Skocz do zawartości

[humor] Porwany przez UFO :)


hassanbey

Rekomendowane odpowiedzi

Jako, że akcja tyczy roweru to postanowiłem się z Wami nią podzielić.

Jakiś czas temu pracowałem w firmie która dwa razy do roku organizowała pokazy w różnych miastach Polski. Do przewożenia sprzętu mieliśmy dużą ciężarówkę. Któregoś razu ciężarówka ta wyjechała wczesnym rankiem (ok.4 nad ranem) z Gdynii do Katowic. Zaraz za Wejherowem kierowca wraz ze współtowarzyszem zobaczyli na poboczu drogi przewrócony rower. Zatrzymali się aby sprawdzić czy coś poważnego się nie stało. Okazało się, że właściciel owego roweru leży w rowie i smacznie śpi....wiadomo z jakiego powodu.

Chłopaki (dobre duszyczki) dogadali się z gościem gdzie mieszka i w ramach dobrego uczynku postanowili go podrzucić - bo akurat było to po drodze. Zapakowali gościa z rowerem na pakę i pojechali......I nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie to, że zapomnieli o nim. Wiadomo jak to jazda wczesnym rankiem, jeden śpi drugi prowadzi i tak na zmianę, a że droga długa i nużąca......

Chłopaki przypomnieli sobie o "bagażu" 60km przed Katowicami !!!! Zatrzymali się, otwierają pakę a gościu smacznie śpi. Wytargali go więc delikatnie, położyli w bezpiecznym miejscu pod drzewkiem i pojechali dalej.

I teraz zastanówcie się jak gościu musiał się czuć gdy już doszedł do siebie ?!

Jedzie na rowerze z jakiejś imprezy pod Wejherowem a tu nagle budzi się 500km dalej i widzi tabliczkę KATOWICE 60km

jak nie wierzyć że porwało go UFO ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą x lat temu w bikeboardzie była podobna historia z rowerem w tle i także prawdziwa :-)

Rzecz działa się za głębokiego PRL-u; do Polski zawitał rosyjski dygnitarz. Jako miłośnik polowań, w wolnym czasie postanowił postrzelać. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że obiektem jego pożądania stał się niedźwiedź, a takowych w miejscu, w którym się znalazł po prostu nie było. Partyjni działacze stanęli jednak na wysokości zadania. Odkupili (czy raczej zarekwirowali) niedźwiedzia z cyrku, który całe swoje życie bawił ludzi jazdą na rowerze dookoła areny. Kiedy nadszedł dzień polowania a bolszewik siedział na ambonie, ukryci w lesie Polacy wypuścili misia z klatki. Traf chciał, że w tym samym czasie leśną drogą jechał rowerem podchmielony autochton. Kiedy nagle przerażony zobaczył przed sobą niedźwiedzia, którego za cholerę nie powinno tam być, z przerażenia spadł z roweru i zaczął uciekać. A niedźwiedź zrobił to, co wykonywał przez całe życie, czyli wsiadł na rower i ruszył przed siebie. Gdy uciekający chłopina odwrócił się za siebie chcąc ocenić odległość od zwierza, ujrzał niedźwiedzia nieporadnie jadącego za nim jego własnym rowerem. Podobno zemdlał na miejscu ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe, dobre :) ale chyba z geografią coś ci się popiep....z Gdyni do Katowic przez Wejherowo ?? :laugh:

A i owszem Kościerzyna to była a nie Wejherowo.....i być może takowe Urban Legends są. Ja tę historie usłyszałem w dniu następnym od samych kierowców i ani wcześniej ani później takowej nie słyszałem.

 

Historia z niedźwiedziem tez niezła :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...