Skocz do zawartości

[ad absurdum] czyli najbardziej absurdalne twierdzenia z jakimi się spotkaliście!


Rekomendowane odpowiedzi

W latach "młodzieńczych" wchodziłem do osiedlowego sklepiku mówiłem "Kaskada" i dostawałem ci chcę ...

Pojechałem na "zieloną szkołę" na drugi koniec kraju ... wchodzę do sklepiku mówię "Kaskada" i kobieta mówi że nie ma ... a widzę ze stoi za jej plecami ...

Co z tego że była w takiej samej butelce, miała w tym rejonie kraju inną etykietkę i nie dostałem od razu tego co chciałem  ... a wystarczyło powiedzieć oranżada w litrowej butelce.

 

To że koleś pracuje w sklepie 20 lat nic nie znaczy ... może byłeś jego pierwszym klientem, który na chwyty powiedział "gripy" ... i pierwsze co skojarzył to manetki obrotowe bo na nich co jak co ale bardzo często widnieje napis "GRIPshift".

 

Mam wrażenie że w tym wątku niestety większość "sytuacji sklepowych" jest mocno naciągana pod absurd.

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to moja być może też naciągana... Ale zabawna dla mnie była trochę...

W najbardziej renomowanym sklepie/serwisie w mieście od niechcenia zapytałem czy mają może wagę co by sobie sprzęt zważyć bo sporo ostatnio było u mnie zmian. Pan się uśmiechnął i powiedział, że "...aż takim maniakiem to ja nie jestem żeby rowery ważyć..." :-)

 

No i co, maniacy ? :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

Szczerze? Też bym się obśmiał. Nie złośliwie, ale obśmiał :)

Mam sporo bzików, ale staram się pielęgnować je sam ;)

Lubię czytać wątki kolegów rozbierających rower w mak i ważących śrubki z osobna,

bo lubię przyglądać się pasji, ale co sobie przy tym myślę to moje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

porcelanowy - w pełni rozumiem Twoje podejście. Ale...

Czy nie miło jest gdy biznes danego rodzaju prowadzi ktoś z pasją w danym kierunku, nawet jeśli nawet trochę wariat, ale z pasją...

Ja n ie chciałem ważyć "śrubek" a cały rower... Gdzie jak gdzie ale na TYM forum wiedza ile waży mój rower nie powinna być odbierana jako zbędna fanaberia, prawda ?

 

Na koniec dorzucę coś z dziś...

Jeżdżąc rekreacyjnie po mieście, pogoda piękna, postanowiłem zapytać o jakieś zapięcie dla żony do roweru... Sklep/serwis (inny) po drodze.

Wchodzę do środka wprowadzając jednocześnie rower... No i trafiłem na kolejnego "pasjonata" prowadzącego rowerowy "biznes"...

Zrugał mnie, że z rowerem włażę i mu kurz wnoszę... :-)

Przed sklepem ma 20 rowerów które codziennie wnosi i wynosi. W sklepie drugie tyle...

 

Jednak zdarzają się jeszcze takie miejsca jak za dawnych czasów, gdzie klient/petent jest intruzem.

Powiedziałem Panu co o tym myślę i nie zrobiliśmy "deal-u".

 

Nie wiem...  Może to ja jestem jakiś nienormalny... Trudno. Odmawiam leczenia :P

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

Trudno powiedzieć, czy gość był pozbawiony pasji rowerowej. Może go tylko liczenie gramów nie bawi a lubi walić się na łeb ze stromizny na rowerze z zyliardem cm skoku zawieszenia? Tu gramy nie tak ważne :) Pała z dyplomacji dla niego to na pewno ;)

 

Mój absurd (wnerw raczej): szukam od jakiegoś czasu używanej stali i dostaję gorączki bo w prawie każdym ogłoszeniu rozmiar ramy podawany jest w calach a mierzona jest podsiodłówka, przy czym znakomita większość górną rurę ma już krojoną na nową modłę czyli pod sporym skosem a nie jak w starych MTB poziomą. Dodatkowo mam spore problemy w uzyskaniu wymiaru: odległość od główki ramy do podsiodłówki ale mierzona równolegle do podłoża: "Panie, przecież mówię: długość rury poziomej..." :D

 

