Skocz do zawartości

[rower] jak zacząć?


maffi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Od pewnego już czasu trenuje indoor cycling, z przerwami na ciążę, od 4 lat. Bardzo wkręciłam się w temat i przestało mi to wystarczać. Postanowiłam wyznaczyć sobie wyzwanie, konkretnie żeby do 30stki ogarnąć również jazdę w terenie. Chciałabym ogarnąć to do tego stopnia aby brać udział w różnego typu imprezach. Do 30stki mam jeszcze 3 lata, mam nadzieję, że to wystarczy aby zapoznać się i rozpocząć trening praktycznie od zera. Ogólnie czytając to forum czuję się jak kosmita i coraz bardziej utwierdzam się w fakcie, że nic nie wiem na ten temat. Mam mnóstwo pytań.

Czy to w ogóle jest sport dla kobiet?

Czy nie jestem już za stara, żeby takie coś zacząć?

Jak szukać sprzętu i jakie są jego koszty, muszę kupić wszystko od zera, i tu znów nie wiem czy koszty mnie nie przerosną, aczkolwiek na początek rower chciałabym kupić używany, ale nie mam pojęcia na co zwrócić uwagę.

Czy powinnam iść do lekarza, zrobić jakieś badania, żeby też  sobie krzywdy nie zrobić.

W trzy lata można chyba wiele zdziałać, ale muszę wiedzieć jak się za to zabrać.

Z góry dziękuje i pozdrawiam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw w ogóle pojeździj w terenie i zobacz czy Ci się to spodoba ;)

 

Czy to sport dla kobiet? Oczywiście, że tak. Kobiet na starcie zwykle jest niewiele i pewnie startując w lokalnych wyścigach zaraz staniesz na podium :) Co do wieku, to żeby trenować i startować amatorsko dla zabawy chyba nigdy nie jest się za starym, chyba, że masz bardziej ambitne cele.

 

To samo ze sprzętem - zależy od ambicji. Do amatorskiego ścigania wiele nie trzeba. Jednak wszystko trochę kosztuje: rower, ciuchy, jakieś inne graty, do tego opłaty startowe...

 

Treningi zacznij stopniowo, bez szaleństw. W jeden rok nie wiadomo jakiej formy nie zrobisz ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiek średni to idealny moment na rower, bo wytrzymałość na długotrwały wysiłek wzrasta kosztem zdolności do krótkich intensywnych wysiłków. Maratony MTB są jak znalazł :)

 

Trzy lata to kupa czasu, przepracowana solidnie może dać miejsca na pudle w swojej kategorii wiekowej i pewnie pierwszą dziesiątkę w klasyfikacji open.

 

Moim zdaniem rower na wyścigi kupowany od zera to budżet do 5 tys. PLN. W tej wartości można dostać już coś sensownego. Ale nie ma sensu kupować teraz od razu sprzętu. Słusznie napisano, że najpierw warto w ogóle spróbować.

 

Babki na rowerach mogą jak najbardziej się ścigać i ścigają się :) Nawet mają lepiej niż Panowie, bo konkurencja jest mniejsza. Zazwyczaj Pań na poważnie startuje kilkanaście - kilkadziesiąt (nie liczę tych, które jadą turystycznie) i szansa na pudło jest dużo większa.

 

Warto zajrzeć np. tutaj

 

http://www.mambaonbike.pl/

 

http://babanarowerze.com/

 

W sprawie kosztów przeczytaj to (dobrze napisane)

 

http://xouted.com/2014/04/gry-i-zabawy-klasy-sredniej/

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://joannazygmunta.bikestats.pl/1124525,Dolsk.html

 

Młoda jesteś, i możesz się nieźle bawić na maratonach. Trzy lata chcesz się szykować do maratonu? Jak chcesz się szykować, jak nawet nie wiesz do czego chcesz się przygotować? Znajdź blisko siebie jakieś zawody, zapisz się na mini i startuj. Nie święci garnki lepią, i nie sami wybitni sportowcy tam startują :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponowałbym kupić rower mtb i pojechać na pierwszy maraton, mówiąc trywialnie, "dla jaj". 

