Skocz do zawartości

[Policja] Kupno używanego roweru a absurdy policji


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Wczoraj znajoma poprosiła mnie o asystę w kupnie używanego roweru - na pierwszy rzut oka ładna Gazella w bardzo dobrej cenie. Wszystko pięknie, ładnie, właściciel książeczki gwarancyjnej nie miał ale podał nam numer ramy. No to dzwonimy na Policję dowiedzieć się czy taki rower nie został skradziony. Pan policjant rzuca tekst, że mamy przyjść z rowerem na komendę to nam sprawdzą. Szczegół, że jesteśmy z 30km od komendy na jakiejś wiosce. Jeszcze lepiej by było jakbyśmy z właścicielem na komendę przyszli przed zakupem. Na pytanie dlaczego nie mogą nam sprawdzić teraz usłyszeliśmy tylko, że jak się okaże, że kradziony to pewnie się rozłączymy... a co jak go kupimy i przyjdziemy na komendę sprawdzić? Wtedy jak jest kradziony to rower nam zabiorą a my zostaniemy oskarżeni o nieumyślne paserstwo... za które według kodeksu karnego zagrożone jest karą grzywny do 1500zł, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku (art. 292 § 1 Kodeksu karnego).

 

Po tej przygodzie naprawdę straciłem wiarę w nasz system sprawiedliwości. A roweru ostatecznie nie kupiliśmy.

I jak tu być uczciwym w tym kraju?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2i regulaminu

Taka jest procedura. Najlepiej udać się na komende w miejscowości gdzie jest rower. Numery zostaną wprowadzone w system i wyjdzie - czy rower figuruje jako utracony czy też nie. Przez telefon tego się nie da załatwić. Rozumiem Twoje rozgoryczenie tym faktem, lecz niestety musisz zrozumieć pewny fakt - w Policyjnym systemie istnieje takie coś jak (nie wiem czy mogę o tym mówić) ale postaram się to w najprostszy sposób zaobrazować - W momencie gdy policjant wrzuca coś w system i wychodzi, że dana rzecz figuruje jako utracona - od razu wychodzi monit - do Warszawy - że dany policjant sprawdza to i to i że ujawnił utracony przedmiot. I jak on się ma wytłumaczyć, że ujawnił, ale nie ma ?? co z tym zrobił ?? i zaraz mu zrobią postępowanie za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień.   System ten ma służyć ochronie informacji i ew ma próbować zapobiec ewentualnym handlem informacjami w policji. Chyba nie musze nikomu tłumaczyć, do jak wielu baz informacji ma dostęp Policja i co się z tym wiąże. 

Przykre, ale z drugiej strony gdyby każdy mógł cokolwiek sprawdzić przez telefon na Komendzie - to taki złodziej - np po udanej kradzieży pojazdu mógłby również zadzwonić na Policja i sprawdzić pojazd po nr VIN i by się dowiedział, czy kradzież pojazdu już jest zgłoszona, czy też nie i w oparciu o te informacje miałby łatwiejszą drogę w "pozbyciu się go"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska policja i tak Ci nie sprawdzi czy rower nie został skradziony za granicą (nie jestem pewny, ale jakoś w to nie wierzę)...

Tutaj można sprawdzić czy nie figuruje w holenderskiej bazie skradzionych rowerów:

https://fdr.rdw.nl/

 

Może ktoś wie jak to wygląda w Niemczech i napisze. Ja znalazłem dwie stronki:

http://www.fahrrad-gestohlen.de/suchen.php?lang=ger

http://www.radklau.org/de/Suche

 

Vibovit185: To co piszesz jest nie tyle przykre co przerażające. Dowodzi tylko temu, że polska policja strukturami i organizacją tkwi ciągle w czasach Milicji Obywatelskiej. Poza zmianą nazwy niewiele widać się zmieniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2i regulaminu

 

Jeżeli np pojazd jest skradziony na terenie Niemiec, kradzież jest zgłoszona na protokół zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i takowy przyjedzie do Polski a Policja go zatrzyma i wrzuci w system - pojawi się informacja, że że pojazd figuruje jako utracony.

Pojazd zostanie zatrzymany wraz z kierowcą do wyjaśnienia. Po całej procedurze, pojazd wróci do prawowitego właściciela.

To samo się tyczy z rowerami i innymi przedmiotami. 

Druga sprawa jest taka, że w Niemczech Polscy złodzieje współpracują z Niemcami, którzy chcą się pozbyć pojazdu 3-4 letniego a mają ubezpieczenie. Polak kradnie, wyjeżdża z Niemiec, w Polsce auto w 1 dzień jest rozbierane na części i poszczególne elementy lądują na giełdę / w neta.