@MMMAAACCC7 - nie piliśmy razem wódki, więc prosiłbym żebyś sobie jednak darował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim rodzinnym mieście mieszka chłopaczek (w zasadzie dorosły gość) który ma rower do DH za 20000 zł. Cały widz polega na tym, że on na tym swoim rowerze jeździ tylko po asfalcie

Są ludzie, którzy kupują hummera żeby dojeżdżać 5 km po asfalcie, bo żaden inny wóz nie udźwignie ich ego. I co? I nic. Kto zabroni bogatemu? Jeżeli zazdrościsz komuś DH za 20000, to problem jest po Twojej stronie. :P  A co do ważenia: ja ważę każdy znajomy rower, który mi w rękę wpadnie. I co? I nic. Po prostu mnie to bawi. Po co mi ta wiedza? A po co wam licznik albo pulsometr, jeżeli nie jesteście naprawdę pro i nie macie ściśle określonego planu treningów? Każdy ma prawo do swojego hopla, byle to nie szkodziło innym i zmuszanie ludzi do "poprawności" jest właśnie absurdem. Niestety, z bardzo długą i złą historią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się skojarzyło z Twoim nickiem i zawartością posta:

smerfy-maruda.jpg

 

Chyba nie rozumiesz idei tego tematu.

Czy sądzisz, że na forum rowerowym, gdzie przewijają się projekty o równowartości dobrego samochodu kogokolwiek boli to, iż ktoś kupuje sobie rower za kupę kasy? Ale zakup najmniej odpowiedniego do danego zastosowania typu roweru to zwykła głupota i jak najbardziej pasuje do tematu o absurdach. Fakt, że dotyczy pięciocyfrowej kwoty tylko dopełnia historię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może lubi takie rowerki, patrzenie na oprawione w ramkę i wyprowadzanie rowerku sprawia mu przyjemność. Ważne, że nikomu się nie chwali, jaki to on pro i ile wozidełko kosztowało. A może nie wie, że ma nieodpowiedni rower, może dostał w spadku albo wygrał w konkursie, a niektórzy tu się z człowieka i jego niewiedzy nabijają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zlituj się - do czego innego są rowery DH jeżdżone po chodnikach jak nie do lansu?  :laugh:

 

Obserwuję ostatnio w internetach nowy trend - hejt hejterów i obronę "uciśnionych i wyśmiewanych". Ale jak już chcesz bronić kogoś kogo jazda jest absurdem to znajdź chociaż jakieś sensowne argumenty. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zazdrościsz komuś DH za 20000, to problem jest po Twojej stronie.

A możesz mi wskazać miejsce w którym jest mowa o zazdrości. Bo, wybacz, ale czytając mój poprzedni post jakoś nie jestem w stanie jej tam znaleźć. Ja nie zazdroszczę ludziom statusu majątkowego, nie zazdroszczę  im posiadanych rzeczy. Wychodzę z założenia, że wszystko co jest kwestią pieniędzy jest z moim zasięgu, ponieważ oparte jest o pracę. I jak ktoś chce, to się dorobi. A to, że podziwiam kogoś, kogo stać na Hummera czy rower za 20k. Można kogoś podziwiać za zaradność, za umiejętność zarabiania pieniędzy, za umiejętność zarządzania dużą firmą. Poza tym temat tego postu to ad absudrum, a dla mnie ten koleś to jest właśnie rowerowy absurd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się skojarzyło z Twoim nickiem i zawartością posta:

smerfy-maruda.jpg

Dobrze się skojarzyło :D A czy kogokolwiek boli czy nie boli wartość cudzego roweru równa jego półrocznym zarobkom? Oczywiście każdy odpowie, że jego nie boli. ;)   IMHO obecny, w dużej mierze napędzany przez handlowców overkill (ładnie po polskiemu mówiąc) sprzętowy też często graniczy z absurdem. Ale jak powiedział kiedyś znajomy 11-latek (wtedy) "rower sam nie jedzie, kondycję trzeba mieć" i to się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wymagam cudów w dziedzinie wyboru sprzętu na miejscu, bo i tak w cokolwiek poważniejszego trzeba się uzbrajać w internetach.

