Skocz do zawartości

[Przestroga] Nowy widelec a kwestia smarowania.


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Witam

 

Po Rozebraniu swojego widelca, który nie jest nowy, ma rocznikowo 4 lata, zauważyłem pewną rzecz.

Otóż, jak można wyczytać w dziale RSów lub Manitou, nowe widelce cierpią na "suchość" ... sa miernie smarowane przez producenta, zapewne poprzez koszta z tym związane. Podobnie z jakością, niegdyś legendarne widelce, które wytrzymywały wszystko, dziś przy normalnej eksploatacji się zużywają bardzo szybko. Wielu z was kupuje nowy widelec, a np nowa reba kosztuje ok 1300-1500 zł to czasami nawet 2x pensja polaka ... to bardzo dużo.

 

Tak samo wielu boi się zabierać za widelce, bo jest nowy, co mu może być w końcu ? Straci sie gwarancje etc ... A wiec coś wam pokażę.

 

Mój widelec co prawda przejechał już kilka ładnych tysięcy miał już jeden gruntowny serwis na początku, przed kupnem i później zrobiony prze zemnie. Teraz nadszedł czas na gruntowny serwis i widelec został rozebrany.

waq4.jpg

 

Tak wygląda lewy dolni ślizg, w tej goleni było zdecydowanie mniej oleju niż w drugiej, może wyciekł, mimo że nie zaobserwowałem wycieków z widelca. Jak Widać jego powierzchnia nie jest idealnie gładka jaka być powinna. Wiem ze widelec ma już spory przebieg, jednak druga strona jest w stanie idealnym.

 

rat5.jpg

 

Tak wygląda goleń górna, niby nie ma śladów, jedna ledwo widoczna rysa, czyli w porę zostało to zauważone.

 

Widelec pracował idealnie, czuło i bez jakichkolwiek symptomów zużycia, czy złego smarowania. Olej wylany był czysty i uszczelki względnie także. Dlatego nie bójcie się zaglądać do swoich widelców. Jeżeli nie macie narzędzi lub się boicie sami, pójdźcie do kogoś kto wam to zrobi, ślizgi można wymienić, zzute golenie już nie a nowe są bardzo drogie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Zaglądać w takie rzeczy zawsze warto, trzeba przełamać obawy bo nie ma wielkiej magii w serwisie amortyzatorów a jakość niestety im dalej w las tym słabsza.

Pozwolę sobie przypomnieć z grubsza tylko problemy nowszych modeli RS:

-fabrycznie suche wnętrzności

-uszczelki kurzowe które pękają i sztywnieją już po kilku sezonach, kiedyś było to 10lat i więcej, raczej twardniały niż pękały

-lakiery na dolnych goleniach spływające pod byle rozpuszczalnikiem np. nitro, starsze modele były na to odporne

-zmniejszenie gąbek smarujących

-zmniejszenie ślizgów w niektórych modelach

-ogólne zmniejszenie zalecanych ilości oleju 

 

Nie wspomnę już zastąpienia malowanych logotypów naklejkami czy plastikowych wnętrzności manetek pushlock.

RS to oczywiście nie jedyny producent który ma takie wpadki, ostatnio poznaję dobrodziejstwa Fox'ów.
Sprzęt dąży do coraz większej jednorazowości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

-fabrycznie suche wnętrzności -uszczelki kurzowe które pękają i sztywnieją już po kilku sezonach, kiedyś było to 10lat i więcej, raczej twardniały niż pękały -lakiery na dolnych goleniach spływające pod byle rozpuszczalnikiem np. nitro, starsze modele były na to odporne -zmniejszenie gąbek smarujących -zmniejszenie ślizgów w niektórych modelach -ogólne zmniejszenie zalecanych ilości oleju 

 

Wszystko to jest podyktowane mniejszą masą, ekologami i normami zanieczyszczeń, oraz też oszczędnością.

 

 

 

ślizgi można wymienić, zzute golenie już nie a nowe są bardzo drogie

 

Bardzo drogie o ile w ogóle są dostępne, bo w większości amortyzatorów nie są. Raczej do tych powyżej tysiąca można znaleźć, a to też z trudnością i jeszcze te ceny. Jeżeli dobrze rozumiem to masz zamiar wymienić ślizgi. Gdzie je dorobisz i czy trudno jest coś takiego znaleźć? I jak z montażem? W jakiej cenie? Z jakiego materiału? To ostatnie pytanie podchwytliwe, bo się domyślam, ale wolę nie mówić, bo może masz inny pomysł. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wszystko super, kupienie ślizgów to jeden temat, często łatwiejszy do przeskoczenia niż sama ich wymiana.

