Skocz do zawartości

[niebezpieczenstwo] jazda za tirem


Rekomendowane odpowiedzi

Siema

Jak to możliwe, że niektórzy rowerzyści jadą na drodze szybkiego ruchu za tirem

np.

http://www.youtube.com/watch?v=OmC4w08KPik

 

Nie ma wtedy oporu powietrza, niby jedzie się lepiej, ale przecież jak ten tir lub ciężarówka nagle zahamuje to po nas.Ludzie się nie boją tego? W sumie na ogół auta często hamują :laugh:

Jechał tak ktoś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci to tak ...

 

Tak boje się jak tak robię :) ...

Na góralu z przełożeniem 42/11 mój rekord to niecałe 80 km/h - więcej nie dam rady wycisnąć, kadencja jest absurdalnie wysoka.

Wiem że jak coś pójdzie nie tak to jestem mokrą plamą na asfalcie :)

 

Ale ADRENALINA kopie jak dziki koń :)

 

Nie powinienem tego mówić jako mąż i ojciec :) absolutnie nie pochwalam.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie jadąc za tirem z tą prędkością o niczym się nie myśli i nic nie widzi, patrzy się tylko na złowrogie światło stopu ;), a zakręt zauważa się jak nagle jedzie się po osi jezdni ;).

Adrenalina faktycznie kapie uszami :). Ja generalnie próbuję łapać autobusy, choć grzeją z silnika albo jakieś starsze ciężarówki - wolniej jadą, a jadąc 60km/h jest pełen komfort na szosówce. Ale za tirem jest bezpieczniej, po prostu on gwałtownie nie zahamuje, bo się złamie, więc jest więcej czasu na reakcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, za autobusem, albo jakimś kamazem fajnie się jedzie. I tak jak pisał Klosiu patrzysz tylko na światła stopu, a ręce ciągle na klamkach. Oczywiście nie jest to bezpieczne, ale kurde, ma w sobie to coś ;) Kiedyś zdarzyło mi się nawet jechać za jakimś szybkim traktorem który wiózł chyba obornik, kapało na całą drogę :D

 

rzezniol ja osobiście na góralu przy 60km/h już nie wyrabiam z kadencją, więc podziwiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Dlatego jak już się jedzie to najlepiej trzymać się za kołem, przynajmniej w przypadku, kiedy kierowca będzie się starał coś ominąć to zwykle zrobi to tak, żeby tym kołem na to nie wjechać, więc jest szansa, że i my ominiemy. No i warto pokazać się kierowcy :P

 

Chociaż na szosie już przy takich 60 kmph za autobusem zaliczyłem dziury i nie jest to nic przyjemnego, na MTB spoko, nawet bym nie poczuł, ale na szosie... jakoś nie mam ochoty tego powtarzać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super pomysł - trzeba być naprawdę idiotą, żeby robić coś takiego. Ty sobie zrobisz krzywdę to twój problem ale jeśli wpadniesz pod samochód, wrażenia kierowcy - bezcenne.

 

Adrenalina, adrenaliną ale pamiętajcie, że nie jesteście sami na drodze a nie wszyscy kierowcy potrafią się odnaleźć widząc taką sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzezniol ja osobiście na góralu przy 60km/h już nie wyrabiam z kadencją, więc podziwiam!

 

Nogi się plączą same gdyby nie SPD to nie ma opcji... :) fajne jest to że jak dobrze się wskoczy na ogon to trzeba tylko czasem podgonić nie trzeba kręcić cały czas.

 

http://www.endomondo.com/workouts/71290205/1804218

 

@@OrzelPiotr, Absolutnie nie twierdzę ze jest to bezpieczne ... absolutnie tego nie pochwalam ... ale ... to wciąga :) adrenalina uzależnia.

Jak już ktoś takie coś próbuje to polecam robić to na drodze która się zna na której się wie co może nas zaskoczyć. Przypadkowo złapany "hol" na przypadkowej drodze może się skończyć gleba na dziurze lub wjazdem pod auto na skrzyżowaniu.