Setki ludzi startują nie trenując, mało jeżdżąc, nie mając pojęcia o odpowiednim żywieniu, nie robiąc niczego, co w jakikolwiek sposób przygotowywałoby do udziału w takiej imprezie. Nie posiadają nawet rowerów mtb, wszelakie trekkingi czy crossy również można zobaczyć.

Jesteś z Wielkopolski a tam również są tego typu przedsięwzięcia - teren niezbyt wymagający, wręcz idealny do spróbowania.

Są trasy o różnej długości i jeśli pojedziesz najkrótszą to nawet się nie spocisz - takie dystanse to 20-25 km. Na takich startują dorośli obstawający swoje dzieci.

 

Moja żona która jeździła w dzieciństwie rowerem pojechała po miesiącu od posadzenia czterech liter na siodle na wycieczkę 55 km ze mną, w górach. Tempo oceniam na niezbyt ślamazarne, więc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moim zwykłym "góralu" raczej w niczym nie wystartuje, maratony są, we wrześniu nawet jakiś w Poznaniu, ale to za wcześnie, muszę najpierw sobie rower zorganizować, aczkolwiek kwota 5 tyś mnie trochę przeraziła, liczyłam, że  w 3 się spokojnie zamknę. Nie wiem czy umiałabym wziąć udział w czyms  tylko dla jaj... bo ze mnie taki typ jest, że prędzej płuca wypluję, niz odpuszczę, więc muszę się przygotować, aby sobie krzywdy nie zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co ci rower za 5 tys? Za trzy tysiące spokojnie kupisz jakiś w miarę dobry rower na początek :). Za 5 tysięcy to ja mogę kupić, startując dwadzieścia parę razy w roku i katując sprzęt swoją nie najmniejszą wagą.

Maratonów w okolicy Poznania jest dużo, Suchy Las i Starczanowo w sierpniu, XC w Mosinie, Grabek w Poznaniu, za dwa tygodnie Murowana Goślina...

I naprawdę wystartuj w tym roku, tylko po to żeby wiedzieć do czego się chcesz przygotować i jaki jest średni poziom ludzi startujących. Bez tego i tak się nie przygotujesz dobrze, bo nie będziesz wiedziała na co się przygotowujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moim zwykłym "góralu" raczej w niczym nie wystartuje, maratony są, we wrześniu nawet jakiś w Poznaniu, ale to za wcześnie, muszę najpierw sobie rower zorganizować, aczkolwiek kwota 5 tyś mnie trochę przeraziła, liczyłam, że  w 3 się spokojnie zamknę. Nie wiem czy umiałabym wziąć udział w czyms  tylko dla jaj... bo ze mnie taki typ jest, że prędzej płuca wypluję, niz odpuszczę, więc muszę się przygotować, aby sobie krzywdy nie zrobić.

Ale myślenie nie boli.

Chcesz wiedzieć czy i w jakim stopniu Cię to będzie bawić - to pojedź dla zabawy. Wg mnie szkoda czasu na przygotowywanie się, lepiej korzystać z tego co jest. Nie chodzi o wynik tylko o sprawdzenie jak to wypada w praktyce. 

Dlaczego nie wystartujesz na swoim rowerze? Napisałem Ci parę pięter wyżej - wielu ludzi jedzie w szortach i bawełnie, w sandałach prawie, na rowerach mało przystosowanych do jazdy w maratonach. Raz widziałem kobietę w sukience. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze, to maraton w wielkopolsce można nawet na Wigrach 3 przejechać na upartego ;) 

Zacznij jeździć w terenie i zobacz czy sprawia to Tobie przyjemność. Ustal sobie jakąś trasę i za każdym razem staraj się ją przejechać szybciej niż ostatni. Wystartuj w maratonie, zobacz jak to działa, jakie są zasady i atmosfera. Jeśli Cię to wciągnie, to możesz myśleć na poważniej o zakupie lepszego roweru i przygotowaniu formy myśląc o czołowych miejscach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie lepiej jak byś zajeła się rodzeniem dzieci ?

 

Rozumien , że teraz jest moda na sport i jest to jakiś tam trend ,kto biega ,jeździ na rowerze ten jest cool, a kto nie to bee i najlapiej jak ma ubrane fajne kolorowe sportowe ciuchy to jest the best.

