Skocz do zawartości

[przestroga] Kask jest OK


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

Mam 16 lat i zawsze jeżdżę w kasku.

W niedzielę jadę sobie przez las,prędkość nieduża ok 35 km/h,a jak wiadomo lasy są teraz pokryte grubą warstwą liści,no i tak sobie jadę jadę i nagle poczułem jak przednie koło blokuje się w głębokiej dziurze a ja sobie leciałem kilka metrów i przy lądowaniu złamałem nadgarstek :blink: .W sumie to dobrze,że miałem kask bo gdybym tak głową uderzył o pień drzewa,a wylądowałem 50 cm od niego to by było nieciekawie,tak więc polecam wszystkim jazdę w kasku :excl:

Na początku też się trochę wstydziłem przed znajomymi jechać przez miasto w kasku ale teraz wiem,że nie ma w tym nic do wstydu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo do lutego? Żartujecie panowie :blink: Jak sie nic nie złamało albo w głowie nie na wstrząsało to tydzien, dwa i ze szlifów tylko blizny zostają. A zwolnienia od lekarzy to sobie można wsadzić tam gdzie plecy tracą szlachetną nazwę, w większości lekarze myślą o ludziach którzy zwolnienie z wuefu badz innych ćwiczeń traktują jak wybawienie a nie o sportowcach. Chyba nie myślicie że Schlecki odpoczywają po szlifie pare miesięcy-zobaczcie np Gesinka w tegorocznej vuelcie.

 

Ja mówiłem Pani doktor, że lubię ćwiczyć. Niestety nie mogę zacząć intensywniej ćwiczyć przed lutym.

Miałem problem z krwią. Dokładniej była to anemia i to dosyć zaawansowana.

Chodzi o to, że miałem strasznie dużo wysiłku, a krew miała słaby transport wszystkich potrzebnych związków, przez co "zjadałem się od środka" i wszystkie moje rezerwuary poszły w piz.u. Teraz muszę się odbudować i dlatego nie mogę się wysilać.

 

Aktualnie mogę po pół godziny dziennie poćwiczyć, ale to też musiałem długo namawiać Panią doktor.

 

Dodam jeszcze, że moja choroba rozwijał się jakieś pół roku, bo nie robiłem badań krwi.

 

Więc Twoje gadanie andrej jest bezsensowne, bo jest dużo innych poważnych chorób, które wykluczają wysiłek fizyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo też jeździłem bez kasku, ale w końcu zmądrzałem i dzięki Bogu! No może dziewczyna mnie troche pogoniła ;) Ale w każdym razie już sam biore i sam chce jeździć w kasku.

Co ile powinno się kask wymieniać? Mój jest z 2003 roku a gdzieś słyszałem, że z wiekiem ten styropian traci swoje właściwości ochronne.

Na bezpieczeństwie NIE WOLNO oszczędzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby przez te 6 lat cały czas świeciło na niego słońce, to na pewno wymagał by wymiany, ale po pierwsze nie jeździsz w nim cały dzień przez 6 lat, po drugie jest pokryty plastikiem - więc to co najgorsze - promienioe UV go nie dobijają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Byłem kiedyś z braćmi na przejażdzce rowerowej. Zatrzymaliśmy się u kolegi, żeby obejrzeć samochód spalinowy. Kolega zamykał garaż (klapy "spadające") i przypierniczył bratu, samym rogiem w głowę. Na szczęście miał kask. Bez niego, nie wiadomo, czy by dziś żył :)

 

A tak do tematu: to chyba muszę sobie kupić jakiś kask :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

dla wszystkich, ktorzy tak bezkrytycznie wypowiadaja sie o koniecznosci jazdy w kasku, podsylam link z dosc ciekawym artykulem

http://www.wykop.pl/ramka/181109/o-sensie-nakazu-jazdy-rowerem-w-kasku-i-kamizelce/

pod ktorym podpisuje sie obydwiema nogami. jesli chodzi o same statystyki, sztuka polega na ich interpretacji. zgodnie z przyjetym ogolnie postulatem prewencji, kaski najbardziej przydalyby sie kierowcom samochodow i pieszym a nie rowerzystom.

ja osobiscie w kasku nie lubie jezdzic, oczywiscie nie zachecam tym samym do jazdy bez kasku, kto sie przyzwyczail i uwaza iz poprawia to jego bezpieczenstwo niech jezdzi w nim jezdzi na zdrowie. jestem jednak przeciwny zmuszaniu do jezdzenia w nim.

jednoczesnie biorac udzial w maratonach przyjmuje wymog organizatora w postaci obowiazku jazdy w kasku.

