to na szosie takie podjazdy do 8 procent lub mniej, ale za to o długościach do kilku km powinieneś pokonać z sensowną prędkością, ja w swojej szosie mam 52-42 z przodu i z tyłu największa koronka to 28, na przełożeniu 42/28 podjazdy w moim regionie są za łatwe, mam wrażenie mielenia w "miejscu", w każdym razie jest za wolno i za łatwo na powiedzmy 7 - 8 procent nachylenia, bardziej stromych w moim regionie nie ma, jedynie w Drawsku Pomorskim ulica Jeziorna ma sztywne nachylenie 13 procent i jest kostka brukowa, ale nie można się tam drakońsko zmęczyć bo raptem nieco ponad 200 metrów górki zaledwie jest, wjechałem kiedyś na 48/24, bo takie kiedyś najlżejsze przełożenie miałem i nie było problemu ...  Tak że nie jest tak źle, powiedzmy na korbie 50-39 i górskiej kasecie powinieneś wjechać prawie wszystko (chyba że jeżdzisz góralem na 20 procent, to na szosie może być już za twardo), ale myślę że dasz radę, poza tym szosa jest lżejsza od górala (choć mój szosokloc waży 14 kg, jak zdejmę błotniki bagażniki i inne, to i tak dobre 12 kg ramy siodełka i kółek zostaje), co rekompensuje na podjazdach nieco twardsze przełożenia. Ale za to dokręcanie z górki na 52/11 to poemat o ile nie ma nierównego asfaltu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

"ZA szosą"

 

Dwa ostatnie bym wykreślił. Pozycja na szosie wcale nie jest naturalna. To jedna z najcięższych pozycji rowerowych. Z pewnością nie nadaje się do rekreacji - to też widać na ulicy. Często ludzie łapią kierownicę za klamki albo nawet za prostą część. Mało kto jedzie w pełnym złożeniu - chyba że napiera.

 

 

 

- MTB, nawet na cienkich kołach jest uniwersalny

 

Jak chcemy porównywać to porównujmy pojazdy w formie niezmienionej. Dodatkowo uwaga do tego punktu - wielu producentów nie przewiduje mocowania na bagażnik.

 

 

 

mniejsza wytrzymałość komponentów w porównaniu do MTB- chodzi o koła.

 

Za to napęd używany w terenie nie ma szansy nawet dojechać do połowy dystansu szosy... Na forum znajdziesz zdjęcie kasety Ultegra po rzekomym przejechaniu  -nastu tysięcy km, która to wciąż jest w stanie nadającym się do użytku. Zatem tu tracisz, tu zyskujesz...

 

 

 

ciężej dostać komponenty w stacjonarnych sklepach rowerowych?

 

W obecnych czasach ten argument się nie obroni...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozycja na szosie wcale nie jest naturalna.

 

tak oczywiście, nie jest naturalna. Ale miałem tu bardziej na myśli naturalność utrzymywania pozycji aero- w szosie po prostu łatwiej jest przyjąć taką pozycję bo pozwala na to budowa roweru. W mtb jadąc na szosie, żeby położyć się na rowerze, musimy także nienaturalnie zgiąć ręce. Cierpi na tym najbardziej triceps.

 

 

Radoslav89, dnia 10 Cze 2014 - 7:44 PM, napisał: - MTB, nawet na cienkich kołach jest uniwersalny  

 

Jak chcemy porównywać to porównujmy pojazdy w formie niezmienionej.

 

nawet w pozycji niezmienionej- szosa- tylko asfalt (pomijam hardkorowców :) ) MTB- bez zmian w kierunku szosy- świetnie radzi sobie w terenie, frajda na 102, ale po asfalcie też pojedziemy. Wiadomo, wolniej niż szosa, ale pojedziemy.

 

Dodatkowo uwaga do tego punktu - wielu producentów nie przewiduje mocowania na bagażnik.

 

 

Myslę, że w moim aktualnym przedziale cenowym, nikt raczej nie ma zamiaru rezygnować z uchwytów na bagażnik :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dwa ostatnie bym wykreślił. Pozycja na szosie wcale nie jest naturalna. To jedna z najcięższych pozycji rowerowych.