Tak dużo ludzi myśli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rogo, hahahaha, dawno nic mnie tak nie wykasowało, proszę , pisz dalej w jak najwiekszej ilości tematów

 

maffi, tak jak poprzednicy, weź rower który masz i zacznij jeździć, jak załapiesz temat to z uporem który jak piszesz Cię cechuje wyniki same przyjdą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dlaczego nie wystartujesz na swoim rowerze? Napisałem Ci parę pięter wyżej - wielu ludzi jedzie w szortach i bawełnie, w sandałach prawie, na rowerach mało przystosowanych do jazdy w maratonach. Raz widziałem kobietę w sukience.

 

Popieram. Jestem zdania, że jeżeli występuje się w zawodach z nastawieniem na zabawę, a nie na parcie na wynik ma się z tego dużo większą przyjemność i mniej siwych włosów na głowie. W zeszłą niedzielę wystąpiłem w zawodach KJS (Puchar Wiosny 2014) nic nie wiedząc na temat pilotowania "rajdówki".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgwałciłam małża, aby mi odszykował rower, on nie podziela mojego entuzjazmu, ale już chyba przywykł do moich pomysłów, i grzecznie wykona swoją pracę, zaproponował mi nawet spotkanie z jakimś jego znajomym, który jeździ, co mnie zdziwiło, bo zazwyczaj uznaje moje pomysły za bardzo słomiany zapał. :) znalazłam też imprezę w której chciałabym wziąć udział, aczkolwiek nie wiem czy nie jest za trudna na pierwszy raz...  (http://www.maraton.wielen.pl/) w wyborze kieruję się względami sentymentalnymi i też nie chciałabym sie tam skompromitować na calej linii, dlatego też chciałam dać sobie czas na przygotowanie liczony w latach, a nie miesiącach. Zapisy ruszają po świętach, czyli już lada dzień.  

Na Indor cyclingu jest kilka osób, które mogły by mi coś logicznego podpowiedzieć, generalnie większość to pasjonaci rowerów, ale jeszcze wolałabym się nie obnosić z moimi planami dlatego też odezwałam się tutaj.

Ogólnie myślałam, że oprócz sprzętu, do wzięcia udzialu w jakimś wyścigu będę potrzebowała jeszcze jakiegoś trenera... i się trochę zdziwiłam tutejszym podejściem do tematu ;)

 

Odnośnie rodzenia dzieci ;) fajna sprawa, mam już dwójkę,  za to kolorowych i markowych fitness strojow nie posiadam... aczkolwiek uważam, że i strój jest ważny- ma być wygodny i właściwie spełniac swoją funkcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A po co ci rower za 5 tys? Za trzy tysiące spokojnie kupisz jakiś w miarę dobry rower na początek

 

Rower za 3 tys. PLN też będzie oczywiście jeździł i to nawet dobrze.

 

Radząc wydatek większy miałem na myśli to, że lepiej raz kupić a na długo. Często jest tak, że ściganie na MTB wciąga a wtedy pojawia się apetyt na więcej i robi się problem. No bo rower za 3 tys. PLN będzie miał ciężką, nierozwojową ramę, amortyzator najwyżej średniej klasy, a koła też takie sobie (bo na nich się oszczędza). I okaże się na końcu, że koszt modernizacji jest większy, niż kupno od razu sprzętu docelowego. Tak niestety jest.

 

Mówi się, że kupując rower należ kupić najdroższy, na jaki nas stać w danym momencie, bo w dłuższej perspektywie czasu tak jest taniej ;)

 

 

 

Tylko że wiek średni zaczyna się koło czterdziestki

 

Tak się pocieszaj :D Ja mam 30+ i uważam, że to już lata średnie.

 

A tak na serio to pisząc wiek średni odnosiłem się wyraźnie do zdolności organizmu, które z wiekiem się zmieniają, organizm 30 latka jest już rozwinięty, dojrzały i bliżej mu do maratończyka niż do sprintera. Warto czytać ze zrozumieniem.