I dopiero po 2-3 tygodniach Niemiec zgłasza na Policji, że pojazd został skradziony "wczoraj jeszcze był, a dziś nie ma" 

Polak ma dużo czasu na sprzedanie auta bez komplikacji ze strony Policji, a Niemiec ma kasę z ubezpieczenia - często lepszą niż gdyby miał próbować sprzedać auto (i czekać aż kupiec do niego przyjdzie)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

Druga sprawa jest taka, że w Niemczech Polscy złodzieje współpracują z Niemcami, którzy chcą się pozbyć pojazdu 3-4 letniego a mają ubezpieczenie. Polak kradnie, wyjeżdża z Niemiec, w Polsce auto w 1 dzień jest rozbierane na części i poszczególne elementy lądują na giełdę / w neta. I dopiero po 2-3 tygodniach Niemiec zgłasza na Policji, że pojazd został skradziony "wczoraj jeszcze był, a dziś nie ma" Polak ma dużo czasu na sprzedanie auta bez komplikacji ze strony Policji, a Niemiec ma kasę z ubezpieczenia - często lepszą niż gdyby miał próbować sprzedać auto (i czekać aż kupiec do niego przyjdzie)

Widzę, że tu można z doświadczonymi ludźmi pogadać :D

 

 

Być może żeby obejść tę procedurę wystarczy zadzwonić na policję pod byle pretekstem niech przyjedzie. Wtedy powinni sprawdzić poprzez swoją pocztę pantoflową...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ups, aż mi wstyd że w ogóle taki pomysł mi wpadł do głowy. rzeczywiście zapomniałem o ostatniej akcji z atakiem bombowym. tzn. że im/jemu grozi grzywna do 1500 zł, a miliony kasy na akcje poszły się...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Wczoraj znajoma poprosiła mnie o asystę w kupnie używanego roweru - na pierwszy rzut oka ładna Gazella w bardzo dobrej cenie. Wszystko pięknie, ładnie, właściciel książeczki gwarancyjnej nie miał ale podał nam numer ramy. No to dzwonimy na Policję dowiedzieć się czy taki rower nie został skradziony. Pan policjant rzuca tekst, że mamy przyjść z rowerem na komendę to nam sprawdzą. Szczegół, że jesteśmy z 30km od komendy na jakiejś wiosce. Jeszcze lepiej by było jakbyśmy z właścicielem na komendę przyszli przed zakupem. Na pytanie dlaczego nie mogą nam sprawdzić teraz usłyszeliśmy tylko, że jak się okaże, że kradziony to pewnie się rozłączymy... a co jak go kupimy i przyjdziemy na komendę sprawdzić? Wtedy jak jest kradziony to rower nam zabiorą a my zostaniemy oskarżeni o nieumyślne paserstwo... za które według kodeksu karnego zagrożone jest karą grzywny do 1500zł, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku (art. 292 § 1 Kodeksu karnego).

 

Po tej przygodzie naprawdę straciłem wiarę w nasz system sprawiedliwości. A roweru ostatecznie nie kupiliśmy.

I jak tu być uczciwym w tym kraju?

 

W internecie jest baza ze skradzinymi rowerami i da sie tam latwo sprawdzic.

poza tym handlarz wyslal numery ramy wiec jest beda one zgodne z tymi na rami mysle ze rower jest ok, raczej nie ryzykowal by wyslania numerow skradzinego jednoslada

pozdrawiam:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     Pytanie kiedy rower został skradziony ?
Często zaraz po kradzieży złodziej stara się pozbyć gorącego towaru - im szybciej to zrobi to jest szansa, że kradzież ruchomego mienia nie została zgłoszona, a rower nie będzie widniał w KSIP. 
    Może być tak, że kupujesz rower, który jeszcze dziś nie figuruje jako utracony, a jutro już pójdzie zgłoszenie i w przypadku kontroli i sprawdzeniu nr ramy - rower zostanie zatrzymany wraz z osobą która się nim porusza.
    
     Ja zawsze jak widzę co lepszy rowerek - zatrzymuje delikwenta - i wrzucam nr ramy w KSIP i już udało mi się 3 rowery kradzione trafić - najdroższy o wartości  ~ 8 tyś zł. (wszystkie 3 rowery odzyskane wróciły do prawowitych właścicieli)
   Jest to kropla w morzu, ale mimo wszystko się nie poddaje :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

handlarz może sam nie wiedzieć o tym, że ma sprzedaje skradziony rower.

Ciekawe kiedy zafunkcjonuje u nas ogólniedostępna baza rowerów skradzionych.

 

 

        Ja zawsze jak widzę co lepszy rowerek - zatrzymuje delikwenta - i wrzucam nr ramy w KSIP i już udało mi się 3 rowery kradzione trafić - najdroższy o wartości  ~ 8 tyś zł. (wszystkie 3 rowery odzyskane wróciły do prawowitych właścicieli)
   Jest to kropla w morzu, ale mimo wszystko się nie poddaje :)

 

 

Pracujesz w Policji?

Jakie były wyciagane konsekwencje wobec zatrzymanych? Byli wśród nich tacy, którzy nabyli ten rower nie wiedząc że pochodzi z kradzieży?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak.