Edytowane przez Dun
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja osobiście staram się zawsze jeździć w kasku nawet jak wiem że nic specjalnego nie będę robił no i raz mi się przydał w bardzo niespodziewanym momęcie, lece sobie nad schodami nie więcej niż 0,5m i nagle strzał w kask jak by ktoś z pięści ostro mi wywalił, hamuje patrze co jest grane a tam akurat gałąź od drzewa tak felernie była nad schodami że miałem szanse 1 na 100 że w to przywale. Gdyby nie kask pewno miałbym nieźle obtartą głowę i zapewne by mocno bolało bo na kasku zostało niezłe wyżłobienie w plastikowej zewnętrznej powłoce (zdrapany lakier). I to mnie przekonało że warto jest jeździć w kasku nawet nieopodal domu bo nigdy nie wiadomo kiedy się przyda.

 

Zawsze będę pozdrawiał i szanował rowerzystów w kasku co się nie tyczy amatorów bez kasków.

 

 

@edit: mój kask to http://www.ambike.pl/p/pl/345/kask+rowerowy+author+mission.html ale zbieram już kasę na jakiś porządny fullface najprawdopodobniej będzie to jakiś 661.

Edytowane przez SeCoR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem bardzo podobną sytuację . Jechałem ścieżką dookoła fosy tzw. wałem i niby nic groźnego nie powinno się przydarzyć. I nagle ni stąd ni zowąd poczułem silne uderzenie w przód głowy. Okazało się że ktoś uciął dość grubą gałąź a wystający kikut upolował moją głowę. Mogę się cieszyć że miałem kask bo konar zostawił na nim spore wgniecenia a skutkiem tego uderzenia były jedynie lekkie lima wokół oczu pozostawione przez okulary gwałtownie dociśnięte do nosa.

Nigdy nie wiadomo kiedy kask się może przydać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Wszystko fajnie ale zauważyłem że kaski, zwłaszcza te fajne siedzą na głowie dość płytko.

Z takim kaskiem, aby on coś zadziałał przy uderzeniu bocznym (bo z czołówką to nie kłopot) trzeba by mieć mocno

dociągnięte paski. Inaczej przekrzywi się i zsunie po prostu...

Widziałem taki przypadek z jakimś METem i klientowi niemal zdarło kask z głowy.

 

Sam używałem MET Dedalo i choć jest on stosunkowo głęboki jak na dzisiejsze standardy nie czułem

się komfortowo. Teraz używam orzeszka firmy BERN i to jest to.

To wyjątkowo fajnie zaprojektowany hełm, dość lekki i zadziwiającą wentylacją (są takie sprytne kanały).

I siedzi na głowie na tyle głęboko że efekt ściągnięcia przy bocznej wywrotce jest mało prawdopodobny.

Niestety jak na orzecha jest dość drogi (ok. 200zł).

Prezentuje się na tyle "cywilnie" że można go użyć i w mieście i w trasie.

Bez obciachu.