Domowymi metodami jest to trudne do wykonanie, przynajmniej jeśli chodzi o górny ślizg natomiast dostanie sie do dolnego jest już delikatnie mówiąc akrobatycznym wyczynem. Nie mówię że się nie da, pewnie są magicy którzy opatentowali jakiś garażowy sposób.

Normalnie do wymiany ślizgów służy tego typu urządzenie:

fork_bushing_tool_001.gif

 

fork_bushing_tool_018.gif

 

fork_bushing_tool_036.gif

 

Podejrzewam że cena tego przyrządu jest mniej więcej na poziomie całych dolnych lag  :thumbsup:

Jak potrzebujemy raz kiedyś lepiej oddać serwisowi niech się męczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jak wyjąc ślizgi to mam pomysł, bardzo prosty ale wymagający zabawy ze spawarką :D No i obróbką skrawaniem. Póki co nie mam potrzeby to nie będę tego robił :P Problem by się pojawił z precyzyjnym osadzeniem ślizgów.

 

A powyższe urządzenie kosztuje pewnie tyle co rower, skoro zwykły frez do mufy potrafi 2k kosztować ... znaczy całe urządzenie a nie samo ostrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kiedyś w firmach rowerowych odpowiedzialni za produkty byli ludzie z pasją, rowerzyści którzy chcieli dać coś od siebie innym rowerzystom. Dziś główny wpływ na jakość produktów mają panowie w garniakach, którzy w większości przypadków na rowerze nie jeżdżą, a których głównym zadaniem jest wydumać jak by tu maksymalnie zwiększyć zyski firmy. Co z tego że jedna grupa inżynierów opracowuje nowe, czasem bardzo udane technologie, jak druga grupa specjalistów od materiałoznawstwa pracuje nad tym aby produkt posłużył maksymalnie krótko. W smutnych czasach żyjemy, niestety.

Dolać oleju można, ale na kiepskie uszczelki nic nie poradzimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jak nie jak tak :D Pójdziemy do firmy która zajmuje sie uszczelkami, a ta zrobi porządne uszczelki albo zwrot pieniedzy ;) Niestety na kijowy lakier, cienką wątłą anodę już raczej nie poradzimy nic, bo to już poza zasięgiem finansowym ... O ile lakier można jeszcze zrobić samemu, tanio i porządnie to na anodę nie ma co liczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na kiepskie uszczelki nic nie poradzimy

 

 

 

Jak nie jak tak Pójdziemy do firmy która zajmuje sie uszczelkami, a ta zrobi porządne uszczelki

 

Chciałem pisać to samo. Koszt też nie jest wysoki. Paręnaście złotych w większości przypadków.

 

 

 

Jak wyjąc ślizgi to mam pomysł, bardzo prosty ale wymagający zabawy ze spawarką No i obróbką skrawaniem. Póki co nie mam potrzeby to nie będę tego robił Problem by się pojawił z precyzyjnym osadzeniem ślizgów.

 

No osadzenie ich współosiowo nie będzie na pewno łatwe i chyba, żeby to zrobić potrzebna byłaby prasa, bo zwykłe wbijanie to słaby pomysł. I domyślam się jaki to pomysł ze spawarką, ale trzeba mieć spawarkę, ale powiedzmy, że się ma/pożyczy/ktoś nam to zrobi za grosze itd. to jestem ciekawy jak zaspawasz dolne ślizgi. Można byłoby np. elektrodą otuloną. Tylko, że najpopularniejsze spawarki domowe to raczej MIG/MAG bo można nimi spawać wszystko. I z elektordą otuloną np. jest taki problem, że występują odpryski. Jeden odprysk i nie nałożymy nowych ślizgów. Szlifowanie potem, a trudno się szlifuje w takich miejscach, a poza tym potem mogło by być już nie współosiowo. To trzeba frezować. Kto ma obrabiarkę CNC, albo coś podobnego w domu? Raczej nikt. Kombinacja alpejska pod górkę. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie wiem jakby to miało działać. :D Ja miałem na myśli napawać w kilku miejscach na około. Trochę takich jakby spoin szczepnych zrobić na ślizgach. Po wystygnięciu spoiny ślizgi by same wypadły, bo spoina by "ściągnęła" ślizgi do środka. Tylko właśnie te problemy co wyżej. W dodatku nawet jakbyśmy już sięgnęli spawarką dolnych ślizgów to też trzeba byłoby najpierw popróbować na zwykłej rurze i kombinować z gazami osłonowymi w metodzie MIG/MAG, bo wlecieć y wleciały, ale przez ten otwór na śrubkę trzeba byłoby zrobić wyciąg ich i to z odpowiednią prędkością, albo w sumie byleby większa. Jakość spoiny w sumie nie miałaby znaczenia w tym przypadku. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

No bo ślizgi sie smaruje :D a jak sie nie smaruje to trzeba wymienić :P Oczywiście mało kto ro robi bo widelec typu reba jest do nabycia nowy za ok 1000-1300zł co innego jak sie ma widelec którego wymiana na nowy sięga 3000zł wtedy chyba nikt tak ochoczo nie sięgał by po nowy. ..