 

Tylko, że baranek wbrew pozorom daje co najmniej trzy możliwości chwytu. W związku z tym jak chcesz to jedziesz zrelaksowany w górnym, a jak napierasz to w dolnym i na odwrót. Zanim kupiłem szosę to też mi się wydawało, że będzie niewygodnie/nienaturalnie. W praktyce jest super, a chwyt z nadgarstkami równolegle do kół (w MTB jest tylko prostopadle) to bajka... :)

 

 

 

Czy na szosówce poradzę sobie z takimi podjazdami czy musiał bym z nich zrezygnować?

 

Podjeżdżam na szosie 8-12% podjazdy i jedynym ograniczeniem jest moja własna noga. Większych nie mam w okolicy. Zresztą wjeżdżanie na młynku z prędkością powiedzmy 4-6 km/h mija się z celem. Jak nogi nie starczy, aby wjechać na górkę na tym, co szosa oferuje to trzeba popracować nad nogą, a nie zmieniać koronki i blaty ;)

 

Jeszcze raz powtórzę ani MTB nie jest lepsze od szosy, ani odwrotnie. Uśmiech jest jak się zasuwa MTB super singlem po lesie, ale podobnie na na szosie asfalcie pędząc po płaskim bez wysiłku 35 km/h, albo dokręcając z górki do 60 km/h.

 

Moim zdaniem nie można wybrać, trzeba mieć dwa :) A każdy kompromis typu uszosowiony MTB to zgniły kompromis w tym sensie, że nie daje tego, co każda z tych maszyn w swojej dziedzinie :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich doświadczeń:

Na szosie jeżdżę tylko i wyłącznie dla przyjemności. Niemal codziennie (może przesadzam - jakieś 20 dni w miesiącu). Lubię jeździć szybko, lubię czasem się skatować, lubię mijane krajobrazy, lubię tę lekkość podjeżdżania nawet w górach (mamy w pobliżu górskiego domu Przełęcz Targanicką o max nachyleniu 21% - od strony Targanic). Dobrych mało ruchliwych dróg z dobrym asfaltem nie brakuje mi nigdzie - kwestia tylko objeżdżenia.  Dla mnie rower szosowy to bajka. W zimie ustawiam go na trenażerze i pomaga mi utrzymać formę. Śmigam tak zimą 5x w tygodniu co najmniej po godzinie. Kolarstwo szosowe to moja pasja. 

 

Zdarza mi się jeździć z rodziną i bardzo rzadko rowerem komunikacyjnie - zamiast samochodem. I na te rzadkie okazje mam jakiś prosty, stalowy, bardzo tani, sztywny rower MTB 26 z grubaśnymi oponami i lekkimi przełożeniami. Wysiłek, jaki trzeba włożyć w rozpędzenie takiego roweru do np 25-30km/h jest o wiele większy niż rozpędzenie i utrzymanie prędkości 30-35 km/h szosą na dobrym asfalcie. To oczywiste. Ale przyjemność płynąca z dojazdu do pracy na rowerze i brak zmartwień z powodu zostawienia takiego roweru "na mieście" oraz przyjemność wyskoczenia do lasu z moją rodziną - bezcenne. 

 

Szosą w tym roku pokonałem ponad 4k km, w tym samym czasie na stalowym "złomku" MTB - ponad 700 km. 

 

Koledzy wcześniej o tym pisali - szosa to nie jest uniwersalny rower. Mnie daje jednak maksymalną przyjemność z jazdy. Mimo to nie mógłbym zrezygnować z drugiego roweru, którym mogę jeździć w każdych warunkach i którego mi nie żal. Moim zdaniem, jeśli szukasz jedynego, uniwersalnego roweru, to w zależności od warunków, w których będziesz jeździć, w grę wchodzą dwa typy:

 

1. cross - rower z amortyzatorem, o odrobinę twardszych przełożeniach niż typowy MTB, z możliwością zamocowania bagażnika i sakw na dłuższe wyprawy, koła 28'', hamulce wystarczą v-brake. Opony w granicach 32-40. Możliwość zamocowania błotników. Pośmigasz na asfalcie, wjedziesz do lasu, super na miasto. 

