Skocz do zawartości

[MTB na szosę] przesiadka z MTB na rower szosowy- czy warto?


Radoslav89

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 

przyszło mi zmierzyć się z dylematem, z którym do czynienia miało pewnie wiele osób. Otóż, pojawił się pomysł, żeby zrezygnować z jazdy na MTB na rzecz zakupu nowego roweru szosowego (nigdy na "szosie" nie przejechałem więcej niż 300 metrów)... I tu pojawia się ogromny problem, bo nie jestem pewien czy to będzie dobra decyzja, zwłaszcza że wydatek ponad 2500 zł na rower i dodatki to jednak kwota niemała. Upatrzyłem Meridę Race 880-16, dwie wersje 2013 i 2014 jedna pójdzie za 2200 druga za 2400 + do tego jakieś pedały i buty co da w sumie pewnie z 2700 PLN'ów- czy jest sens kupić któryś z tych modeli?

 

A więc pytanie do bardziej doświadczonych rowerzystów, czy jest sens pakować się w tak wyspecjalizowany typ roweru? Czy nie lepiej w tej samej cenie kupić MTB 26" i założyć mu oponki typu Maxxis Detonator?

 

Aktualnie posiadam rower na bazie meridy matts 10-v (wiem wiem prawie jak marketówka :), ale ze zmienionymi najważniejszymi podzespołami+ opony conti RK 2.0, więc poszaleć w lesie i trudnym terenie też się dało).

Ogólnie rzecz biorąc w ostatnim roku przejechałem około 5000 km, z tego 95% po asfalcie, a reszta leśne ścieżki pod Krakowem. Dojeżdżam też do pracy (4 km w jedną stronę).

 

P.S. nie sugerujcie zakupu roweru crossowego- to odpada, ponieważ lubię popadać w "skrajności" :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli lubisz popadac w skrajnosci, to nie kupuj opon sozsowych do roweru mtb. Miej 2 rowery w garazu, jeden szosa drugi mtb i po sprawie. Nie musisz kupowac tez roweru szosowego 1szego za 2500... Ja swojego kupilem za 550, dodałbym jakies stożkowe koła to wyjdzie z 1000 - i jestem zadowolony. A róznice... roznice czuć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jeździsz tylko po asfalcie i nie intersuje cię błoto i las, czy góry, to przesiadka na kolarzówkę jest wg. mnie dobrym wyborem.

Ja jeździłem na rowerach górskich od czasu jak tylko się pojawiły, wcześniej jeździło się na składakach i ukrainach. Od kilku lat zaczołem jeździć tylko po asfalcie na rowerze MTB.

Robilem wiele modyfikacji w celu zmniejszenia oporów ruchu i dobory przełożeń, Wyrzuciłem amortyzowany widelec na rzecz sztywnego stalowego, zmieniłem opony na takie bez bieżnika typu Detonator czy nawet Kojak, założylem również kasetę szosowa Sora 8 biegów 12-23. Wszytsko by upodobnić górala do szosy.

W tym roku, zakupiłem kolarzówkę Merida RaceLite 904, czyli model nieco wyższy od tego co proponujesz. I muszę, Ci powiedzieć, że nie wróce już do MTB, na pewno nie na asfalt, po lesie, czy w zimie można pojeźdzć, ale po asfalcie kolarzówka, to zupełnie inna bajka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, też się spodziewam, że szosa to będzie inna bajka a pewne niedogodności wynikające z drastycznej zmiany profilu jazdy pewnie jakoś rozejdą się "po kościach". Chociaż pewnie nie raz zatęsknię za MTB-kiem :)

Korzystając z rady jednak poszukam czegoś używanego ( a nuż w między czasie uda mi się dozbierać do jakiegoś wyższego modelu...)