 

 

 

Popieram. Jestem zdania, że jeżeli występuje się w zawodach z nastawieniem na zabawę, a nie na parcie na wynik ma się z tego dużo większą przyjemność

 

Dokładnie tak, startować nie zastanawiać się. Pierwsze starty najfajniej się wspomina. I można pojechać na rowerze nie za 5 tys., nie za 3 tys. tylko za 1-1,5 tys. PLN. Też dojedzie :)

 

 

 

do wzięcia udzialu w jakimś wyścigu będę potrzebowała jeszcze jakiegoś trenera

 

Pracowałem w ten sposób i mam mieszane uczucia. Trener wykonuje profesjonalnie swoją pracę i wiele można się nauczyć. Ale coś kosztem czegoś. W moim wypadku przyjemność z jazdy na rowerze zmieniła się w pracę do wykonania i po jakimś czasie zdecydowałem, że tak nie chcę. Może i nie będzie super wyników, ale najważniejsza jest frajda z tego co robię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrałaś idealny maraton na początek, jeden z moich ulubionych :) Jest płaski, można go przejechać na spokojnie, ale ściga też się fajnie bo trasa jest ciekawa. No i trasa co rok jest ta sama, można walczyć o coraz lepsze czasy co roku ;) Masz 3 dystanse do wyboru. W zeszłym roku na Michałkach jakiś gość przejechał giga (100 km) startując pierwszy raz w maratonie. Jechał w zwykłych spodenkach i koszulce, był ostatni, ale na mecie ludzie bili mu brawo :)

 

Jednak tak jak radzą koledzy, lepiej wystartować w czymś wcześniej dla zabawy. Sam widzę po sobie, że jak startuje bardziej "treningowo" to mam ze startu większy fun.

 

A z tym rowerem to bym nie przesadzał. Moim zdaniem lepiej kupić tańszy na lepszej ramce i rozbudowywać go wg własnych upodobań i możliwości finansowych. Ja swój kupiłem chyba za niecałe 2500 zł i cały czas się na nim ścigam, choć do dzisiaj wymieniłem w nim już większość gratów. A startować zaczynałem na rowerze crossowym :) 

Trzeba pamiętać, że sprzęt to nie tylko rower. Pojawi się też wiele innych wydatków, skompletowanie ciuchów na każdą pogodę to spokojnie 1000 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgwałciłam małża, aby mi odszykował rower, on nie podziela mojego entuzjazmu, ale już chyba przywykł do moich pomysłów, i grzecznie wykona swoją pracę, zaproponował mi nawet spotkanie z jakimś jego znajomym, który jeździ, co mnie zdziwiło, bo zazwyczaj uznaje moje pomysły za bardzo słomiany zapał. :) znalazłam też imprezę w której chciałabym wziąć udział, aczkolwiek nie wiem czy nie jest za trudna na pierwszy raz...  (http://www.maraton.wielen.pl/) w wyborze kieruję się względami sentymentalnymi i też nie chciałabym sie tam skompromitować na calej linii, dlatego też chciałam dać sobie czas na przygotowanie liczony w latach, a nie miesiącach. Zapisy ruszają po świętach, czyli już lada dzień.  

Na Indor cyclingu jest kilka osób, które mogły by mi coś logicznego podpowiedzieć, generalnie większość to pasjonaci rowerów, ale jeszcze wolałabym się nie obnosić z moimi planami dlatego też odezwałam się tutaj.

Ogólnie myślałam, że oprócz sprzętu, do wzięcia udzialu w jakimś wyścigu będę potrzebowała jeszcze jakiegoś trenera... i się trochę zdziwiłam tutejszym podejściem do tematu ;)

 

Odnośnie rodzenia dzieci ;) fajna sprawa, mam już dwójkę,  za to kolorowych i markowych fitness strojow nie posiadam... aczkolwiek uważam, że i strój jest ważny- ma być wygodny i właściwie spełniac swoją funkcję.

Gwałcenie małży w żaden sposób nie wpłynie na rozwój pasji rowerowej :)

 

1. Żaden maraton w terenie niegórskim (a taki jest w Wieleniu) nie zrobi Ci krzywdy ani Ty sobie nie zrobisz krzywdy, jeśli podejdziesz do tego z głową. Napiszę kolejny raz: nie wiesz czy to dla Ciebie (ogólnie jazda rowerem w terenie) dlatego lepiej potraktować to jako zabawę. Rzuć okiem do galerii 

 

http://www.maraton.wielen.pl/?page_id=3&shashin_album_key=57

 

i zobacz kto startował, w jakim wieku, na jakich rowerach itd.