 

Chodziło mi mniej wiecej o cos takiego jak maniak przedstawił jednak wymiana ślizgu dolnego tym była by mocno skomplikowana :P tak myślę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Różne bywają przypadki, w prawidłowo użytkowanym widelcu nie ma się zbyt wiele do popsucia ale są "egzemplarze", gdzie jeden z drugim kupi sobie SID'a zakłada i ujeżdża do śmierci, traktując to jak amortyzator w samochodzie "zamontuj i zapomnij", bo przecie to pro-amor jest, powinien być mocny :D

Przykład, 2 sezonowy SID RLT:

da się? da się...

sid_rlt_2.jpg

 

Nadmienię, że te czarne ślady to nie brud, to wżery w aluminium, wszystko to było chropowate. Nie ma siły aby ślizg nie dostał w takim momencie. Może nie do tego stopnia aby kwalifikował się do wymiany ale zużycie bywa widoczne.

Tutaj fotka, doskonale pokazująca czym grozi nie smarowanie widła:

1536614_400457430089032_1732342550_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi mniej wiecej o cos takiego jak maniak przedstawił jednak wymiana ślizgu dolnego tym była by mocno skomplikowana :P tak myślę.

 

Wyjęcie ślizgu dolnego bez wyjęcia górnego nie jest możliwe, zresztą wyjęcie to najmniejszy problem ... dlatego dbajcie o amor, serwisujcie i smarujcie, smarujcie, smarujcie ...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Panowie, ilu z Was miało widelec z wyrobionymi na maksa ślizgami

 

Ja, w XCR, ale to zupełnie co innego, a wymiana ślizgów jest prosta, a jeden kosztuje chyba 20 zł. Za to z takimi typowymi ślizgami nie miałem do czynienia. Dopiero zaczynam ujeżdżać Epicon'a. :P Jednak warto już za w czasu się dowiedzieć, czy są jakieś opcje wymiany ślizgów. Jeszcze mam pytanie. Wiem, że wałkowane milion razy na forum i odpowiedź niby brzmi tak. Czy jest sens robienie kąpieli olejowej amortyzatorowi jeżeli nie jest dla niego przewidziana. Na logikę to i tak smar spłynie w dół i tyle z niego pożytku. Może od czasu do czasu jak się mocniej ugnie to się rozchlapie do góry na ślizgi. Chyba, że działa to na zasadzie, że dół goleni górnych się nasączy lekko w oleju, a przy wyprostowaniu wciągnie go jakoś między ślizgi.  :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Na logikę to i tak smar spłynie w dół i tyle z niego pożytku.
+

Przede wszystkim do kąpieli nie stosuje się smaru.

Tu jest dyskusja o kąpielach olejowych.

http://www.forumrowerowe.org/topic/153207-amortyzator-fox-rlc-fit-przemyslenia-po-serwisie/

Wg mnie sens zależy od potrzeb i warunków ,w jakich jeździsz. Jeśli głównie po płaskim i w lesie- nie. Jeśli amorek częściej jeździ w trudnym terenie i złych warunkach-tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam wyjątkowo skąpe fabryczne smarowanie Rock Shox-ów.Mam Recona Gold TK.Po zdjęciu dolnych lag wylało się ok. 3-4 ml oleju natomiast gąbki pod uszczelkami kurzowymi były całkiem suche.Przebieg amora ok.500km po suchym lekkim terenie.

Istotnie zakłada to na spisek i celowe postarzanie produktu.Polityka Sram-a zakłada chyba ze 2 na 10 użytkowników zorientuje się o co chodzi i zrobi w porę(lub od razu po zakupie)serwis kontrolny zaś 8 biedaków zajeździ amor i pobiegnie po następny.

Ciekaw jestem jak to wygląda u konkurencji (Fox,Marzocchi,Manitou) bo jeśli lepiej to Sram wybitnie celuje sobie w stopę,niestety....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...