2. przełajowy rower - geometria zbliżona do szosowej, lżejsze przełożenia niż na szosie (choć czasem trafisz przełaja z przełożeniami kompaktu szosowego - np. 50/34 - 11-28. Baranek i klamkomanetki szosowe. Opony w granicach 28-35. Możliwość zamocowania błotników. Pośmigasz na asfalcie, wjedziesz do lasu, bez problemu na mieście. Niestety to przeważnie drogie rowery, zatem zostawianie ich na mieście jest bardzo ryzykowne. 

 

Jednak to nie zastąpi szosy i przyjemności płynącej z jazdy nią.

 

do zobaczenia na drodze!

adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W praktyce jest super, a chwyt z nadgarstkami równolegle do kół (w MTB jest tylko prostopadle) to bajka... :)
czyżbyś o istnieniu rogów w MTB zapomniał ?

 

 

Za to napęd używany w terenie nie ma szansy nawet dojechać do połowy dystansu szosy... Na forum znajdziesz zdjęcie kasety Ultegra po rzekomym przejechaniu -nastu tysięcy km, która to wciąż jest w stanie nadającym się do użytku. Zatem tu tracisz, tu zyskujesz...

rzuć tę Ultegrę w warunki w jakich jeździ mtb - piach, błoto, a zejdzie równie szybko. to nie kwestia trwałości tylko czystości jaką masz na szosie


 

 

Dla mnie rower szosowy to bajka. W zimie ustawiam go na trenażerze i pomaga mi utrzymać formę. Śmigam tak zimą 5x w tygodniu co najmniej po godzinie.
ja w zimie do mojego HT zakładam oponę trenażerową 26" i też kręcę - da sie?

 

 

Jednak to nie zastąpi szosy i przyjemności płynącej z jazdy nią.

no a ja mógłbym napisac odwrotnie. Po miesiącu samotnego szosowania stwierdziłem, ze nudno. Zrobiłem w ten miesiąc 800km (ani mało ani dużo imho)

poczym wróciłem w teren, i to taki zdecydowanie nie dla szosówek i banan ponownie na mych licach zagościł. ...więc?

 

Jeden lubi DTM a inny off-rad

żadne nie jest lepsze.

często mi dzwoni gdzieś z tyłu czaszki mysl o szosówce, ale byłby to 3ci rower po HT i fullu, więc na razie ją odpędzam.

mimo wszystko inna jest przyjemnośc połykania kmów, a inna z solidnego łubudubu w MTB (bo nie o KMy w MTB chodzi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartnik - ja nie zamierzam polemizować. Mogę się tylko domyślać jak wielką frajdę daje fajna jazda offroad na rowerze. Opisałem tylko swoje odczucia. Serdecznie Cię pozdrawiam. 

A Autor wątku szuka i pewnie zdaje sobie sprawę, że to nie jest łatwy wybór. Stąd pewnie oczekuje na różne wypowiedzi. 

 

zmykam na roweru. 

adam

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bartnik - ja nie zamierzam polemizować. Mogę się tylko domyślać jak wielką frajdę daje fajna jazda offroad na rowerze. Opisałem tylko swoje odczucia. Serdecznie Cię pozdrawiam.
ani mi o polemikę nie chodziło, a jedynie o ukazanie blasków każdej ze stron rowerowania :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panowie, jako pierwsza szosa, glownie na probe czy sie mi spodoba dlugich km lykanie, nada sie ktorys z tych rowerow: 1. http://allegro.pl/aluminiowy-rower-szosowy-kolarzowka-kolarka-28-i4321211126.html?source=mlt  ,  2. http://allegro.pl/aluminiowy-rower-szosowy-kolarzowka-kolarka-28-i4321211126.html?source=mlt  ? 