Dzięki wielkie za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto się przesiąść na szosówkę. Większe średnie prędkości i większa radość z jazdy. Rozglądaj się za modelami które mają stalowy, albo węglowy widelec. Te aluminiowe są tak sztywne, że na nierównym asfalcie ręce odpadają od wibracji. Ale jeżeli będziesz jeździł po gładkich asfaltach możesz pominąć moją ostatnią uwagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Miałem podobny problem do Ciebie tylko ja z Trekkinga chciałem się przesiasc na kolarke. Ostatecznie kupiłem rower fitness Specialized Sirrus Sport. Powiem Ci tak, dopiero teraz poznałem, co to znaczy asfalt i asfalt a asfalt. Rower kupiłem na oponach 700x28c pompowane pomiędzy 8-9atm. Jadac po asfalcie typu stol to frajda na 102, ale już tylko gorszy asfalt, nie mowie o dziurach i już drgania i przyjemnośc odchodzila. Kupilem wiec zwijane opony Schwalbe Sammy Slick 700x35c pompuje ok 5atm i jest o niebo lepiej. Mogę na nich także wjechać na ubita lesna sciezke i da się jechać. Kolarka to fajna rzecz, ale tylko na gladki asfalt a tam niestety sa zawsze samochody. W powiecie Kozienickim gdzie jezdze to samochodow nie ma wlasnie na tych gorszych (powiatowych, gminnych) drogach na krajowkach niestety ruch jak w Warszawie. To także uwzglednij w swoim wyborze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że warto. Wcześniej jeździłem na crossie i bardzo fajnie jeździło mi się po polach, ale dopiero na asfalcie czułem, że cieszę się z jazdy, ale nie mogę przeskoczyć pewnych niedogodności wynikających ze specyfikacji crossa. Z zazdrością patrzyłem na kolarzy, aż do pewnego pamiętnego popołudnia koło Rogoźna (Wielkopolska). Przez głupi błąd przeleciałem przez kierownicę, złamałem kość i zatrzymał się spoko facet 40/50 lat na Lapierre Audacio 400 2012. Zakochałem się w maszynie i jeszcze ze złamaną łapą sprzedałem crossa i wydałem 4000zł na swojego Lapierre Audacio 400 z 2013r. Niebo a ziemia, a przy mtb różnica musi być jeszcze większa na asfalcie. Rower rozpędza się nieporównywalnie lepiej i znacznie łatwiej jest utrzymać wysokie średnie. Geometria szosy wymaga paru km przyzwyczajania się, ale później już nie bolą plecy, a kierownica okazuje się bardzo wygodna przez naturalniejsze ułożenie dłoni niż na prostej z mtb. Ja bym się nie zastanawiał jak śmigasz głównie po szosie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przekonaliście mnie :) Rzeczywiście w najbliższym czasie przesiądę się na szosę, ale powoli, raczej poczekam na porządne przeceny na początku jesieni. Przeglądałem rowery typu przełajowego, ale odpuściłem po pierwsze ze względu na to, że obejrzenie ich na żywo w krk graniczy z cudem. Poza tym... to przełajówki, a jak mam jeździć na szosie to już zdecyduję się na szosę.

@Rulez

dla czego nie Meridę? bardzo dobrze się na tym jeździło... no i w sumie uznana marka w świecie rowerowym. Nigdy nie słyszałem o takiej firmie jak Marlin, ale patrząc na ich oferty, to nie są czasem takim "Rometem" na rynku? - czyli w tej samej półce cenowej osprzęt o klasę lepszy od renomowanej konkurencji?

Ogólnie to szukam modeli które można kupić na miejscu- czyli w Krakowie. Zawsze można przymierzyć i ponegocjować cenę. Poza tym zwracam dość dużą uwagę na wygląd roweru a na zdjęciu nie widać jak jest pomalowany i jak wygląda w świetle słonecznym :)

 

co myślicie o Lapierre Audacio 200 tudzież Giant Defy 4 ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

http://wertykal.com/

Krakowie jest taki spec sklep

 

Konkretnie to na wsi, ze trzysta metrów od mojego domu. No ale chłopaki są ogarnięci - choć z tańszych rzeczy to ostatnio głównie Focusa widziałem (kiedyś mieli fajne Wiliery / Vinery - brat ma akurat MTB Viliera). W innych sklepach ciężej trochę z wyborem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Konkretnie to na wsi, ze trzysta metrów od mojego domu. No ale chłopaki są ogarnięci - choć z tańszych rzeczy to ostatnio głównie Focusa widziałem (kiedyś mieli fajne Wiliery / Vinery - brat ma akurat MTB Viliera). W innych sklepach ciężej trochę z wyborem.

Czy w sklepie maja szersza oferte niz na stronie? bo troche ubogo. Nie orientujesz sie czy na balickiej w backflipie maja szosy czy tylko mtb? Jako sklep snb jest fajny ale nie wiem jak w lecie wyglada u nich sprawa z rowerami 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu.Czy warto ?

 

Szosa jest doskonała do jazdy w grupie,od razu wiadomo gdzie jesteś.

Jak jest motywacja do treningu można solo.Bywa po prostu czasem nudno.

Niestety najciekawsze miejscówki w najbliższych górach są dla szosy z reguły niedostępne.

Niestety zagrożenie zdrowia/życia jest realne i zwykle niezależne od Twojego zachowania na szosie.

W bezwietrzny,upalny dzień jest nieciekawie,poparzenia jak najbardziej realne,smród asfaltu jak kto lubi...

Na szosie łatwiej zaplanować trening,mtb kończy się zwykle na interwałach.

 

Sumując- warto,ale warto też czasem powąchać lasu,czy gór.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 razy bardziej wolałbym porzucić szosę dla mtb, niż mtb dla szosy. Chwilowo nawet nie mam roweru szosowego i mi to nie przeszkadza :)

Kręcenie się wokół domu na szosie - zbrzydło mi po roku. Jazda przed siebie - tu już się robi ciekawie. Ale to nie jest jazda na co dzień.