 

2. Jestem/byłem amatorem statrując przez w sumie 5 lat w kilkudziesięciu maratonach. Jeździłem na rowerze zupełnie nieodpowiednim do startu w takich imprezach, bez żadnego przygotowania, treningu, bez wiedzy o odpowiednim odżywianiu, ot zwyczajnie jechałem sobie na sobotnią wycieczkę z kilkuset osobami. Ustawiałem się praktycznie zawsze jako ostatni w grupie bo nie lubiłem ruszać w tłumie :) Przed startem kanapka z dżemem, prawie zawsze za grubo ubrany, bez izotoników, batonów, bez rozgrzewki. I zawsze było bardzo zabawnie.

 

To mój rower do maratonu:

 

http://www.pinkbike.com/photo/1220810/

 

19 kilogramów, opony 2,5 cala, zawieszenie jak w rowerze zjazdowym (ze dwa razy więcej niż w "prawdziwym" rowerze do maratonu), pod każdym względem maratońska porażka :)

Co najważniejsze - był zawsze w 100 procentach sprawny technicznie.

 

3. Nie pytaj o nic ludzi na indoor cyclingu, szczególnie tych którzy mówią i wyglądają pro - bo nabawisz się stresu. Znaczy - nie pytaj o nic TERAZ. Bo masz zapędy do kompleksów i nabawisz się ich na poważnie i większych niż masz teraz.

Pierwszym maratonem w Polsce był maraton na Bike Festiwalu w Szklarskiej Porębie - i jak słuchałem ludzi w nim statrujących to tak się stresowałem że w pierwszym maratonie wystartowałem 3 lata po pierwszej rozmowie na temat tamtego maratonu :) Szkoda było czekać tyle, co stwierdziłem po moim pierwszym starcie. A właściwie nie był to prawdziwy start bo dołączyłem, bez numeru, do kolegi, który jechał w Polanicy Zdroju - nie rejestrowałem się bo bałem się kompromitacji - coś podobnie jak Ty. 

 

4. Łooo matko, jeszcze trener do tego.... Chcesz się widzę psychicznie wykończyć i zamordować własną motywację jeszcze zanim pierwszy raz "depniesz w pedał" :)

To naprawdę, naprawdę zupełnie niekonieczne, szczególnie komuś zupełnie "zielonemu". Nie teraz. 

W 200... roku w mojej kategorii wiekowej (M2) po 4 startach na 9 edycji jednej z "lig" na "klocku" ze zdjęcia byłem 95ty w generalnej klasyfikacji ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu. Gdybym pojechał we wszystkich edycjach to może byłbym i w pierwsze 50tce :) A miałem zupełnie wycieczkowe podejście do roweru, turlając się parę razy w tygodniu po pracy i w weekendy ze znajomymi (popularna nazwa - turystyka browarowa - co przemilczę bo jest to dziś źle postrzegane i poniekąd słusznie :) )

 

5. Start w maratonie to trochę jak jazda w zatłoczonym autobusie w godzinach szczytu - masz wrażenie że wszyscy na Ciebie patrzą a tymczasem prawie każdy myśli najbardziej o tym żeby dojechać do celu - w przypadku autobusu komunikacji miejskiej - do domu :)

 

Trener (być może), odpowiedni rower (być może) i lata przygotowań (to już prędzej) są Ci potrzebne jeśli nastawiasz się na zwycięstwa. Są zupełnie zbędne jeśli chcesz ot, dla siebie, uczestniczyć w imprezach zorganizowanych tego typu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrałaś idealny maraton na początek, jeden z moich ulubionych :) Jest płaski, można go przejechać na spokojnie, ale ściga też się fajnie bo trasa jest ciekawa. No i trasa co rok jest ta sama, można walczyć o coraz lepsze czasy co roku ;) Masz 3 dystanse do wyboru. W zeszłym roku na Michałkach jakiś gość przejechał giga (100 km) startując pierwszy raz w maratonie. Jechał w zwykłych spodenkach i koszulce, był ostatni, ale na mecie ludzie bili mu brawo :)

 

A nie wiesz przypadkiem czy te  trasy są oznaczone cały czas? żebym sobie je mogła przetestować wcześniej. Ogólnie czaję się na ten Mega, ale mąż nie wierzy we mnie i zgodził się wesprzeć mnie jedynie w  treningach do mini ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trasy nie są znaczone na stałe, oznaczenia są nanoszone krótko przed startem, zazwyczaj w piątek jeśli maraton jest w sobotę. Po zawodach organizator ma obowiązek posporzątać śmietnik po zawodnikach, bufetach i oznaczeniach trasy. 