Osoba wraz z rowerem jedzie z nami na Komendę/ komisariat gdzie dochodzeniowiec przesłuchuje rowerzystę w jakich okolicznościach nabył rower, gdzie, od kogo, za ile itp. Jeśli np rower kosztuje 8 tys zł - a Ty go kupiłeś za 100 zł - to nie trzeba być alfą i omegą by się domyśleć że rower może pochodzić z kradzieży - wtedy też idzie sprawa do sądu - za paserstwo (często świadome) - czyli czyn kwalifikowany (mocniej karany)
Jeśli rower ma wartość ok 1 tys zł, a Ty go nabędziesz za 950 zł - to to będzie paserstwo nieświadome - i nic Ci nie zrobią - tylko a może i aż rower zabiorą.  


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

tylko a może i aż rower zabiorą.  

 

 

A potem ten, który nieświadomie kupił kradziony rowerek zostaje z gołym tyłkiem na wietrze w sytuacji gorszej niż prawowity właściciel, który odzyskał swój rower ? 

Bo złodziej, który sprzedał łup dalej już sobie pójdzie gdzieś tam i go raczej nie da rady namierzyć, zgadza się ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze - paserstwo świadome i nieświadome.

Kupujący powinien (powinien, ale często w przypadku rowerów tak się nie robi) przy kupnie spisać NORMALNĄ umowę kupna-sprzedaży ze sprzedającym.

Jest wtedy coś na papierze - więc może część lewych sprzedających nie chcieć swoich danych z podpisem zostawić na przysłowiowym "papierze".

Nie zmienia to faktu, że jeżeli się ujawni fakt posiadania "ciepłego" pojazdu - to jest on wtedy zabierany i już. Mając jednak umowę i dopełniając dalsze czynności (skarbówka) - to zawsze to ładnie wygląda w oczach sądu (moim zdaniem) i może pozwolić na dochodzenie swoich praw od sprzedającego (zwrot kwoty jaką zapłaciliśmy).

A jeżeli dodatkowo mamy papierek od Policmajstrów (chyba wystawiają), że sprawdzaliśmy ten rowerek - to :)

 

Jednak - czasem Policmajstry się "ociągają" - jednak może to nie wynikać z chęci (lub nie) do pomocy, tylko debilnych niektórych przepisów.

Muszą się tłumaczyć ze wszystkiego - dlaczego sprawdzali dany pojazd, dane numery rejestracyjne, czemu taki pomiar na alkomacie itp. itd.

Coż....Cieżki kawałek chleba dla kupujących i policmajstrów i uczciwych ludzi - ale opłaca się być uczciwym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kupujesz rower od nie wiadomo kogo i nie poprosisz o dokument tożsamości i nie spiszesz umowy toś sam sobie winien.

 

Umowa to bułka z masłem. Jak masz do czynienia z bardziej ogarniętym złodziejem, który potem chce fanty w całości spieniężyć, to myślisz, że będzie nie użyje sfałszowanych dokumentów ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Właśnie tak myślę. Złodziej liczy na szybką sprzedaż szczególnie, że roweru po kupnie nie trzeba rejestrować czy ubezpieczać. Szuka więc "frajera" który wyskoczy z kasy bez zbędnych ceregieli-umów, sprawdzań numerów na policji itp. Zapytany o papiery zmyśli jakąś bajeczkę i zniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A potem ten, który nieświadomie kupił kradziony rowerek zostaje z gołym tyłkiem na wietrze w sytuacji gorszej niż prawowity właściciel, który odzyskał swój rower ? 

Bo złodziej, który sprzedał łup dalej już sobie pójdzie gdzieś tam i go raczej nie da rady namierzyć, zgadza się ?

No, ale właściciel powinien odzyskać rower. To normalne.

A ja, kiedy kupowałam rower, oglądałam 2 co do których nie miałam pewności legalności pochodzenia, ale podejrzenie miałam. Na wszelki wypadek się powstrzymałam. I nie tylko w obawie przed konsekwencjami karnymi i ewentualną utratą roweru. Ja przede wszystkim nie chcę kupować niczego kradzionego bo nie chcę przykładać ręki do złodziejstwa. Jest powiedzenie: "bez pasera nie ma złodzieja". Gdyby ludzie nie łakomili się na tanie rowery, obrączki, radia - byłoby fajniej. Ileż to razy wracając z imprezy w niedzielę nad ranem byliśmy zaczepiani na super okazje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze jak widzę co lepszy rowerek - zatrzymuje delikwenta - i wrzucam nr ramy w KSIP i już udało mi się 3 rowery kradzione trafić - najdroższy o wartości  ~ 8 tyś zł. (wszystkie 3 rowery odzyskane wróciły do prawowitych właścicieli)    Jest to kropla w morzu, ale mimo wszystko się nie poddaje

Więcej takich policjantów, a mniej CHwalebnej Wiejskiej Drogowej Policji łapiącej rowerzystów na zarośniętych trawą chodnikach (autentyczny fakt) w celu łatania dziury w budżecie sobie życzę  :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...