"Raczej dobrze zaopatrzony sklep rowerowy" rozumiem jako taki, który ma na stanie nie tylko rowery za pińcet złoty, wolnobiegi siedmiorzędowe, opony Vee Rubber, pedały plastikowe, przerzutki Tourney, łańcuchy Taya, sztyce Zoom, pompki LUMA WINNER, linki szyfrowe za 3,99 i nieśmiertelny WD-40 do-łańcucha-nadasie-wsamraz-niczym-TAFT-na-każdą-pogodę.

 

Poszedłem do właśnie takiego Raczej Dobrze Zaopatrzonego sklepu celem kupna zwyczajnej dętki kaliber 42-622. Zawsze podaję wymiar wg ETRTO, bo zdarzyły mi się w życiu nieporozumienia (na szczęście odkręcone, ale nerwów bywało sporo), a numer ETRTO ma to do siebie, że się go nie da pomylić nawet mówiąc niewyraźnie i z pasztuńskim akcentem. Ogumienie o takim samym numerze zawsze pasuje tak samo i nikt nie próbuje mi sprzedać dętki 28x2,5 do opony 700x25c.

 

Przybyłem (do sklepu), zobaczyłem (serwismena) i pomyślałem, że zwyciężyłem (noooo, teraz mi sprzedadzą taki toroidalny, szczelny wytwór gumowy za kilkanaście PLN w żądanym rozmiarze).

 

Na stronie Serwismen 1 zmienia komuś dętkę. Podchodzi Komuchomor i zadaje trudne pytanie.

 

Komuchomor: Dźnobry. Czy są dętki pod opony 42-622, zawór Schradera?

Serwismen 1 (ze stoickim spokojem): Dętki są. Opony też.

K: Na razie bym prosił o dętkę rozmiar 42-622 z zaworem schrader.

S1: Tej firmy nie mamy. Są continentale i schwalbe, miszleny wyszły. Jaki rozmiar koła?

K: Czteryści dwa szejset dwajścia dwa. (w duchu) Chryste Panie, ile jeszcze będę musiał powtórzyć?

S1: (milczy, wyraz zdziwienia na twarzy, spogląda na wchodzącego właśnie Serwismena 2)

S2: Dźnobry, w czym mogę pomóc?

K: Czy są dętki w rozmiarze 42-622 z zaworem typu schra... samochodowym?

S2: Ale na jakie koło?

K: (zrezygnowany) Czteryści dwa szejset dwajścia dwa. Dwajścia osiem cali, takie średnio szerokie. (w duchu) Zaraz wydadzą mi dętkę do szosy. Albo 29era.

S2 (znika w magazynie, grzebie, słychać dźwięk "grzeb-grzeb"): Są!

 

No i były tylko takie leciutkie do szosy albo szerokie do 29era. Jedne i drugie drogie jak niewiemco. Wziąłem szeroką (wciśnie się) i przysięgłem sobie, że będę kupować dętki na zapas i tylko przez internety.

 

Pracownicy są od lat ci sami, ale nie starsze dziadki, więc zarówno brak doświadczenia, jak i problemy ze słuchem czy pamięcią odpadają.

 

A szef... sprawia wrażenie wyniosłego, zdaje mi się, że to partyjny na emeryturze. Nigdy go nie widziałem, żeby komukolwiek doradzał, przyjmował zamówienie albo cokolwiek naprawiał, nie mówiąc o jeżdżeniu na rowerze... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przed państweeem
 

 

Koło jest UŻYWANE, W DOBRYM STANIE. Posiada normalne ślady użytkowania.

 

2_f.jpg?1407426984

 

 

NIEKTÓRE SZPRYCHY TRZEBA NAPROSTOWAĆ

 

Do kupienia za jedyyneee 59,99! I to we Wrocławiuuu! http://allegro.pl/kolo-przod-mtb-mavic-xm-317-na-deore-lx-hb-m585-i4494606852.html

___

Zadziwiające, że na zdjęciach praktycznie nie widać wielkich rys. :huh: I że pękneła na spawie - to dopiero dobre France. :D
Przypuszczam, że koło może być ofiarą próby miłowania bliźniego na odległość pojazdem mechanicznym z silnikiem spalinowym. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taa, jak czytam "normalne ślady użytkowania", to mnie krew zalewa, raz kupiłem takie okulary gdzie TO oznaczało oranie szkłami po betonie 

dobrze, że choć napisał, że "rawka pęknięta" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...