 

Pozdrawiam, Bob

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

volvo-helmet.jpg

Do tego był odpowiedni tekst :) . Takie są poglądy Holendrów, Duńczyków na temat kasków. Co jak co , ale oni są autorytetem w sprawach rowerowych. Najwięcej zależy od waszej jazdy. Reszta ryzyka jeśli powstanie najczęściej jest na tyle dynamiczna,agresywna( bo przecież nie zdążyło się zareagować), iż skorupka-rowerowa jest plasterkiem, a nie zbroją. Najlepsze kaski motocyklowe pozwalają przeżyć przy zderzeniu z prędkością do 7km/h(tak tempo piechura!) ze stałą przeszkodą-ścianą. O tym głośno się nie mówi. Cała zabawa polega na tym, że najczęściej nie uderza się łbem, a obija,szoruje o drogę i w ten sposób wytraca się prędkość. Trzeba pamiętać , że obrażenia głowy to około 40% szczęka, 30% czoło-łuk brwiowy, na górę jest 5% , reszta na tył głowy. Uszkodzenia głowy to 5% wszystkich uszkodzeń, najwięcej jest obrażeń nóg i rąk. Czyli marketing dumnie zarabia na chronieniu 5% łba z możliwością trafienia 5%, przy czym ochrona to powlekany styropian(czyli plasterek na ...). Dużo lepszym zakupem są pełne rękawiczki. Co do rozsądku, człowiek fizycznie(biologicznie) jest zdolny do opanowania prędkości około 25km/h(bieg). Wszystko co powyżej polega na ograniczaniu w reakcjach na bodźce.

 

Apeluje do kaskowiczów jedynie, aby nie myśleli "mam kask jestem bezpieczny, mogę wszystko" oraz nie rozgłaszali tych prawd objawionych.

Edytowane przez Neverhood
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wątpię, żeby jakikolwiek kaski (no może kaskaderskie) były projektowane do ochrony przed prostopadłym uderzeniem w ścianę (ile jest takich wypadków?). W ogóle ten przykład jakiś taki z księżyca...

2. Coś mi nie pasuje ten podział % obrażeń. Nie wspomniałeś nic o uderzeniach bocznych. Czoło i łuk brwiowy są chronione (chyba że ktoś nieprawidłowo założy kask - jak kapelusik). Te 5% obrażeń przypadające na głowę, są groźniejsze niż obrażenia rąk czy nóg.

3. No właśnie szoruje, więc po co szorować gołą głową?

4. A z czego chciałbyś, żeby kaski były? Z betonu? ;)

5. W jednym masz całkowitą rację, kask nie chroni przed wypadkami. Jedynie zmniejsza obrażenia.

 

Wszystko fajnie ale zauważyłem że kaski, zwłaszcza te fajne siedzą na głowie dość płytko.

Z takim kaskiem, aby on coś zadziałał przy uderzeniu bocznym (bo z czołówką to nie kłopot) trzeba by mieć mocno

dociągnięte paski. Inaczej przekrzywi się i zsunie po prostu...

Widziałem taki przypadek z jakimś METem i klientowi niemal zdarło kask z głowy.

Chyba od tego jest regulacja (nie tylko paski pod brodą), żeby dopasować kask. Jak ktoś niewłaściwie to zrobi, to nie dziwne, że się przy uderzeniu zsuwa. Grunt, że nie zdarło głowy.

Płytkość jest nieco złudna. Od jakiegoś miesiąca mam nowy kask i wydawało mi się, że siedzi płycej i gorzej chroni. Położyłem się na podłodze i sprawdziłem ile odstępu jest między głową, a podłożem i było (według mnie) ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja jeżdżę zawsze w kasku. Miałem dwa wypadki, w których mógłbym "stracić głowę" gdyby nie kask. W pierwszym przypadku wbiłem się w autobus, kiedy nie zdążyłem za nim zahamować. Oczywiście przeleciałem przez kierownicę waląc kaskiem centralnie w tył autobusu.

W drugim przypadku miałem czołówkę z innym rowerzystą. Skończyło się to bolesnym lądowaniem na asfalcie i mocnym uderzeniem kaskiem o glebę. Gdyby nie kask miałbym kłopoty.