No i najlepiej jak "TIR" jest w pełnym załadunku wtedy mamy więcej czasu na wszystko. :).

 

Zresztą widzę że zjawisko jest dość powszechne ... a jak już moderatorzy są w dyskusji to ja tylko proszę aby na samej górze w pierwszym poście wstawili dopisek że "wszystko co chcesz zrobić po przeczytaniu tego tematu robisz na swoją odpowiedzialność, " :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój "rekord" to 64 km/h w centrum Szczecina, na starym "góralu" 42:11, kadencja chyba i tak nie pozwolila by mi się rozpędzić jeszcze bardziej. Na obecnym crossie 28" i szosowych oponach na tej trasie jeszcze szybciej zaden tir nie jechał :)

Wrażenia? No cóż, prędkość roweru + jego ciężar nie pozwalał mi się zapadać w dzióry typu studzienki :). Fakt najbardziej koncentrujesz się światłach stopu :) wiedząc, że i tak jak zobaczysz zapalone to jest za późno :) Za to mina kierowców których wyprzedzasz bezcenna.

Czy to "mądre"? Absolutnie nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Chciałbym powiedzieć że tego nie robiłem :) ale szosówka na przełożeniu 46/14 udało mi się po płaskim 105km/h osiągnąć, na pełnym 53/11 da się 130 jechać (więcej już stary diesel w samochodzie nie wyciągał :D). Jak ktoś wspomniał wcześniej kadencja absurdalnie wysoka, aż podskakuje i skacze na boki tylne koło. Jednak wszystko to na treningu za samochodem który był tam tylko do tego celu, kierowca wiedział jak ma się zachować i co robi, a i tak ma człowiek stracha.

Jazda za tirem/autobusem który nas nie widzi to największa głupota, jeśli taki samochód zacznie hamować to walimy w niego bez poprawki, nie jesteśmy w stanie wyhamować rowerem szosowym tak samo mocno jak samochód. Jadąc za busem np. kilka cm od zderzaka przy hamowaniu samochodu opieramy się kołem na zderzaku który jest idealnie na wysokości koła, koło sobie samo zwalnia ocierając o niego ale jak już jedziemy metr lub dwa i taki samochód zahamuje to walimy w niego i się przewracamy, za tirem jest jeszcze fajniej bo wpadamy mu pod naczepę. Mam 2 kumpli którzy jechali sobie tak za tirem, wszystko fajnie do puki nie dał po hamulcach, jeden miał szczęście wpadł w krzaki i nic mu sie nie stało specjalnie, drugi natomiast złamana noga i ręka w 3 miejscach, skończył swoją przygodę z rowerem na zawsze. Też raz się ostro okichałem kiedy jakiś dostawczak któremu siadłem na koło zaczął mi hamować do zera z 80km/h. Ogólnie nie polecam takich zabaw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem przyjemność przelecieć Kraków za autobusem MPK od Conrada do ronda Kocmyrzowskiego, z tym, że trafiłem na przemiłego kierowcę autobusu, który co chwila na mnie czekał po opuszczeniu przystanków, nie przyspieszał więcej niż do 60km/h i jechał bardzo płynnie. Do tego znałem każdą dziurę w drodze, więc nie było nadmiernego stresu. Generalnie warto być trochę z boku i co chwila pokazywać się kierowcy w lusterkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeździć tak, by widzieć lusterko ciężarówki.
mnie się zdarzyło kilka razy złapać hol i to bardzo dobra rada - zawsze pokazywałem się kierowcy kilkukrotnie, żeby wiedział, że ma mnie na ogonie :). I często oni wtedy współpracują, przed hamowaniem wciskają delikatnie pedał hamulca. A miny innych kierowców są faktycznie bezcenne.