Jeśli chcesz objechać trasę to możesz umówić się na forum regionalnym z kimś z tamtego rejonu - trasy maratonów są często lubianymi przez lokalnych rowerzystów trasami wypadów.

 

Za moich czasów można było zgłosić się na dłuższy dystans i zjechać na krótszy jeśli ktoś się przeliczył.

 

Trasa mini to kilkanaście km czyli tyle ile przejeżdża się na naprawdę spokojnej wycieczce. Wg mnie żaden trening nie jest do tego potrzebny. 

W terenie płaskim (jak na wybranym przez Ciebie  maratonie) można przelecieć trasę mini w naprawdę niezłym tempie bez żadnych niebezpiecznych konsekwencji, bez picia i jedzenia. 

 

W ramach "przygotowań" proponuję Ci wybrać się któregoś dnia na trasę powiedzmy rzędu 50 km w teren w okolicy domu i ocenić własne siły. Możesz nawet pojechać 25 km przed siebie i po osiągnięciu tego dystansu wrócić. Zaplanuj taki wypad jako wycieczkę całodniową i sprawdź się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż nie wierzy? 

Jeśli urodziłaś dziecko to start w maratonie to pikuś. :)

 

Powiedz mu że jeśli on wątpi w Twoje możliwości startu to Ty wątpisz w jego możliwości przygotowania roweru do jazdy :)


 

 

Ale fajna machina I to jeszcze na Bomberze Super.

 

Niestety nie mam zdjęcia z Juniorem t :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w Wieleniu trasa jest oznaczona na stałe, ale i tak można się zgubić jak się nie startowało, bo w paru miejscach oznaczenie jest dość wątpliwe - uzupełnia się to dopiero przed maratonem. No i przejezdność jest czasem słaba, w tej chwili parę fragmentów może być pod wodą :).

Przejedź się po prostu 60km leśnymi drogami to będziesz wiedzieć co i jak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, ja w zeszłym roku próbowałem objechać trasę i mimo tego, że wcześniej startowałem miałem problem :P Chociaż jeżeli chodzi o przejezdność i oznakowanie mini to nie powinno być problemu. Może kiedyś się tam wybiorę bo mam do Wielenia 30 km to dam znać co i jak. Chociaż nie wiem czy jest sens żebyś objeżdżała trasę. Na pewno charakterystyczną rzeczą dla niej jest piach, duuużo piachu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż nie wierzy? 

Jeśli urodziłaś dziecko to start w maratonie to pikuś. :)

 

Powiedz mu że jeśli on wątpi w Twoje możliwości startu to Ty wątpisz w jego możliwości przygotowania roweru do jazdy :)

 

 

 

Niestety nie mam zdjęcia z Juniorem t :)

 

Mam nadzieję, że jakoś da radę, zresztą to jego rower ma być zrobiony, bo mój sie nie nadaje na dłuższe wycieczki...

Akurat w Wieleniu trasa jest oznaczona na stałe, ale i tak można się zgubić jak się nie startowało, bo w paru miejscach oznaczenie jest dość wątpliwe - uzupełnia się to dopiero przed maratonem. No i przejezdność jest czasem słaba, w tej chwili parę fragmentów może być pod wodą :).

Przejedź się po prostu 60km leśnymi drogami to będziesz wiedzieć co i jak.

 

No właśnie się zbieram, jakby mi mój M. wyszykował rower na poniedzialek to mogla bym smignąć te 60 km, bo wybieramy się do rodziny,on by pojechał samochodem, więc w razie jakbym przeliczyła swoje możliwości to zwyczajnie mnie zgarnie, aczkolwiek te 60 km po tej  trasie już jeździłam kiedyś i dawałam radę, to czemu teraz miałabym nie dać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...