 

Nie trafiają do mnie argumenty, że kogoś nie stać na kask. W Lidlu można co jakiś czas trafić na niezłe kaski w bardzo dobrej cenie (ok. 50 zł). Myślę, że lepiej mieć taki i czuć się bezpieczniej niż żaden i zginąć w wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówiąc o wypadku to tylko wspomnę o tym że u mnie ostatnio w gazecie pisali o dziewczynie która uderzyła w samochód (zacytuję-rowerzystka potrąciła samochód) oczywiście czołowo, efekt taki-złamane koła pourywane widelce, skasowana rama, dziewczyna nieprzytomna w szpitalu,

 

uszkodzenia samochodu-stłuczona szyba, wgniecenie w dachu wielkości spuszczonego pustaka z 5m

 

 

 

 

efekty makrokeszu i braku kasku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat z przytoczonego artykulu:

"Siła uderzenia samochodu jadącego z prędkością 46,5 km/h jest wystarczająca, aby wyrzucić cyklistę na wysokość 13. piętra."

 

Gdyby cala sile uderzenia samochodu wazacego 1000kg przylozyc do stojacego w miejscu kolarza o wadze 70kg, ze zwrotem skierowanym pionowo do gory (czyli czysto teoretyczna sytuacja) i do tego pominac wszelkie opory, rowerzysta wylecialby na 8m.

 

Danych z tego artykulu nie nalezy brac powaznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam!

 

To mój pierwszy post także witam Wszystkich:)

 

Otóż mogę powiedzieć że kask jest naprawdę niezbędny, niestety, mogę to powiedzieć dopiero po wypadku z przed niecałego miesiąca.

Nigdy wcześniej nie miałem "potrzeby" nabycia, zakładania ochraniacza na głowę. Ale od momentu kiedy mocno ucierpiałem gdy przeleciałem przez rower z dość dużą prędkością, myślę, że kask to tak niezbędna rzecz jak koło w rowerze. Mój wypadek "na szczęście" skończył się "tylko" wstrząsem mózgu, zbitym kręgosłupem, i tygodniowym pobytem w szpitalu. Od tego zdarzenia nie wychodzę na rower bez kasku, nie ważne jak dziwnie w nim wyglądam (nabyłem najmocniejszy, a tym samym największy z możliwych) to i tak nie myślę o zdejmowaniu go choćby na chwilę.

Dobre w tym wszystkim jest to, że już kilku kumpli na wieść o tym wypadku kupiło sobie kaski :icon_mrgreen: , także są plusy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeśli nadal nie jesteście przekonani do kasku, to:

"Wczoraj (14.09.) po godz. 17.00 dyżurny policji przyjął zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie leżącym na jezdni na trasie Człuchów - Ględowo, na drodze krajowej nr 25.

 

We wskazanym miejscu policjanci zobaczyli młodego mężczyznę, przy którym leżał rower. Funkcjonariusze nie mogli nawiązać kontaktu z mężczyzną. Karateka pogotowia zabrała go do szpitala. Policjanci ustalili, że mężczyzna jechał z Człuchowa w kierunku Ględowa. Z relacji rowerzysty wynika, że jadąc szosą w pewnym momencie przestraszył się przejeżdżającego obok niego samochodu osobowego. Upadł na jezdnię i stracił przytomność. Policjanci przebadali 17-letniego rowerzystę alkotestem na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazało się, że ma on prawie pół promila alkoholu w organizmie.

 

Teraz młody mężczyzna odpowie za kierowanie pojazdem po spożyciu alkoholu. Za takie wykroczenie grozi kara aresztu do 14 dni albo kara grzywny."

 

http://czluchow.naszemiasto.pl/artykul/574350,czluchow-pijany-17-latek-jechal-rowerem-upadl-i-stracil,id,t.html

 

Gdyby chłopak miał kask, to by nie stracił przytomności w wyniku uderzenia czerepem o asfalt. Szybko by się pozbierał, więc nikt by nie zawiadamiał Policji. W efekcie nie doszłoby do sprawdzenia stanu trzeźwości i nieprzyjemnych konsekwencji prawnych :-). Pomijam oczywiście głównego sprawcę zdarzenia, czyli kierowcę auta, który prawdopodobnie wyprzedzał "na gazetę" i przestraszył chłopaka :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...