Niemniej jest to bardzo ryzykowne i nigdy nie powiem, że jest rozsądne - ale rozumiem powody, dla których ludzie to robią...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadąc 100 km/h i widząc w lusterku rowerzystę - też bym się zastanawiał co zrobić, żeby urwać ogon - w przypadku osobówek nie problem docisnąć gazu ale kierowca autobusu oraz kierowcy TIR-ów (z założonym ograniczeniem licznika) lub ci brakiem rozsądku, mogą wpaść na inny pomysł ...

 

...wykraczający poza logikę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś dużo jeździłem za autobusami, tiry się niestety zdarzały rzadko. Rekord to 65 km/h za autobusem na DW 580, z tym że to prędkość wg prędkościomierza autobusu. Właśnie na tej drodze wybrałem jazdę za autobusami jako bezpieczniejszą (sic!) niż jazda przy prawej krawędzi - wolę bliżej nieokreślone ryzyko, że będzie nagłe hamowanie, lub jakaś dziura w jezdni (ale zawsze się trzymałem za lewym światłem, czyli za torem jazdy lewych kół autobusu, bo mądry kierowca widząc dziurę/śmieci na jezdni będzie je omijał), niż ciągłe wyprzedzanie przez samochody i dużo bardziej bliskie ryzyko, że któryś mnie zawadzi lusterkiem. Polecam przynajmniej spróbować. I jedna mała uwaga, jeśli autobus jest pusty, to jest duża szansa, że przy szybkim ruszaniu nas zgubi już przy 30 km/h. Lepiej wybierać te pełne, oraz (podczas jazdy w mieście) linie ekspresowe, jest mniej przystanków:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna uwaga: jadąc do pracy mam taki odcinek ostrego podjazdu ok 800m, bardzo często trafiam na (doganiam) autobus miejski, w ten sposób wciąga mnie na samą górę z prędkością ok 35 - 40 km/h - wtym wypadku miny kierowców jadących za nami są bezcenne (tam nie da się wyprzedzić) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grubo ponad dwadzieścia lat temu, jak byłem jeszcze młody, piękny i głupi, regularnie jeździłem za autobusami swoją szosówką. Ale tą trasę miałem na tyle zapamiętaną, że znałem każdy jej szczegół. Każdą dziurkę i krzywiznę oraz umiejscowienie przystanków. Dawało mi to złudne poczucie bezpieczeństwa :) Wiadomo co by było w razie gwałtownego hamowania :)

To były czasy, gdzie mało kto jeszcze miał samochód a stanie w korkach było pojęciem czysto abstrakcyjnym.

Jadąc w tygodniu moją trasą na Św. Katarzynę po godzinie 17 spotkanie samochodu było zdarzeniem tak samo sensacyjnym jak spotkanie po drodze tygrysa zamiast kota domowego.

Teraz unikam dróg publicznych i rowerów szosowych jak tylko mogę. Szczególnie, że więcej rowerzystów umiera na choroby płuc niż ginie w wypadkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, zawsze te 2 metry za, i palce ciągle na klamkach, w gotowości. Kiedyś jechałem na kole kumpla na tempówce, krzyknął do mnie sprint, więc stanąłem na pedały, tylko on nie przyspieszył. Przy 40km/h oglądałem asfalt z bliska na środku drogi. Szczęście, że nic nie jechało i miałem kask, inaczej byłoby bardzo źle, a tak tylko blizna na barku. Reasumując, zachowanie odpowiedniego dystansu jest bardzo ważne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może masz rację co do tirów nie wiem nie miałem przyjemności się bawić wiem tylko że znajomemu się po takiej redukcji na naczepę gość autem się podwiesił. W wszelkich vanach i osobówkach takie hamowanie jest bardzo wydajne.

2m to czas jaki będziesz potrzebował na zorientowanie się co kierowca zrobił a różnica prędkości będzie już na poziomie minimum -10/h a to już prawie 3m/s jeśli przyjąć wyjściową 100/h :)

Ale kończę tą luźna dywagację zainteresowało mnie po prostu czy praktycy takiej jazdy spotkali się z tym zjawiskiem jakim jest redukcja albo gwałtowne zdjęcie nogi z gazu na podjeździe :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...