przeprasza, zly link. drugi rower to: http://www.tesco.com/direct/vertigo-carnaby-road-bike/345-4863.prd   , jego cena to 1000pln. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyżbyś o istnieniu rogów w MTB zapomniał

 

 

 

Może i czepiam się drobiazgów, ale w MTB jest taki wynalazek jak rogi

 

Nie zapomniałem. Z tym że dla mnie rogi na MTB to marginalna sprawa. Jeżdżąc w prawdziwym terenie można zapomnieć o rogach MTB. Chociażby z powodu braku dostępu do hamulców. Wystarczy popatrzeć na sprzęty jeżdżące u zawodników, rogi to rzadkość. Co innego jazda spokojniejsza w łatwiejszym terenie.

 

Na marginesie - rogi przykręcone do kierownicy MTB o szerokości 680 - 700 mm, a takie obecnie najczęściej się pojawiają w 29erach i na na takim MTB śmigam i traktuje jako punkt odniesienia, nie mają dla mnie porównania do komfortu baranka szosowego

 

 

 

Jednak to nie zastąpi szosy i przyjemności płynącej z jazdy nią.

 

Dokładnie tak, śmiganie szosą po szosie to bajka podobnie jak na MTB w prawdziwym terenie.

 

Wcześniej wydawało mi się, że można fajnie śmigać MTB po asfalcie, ale po zakupie szosy zmieniłem zdanie. Nie ma porównania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na marginesie - rogi przykręcone do kierownicy MTB o szerokości 680 - 700 mm, a takie obecnie najczęściej się pojawiają w 29erach i na na takim MTB śmigam i traktuje jako punkt odniesienia, nie mają dla mnie porównania do komfortu baranka szosowego

rzeczywiscie powyżej 600mm rogi zaczynają tacić sens. Ale też przy szerokościach dochodzących do 700 robi się znacznie wygodniej dla dłoni i potrzeba rogów znika. W fullu mam 675mm i zuełnie nie odczuwam żadnego dyskomfortu ani potrzeby rogów. Za to 600mm przy rogach daje efektywnie jakieś 580 i tu trzymanie jest zdecydowanie za wąskie-nadgarstki lądują pod dziwnym kątem. dlatego w HT zmieniam na 640 i wywalam rogi.

 

Dokładnie tak, śmiganie szosą po szosie to bajka podobnie jak na MTB w prawdziwym terenie. Wcześniej wydawało mi się, że można fajnie śmigać MTB po asfalcie, ale po zakupie szosy zmieniłem zdanie. Nie ma porównania :)

AMEN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

to nie kwestia trwałości tylko czystości jaką masz na szosie

 

Nie do końca. Jeżdżąc szosą statystycznie używasz większych koronek oraz blaty z przodu są większe. Na MTB, szczególnie na 26" kołach używa się mniejszych koronek, nie mówiąc o znacznie mniejszej korbie. Używanie większych ilości "T" przedłuża życie napędu w zauważalny sposób. Sam tego doświadczyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panowie, jako pierwsza szosa, glownie na probe czy sie mi spodoba dlugich km lykanie, nada sie ktorys z tych rowerow: 1. http://allegro.pl/aluminiowy-rower-szosowy-kolarzowka-kolarka-28-i4321211126.html?source=mlt 

  • Rower szosowy - kolarzówka

  • Waga ramy ok: 9,5 kg

  • Waga roweru z osprzętem ok: 12kg

Ciężka rama, chyba z ołowiu, ale za to osprzęt leciutki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

odkopię trochę temat. A co szanowni forumowicze myślą o Decathlonowej szosówce Triban 500? Jak na tą cenę full osprzęt Sora i carbonowy widelec... Nawet fajnie się na tym siedzi. Już teraz widzę że po jakimś czasie do wymiany pójdą koła i opony, na których tu najbardziej przyoszczędzono... Najbardziej jednak niepokoi mnie prowadzenie linek pod ramą i przepuszczenie ich przez ślizgi pod mufą suportu...

Opłaca się czy raczej nie zawracać sobie tym głowy? (w trakcie oczywiście szukam jakiejś ciekawej oferty używki na allegro)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...