 

Mogę natłuc 10 tysięcy kilometrów w roku na szosie, tylko po co ? Przecież tam nic się nie dzieje, jeśli nie jesteś w górach lub na pagórkach.

O jeździe treningowo-sportowej nie wspominam, bo osobniki takie mają zazwyczaj swoją rzeczywistość. Poświęcenie się na 100% szosie zostaw sobie na emeryturę i nie marnuj życia :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie należy popadać w skrajności moim zdaniem na zasadzie albo szosa albo MTB.

 

To jakby porównywać bolid formuły 1 z terenówką z rajdu Paryż - Dakar. To zupełnie innej pojazdy, zbudowane w innym celu, każdy znakomity w swojej kategorii. Ale szosa po piasku nie pojedzie, a MTB na asfalcie będzie wolny jak traktor w porównaniu do szosy.

 

Obecnie mam szosę i MTB. To jest optymalne połączenie jak dla mnie. Fajna jest różnorodność i nie można mówić, że śmiganie po asfalcie jest lepsze od MTB i na odwrót. Każda rodzaj jazdy jest super, daje inne wrażenia i frajdę. Dobrze jest mieć wybór.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radosław 89, jeśli ma to być rower uniwersalny to tylko MTB. Szosa jest fajna, mam, ale to rower do zabawy w słoneczne ciepłe dni. Tymczasem MTB jest stworzony do wszechstronnej jazdy. Zima jest najlepszym przykładem jakie rowery się sprawdzają. Jak zalega śnieg to szosowca nie uświadczysz. Również szosowiec będzie unikał kocich łbów. Tymczasem góral pójdzie po wszystkim. Sam decyduj ... wszechstronność czy zabawa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - zawsze się zatrzymasz. Dystans jakiego będziesz do tego potrzebował zależy od spasowania klocków z obręczą oraz samej jakości klocków/szczęk. Generalnie cudów nie ma, szczególnie po przesiadce z mtb. Uszu ( ;) ) nie urywa. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do gorszych hamulców i czasem opóźniałem hamowanie, podczas gdy powinienem je rozpocząć nieco wcześniej...

W górach i tak prawie nie hamujesz na zjazdach, więc problem bolących łap znika :D

 

Co do kół - mam dość tanie kółka na 32 szprychach i są pancerne. Zniosły wszystko łącznie z jazdą po szutrach, zero centry. Im droższe (lżejsze) koło, tym więcej problemów w trakcie ciężkiego użytkowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tymczasem MTB jest stworzony do wszechstronnej jazdy.

 

W swej koszernej formie z pewnością nie. Moim zdaniem bez modyfikacji MTB nie nadaje się do codziennej jazdy po szosie. Bez modyfikacji także na jesień czy zimę nadaje się tak samo jak przełaj - czyli w ogóle, bo przy mokrej nawierzchni wszystko to, co jest na drodze, natychmiast znajdzie się na twarzy. Latem - da się przeżyć - gdy jest chłodno - wolałbym mieć pełne(?) błotniki. Kwestia wożenia zbędnej masy w postaci widelca oraz ogumienia nieprzystosowanego do szosy. Padła liczba 95% czasu na szosie... Więc dla mnie to jakby było 100% - reszta to błąd statystyczny... Iść na daleko idący kompromis - w postaci roweru MTB, aby w marginalnej liczbie przypadków czuć komfort - nieuzasadnione.

Zależy kto jakiej filozofii hołduje w kwestii uniwersalności. Mój kolega od około 10 lat porusza się na przełaju i tylko na przełaju... Do pracy, do sklepu, ze mną do KPN, wszędzie... Przejechał ostatnimi laty przejechał 3 Harpagany i Nocną Masakrę. Vision Crosstrail na osprzęcie Campa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im droższe (lżejsze) koło, tym więcej problemów w trakcie ciężkiego użytkowania.

 

Zbyt daleko idące uproszczenie. Znane są konstrukcje stosunkowo lekkie i mocne, sam używam takich np. http://citec.de/?cat=19&id=74

 

Zero problemów jak do tej pory.

 

 

 

Moim zdaniem bez modyfikacji MTB nie nadaje się do codziennej jazdy po szosie.

 

Pełna zgoda. Dlatego napisałem wcześniej, ze wybór co jest lepsze albo MTB albo szosa jest ze swojej natury fałszywy. I jedno i drugie to pojazdy specjalne do szczególnych zastosowań. Dobrze jest mieć jedno i drugie.

 

 

 

Mój kolega od około 10 lat porusza się na przełaju i tylko na przełaju...

 

Przełaj nie pojedzie po szosie jak szosa, a po lesie jak MTB. Taki urok uniwersalności, która musi polegać na pewnych kompromisach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...